JustPaste.it

www.UFO-DOT-COSM odc.57: Świetliste olbrzymy nad Jeziorem Bodeńskim

Johannes Fiebag, doktor planetologii, od lat zajmuje się problematyką związaną z pojawianiem się na Ziemi ...

Johannes Fiebag, doktor planetologii, od lat zajmuje się problematyką związaną z pojawianiem się na Ziemi ...

 

 

 

 

                      01   -   2012   (  57  )

                       

" Ogarnięcie wzrokiem przebiegu wydarzeń następuje wtedy, gdy przestaje mieć jakąkolwiek wartość użytkową."

                                                                                                                                                   Jostein Gaarder

 

Świetliste olbrzymy nad Jeziorem Bodeńskim

 

Johannes Fiebag, doktor planetologii, od lat zajmuje się problematyką związaną z pojawianiem się na Ziemi nieznanych istot. Uważa, że mogą to być przedstawiciele pozaziemskich cywilizacji, istotami z innych światów niedostępnych dla nas, innych wymiarów, światów równoległych

 

Oto jedna z wielu relacji, jaką wysłuchał profesor.

 

Jurgen Rieder jest mężczyzną po trzydziestce, z gatunku niepzornych, sprawia wrażenie znerwicowanego. Jest prawie geniuszem w dziedzinie przetwarzania danych i sztucznej inteligencji.

Opowieść swoją zaczyn szeptem i z wielkim przejęciem:

"Miałem wtedy szesnaście lat. Mieszkałem z rodzicami niedaleko Jeziora Bodeńskiego. Pamiętam dobrze tę lutową noc 1975 roku.Było bardzo zimno, czarne chmury pokrywałyniebo. Koło północy odezwał się telefon. Dzwonił mój najlepszy przyjaciel - Heiner - był szalenie zdenerwowany. Prosił o pomoc bowiem wpadł w tarapaty. Bez pozwolenia Ojca zabrał broń i poszedł do lasu na zające. Trafił zająca, ale usłyszał go leśniczy i Heiner wziął nogi za pas a z najbliższej budki zadzwonił do mnie.

Wyszedłem odrazu. Mieliśmy w lesie takie nasze sekretne miejsce spotkań koło starego, nieczynnego kamieniołomu. Obgadaliśmy sprawę, nie chciał przeprosić leśniczego, więc siedzieliśmy i marzli. A potem nagle się zaczęło.

Zrobiło się jakoś dziwnie. Było około trzeciej w nocy, luty, ciemno choć oko wykol. Ale obydwaj odnieśliśmy nagle wrażenie, że świta. Powietrze zrobiło się takie jakieś mlecznobiałe. A potem, prawie jednocześnie , ujrzeliśmy, że w oddali wśród drzew mrugają trzy światła. Poruszały się jakby tańczyły,po chwili kryły się poza drzewami by znów się pojawić. Zbliżały się do nas.

Myśleliśmy, ż to latarki leśniczego z policjantami.Kiedy znalazły się bliżej wyglądały jak świetlówki trzymane pionowo. To było coś niesamowitego. To zabawne, ale przestałem się bać i chciałem jak najszybciej zobaczyć co to takigo. Ruszyłem zza drzew w kierunku światla , ktore zatrzymało się 20 metrów przede mną i ujrzałem najdziwniejszą rzecz w życiu.


6d421ffa0c0cea98de0428a03252e7cd.jpg

 

Zobaczyłem bardzo wielkie istoty, mające tak ze trzy metry wzrostu a jasne światlo emanowało jakby z nich samych.

 

Najdziwniejsze było to, że siedziały w  takich latających fotelach. Rękoma poruszły jakieś dźwignie umieszczone z boku tych foteli. Istoty zmniejszały jasnośc światla, więc nie czułem się oślepiony. Głowy zasłaniały hełmy - u góry jasne, u dołu ciemne. Nie widziałem twarzy. Istota uniosła ciemną zasłonę do wysokości czoła. Miały też coś w rodzaju  dużych plecaków wystających nad głową i unosiły się w tych dziwnych fotelach 2 metry nad ziemią. Źdźbła trawy znajdujące się pod "aparatami poruszały się pod wpływem niewidzialnej sily.Jedna z istot znalazła się nad wąską , szutrową leśną drogą a kamyczki pod fotelem "tańczyły" i słychać było suchy stuk kawałkow tłucznia. Poza tym panowala zupełna cisza. Tylko fotele wydawały niskie niegłośne mruczenie.

 

Trzy istoty wpatrywały się we mnie. Potem istota z prawej strony ruszyła ku mnie. Nie mogłem się ruszyć ani nawet mrugnąć okiem. Przysunęła się do mnie. Widziałem swoje odbicie w szybce jej hełmu. Teraz zobaczyłem, ze w górnej części "plecaka", po obu stronach hełmu, znajdują się jakby fasetkowe oczy, dwoje z jednej trony, dwoe z drugiej..Odniosłem wrażenie, że wylatuje z nich promień lasera i przeszywa mnie na wylot cos w rodzaju światła.

 

W całym ciele czułem mrowienie. To bolało. Czułem jakby obdzierano mie ze skóry, byłem odwodniony, tak jakbym usychal. W głowie huczało, a wszystkie kości tarły się o siebie. Czułem, że płonę, umieram. To było potworne. Kolega powiedział mi potem, że trwało to tylko parę minut i , że otaczał mnie ognisty obłok.

Istoty nagle zniknęły - bach i już ich nie ma. Niewiem jak to zrobiły. Poprostu rozpłynęły się w powietrzu.

 

Zabawne ale dość szybko wróciłem do siebie. Potem zacząłem zastanawiać się  nad napędem tych foteli. Dziwne,co? Od owej nocy cierpię na natręctwa, czuję przymus skonstruowania maszyny działającej wbrew prawu ciążenia. Wyznaczono mi nawet termin - do 1992 roku. Potem,co wielokrotnie widziałem w wizjach i snach- bdzie koniec świata!

Johanes Fiebag pisze:

"Nie potrafię stwierdzić z całą pewnością, czy Jurgen Rieder miał kontakt z nieznanymi istotam iw rzeczywistości. Pewne jest tylko, że nasz świat istnieje.. NIgdy też nie zetknąłem się  z informacją o  świetlistych olbrzymach w latających fotelach, których napęd oddziaływuje fizycznie na środowisko. W końcu być może każdy z nas  będzie miał kontakt z obcą inteligencją. Trzeba być uważnym."

 

 

despair-2_small.jpg

 
 
Ania-Nibiru
Anna Modrzejewska
 
 
 
 
 
 
 

                                                                         

Licencja: Creative Commons - bez utworów zależnych