JustPaste.it

ACTA-państwo policyjne

Brzmi groźnie, ale chyba skala protestów i metody prawno-karne, które mają wejść w życie po ratyfikacji umowy są wyraźnymi przesłankami przemawiającymi za tym, że zaczynamy odczytywać wprowadzenie w życie ACTY jako rzeczywisty atak na naszą wolność i prawa obywatelskie.

Żyjemy przecież w państwie demokratycznym, mamy swoje prawa, mamy obowiązki, jesteśmy obywatelami, których stanowczy sprzeciw powinien być respektowany, bowiem takie są zasady demokracji. I te standardy powinny obowiązywać zarówno w USA, jak i w każdym innym państwie, które podpisało ACTA.

Tymczasem okazuje się, że w zasadzie w żadnym z tych państw nie było przed podpisaniem umowy żadnej kampanii informacyjnej o złych skutkach ACTY. Nie było żadnej konsultacji społecznej, czy to w postaci referendum, czy interaktywnej dyskusji społecznej, czy protestów rzeczników praw obywatelskich. Nie ma też "wielkiej reakcji" polityków na protesty i demonstracje uliczne użytkowników internetu po podpisaniu umowy.

Premier Donald Tusk bardzo delikatnie i wymijająco mówi na temat złych skutków podpisania umowy, która przecież tak naprawdę chce stworzyć prawnie usankcjonowane państwo policyjne, bo jak inaczej można nazwać prowadzenie na szeroką skalę inwigilacji użytkowników internetu?

Nie warto wierzyć politykom, którzy mówią, żeby nie bać się ACTA. Powinniśmy ich się bać, ponieważ zostały nam narzucone i łamią w dużej mierze zasady demokracji.

W dokumencie jest mnóstwo artykułów, które mówią wprost o nałożeniu na dostawców internetu obowiązków dotarczenia odpowiednim organom ścigania naszych danych osobowych w przypadku zaistniałego podejrzenia naruszenia własności intelektualnej. Czyli już nie będziemy anonimowi. Nasza wolność jak widać niewiele się tu liczy.

Mało tego, jeśli złamiemy prawo i naruszymy czyjąś własność intelektualną, bedziemy płacić kary pieniężne i co gorsza, możemy trafić do więzienia, bowiem ACTA przewiduje postępowania dyscyplinarne w przypadku kradzieży praw autorskich.

Inwigilacja plus sankcje karne. Brzmi nieźle.

Szczerze mówiąc nie potrafię sobie tego wyobrazić, w jaki sposób można monitorować tak wielką społeczność internetową? Ilu ludzi zostanie zatrudnionych po ratyfikacji umowy do tej masowej inwigilacji? Ile pieniędzy zostanie wyłożonych z budżetu państwa na sam proces zbudowania takiej siatki monitorująco-szpiegowskiej? Oczywiście będą to pieniądze podatników.

Czyli państwo policyjne i to za nasze pieniądze.

Piękna wizja przyszłości! Dyktat i totalitaryzm!

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dla światowych przywódców ważniejszy jest interes ekonomiczny, niż prawa obywatelskie zwykłego czlowieka. Po co komu konsultacje społeczne, siła pieniądza jest tu najważniejsza! Interes korporacji ponad wszystko!

Jakie to smutne.