JustPaste.it

Trudniej, gorzej czyli niżej

Okrągłe, 10 jubileuszowe Mistrzostwa Europy męskich drużyn piłki ręcznej stały się najtrudniejszym turniejem sportowym na początku roku, wypełnionego Mistrzowskimi wydarzeniami.

Okrągłe, 10 jubileuszowe Mistrzostwa Europy męskich drużyn piłki ręcznej stały się najtrudniejszym turniejem sportowym na początku roku, wypełnionego Mistrzowskimi wydarzeniami.

 

Tuż przed Euro 12 w Serbii mówiono, że to będzie nie lada bój o najbardziej prestiżowe trofeum, tytuł mistrza Europy, oraz występ na Olimpiadzie w Londynie, która już za 180 dni. To jedna z wielu okazji do występu na londyńskich arenach. Im szybciej Orły Wenty podzielą los Orłów Anastasiego tym lepiej. Ale przy obecnym stanie zespołu było to trudniejsze. Liczne kontuzje siały spustoszenie wśród najlepszych zawodników.  Bogdan Wenta, 51 lat,  miał nie lada problem ze skompletowaniem zespołu praktycznie od zera. Skład nie tyle eksperymentalny, co dość nieprzewidywalny, wiec nie bardzo wiadomo czego sie spodziewać. To są inni zawodnicy szukają na tych mistrzostwach swej sportowej tożsamości.

Wszystkie mecze grupy A rozgrywane na belgradzkiej Pionir Arena, która może pomieścić 8 tysięcy widzów. Późniejszy etap to spotkania na Belgrad Arena.

Polska – Serbia (18:22) <7:11>

Inauguracja całego turnieju nie zapowiadała się dla nas korzystnie. Nawet teoretycznie! Serbowie jako gospodarze Euro12 wytyczyli sobie jeden konkretny cel – ZWYCIĘSTWO! Do tego dążyli już podczas pierwszego starcia w fazie grupowej. 

W praktyce było gorzej, niż ktokolwiek mógł nawet przypuszczać. Przeciwnicy narzucili ostre tempo, atakując raz za razem naszą bramkę, w której rehabilitującego się Sławomira Szmala zastąpił Marcin Wichary, pseudonim Wichura. Spędził tam większość czasu całego spotkania. Niestety, delikatnie rzecz ujmując, w mojej nie miarodajnej i innej od tej medialnej opinii, nie poradził sobie z tym zadaniem. A ponoć jest bardzo doświadczony. Szczerze to Wichury z nikąd nie kojarzę. Może dlatego, że to właśnie jest ten czas, aby każdy otrzymał swoją szansę.

W pewnym momencie spotkania przewaga na korzyść rywala wynosiła nawet 8 oczek. I to oni dyktowali warunki na parkiecie. Serbowie to bardzo waleczna nacja, grają bardzo zespołowo, co skutkowało tym, że tanio skóry nie sprzedadzą. W ciągu 60 minutowego spotkania Polacy przeprowadzili 51 akcji w ataku, popełniając 14 błędów technicznych.

Złego dobre początki?!

Media długo i głośno rozpamiętywały pierwszą polską porażkę na Mistrzostwach Europy. Podaje się nawet, że to było spore lanie! Bo według zapewnień trenera biało - czerwonych każdy mecz to bezkrwawa walka o mistrzostwo. Zawiodła linia ataku. Serbowie inicjatywę i piłkę mieli przeważnie po swojej stronie. Skutecznie odcinali Polaków od podań zawodników kołowych. Dodatkowo biało - czerwoni nie zdołali wykorzystać trzykrotną przewagę liczebną.

Druga połowa zdecydowanie należało do Serbów, grali jak natchnieni, zdobywając stopniowa znaczna przewagę, nawet do 8 punktów. Polacy przez ponad 5 minut nie potrafili zdobyć gola. Nie do przejścia był świetnie broniący bramkarz rywali, Darko Stanic, jego skuteczność obronna wyniosła ponad 50%. To dla bramkarza ręcznego bardzo dużo.

