JustPaste.it

Kiedyś też wydawali fajne książki.....

Może ktoś z ,,eiobowian" przypomni mi autorów i tytuły książek, w których opisano wspominane przeze mnie zdarzenia...

Może ktoś z ,,eiobowian" przypomni mi autorów i tytuły książek, w których opisano wspominane przeze mnie zdarzenia...

 

Chyba były to pamiętniki. Okres międzywojenny i ówczesny ,,wielki świat" czyli ,, na salonach". Pokolenie ,,legionowych romantyków". Moda na dwuczłonowe nazwiska, z których pierwsze było pseudonimem. Mieliśmy Wieniawę-Długoszowskiego, Kmicica-Skrzyńskiego, Grzmota-Skotnickiego, Młota-Fijałkowskiego, Borutę-Spiechowicza....i wielu innych. Bohater opowieści  pisał się również podobnie, jak na oficera przystało a familia jego brzmiała  Kur-Wiara. Stopnia nie pamiętam, być może pułkownik. Gdy zjawiał się na rautach czy balach w pięknym, galowym mundurze, przy autoprezentacji trzaskał obcasami, całował kobiety w rękę i przedstawiał się tubalnym głosem:

- Kur-Wiara !

I tu różne były reakcje dam, usłyszane bowiem słowo ,,kurwiara" często przyjmowały do siebie jako epitet.

 

Kolejne wydarzenie, którego skojarzyć nie mogę z pozycją literacką w jakiej o nim czytałem wyglądało następująco.

Rzecz miała się w czasach PRL-u. Na szczeblu dyplomatycznym doszło do spotkania z delegacją, z któregoś z zaprzyjaźnionych wtenczas krajów arabskich. Podczas wygłaszania toastów podniósł się jeden z przybyłych gości i oznajmił, że on potrafi wygłosić taki po polsku. Podniósł naczynie do góry i usłyszano:

-Ryba jest dobra, pij ty pi.......y Beduinie !

Zapadła konsternacja, sytuacja jakoś uspokoiła się i cóż się okazało? Otóż człowiek ten zanim został dyplomatą, w młodości pracował jako kierowca i zajmował się dowozem zaopatrzenia dla polskich żołnierzy z armii gen. Andersa. Klimat gorący, chłodni nie było a woził często ryby, towar szybko psujący się. Odbierający polski sierżant rybę najpierw dokładnie oglądał, następnie wąchał i jeśli jakość nie budziła zastrzeżeń i był zadowolony, wyciągał manierkę z wódeczką i w nagrodę honorował naszego bohatera kubeczkiem tego napoju wygłaszając taki właśnie toast.  Ja osobiście wnioskuję, że towar musiał przyjeżdżać zawsze dobrej jakości bo jeśli nie to dostawca nauczyłby się o wiele więcej i ciekawszych wyrazów.