Imperium ojca Rydzyka
Trudno jest ocenić działalność ojca dyrektora. Niewątpliwie jest on uwielbianym ojcem dla wielu. Stworzył przecież rozgłośnię radiową, stację telewizyjną, redakcję prasową, uczelnię wyższą. Zbudował spory kompleks uczelniany, ogrzewany wyłącznie energią geotermalną. Zatrudnia kilkaset osób. Czy można stwierdzić, że wydaje pieniądze niepraktycznie, niezgodnie z obietnicami? Kieruje się tyko własnym zyskiem? Jest wyłącznie sprytnym kombinatorem? Przecież on nie robi nic innego niż obiecuje.
Była jedna sprawa, którą powinna zająć się prokuratura ale się nie zajęła, przynajmniej nie dość energicznie. Do dzisiaj nie wiadomo ile pieniędzy zebrał ojciec Rydzyk na ratowanie stoczni gdańskiej w latach 1997 - 98. Państwo polskie skandalicznie się w tej sprawie skompromitowało. Rzecz nie do pomyślenia, w przypadku innej firmy już dawno prokurator skutecznie wszedłby na konto tej zbiórki i zbadał wielkość wpływów. Tymczasem w przypadku ojca Rydzyka nie wiadomo nawet czy powinien się rozliczyć z kilkudziesięciu czy z kilkuset milionów złotych.
Nic dziwnego, że samorząd toruński mając na uwadze taką niezaradność państwa obawia się wchodzić w spółkę z ojcem Rydzykiem, a przecież nie wszystkie jego pomysły są złe. Pomimo licznych stwierdzeń, że jego zbiórki pieniędzy są nieetyczne, a działalność niejasna, trudno dociec ile jest w tym wszystkim zwykłej zazdrości, że ktoś jest bardziej zaradny i gospodarny niż inni.