JustPaste.it

Bonaparte w pizzerii czyli jak zatacza koło czasami opowieść.

Nasza babka jest specyficzna. To chyba jedyny taki okaz na świecie. Aby rozpracować i zdefiniować jej wszystkie zagrania i odpały należałoby najpierw wykształcić odpowiedni dział psychologii czy psychiatrii. Jej cechami podstawowymi są egoizm, egocentryzm i konfabulacja. Ta ostatnia tak silnie rozwinięta, iż należałoby tu przytoczyć cytat z filmu ,,Nie lubię poniedziałku" brzmiący ,,stara pieprzy trzy po trzy". Przy czym zmyślanie nie pojawiło się u niej wraz z rozwojem demencji starczych bo takowe właściwie nie występują chociaż wiekiem dobija do dziewięćdziesiątki. Fantazję miała już bujną jako sprawna sześćdziesięciolatka a podobno i wcześniej. Mnie jest to trudno określić bo nie widywałem jej w dzieciństwie zbyt często. Zresztą nie tylko w dzieciństwie. Oprócz nas, to jest wnucząt będących u niej w głębokim poważaniu, czyli mnie, mojego brata i jeszcze dwóch kuzynów, miała i oczywiście swoich ukochanych. Miłość do nich przejawiała dużo mniejszym skapstwem niż w stosunku do nas. Nic więc dziwnego, że kontakt z nią ograniczał się do sporadycznych odwiedzin na przykład w czasie jakichś świąt. Ja miałem to szczęście widywać ją czasami częściej ponieważ na naszej posesji wyznaczyła sobie kawałek ogródka, który uprawiała rekreacyjnie (tak twierdziła, w rzeczywistości prowadziła gospodarkę rabunkową plonami wyjaławiając ziemię, do dziś nie możemy dojść z nią do porządku. No ale w warzywniaku juz wydawać grosza nie musiała). Nie widywała się z rodziną często ale za to na pytanie:- co słychać u kogos tam? Potrafiła opowiedzieć z takimi szczegółami jakby wczoraj właśnie u niego była. I szczerze rozmawiała jak prawdziwa, kochająca mama, babcia, teściowa.

Na początku lat 90-ych otwarto w naszym mieście amerykańską pizzerię. Dużą, sieciową restaurację. Posadę tam otrzymał jeden z moich kuzynów. Zatrudniono go gdzieś na jakimś stanowisku w kuchni. Kuzyn Tomek dobrze się w tym czuł więc pdobało mu się. Była to jego pierwsza praca. W części rodziny a konkretnie u niektórych moich stryjów wywołało to wielkie poruszenie. Mnie to bardzo dziwiło bo już jako nastolatek przywykłem zarabiać pieniądze. Dopiero po latach zrozumiałem co było przyczyną sensacji. Otóż podobnie jak u serialowego Ferdka w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z ich kwalifikacjami. Babci również mimochodem obiło się o uszy, że wnuczek pracuje. Dokładnie jednak nie wiedziała o co chodzi bo nikt jej nie wtajemniczał a i jej po co sobie głowę tym zaśmiecać. Miała swoje życie i swoje problemy. Początkowo na pytania:

-Co tam u Tomka, jak mu się pracuje?

-Robi picle, zagniata ciasto- odpowiadała. Ale nie byłaby sobą gdyby z czasem wątku po swojemu nie rozwinęła. Wpadłem na nią któregoś pięknego dnia gdy krzątała się po ogródku. Nie było oczym rozmawiać więc sama zagaiła.

-Ty wiesz, że Tomek pracuje?

-Tak? A coś słyszałem.

-No pracuje, zagniata ciasto na picle. Był ostatnio u mnie i ręka strasznie go bolała od tego zagniatania. Wiesz, tak cały dzień gniecie, gniecie, to bardzo ciężka praca. Powiedziałam mu ,,niech Cię ręka boska broni pokazać przy szefie, ze nie masz siły pracować! Przy nim masz zagniatać chocbyś z nóg padał! A później już, jak on zobaczy, że z Ciebie taki dobry pracownik to zapamięta i będziesz mógł obijać się ile wlezie". I on tak zrobił, posłuchał mnie. Później przyszedł, mnie ucałował i powiedział ,,babciu, miałaś rację dziękuję. teraz już się tak nie napracowałem".

Swoja drogą z babki niezły cwaniak. Zdałem relację oczywiście kuzynowi i jego mamie. Kuzyn usiadł ze śmiechu. I oczywiście w zakres jego obowiązków nie wchodziło robienie ciasta bo żeby zagnieść dla pizzeri zajmującej lokal dwupiętrowy, takich gnieciuchów musiałby tam być cały pułk. Placki przyjeżdzały już gotowe.

-Ręka mnie bolała bo mnie prąd kopnął i na zwolnieniu byłem.

Ciotka tylko podsumowała:

-Boże święty, niech ona takich głupot tylko obcym nie plecie.

Tego typu opowieści słyszeli inni członkowie rodziny gdy w rozmowie padł temat pracy kuzyna Tomasza. Dochodziły tylko szczegóły takie jak, że to najlepszy pracownik w firmie, dostaje podwyżkę za podwyżką itp. Kulminacja nastapiła trochę później. Zbiegło się to jakoś z wizytą królowej Elżbiety w Polsce. Tym razem prawie całą rodziną spotkaliśmy seniorkę rodu. I teraz sama zaczęła.

- A wiecie jak Tomkowi idzie dobrze w pracy? Jest najlepszym pracownikiem. Pracuje na zmiany, często i w nocy zagniata to ciasto. Ostatnio jak przyjechała do nich królowa sprawdzić restaurację..

-Królowa?!!!- ktoś nie wytrzymał i wykrzyknął zdziwiony.

-Cicho bądź! Królowa! Tak na nią mówili! Próbowała tą piclę, tak jadła, jadła..-tu babka pokazywała jakie miny koneserskie stroiła królowa degustując.

-W końcu nie wytrzymała i powiedziała ,,ale dobrze zagniecione ciasto, kto to zagniatał?" A wszyscy jeden przez drugiego ,,to Tomek, to Tomek !". A Tomka nie było akurat w pracy a chciała go poznać.

,,To dać mu podwyżkę" - kazała. Na drugi dzień rano Tomuś przyszedł do pracy a wszyscy ,,dostałeś podwyżkę od królowej"............

Opowieść babcina oczywiście zrobiła furorę, przez lata krążyła po rodzinie. Ktoś gdzieś coś dodał, ktoś coś przekręcił. Na spotkaniach często to opowiadałem po raz któryś tam z kolei, zawsze na gorące prośby biesiadników. W końcu opowieść zatoczyła koło i trafiła znów do mnie. Na imprezce, w której uczestniczył kuzyn Tomek wraz ze swoją małżonką tradycyjnie już rozpoczęła się rozmowa o naszej babci a konkretnie jej różnych zagraniach. Wtedy moja kuzynowa zapytała:

- A ty wiesz co ona kiedyś opowiadała? Kto jadł pizzę u Tomka?

-No kto?- i tu spodziewałem się królowej, i że znowu będę musiał jak kronikarz poprawiać jakieś szczegóły.

-NAPOLEON !