Jednakże znacznie przyczyniła się do tego  nieskuteczna gra w ataku. Zbyt łatwo tracone gole. Sędziowie z Włoch. Serbowie narzucili swoje energiczne tempo. Polacy w białych strojach, Serbowie w czerwono - czarnych. Ich przewaga rosła z minuty na minutę, po naszej - kolejne straty piłek i szans. Bo nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale momentami było bardzo trudno. Bo gospodarzom to nawet ściany pomagają.

 Wracający do wielkiej formy Karol Bielecki, 30 lat, polski bombardier wszedł na parkiet za późno, bo dopiero w drugiej połowie, trafiając 3 razy na 4 wykonane rzuty. Dlatego otrzymał upominek za bycie najlepszym polskim zawodnikiem meczu. Bardzo się starał poderwać zespól do walki. Koledzy jednak nie potrafili dotrzymać mu kroku. Na domiar złego w trakcie drugiej połowy meczu, wyraźnie utykając, zszedł z parkietu Krzysztof Lijewski, 29 lat. Jego dalsza przyszłość na tych mistrzostwach zależy juz tylko od medyków.

Gdyby Kola wszedł szybciej, gdyby w bramce stal utalentowany Piotr Wyszomirski, dłużej niż te kilka końcowych minut. Tego ostatniego sam Szmal bardzo zachwalał. Bilans tego spotkanie jest następujący. Przegrana boli zawsze tak samo. Niezależnie od końcowego rezultatu. Jednak 4 punkty różnicy to jeszcze nie tragedia. A jedynie ostrzeżenie, że trzeba zmienić styl gry, póki jest jeszcze czas. Gdy w piłce ręcznej pierwszy gol pada po 5 minutach, to znaczy, że gra zaczynała się dobrze w obronie. I to po obu stronach! Mankamentem były za wolne kontry, które według mnie przeprowadzane były w zwolnionym tempie. Z każdą minutą, która upływała brakowało skutecznego wykończenia zakończonego bramką.

To najgorszy z dotychczasowych wyników bramkowych w historii polskiej piłki ręcznej. To niewątpliwie rekord, z którego nie możemy być dumni. Ten wynik pobił nawet dwa inne, które kwalifikowały się do miana tych najgorszych. Na ME w Szwecji w 2002 roku rozgrywali mecz ze Szwecją, przegrany stosunkiem 20:28! Kolejnym takim spotkaniem okazało się to w Bazylei w 2006 roku, w którym Polacy trafili 21 razy do francuskiej bramki. W tamtym momencie Olimpiada rozmywa się w dalekiej, mlecznej mgle. Sędziowie ze Słowenii. Już na początku turnieju jest walka o przetrwanie meczem ostatniej szansy. Serbia to niefortunny wypadek przy pracy i tego sie trzymajmy. Taka niechlubna rozgrzewka.

Polska – Słowacja (41!:24) <17:13>

Słowa kapitana biało - czerwonych Grzegorza Tkaczyk 32 lata, sugerowały, że chłopaki mają w sobie duże pokłady pokory. "Przepraszamy kibiców za tak slaby mecz!" Asystent trenera, były reprezentant Polski, Damian Wleklak zapewniał dość mocno, e nasz zespól na pewno sie otrząśnie z porażki z Serbią i powalczy nawet z najlepszymi zespołami o najlepsze miejsce w mistrzostwach. Zalecenie było takie, by jak najszybciej zapomnieć o niedzielnym wyniku. I zagrać tak jak na wicemistrzów przystało ponieważ dobre wejście w ten mecz to klucz do upragnionego sukcesu. Słowacja w grupie A uważana jest za najsłabsza drużynę. W tym ostatnia nasza nadzieja. Na przetrwanie! Bo Słowacja również przegrała z Danią 25 do 30, ale po całkiem niezłej grze!  Do przerwy było 15 do 12.

