JustPaste.it

SYMEON

Happy Endu nie będzie (?)

Happy Endu nie będzie (?)

 

1144a0e6f04476200a4149846f078385.jpg

Symeon mieszkał z matką od początku, kiedy to (z mała pomocą kleszczy) został wyciągnięty z brzuszka mamusi. Ojciec odszedł jeszcze przed jego narodzinami, toteż Symeon nigdy go nie poznał. Sytuacja ta trwała już od 15 lat. Symeon pilnie się uczył, chciał zostać elektronikiem. Stosunki między nim, a mamusią układały się pluszowo-misiowo, dopóki Symeon nie skończył 16 lat i nie postanowił sam kierować swoim życiem. Skończyło się wychodzenie na spacery z trzymaniem się za ręce, wspólne wyprawy do lodziarni i na filmy dozwolone od lat 15. Skończyło się wspólne spanie w jednym łóżku i wspólne kąpiele, a co gorsza, Symeon zaczął palić papierosy! Mamusia nie mogła tego po prostu znieść! Skończyły się dla niej dni idylli!
A co jeszcze gorsza, Symeon wyrósł na powalającego urodą chłopaka, którą odziedziczył po ojcu. Nie było dni, żeby ktoś nie przesiadywał w jego pokoju (zamkniętym na klucz), a skoro zamkniętym, to wiadomo po co. Mamusia szalała z zazdrości.
Któregoś dnia w ataku szału rozwaliła zamek łomem. Zastała Symeona w łóżku w sześciokącie miłosnym. Ze zdławionym okrzykiem natychmiast wybiegła do łazienki, gdzie wymiotowała okropnie przez pół godziny. Przez resztę dnia syczała, mruczała i bąkała pod nosem i bez przerwy wrzeszczała na swojego syna, że jest dziwkarzem, latawicem itp.
Zapadła wreszcie noc. Jedna z tych cichych, kiedy każdy najlżejszy odgłos wydaje się krokiem nadchodzącego potwora... Symeon, w samych spodenkach, bezszelestnie wyszedł ze swojego pokoju. Wyszedł z domu, kierując się w stronę drewutni. Zabrał ciężką siekierę i wszedł z powrotem do domu. Bezdźwięcznie otworzył drzwi do sypialni matki i podszedł do jej łóżka. Przypatrywał się jej długo. Pierwszy cios okazał się najtrudniejszy, kiedy trzask gruchotanej czaszki rozległ się po całym pokoju. Potem poszło znacznie szybciej. Symeon zadawał niezliczone ciosy wszędzie, gdzie tylko się dało. Przestał dopiero po jakichś dziesięciu minutach. Wypuścił siekierę z dłoni i zapalił światło. Widok był porażający. Kawałki czaszki, mózgu i kończyn walały się po całej sypialni, tonąc w morzu krwi.
Symeon bardzo długo wpatrywał się w pobojowisko, potem zmrużył oczy, uśmiechnął się tym swoim uśmiechem fotomodela i wyszedł z domu.
Szedł tak długo, aż dotarł do posterunku policji. Przyznał się do zabójstwa, opowiadając o wielokrotnym wykorzystywaniu i molestowaniu przez matkę oraz innych rodzajach zadawanych mu przez nią tortur.
Ze względu na okoliczności łagodzące został skazany na dwa lata pobytu w zakładzie półotwartym. Tam mógł wreszcie w pełni wykorzystać swoją w pełni rozbudzoną przez matkę seksualność. Tak, w to było mu graj...