Mądry Polak czasami i po szkodzie jest
NIE WARTO było!
Ojciec nie chciał dzielić losu swoich braci na Syberii. Ukrywał się pod przybranym nazwiskiem. Czasami zaglądał do nas w nocy , enkawudziści walili kolbą w drzwi, otwierać wrzeszczeli! Na strychu szukali ojca. Przewracali tobołki , zaglądali do kurnika, pruli słomę bagnetami ,a on umykał im w pole. Matce zadzierali sukienkę na głowę i przewracali na podłogę . Siedziałem na piecu z bratem i krzyczałem "tato ratuj mamę". Straszyli nas, ze zabiorą do łagrów, jeśli nie wskażemy kryjówki ojca.
Żyliśmy w permanentnym strachu i osamotnieniu. Sąsiedzi unikali nas bali się enkawudzistów. Tylko dziadek, który mieszkał samotnie nad rzeczką, odwiedzał i pocieszał. Radził zbierać na zimę grzyby i jagody.
Kończyła się chłodna jesień, wzburzona rzeka zrywała mosty i zalewała drogi .Chroniła nas od prześladowców. Zima zbliżała się ,wiatr strącał ostatnie liście z drzew. Kiedy ciepłe słonko wejrzało do okna,biegłem jeszcze zbierać runo leśne. Stare baby bały się lasu i mówiły, ze dziedzic z szablą biega, a jego tam tylko enkawudziści na powrozie dawno powiesili .
Zbierałem runo, jak przykazał dziadek i rozglądałem się za dziedzicem . Ale w lesie tylko dzięcioły dziobały korę i wiewiórki hasały po drzewach.
Wracałem z pełnym koszykiem ,mama suszyła i kwasiła grzyby, borówki wkładała w drewnianą beczułkę i mroziła na ganku. Zimą rozgrzewała, stawiała na stół .Gośćcie się ,jeśli łaska -mówiła ,chowając dłonie pod flanelowy fartuch. Był dziurawy i stary jak ten dziadek.
Pokaleczone dłonie, wyzierały dziwacznie przez te dziury ,a czule gładziły, gdy byłem smutny . Tez miałem bąble na dłoniach .. Pomagałem w polu , rąbałem drzewo ,mełłem żyto w żarnach. Brat z siostrą siedzieli na piecu i wołali: "jeść,jeść" .
Borówki czyste i rumiane rozpływały się w ustach. Z chlebem i gorącymi ziemniakami smakowały tak wspaniale, jakby aromatyczny kawałeczek lata był na języku . Brat oblizując się , wolał : daj więcej ,daj więcej.
, szukając borówek, znalazł kiedyś zapalnik od rosyjskiego granatu i włożył do pieca. Garnek z ziemniakami szlak trafił,a konewka z mlekiem spadła z zydla. Oberwałem za niego rózgą, a on ze strachu dostał biegunki. Wyleczył się borówkami.
Mówiono, jak się pomodlisz, to są od wszystkich chorób, zastępowały herbatę. Dziadek, popijał i opowiadał ,że borówki długowieczne, jak dęby za stodołą. Małe, przycupnięte do mchu i długo żyją?Bóg tak chce,odpowiadał.
Niesprawiedliwość była,jest i będzie . Kto ma władzę, ten gniecie. Wzdychał za okupacją niemiecką. Żyło się lepiej. Zmorą byli tylko partyzanci sowieccy. Zabierali żywność i gwałcili kobiety. Niemcy od lagrów nas uchronili- mówił .I te słowa dziadka utkwiły w mej pamięci.. Wypił herbatę , otarł rękawem siwą brodę i dodał " kiedyś te słowa wspomnisz i zrozumiesz"
Niedługo zmarł ze starości i zostały same kobiety. Mężczyźni na wojnie lub w lagrach Lepiej być borówką czy dębem- pytałem sam siebie. Umierać ze starości- jak dziadek- nie chciałem. Słowa o sprawiedliwości mama łączyła z wiatrem, który zawsze biednemu w oczy wieje.
W wagonie bydlęcym pocieszała ,że będzie lepiej w drugiej ojczyźnie,ale ona macochą wkrótce się stała,w szkole przezywali „chamem za Buga,kacap” i tylko dlatego ,że kaleczyłem mowę polską!
Mimo to, naśladując ojca walczyłem o sprawiedliwość. Za to pięć lat za kratą siedziałem i rozmyślałem o słowach dziadka. Od tego czasu minęło półwieku i kryterium prawdy stały się doświadczenia. Nie wierzę w bajki , o których teraz tak głośno, ze głowa mała. Wartości chrześcijańskie, miłość bliźniego to szydercza kpina. Wciskają ją kowalskim jako prawdę i tylko prawdę. Za tę prawdę zmarnowałem młodość ,a moi koledzy zginęli. Cześć ich pamięci!.. Patrzę na tamte lata jednak ,bez nienawiści i chęci zemsty. Nie warto nadstawiać głowy,płacić daninę krwi za słowa bez pokrycia . Zdewaluowały się słowa Bóg honor i ojczyzna, u mnie nie brzmią dumnie.
Byłem pionkiem w politycznej grze o władzę. "Kowalskich" jednak do walki i pracy dla darmozjadów nigdy nie zabraknie. "Wybrańcy ludu muszą mieć mięso armatnie i siłę roboczą!.
Co dobrego na przestrzeni dziejów uczynili "wybrańcy "? Pchali niewinnych na rzeż za honor,ojczyznę i Boga. Za takie hasła wujek Andrzej od enkawudzisty dostał kulę w potylicę, a drugi siedział w łagrach syberyjskich do 1956 roku. Ojciec cudem wyrwał się z ich szponów. Poszedł w moje ślady i brat -zginał tragicznie
Współcześni patrioci" potrafią tylko profanować trupy z Katynia na giełdzie politycznej, szczerzyc kły pod krzyżem na swoich rywali i bełkotać",głosujcie na nas" ,a gruszki na wierzbie urosną!. Fetor obłudy czuć od nich na odległość!. Z ambon rozlega się wołanie: "Ojczyznę , racz dać im panie! I ja mam w to wierzyć? Święty Augustyn powiedział:"wierz, abyś zrozumiał, jak zrozumiesz ,przestaniesz wierzyć!