Noc po pierwszej tak kompromitującej porażce Bogdan Wenta spędził na rozkładaniu przyczyn przegranej na czynniki pierwsze i analizie tego co poszło nie tak. Jak smakowała ta pigułka? Była gorzka, ale i nie bez naszej winy. Każda przegrana uczy pokory. Passa nieprzewidywalnego fatum jeszcze bardziej panoszy sie wśród polskiego zespołu. Krzysztof Lijewski dalej nie zagra! Jednak Polacy to twarde chłopaki, które zasługują na szacunek Europy.

Tego meczu nie możemy przegrać. Pewnie z takim założeniem wyszli polscy szczypiorniści. Nasi południowi sąsiedzi nie odnieśli do tej pory żadnych znaczących osiągnięć. Nie są klasyfikowani jako potęga. Na papierach to my jesteśmy lepsi. Statystycznie również jesteśmy górą. Teraz trzeba to tylko udowodnić. W pierwszej połowie punktowaliśmy raz za razem za sprawa Bartosza Jureckiego, 33 lata. To właśnie on ustawił wynik spotkania, tak że w 35 minucie było już po meczu.
Zaczęliśmy z dość wysokiego i dynamicznego pułapu. Już w 1.3 minucie zasadzony został dla Polaków rzut karny. Niestety nie wykorzystany!

Od pierwszych minut gry drużyna Bogdana Wenty prezentowała sportowa agresje, dynamikę, szybkość i świeżość. Słowacy trafili dopiero w 3 minucie meczu. Biało - czerwoni rozgrywali akcje szybciej, niż obrona przeciwnika mogła wrócić na swoja polowe. Trzy razy w ciągu całej rywalizacji na parkiecie mogliśmy oglądać remisy, 4:4 w 7 minucie, 5:5 w 8, który trwał aż 120 sec! i 11:11 w 21 minucie. Świetne porozumienie na parkiecie braci Jureckich. 


Karol Bielecki na 2 sec przed ostatnim gwizdkiem pierwszej polowy ustanowił przewagę na 4 oczka.To dobrze rokowało na dalszą część spotkania. Dobry początek drugiej połowy oraz Piotr Wyszomirski - bramkarz Azopy Puławy w bardzo dobrej, wysokiej dyspozycji. Dla mnie to Piotr Wyszomirski prezentujący się w bramce na tych mistrzostwach jest numerem jeden, zaraz po Kasie. Na Wichurę przyjdzie jeszcze czas! Według przekazu medialnego to Marcin Wichary, 32 lata, jest bardziej doświadczony. Bramkarz Wisły Płock, miał chwilami dobre momenty. Obronił potężny rzut karny Marko Vujina, 28 lat.

Peter Kukuczka, wyróżniony jako najlepszy zawodnik Słowaków. Wśród Polaków najlepszym okazał sie Bartosz Jurecki, 6 bramek na 7 oddanych rzutów. Jednak wszyscy grali tak jak na drużynę przystało - zespołowo i zgranie. Było dużo lepiej, spokojniej, rozważnie, kontrolując całość gry. Krótko - górowaliśmy nad rywalem do tego stopnia, że pod koniec meczu na parkiecie Pionir Arena w Belgradzie pojawili sie nawet rezerwowi - debiutanci, i do tego wszyscy punktowali. Aż miło było patrzeć. Bo nie ważne jak się zaczyna, najważniejsze jak się kończy. Na razie Daniel Valo okazał sie najlepszym strzelcem w spotkaniu z Danią, w meczu z Polska również zdobył kilka goli, ale to nie miało żadnego znaczeni, gdyż biało czerwoni nie pozostawili suchej nitki na rywalu. Byli szybcy, silni, skuteczni, wściekli, głodni zwycięstwa. Polacy są nieprzewidywalni i nieobliczalni.

Spotkanie ze Słowacją miało swoje szczególna znaczenie. Jedynym smutnym akcentem była gra bez Krzysztofa Lijo Lijewskiego, 29 lat, który podczas pierwszego, inauguracyjnego meczu nabawił sie kontuzji w postaci naciągniętego wewnętrznego wiązadła pobocznego. Do meczu z wicemistrzami świata wszystko powinno juz wrócić do formy.


