JustPaste.it

Filozofia egzystencjalna (7/7)

O filozofii egzystencjalnej

O filozofii egzystencjalnej

 

4.0 Egzystencja samostanowiącego się podmiotu, jego wartości kierunkowe, stosunki z innymi i możliwość transcendencji.

 

Jak widać powyżej różni myśliciele mając wiele wspólnych punktów odniesienia ostatecznie dochodzą do różnych rezultatów. Po zapoznaniu się z wieloma odmiennymi podejściami do ludzkiej egzystencji narzuca się myśl mówiąca, że filozofowie ateizujący, tacy jak Sartre, czy Camus charakteryzują się pesymizmem, którego nie umieją przezwyciężyć. Obaj wychodzą od absurdu i nicości, poprzez uwidocznioną na każdej płaszczyźnie beznadzieję. Życie ludzkie jest dla nich samotnością, samotnym i bezsensownym dźwiganiem niepotrzebnego brzemienia, odbywającym się w wyalienowaniu i uprzedmiotawianiu przez innych. Inni ludzie są niemal niedostępni jako podmioty, u Sartre rozpoznajemy ich po tym, że nas czynią przedmiotami. Choć jest to umiejętność podmiotu, to pozostaje pytanie, co po niej komuś, skoro narzuca stosunek przedmiotowy między czującymi jednostkami, przecież każda z nich przeżywa własną egzystencję nadal w samotności. Wartości u obu właściwie nie istnieją, są pozorne, jak u Camusa - wolność, równość, sprawiedliwość, wszystko zmierza do absurdu i utraty wysiłkiem nadawanego sensu. Mógłby ktoś powiedzieć, że to wysiłek niepotrzebny, a zasadnicza kwestia samobójstwa wraca, by znów zaznaczyć się brakiem uzasadnienia, aby tego nie czynić. O transcendencji nie ma u tych autorów mowy, przynajmniej o tej, zmierzającej do ugruntowania żywego podmiotu w Bycie kiedy jego ciało spotka śmierć. Być może będzie to surowa ocena, ale wydaje się, że ich myśl egzystencjalna doprowadziła jedynie do ujawnienia tragizmu ludzkiej egzystencji i gdy to zobaczyła może mieć ochotę ukryć się z powrotem. Jeśli tyle ma do zaproponowania ateizm to nie ma czego szukać na jego polu i trzeba uciekać do Boga, bo tak Camus nazwał wiarę filozoficzną Jaspersa.

Niewiele lepszą sytuację znajdujemy u Heideggera, wyróżnił on Byt nadrzędny, ale tak naprawdę niewiele o nim wiemy, jest gdzieś poza ludzką egzystencją i światem w abstrakcyjnych i enigmatycznych rozważaniach. Nie wiemy, czy to Bóg, czy też jakiś niemy Byt będący całą czasową rozciągłością, w której w którymś z momentów zjawia się na chwilę człowiek, aby ją zaraz opuścić nie wiedząc po co tutaj pojawił się, czy tylko po to, aby się trudzić? Po co mu autentyzm skoro wartości wertykalne prowadzące w górę do wyższego Bytu nie istnieją, nie istnieją nawet, jeśli wydobędzie się z "wahadłowego" stylu życia, aby osiąść w swojej świadomości tu i teraz, „czy wtedy jest Byt?” Albo czy taka jest wartość wertykalna, której Heidegger istnienia odmawiał? Jak wiadomo "przejedzenie" się wartościami horyzontalnymi prowadzi do przeżycia egzystencji, o ile jednostka jest na tyle wrażliwa, aby się nimi na czas przejeść zanim umrze. Ale jeśli nawet, to pozostaje świadomość tu i teraz, i potrzeba, aby z autentyzmu wydobyć coś więcej, to „więcej” to kierunek wertykalny, jednak skoro ten nie istnieje, to pozostaje samotność i powrót do nicości. Może poszukiwanie zrozumienia u innych jest rozwiązaniem, ta wspominana wcześniej transcendencja z immanencją. Owszem, ale nawet takie działanie pozostaje w granicach krótkiej czasowości, po której następuje nicość. Znajdujemy, więc u Heideggera niewiele lepszą sytuację niż u autorów wcześniej wspomnianych.

