JustPaste.it

Czy premier PACZAŁ w ACTA?

Zastanawiam się po co była ta debata? Czyżby Donald Tusk poradził się swoich speców od PR? Być może przestraszył się faktu, że słupki popularności poszły mu w dół.

Zastanawiam się po co była ta debata? Czyżby Donald Tusk poradził się swoich speców od PR? Być może przestraszył się faktu, że słupki popularności poszły mu w dół.

 

Debata jak debata. Internauci od pierwszej chwili nie wierzyli w konsensus. Organizacje pozarządowe już poprzedniego dnia zbojkotowały spotkanie u premiera. Udziału w debacie odmówiła m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacja Panoptykon i Fundacja Nowoczesna Polska.

A ci, którzy przyszli na spotkanie chyba też nie do końca wierzyli w pozytywne rozwiązanie sprawy. Dziewczyna robiąca szaliczek na drutach, bose stopy Olafa Wojaka z Kongresu Nowej Prawicy (notabene w pierwszym rzędzie, vis-a-vis krzesła premiera) świadczą raczej o prześmiewczym stosunku do pomysłu całej tej debaty, a jeśli nie prześmiewczym to na pewno lekko zabarwionym ironią i sarkazmem.

Sam pomysł zorganiowania debaty i obiecywanie zawieszenia ratyfikacji moim zdaniem był tanim chwytem mającym na celu odwrócenie uwagi od rzeczywistego problemu. To było trochę takie wyjście naprzeciw demonstrującym. Coś na zasadzie "stwórzmy przynajmniej pozory, pokażmy, że słuchamy głosu ludu, teraz krzyczą, a może za pół roku ucichną".

Internauci są jednak czujni i zarazem sceptyczni, mają swoje zdanie. Nie wierzą w zapewnienia premiera, bo premier przecież twardo stoi za wprowadzeniem ACTA, reprezentuje interesy twórców i korporacji, interesy tych, którzy chcą chronić prawa własności. Niespecjalnie interesują premiera prawa obywatelskie, skoro tak szybko bez żadnego porozumienia, bez referendum podpisał umowę w Tokyo. Zresztą chyba podczas debaty powiedział wprost, że Polska nie wycofa się z ACTA.

Zdaniem wielu zainteresowanych całe to spotkanie było farsą zorganizowaną na potrzeby utrzymania popularności za wszelką cenę. Chociaż na pewne zwroty jest i tak już za późno. Takie mówienie "dla nas ważne są wolności i prawa obywatelskie, bo faktycznie pominęliśmy to w procesie decyzyjnym" są żałosne. Taka typowa zagrywka, bo przecież lider rządu zapoznał sie wczesniej z treścią dokumentu, które Polska podpisała.

Wiedział, że jest w nich zapis, który godzi w prawa i wolnosci obywatelskie. Wiedział, a jednak podpisał. To po co debata? Większść osób i tak nie wierzy w jego zapewnienia.

Świadomy rozsądny człowiek chyba widzi co podpisuje? Chyba PACZY w ACTA. A może PACZY, a nie widzi. Zresztą, kto go tam wie!