                                                                                                                                                                                                                                                            Polska – Dania (27 - 26) <10:14>

Po spektakularnym zwycięstwie nad Słowakami, nadzieje i apetyty znacznie sie wyostrzyły. To dodało skrzydeł i motywowało do takiej samej gry. Wiadomym jest, ze poprzeczka ustawiona jest jeszcze wyżej. Mamy patent na zwycięstwo z duńską drużyną. Bo z tym zespołem umiemy widowiskowo grać, co więcej potrafimy wygrywać. Ten mecz to ważny bój o wysokie – drugie - miejsce w grupie A. Pomogli nam trochę Serbowie, wygrywając po zaciekłym meczu z duńskimi zawodnikami 24:22.

Półfinał MŚ z 2007 roku – szaleńczy mecz z podwójną 10 minutową dogrywką zakończony rezultatem 35:33 dla biało – czerwonych. Niedawno podczas Międzynarodowego Turnieju Totalkredit Cup Dania wygrała z Polską 31:30. Awans do następnej fazy jest bliski, szkoda tylko, że bramki ze Słowakami nigdzie nie będą brane pod uwagę.

Duńczycy to taki papierek lakmusowy naszych umiejętności, jeśli z nimi wygrywamy, to zdobywamy medale Duńczycy to 7 osobowa grupa tytanów pracy, których piłka ręczna jest efektowna, widowiskowa, ciesząca oko kibica. W końcu to wicemistrzowie świata. A ten mecz to walka o życie, jakim jest drugie miejsce w grupie wraz z dwoma ważnymi punktami, liczącymi sie w kolejnych rundach. Z początkiem pierwszych minut mecz był twardy i raczej wyrównany. Polacy w jednolitych czerwonych strojach a Duńczycy w białych. Pierwszy gol padł dla Dani. Sędziowie z Islandii. Wichary w bramce dużo lepszy. Dopiero w 10 minucie objęliśmy pierwsze prowadzenie. Wiele piłek było uciekających. Lijewski brał udział w rozgrzewce, co pozwoliło mu pograć w decydującej połowie.

Trener Duńczyków znany z wybuchowego charakteru oraz nieprofesjonalnego zachowania. Chwilami więcej błędów było po stronie Polaków. Brak pewnej pozycji do oddania rzutu. Marcusen 212 cm kolos nie do zatrzymania. A w pewnym momencie było brak gry zespołowej. Akcje zbyt czytelne. Nie utrzymujemy sie przy piłce. Rzuty źle wykonujemy, a bramkarz wychodzi o jedno tempo. Wyszomirski w bramce w końcówce pierwszej połowie. W ataku pozycyjnym nie mamy czystych sytuacji. Gra nie zawsze układała sie zbyt dobrze. Dominował szybki kontratak rywali. Nicolas Laudin Jacobsem, 24 lata, był nie do przejścia, a jego skuteczność podczas 30 minut wynosiła wtedy 47%. Polacy w tym czasie mieli na swoi koncie 4 błędy techniczne, z czego Duńczycy mieli ich o połowę mniej. Do czasu. Do pierwszej naszej minutowej kary graliśmy jak równy z równym. 2 wykluczenia pod rząd wygenerowały stopniowa przewagę przeciwników.

Drugie 30 minut były minutami prawdy! Zdecydowanie szybsza i ostra gra kontratakiem. Trzeba wreszcie pokonać Laudina, bo inaczej nie uda sie zwyciężyć trzeba zewrzeć szeregi. Z gry w przewadze nic znaczącego nie wynika. Zbyt częste zatrzymywane ataki. Było też kilka niewykorzystanych karniaków. To z jednej jak i z drugiej strony. Dramatyczna końcówka. Doskonała gra Wicharego. W całym meczu było ich aż 8! Teraz albo nigdy! Na sam deser Bogdan Wenta został wykluczony na 2 minuty. Za wygłówkowanie piłki w trybuny! Laudin oraz Michał Jurecki dostali wyróżnienie za najlepsza grę podczas tego spotkania. Wygrana wyszarpana po bardzo dobrej drugiej połowie, ale końcówka iście dramatyczna! Jak na mistrzów przystało. Z obu stron. Remisy do 18 minuty meczu były czymś naturalnym, co sugerowało bardzo zaciekłą, wyrównaną grę.