Dalej dociera Jaspers. Jego religijna filozofia będąca zarazem kodem Absolutu bezpośrednio wskazuje kierunek na transcendencje. Człowiek ma tutaj wyjść z absurdu i osamotnienia dzięki godności i heroizmowi. Znajdujemy tutaj konkretną wartość wertykalną przekraczającą horyzontalność przez pewną transcendencję. Pewną, gdyż idziemy do Boga po sznurku rozrzuconych w życiu szyfrów transcendencji gotowych dla każdego, kto tylko odważy się zaryzykować i przełamać własny formalizm. Zarazem skazuje się tym na alienację tych, którzy pozostają formalistami, ale może liczyć na przyjaźń innych ludzi, autentycznych i znaleźć wsparcie. U Jaspersa wiemy, jak konkretnie wydostać się z trudem przeżywanych doświadczeń egzystencji, kiedy te "łapią" nas na troskach, strachu, osamotnieniu i innych przygnębieniach. Pod tym względem lepiej prezentuje się Marcel, który przeżycia egzystencji nie upatrywał w różnych stanach przygnębienia, ale co nadzwyczajne w stosunku do omawianych filozofów, w przeżyciu Miłości, nadziei czy wiary, a więc w przeżywaniu wartości wysokich, wertykalnych, poprzez, które zarazem odkrywamy innych ludzi, do czego wystarczy dyspozycyjność, otwartość i gotowość na innych, tak by odszukać z nimi Miłość[1]. Takie przeżywanie przenosi nas na płaszczyznę transcendencji, bo w takich przeżyciach wychodzimy z siebie i uczestniczymy w istnieniu Boga, przekraczamy doczesność.

U wszystkich myślicieli egzystencjalnych odnajdujemy człowieka „wrzuconego” w świat będący w swoim mechanicznym odtwarzaniu praw przyrody, surowości i bierności tych praw, obcym na wrażliwość. Człowiek przez swoją wrażliwość u każdego z wspomnianych myślicieli wobec różnych trudów doświadcza: niepokoju, strachu, troski, alienacji, samotności, absurdu, czy nicości. Postrzega w tych doświadczeniach własne istnienie, widzące siebie - cogito, które jednak jest przygnębione niemocą. Ludzka egzystencja rozważana jako sama obecność w świecie niczego nie wyjaśnia i zdana jest wyłącznie na absurd i chwilowość. Sytuacja zaczyna się poprawiać, gdy w świecie pojawiają się inni ludzie, ci jednak w codziennym życiu, być może, także pod wpływem surowości mechanizmu świata do przeżywającego swoją egzystencję podmiotu, także są surowi i traktują go przedmiotowo. Sprawia to, że pośród ludzi człowiek czuje się obcy i osamotniony. U Sartre’a spotykamy ludzi zawsze zasłoniętych dokonywaniem urzeczowienia, wtedy rozpoznajemy, że tak potrafią robić ludzie, ale to, co wrażliwe i co znajduje się za tym urzeczowieniem nie ujawnia się. Jaspers, który widział możliwość na ufność i zgodne współżycie między ludźmi autentycznymi nie wyjaśnia tej możliwości tak konkretnie jak czyni to Sartre.

Gdy rozważamy wartości to wśród różnych filozofów znajdujemy duże rozbieżności głównie w kwestii istnienia wartości wertykalnych tych, które mogą uczynić z nas lepszych ludzi. Jak było widać wyżej Heidegger, Camus, czy Sartre właściwie zaprzeczyli istnieniu takich wartości, choć nie byli w tym konsekwentni, bo każdy z nich wskazywał na obronę Prawdy, Wolności czy Sprawiedliwości, skoro wyróżnili takie Ideały, to jednocześnie zakładają ich możliwe istnienie. Jeśli tak, to i człowiek w swoim życiu może przekroczyć „uciążliwą codzienność” i odnaleźć sens w tych wartościach. Nawet jeśli oni sami nie widzą przedłużenia życia ludzkiego i jego sensu w Bycie absolutnym, który ma być realizacją tych Idei albo też uciekają od przyznania racji Absolutowi, bo może na ich koncepcje filozoficzne zbyt duży wpływ miały postawy jakie przyjęli zanim swoje koncepcje zaczęli rozwijać. Właśnie tym różni się Jaspers, albo wspomniany na marginesie Marcel. Obaj ci filozofowie wychodzą z założenia, że możliwość transcendencji jest otwarta dla człowieka. Założenie to uzasadniają obecnością wartości wertykalnych, Idei, które przekraczają skończoną egzystencję rozpalając nad nią światło nadziei, kiedy się w nim pojawią. Nawet Camus mówi o tym, kiedy nakazuje bunt wobec absurdalności, bo wtedy wydobywamy z życia to „więcej” niż „codzienność” choć i tak tą wysokość zrzuca w absurd. Jaspers przedstawił bardzo konkretny pomysł jak sięgać transcendencji i wertykalnych wartości - do tego służyć mają „szyfry transcendencji”, czyli doświadczenia „wyrywające” człowieka z jego codzienności i „wrzucające” go właśnie w „przestrzeń” transcendentalnych wartości. Dzięki temu odkrywany jest Absolut. Marcel podobną sytuację widział w przeżywaniu od razu wysokich Ideałów takich jak. Miłość, przez które dochodzimy do przeżycia egzystencjalnego, doświadczenia wartości wertykalnych i transcendencji.

