JustPaste.it

W co gra pan prezydent?

(...) który, zgodnie z prawem będzie mógł ogłosić stan wyjątkowy, w praktycznie dowolnej chwili.

(...) który, zgodnie z prawem będzie mógł ogłosić stan wyjątkowy, w praktycznie dowolnej chwili.

 

39a5688f362613669bf6d3fcf062e10c.jpg

Generalnie to miałem się moim ulubionym prezydentem (71% poparcia w ostatnim sondażu OBOP-u) nie zajmować. Nie dla jakichś względów szczególnych. Ale tak jakoś mi się porobiło, że kiedy tylko o nim pomyślę natychmiast bolą mnie zęby. Wszystkie. Te wyleczone też. Widać źle były leczone...

Ale kiedy co nieco poczytałem to rozbolały mnie nawet i te, których już nie mam... A kiedy klocki sobie poskładałem to  coś ścisnęło mnie w dołku. I pomyślałem: A dlaczegóż mam cierpieć sam? A w imię czego? A co to ja jestem? I takie tam...

Kiedy “na spokoju” i bez uprzedzeń przeanalizujemy aktywność polityczną ojca narodu, to musimy zauważyć, że dziwnym zbiegiem okoliczności “obraca” się ona wokół spraw dotyczących szeroko pojętych problemów bezpieczeństwa. No obywateli, rzecz jasna i państwa naszego, polskiego oczywiście.

Nie będę tu przypominał wiele mówiącego faktu jak to pan Komorowski chciał zostać takim p.o. prezydenta, kiedy jeszcze nie było OFICJALNEGO potwierdzenia śmierci poprzednika. I tylko przytomność jednego człowieka uratowała pana Komorowskiego przed kompromitacją, że tak powiem przedwstępną... Co niestety nie miało wpływu na wiele kompromitacji następczych. Pan Bronisław bowiem gotów był na wszystko by dorwać się do aneksu. Jakiego? Ano do raportu o WSI. Czyli legalnie działającej agentury GRU w III RP, której to nasz prezydent był żarliwym obrońcą.

Pan prezydent rozpoczął swoją dziejową misję od “Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego”. Powołał szacowne gremium, które, po niedługim czasie, wymodziło stosowne opracowanie-rekomendację. A w dziele tym wiekopomnym czytamy m.in:

„Aby przezwyciężyć nieufność, która utrudnia percepcję Rosji przez polskich polityków i media należałoby podjąć zorientowaną na przyszłość politykę normalizacji stosunków wzajemnych i pojednania polsko-rosyjskiego. Warunki ku temu powstały już jesienią 2009 r., po udziale premiera FR Władymira Putina w obchodach 70-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, a zostały wzmocnione zbliżeniem polsko-rosyjskim po katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. Jednak czołowa partia opozycyjna w Polsce – Prawo i Sprawiedliwość podjęła kilka miesięcy później działania na rzecz ponownego konfliktowania z Rosją, sugerując odpowiedzialność tego państwa za katastrofę. W tej sytuacji rząd Polski powinien szybko podjąć działania na rzecz ratowania szansy jaka szybko może zniknąć.”

Proponuję zapamiętać powyższe bowiem wiele ono tłumaczy... A nawet bardzo wiele!

Pierwszą inicjatywą ustawodawczą pana prezydenta była nowela ustawy o stanie wojennym i kompetencjach naczelnego wodzusia, znaczy się pana Komorowskiego we własnej swej osobie.

Oprócz innych “ciekawych” zapisów w tej noweli, pan prezydent zajął się także “działaniami w cyberprzestrzeni” oraz “szczególnym zagrożeniom dla ustroju państwa”. Przy czym ani jedno, ani drugie nie zostało w ustawie zdefiniowane. Ergo, w obecnym stanie prawnym, to rząd sam sobie powyższe zdefiniuje, kiedy mu się spodoba i zarekomenduje, w każdej chwili, panu prezydentowi, który, zgodnie z prawem będzie mógł ogłosić stan wyjątkowy w praktycznie dowolnej chwili. Np. Kiedy jakimś wyborom będą towarzyszyć społeczne ruchawki, rząd uzna to za wypełnienie definicji ustawowej ( której nie ma!), i wybory można będzie unieważnić wprowadzając np. stan wyjątkowy.

To, co powyżej jest już obowiązującym stanem prawnym w Polsce.

A jeśli do tego dołożymy fakt, że Polacy są najbardziej inwigilowanym społeczeństwem w Europie, a miliony wydano na zakup urządzeń emitujących dźwięki o szczególnej długości i częstotliwości fali, do pacyfikowania ulicznych manifestacji, to każdemu, przytomnemu człowiekowi musi zapalić się czerwona lampka!

Mnie się zapaliła. I nawet mruga.
A zęby bolą mnie okrutnie.