Później już                                                                                                                                                                       do końca pierwszych 30 minut nastąpiło znaczne rozprężenie, dobijająca była też bezwzględna obrona Laudina, skończyła się 4 punktowa przewagę Duńczyków. Aż 11 rzutów wykonanych było z dużym zastrzeżeniem, dlatego nie padały po nich ważne bramki. Na dalszy obraz gry miały wpływ 2 minutowe wykluczenia polskich zawodników i to raz za razem. To niedoceniony do tej pory Robert Orzechowski oraz nieoceniony Marcin Wichary zatrzymali rozpędzony duński dynamit. Dokonali tego będąc nawet w liczebnym osłabieniu.

Polska – Szwecja (29:29) <9:20>

Polska – jednolite stroje w kolorze czerwonym, a Szwecja żółto niebieskie. Sędziowie z Francji,

Choć Szwedzi ze swojej B grupy po remisie z Macedonią, zdobywając tylko jeden punkt, nie przeszkadzało im to, aby przeprowadzać wściekle ataki na bramkę Polaków, nie mieli żadnych oporów, żeby skutecznie obnażać polska obronę i naszego bramkarza. Niezależnie od tego czy był nim starszy Marcin Wichary, czy młodszy Piotr Wyszomirski. Znakomita obrona szwedzka typu 6 : 0. Więc trzeba grać bardziej agresywnie, 2 punkty to miał być dobry start. Tylko Niemcy i Serbia zdobyli komplet 4 punktów.

To była nieprzyjemna powtórka z MŚ 2011. Szwecja to czterokrotni Mistrzowie Europy, ostatni raz tytuł zdobyli 10 lat temu, mimo to pokazali pazura od pierwszej minuty spotkania. Przed meczem mówiono, że przeciwnicy grają tak, że daje się ich z łatwością odczytać i co więcej przewidzieć każdy kolejny krok. Szwedzkie media wróżebnie straszyły, że dobra passa Polaków właściwie już chyli się ku upadkowi. Po równi pochyłej. I prawie im się udało pogrążyć całą drużynę biało – czerwionych.

Spokojny, zimny i wyrachowany zespól Trzech Koron od samego początku był dla nas wyjątkowo bezlitosny. Kto ma dobrą obstawę w bramce, ten starcie wygrywa. Szwecja przy udziale aktualnego duetu trenerskiego skutecznie i pomału odbudowują swoją potęgę i odmładzają swoją kadrę narodową. Przed tym morderczym bojem morale Polaków znacznie wzrosły. Nie na długo, zdecydowana radość i duma była przedwczesna. Na boisku szybko było widać, kto rządzi na belgradzkiej arenie.

Szybkie kontrataki Szwedów I chyba nikt nie chciałby wiedzieć, co takiego działo sie podczas przerwy w szatni. Musiało być gorąco jak w przedsionku piekła. Wojna na boisku, potrzebny jest wstrząs, przebudzenie z tego bezsilnego letargu. Potrzebne jest potężne tsunami, które odwróci oblicze gry. Trzeba było wyjść z chłodną głową. Bo inaczej zdobędziemy miano ekspertów od sytuacji beznadziejnych. Roztargnieni w bardzo dziwny sposób. Rozległ sie nawet glos kibiców Polska Polska. Byli jak mali chłopcy do bicia!