Na tych przykładach widać wyraźnie, że o ile wyjściowa podstawa egzystencjalizmu jest bardzo podobna, znajduje się w przeżyciu egzystencji spowodowanym kryzysem, to punkty dojścia bywają różne. O ile w wielu punktach można zgodzić się z Camusem, Sartrem czy Heideggerem, to, gdy obok nich pojawiają się Jaspers i Marcel łatwo można dojść do przekonania, że faktycznie mieszkają w podmiocie Idee, wartości moralne, których doniosłość jest zbyt wielka, aby móc zgodzić się na absurd i nihilizm wszechobecnie i na zawsze. Dodatkowo nawet, jeśli podjąć myśl Camusa, który mówi, że ta nasza idealna doniosłość bazuje na większej płaszczyźnie absurdu i rozważać ją należy tylko w oparciu o naszą egzystencję w świecie pomiędzy ludźmi, czyli z pominięciem rozważań o możliwość transcendencji i istnienia Boga, to i tak zmiany, jakie „idealna doniosłość” przyniosła ludzkości są na tyle znaczące, że trudno uwierzyć w twierdzenia Heideggera, że przed nami stoi tylko horyzontalność i tylko marne dobra doczesności.

 

 

BIBLIOGRAFIA:

  1. Camus, A. (1991), Człowiek zbuntowany. Przeł. J.Guze, Kraków: Res Publica
  2. Copleston, F. (1995), Historia filozofii. Od Kartezjusza do Leibniza. T. IV, Warszawa: PAX
  3. Copleston, F. (1995), Historia filozofii. Od Fichtego do Nietzschego. T. VII, Warszawa: PAX
  4. Copleston, F. (1991), Historia filozofii. Od Maine de Birana do Sartre’a. T. IX, Warszawa: PAX
  5. Heidegger, M. (1994), Bycie i czas, przeł. B. Baran, Warszawa: PWN
  6. Jasinski, B. (1990), Filozofia XX wieku. Między buntem rozumu, a pokorą istnienia, Warszawa: Nowe Wydawnictwo Polskie
  7. Jaspers, K. (1995), Wiara filozoficzna, przeł. A. Buchner, Toruń: Comer
  8. Kartezjusz, (1958), Medytacje o filozofii pierwszej, przeł. M. i K. Ajdukiewicz, Kraków: PWN
  9. Kierkegaard, S. (1981), Bojaźń i drżenie. Choroba na śmierć. Przeł. J. Iwaszkiewicz, Warszawa: PWN
  10. May, R. (1995), O istocie człowieka. Szkice z psychologii egzystencjalnej. przeł. M. Moryn, Z.Wiese, Poznań: Rebis
  11. Pawlak, J. (1995), Egzystencjalizm J. P. Sartrea, A. Camusa i G. Maarcela, [w:] J. Pawlak. (red.), Kierunki filozofii współczesnej. Cz. 1, Toruń: UMK
  12. Podsiad, A. (2000), Słownik terminów i pojęć filozoficznych, Warszawa: PAX
  13. Puszko, H. (1997), Być Stendhalem i Spinozą.... Szkic o filozofii J-P. Sartre`a, Warszawa: Scholar
  14. Sartre, J.P. (2007), Byt i nicość, przeł. J. Kiełbasa, Kraków: Zielona Sowa

 



[1] F. Copleston: Historia filozofii. Od Maine de Birana do Sartre’a. T. IX. Warszawa 1991, s. 327

 

Źródło: http://sites.google.com/site/samoswiadomosc/