Wygrana ze Szwedami miała być wręcz priorytetowa i miała nam zapewnić dobre wejście w nową fazę turnieju. Żeby móc się dalej liczyć. To nie o meczu z Serbią kadra narodowa w piłce ręcznej będzie chciała jak najszybciej zapomnieć. Wymazać z pamięci pierwszą połowę szwedzkiego nokautu. Gra Polaków od początku układała się niemrawo. I znacząco odbiegała od dyspozycji, jaką zaprezentowali rywale. Nerwowe składane akcje nie pozwalały nawet na stworzenie sytuacji rzutowych. Wszystko blokowane było już w zarodku, czyli misternie przygotowywanej obronie. Pierwszy gol dla biało - czerwonych padł dopiero w 7 minucie półgodzinnego koszmaru. Andreas Palicka był nie do sforsowania. To było niepojęte jak on bronił. Pierwszą połowę przeszedł śpiewająco ze skutecznością 53% odbitych piłek. Na prawdę trudno się przełamać. Nawet trenerski czas brany przy linii boiska na niewiele sie zdał. Dużo kłopotów ze swobodnym dogrywaniem piłek. Wenta zdegustowany i na pewno nie będzie przebierał w słowach. W końcówce tej koszmarnej połowie nasz trener otrzymał niespodziewanie żółtą kartkę. W podłych nastrojach ze zwieszonymi głowami zasłużyli na pewną i ostrą                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               reprymendę.

Zbyt szybka utrata piłek, niebywała niemoc i zbyt duża stagnacja wśród gladiatorów Wenty sprawiła, że do szatni schodzili mając nie lada tęgie miny. Strata była nie do przyjęcia, bo było to aż 11 goli różnicy. Na pewno nie była to mila rozmowa. A zadanie piekielnie trudne .wszystko to okazało się remisowym dręczycielem. Bo Polacy wyłonili sie jak Feniks z popiołu. Adam Wiśniewski wyrównuje w ostatniej chwili. Bartosz Jaszka, Jacha  29 lat, wyróżniony.

Polska – Macedonia 25:27 <12:18>

Macedonia - drużyna najbardziej egzotyczna ze wszystkich podczas tej fazy Mistrzostw. Na ten team trzeba będzie i tak uważać. Przeciwnik niewygodny, Tu liczą sie tylko 2 punkty. Innej opcji być nie może. Trzeba było uczynić wszystko, co jest możliwe, żeby jednogłośnie i bezsprzecznie wygrać. Teraz nikogo już nie wolno sobie lekceważyć. Grać tak jakby ta pierwsza polowa była ta druga, która zawsze wygrywamy!

Kolejny wymagający rywal Macedonia to bardzo temperamentna drużyna. Okrągłe urodziny Karola Bieleckiego znów nie okazały sie szczęśliwe. Kola do tej pory zdobył jedyne 9 goli, a to jak na zawodnika tej klasy to niewiele. Niestety i w tym roku nie zrobił sobie najlepszego urodzinowego prezentu czyli po prostu wygranej. Znów było jak w nieprzyjemnym deja vu, Gra taka jak ze Szwecja, tylko juz bez happy endu. Niestety. Najwidoczniej wyczerpaliśmy juz limit szczęścia. Jaki przypadał dla nas. Kiril Lazarow, 30 lat, z numerem 7, był tym strzelcem, który skutecznie pogrążył polskich zawodników. Sędziowie z Islandii, byli bardziej przychylni zespołowi Macedońskiemu i wielokrotnie dyktowali na ich korzyść rzuty wolniejsze, a nawet karne. Kiril Lazarow, nigdy nie tracił takiej okazji. Ich decyzje były bardzo stronnicze. Przekonał sie o tym nawet sam Bogdan Wenta, który za gorąca dyskusje otrzymał juz druga żółtą kartkę na Euro 12. Na trybunach słychać było wyraźne gwizdy macedońskich kibiców, gdy do piłki dochodzili Polacy. To było bardzo przygnębiające. Robili spore zamieszanie. Polacy Czerwone Macedonia białe Macedonia wygrała znakomite zawody pod każdym względem. I była to zdecydowanie lepra od tej, która zaprezentowała Polacy. I to na wszystkich pozycjach. Zawsze musimy gonić uciekający wynik a czas zawsze upływa na nasza niekorzyść. Belgrad Arena. To już się stało normą tych mistrzostw. Wichary zamieniany na Wyszomirskiego. A to na niewiele sie zdało. 12 / 24 – stosunek odbitych piłek do rzutów dla Barko Ristowskiego, co daje 50% skuteczność obrony! Rezultat meczu Dania – Niemcy 28:26 to dobry wynik dla Polaków. Po ostatniej porażce losy półfinału już nie zalezą tylko od nas.

Tląca się nadzieja, że jeszcze wrócimy do gry z dalekiej podroży niknęła w oczach. Do odrabiania nie tak dużych strat jak ze Szwecją, przystąpiliśmy zbyt późno. To oni grali doskonale a do tego dochodziły wątpliwe decyzje arbitrów. Bardzo szybko sygnalizowali nam grę pasywna, pozwalając przeciwnikowi na bardzo długie rozgrywanie akcji. 


Kibice Macedonii ostatnio gwizdali podczas Mazurka Dąbrowskiego. Ostatnie minuty były wprost katastrofalne. A rzuty były nieskuteczne i to w bardzo decydujących minutach. Los nam tym razem nie sprzyjał. Nie tym razem! Druga porażka i to w takim ważnym momencie. Przegraliśmy na własne życzenie. 11 niewykorzystanych rzutów, a to sie najbardziej mści.

Być może mecz z Niemcami nie będzie tylko meczem o honor. Droga do półfinału ME w jednej krótkiej chwili znacznie się polakom wydłużyła i skomplikowała. Do tego, aby znaleźć się w pierwszej europejskiej czwórce trzeba nie tylko wygrać arcyważny mecz z Niemcami, ale są jeszcze dwa warunki do spełnienia. Macedonia musi przegrać z Serbią a Dania przegrać ze Szwecją.

Polska - Niemcy33:32 <18:17>

Serbia i Hiszpania na tym etapie gry już dostały się do półfinału. Z dorobkiem punktowym 7 i 9 punktów.

O ważności tego spotkania chyba nikogo nie trzeba było przekonywać. Obie drużyny znają się doskonale. Ale na boiskach Mistrzostw Europy nie ma znajomości ani przyjaźni, trzeba wałczyć.  Zwarzywszy na fakt, że dla obu drużyn to być albo nie być na belgradzkich arenach. Nie dać sie zaskoczyć i wystrzegać sie prostych błędów.

Honor to właśnie o to zagramy w tym meczu. Takie spotkania zazwyczaj udowadniają jedynie, że miano najlepszej drużyny starego kontynentu jeszcze sie nam nie należy. Niemcy od zawsze były niewygodnym przeciwnikiem sportowym ze względu na różne naleciałości historyczne. Trzeba wygrać aż 4 golami. Jest na to spora szansa pod warunkiem, że koncentracja oraz wola walki będą przed całe 60 minut. Musi wystarczyć siły i motywacji na całe dwie połowy spotkania.

Sędziowie z Hiszpanii – do ich pracy tym razem nie było żadnych zastrzeżeń. Byli uważni i sprawiedliwi.

Polska – biało – czerwone stroje, Niemcy – czarne.

Hasło na to spotkanie? Gramy do końca, twardo w obronie, przy lepszej skuteczności. Po prostu wyjść i wałczyć zaciekle, na pograniczu faulu.

Niemcy mieli rożne momenty, raz grali lepiej, a raz gorzej. Mecz bardzo trudny i wymagający od pierwszej sekundy meczu. Bo minuty to za wiele, by je marnować. Są też zbyt cenne, a w końcówkach zawsze ich brakuje. A później jest tylko żal, że to już niestety koniec. Wszyscy grają o życie! Walka na noże. Remisy 1:1 - 2 minuta, 2:2 - 3 minuta, 6:6 - 11 minuta, 7:7 - 13 minuta, 15:15 - 25 minuta, 16:16 - 28 minuta, 17:17 - 29 minuta, 29:29 - 53 minuta.
Piotr Wyszomirski dobrze bronił naszej bramki, ale główny problem z bramkarzem okazał sie wtedy, gdy Niemcy przeprowadzali błyskawiczne kontry po utracie punktu wieńczone golami. Wtedy żaden golkiper nie miał żadnych szans w starciu jeden na jeden. Tego typu piłki są piekielnie trudne do obrony! Polskiego bramkarza dobiła fenomenalna gra niemieckich skrzydłowych. A gra w osłabieniu była przyczynkiem do trudniejszego utrzymania przewagi bramkowej. Może gdyby był w niej Szmal?! Kto wie! Atak za atak, gol za gol. Koncentracja, z która Polacy zaczęli grę od pierwszych chwil, zniknęła po 26 minucie, gdy pojawiło sie znaczące wykluczenie polskiego zawodnika. I wtedy to Niemcy zaczęli skutecznie odrabiać czteropunktowa przewagę.

To rozprężenie kosztowało zbyt dużo sił, co przyczynia sie do szybkiej utraty łatwych goli. Bo jak nazwać sytuacje, gdy w defensywie tracimy bramki będąc w przewadze liczebnej. Niemcy bardzo dobrze biegają do przodu. Niezależnie od funkcji zawodnika. Tu chodziło o honor i prestiż. Nerwy poniosły nawet trenera Niemców za zbyt dosadna dyskusje nad decyzja sędziów otrzymał żółty kartonik. Wykluczenie Dominika Kleina z bonusem czerwonej kartki za brutalne wejście w pole bramkowe biało - czerwonych i staranowanie kolegi oraz Krzysztofa Lijewskiego, którego nie opuszcza kontuzjogenne fatum. Obaj zeszli z boiska. Jak się później okazało w wyniku brutalnego faulu Kleina Lijewskiemu wypadły dwa kręgi.

Magiczny limit 26 bramek strzelonym Niemcom został szczęśliwie przekroczony. Niemcy dobrze czytali naszą grę. Nerwowa końcówka jak zwykle. W przypadku walecznych Polaków. Był to najbardziej wyrównany mecz. Z perspektywy gry biało czerwonych na przestrzeni dwóch części meczu podczas rozgrywanych spotkań.

Sekundy po końcowym gwizdku, a juz dochodzi do nieprzyjemnego zgrzytu. Gdy Bogdan Wenta chciał uściskać dłoń trenera niemieckiej drużyny, a ten mocno zdenerwowany, nie podał mu ręki. A to ci międzynarodowy wstyd.

O najlepsze miejsca w półfinale zmierzą się pary Dania - Hiszpania oraz Serbia - Chorwacja. Ostatnia walka o kwalifikacje olimpijskie będzie jeszcze tylko wtedy, gdy mistrzem europy nie zostanie Serbia.

Co dobrego udało sie osiągnąć polskiej reprezentacji szczypiornistów na tej prestiżowej imprezie? Chłopaki ustanowili wysoki rekord rzuconych bramek jednemu przeciwnikowi. Było to w meczu ze Słowacją. Niedopuszczenie pewnych siebie Niemców do półfinału Mistrzostw Europy. Odkrycie talentu Kamila Syprzaka. Nowa Polska Wieża. Dane techniczne - 116 kg, 208 cm, 21 lat, dobry debiut w jego wykonaniu. Ma on spore zalążki do bycia bardzo dobrym, wszechstronnym zawodnikiem w przyszłości. Wcześniej zdobył z Danią w towarzyskim meczu 7 goli, czym zaskoczył samych Duńczyków.

Na 6 rozegranych spotkań dwóch faz mistrzostw - 3 były wygrane, 2 przegrane i 1 remis. Statystycznie wygląda to nie najgorzej, ale przy 5 miejscu w grupie i 9 w całej kończącej sie właśnie imprezie trochę rozczarowuje! Ale Polacy były niezłomni i niestrudzeni w walce. Konkluzja na przyszłość? Zrobić wszystko, aby przewrócić kolejność gry, tak by na pierwszy ogień szła dyspozycja i dynamika drugiej polowy spotkania.