JustPaste.it

No i gdzie ta potęga?


 

spacer.gif Powtarzali nam to niczym mantrę – rodzice, dziadkowie, nauczyciele, wychowawcy. Jak na zewnątrz była piękna pogoda i siedzieć nad książkami się nie chciało, gdy te potworne ułamki nie wchodziły do głowy, kiedy z klasówki znów dostaliśmy „pałę” i było trochę wstydu przed kolegami i przed samym sobą…

spacer.gif „Ucz się dziecko, ucz, bo nauka to potęgi klucz” – chyba każdy kiedyś usłyszał to zdanie. Często nas irytowało, ale jakoś tam w głębi wierzyliśmy, że jak teraz „przecierpimy” nad Gombrowiczem czy Witkacym, to za parę lat będziemy odcinać kupony z tej naszej światłej wiedzy i, prędzej czy później, osiągniemy wymarzony sukces, na który przecież już od zerówki pracowaliśmy najlepiej jak się tylko dało.

spacer.gif Przeżyliśmy testy po kolejnych klasach, egzaminy: próbne, końcowe, po podstawówce, po gimnazjum, wreszcie dostaliśmy się do liceum i znów: trzeba dobrze zdać maturę, żeby dostać się na studia, bo bez studiów to ani rusz!”. Więc po raz kolejny siedzieliśmy po nocach nad książkami, notatkami – własnymi i skserowanymi, setkami pytań do każdego zaliczenia czy egzaminu.

spacer.gif Życie studenckie może i kwitło, ale na moim kierunku jakoś nieszczególnie, bo jak się jest na filologii polskiej, dziennej, to głównie kwitnie czytanie – dziesiątek, setek lektur, opracowań, monografii. Ale się nie narzeka, bo przecież czytać się kocha i samemu się tego chciało. Czasem trochę żal, jak oblewa się egzamin na pytaniu o miejsce urodzenia babki Gałczyńskiego, ale przecież do dyplomu już niedaleko, więc się ten egzamin zdaje po tygodniu na 4,5 i idzie dalej. Z uśmiechem. I wiarą, że na coś się ta tajemna wiedza w końcu przyda i zaprocentuje. 

spacer.gif Potem praca magisterska – ale się człowiek nasiedzi w bibliotekach, ale się nagłówkuje i napisze. A jak już jest, wydrukowana i oprawiona, z naszym imieniem i nazwiskiem, to jest się wreszcie tak dumnym, jakbyśmy właśnie napisali epopeję narodową. Obrona, gratulacje, uściski i wymarzone trzy litery przed nazwiskiem: mgr! Nareszcie. No teraz to już tylko na podbój świata. Delikatną sugestię „a może by się pani nad doktoratem zastanowiła?” odrzuca się od razu – dość już tej nauki! Do pracy! Odcinać te kupony!

spacer.gif Mija jeden miesiąc, drugi, z coraz większym zaangażowaniem przegląda absolwent ogłoszenia o pracę, ale jakoś tak ich niewiele, a jak już są to mocno podejrzane, ale jeszcze się nie przejmuje – w końcu są wakacje, pracodawcy na urlopach, za kilka tygodni na pewno coś się ruszy.

spacer.gif Tymczasem zamiast podbijać świat trzeba podbić urząd pracy, bo ubezpieczenie z uczelni się kończy. Myśli sobie człowiek – no tam, to się na mnie na pewno poznają i znajdą jakąś super ofertę, skoro ma się wyższe studia, doskonałą opinię z praktyki odbytej w jednej z redakcji w samym centrum miasta, jest się młodym, zdrowym i stęsknionym za jakimś konstruktywnym zajęciem. Kiedy pani rejestratorka (po trzech godzinach czekania) pyta: „jakie te studia?” –  z dumą odpowiadam: „filologia polska”! - pani od razu wpisuje w rubryczce „polonistka”. „Nie, nie polonistka! Edytor” – mówię. „Edytor?! A co to takiego?”. Tłumaczę więc spokojnie, że do wydawnictwa, do redakcji, ale pani jakoś nie wygląda na przekonaną i na wszelki wypadek sprawdza w jakimś spisie, czy taki zawód w ogóle istnieje (w końcu ten dyplom to może być atrapa, prawda?).

spacer.gif Podczas gdy ja przekonuję panią rejestratorkę, cała poczekalnia wpatruje się, jak sroka w kość, w zamontowany na ścianie urzędu pracy ogromny telewizor, na którym puszczane są wielce przydatne bezrobotnym filmiki na temat tego, jak podawać rękę na przywitanie pracodawcy, jak to nie wywalać nóg na stół rekrutera podczas rozmowy kwalifikacyjnej a nawet … jak kichać, gdy podczas takiej rozmowy dopadną nas alergeny. Filmiki naprawdę wielce przydatne.

spacer.gif Wraca się po takiej wizycie do domu lekko zmieszanym, a nawet z lekką dozą przerażenia, więc od razu siadam do komputera i sama przeszukuję oferty pracy. Po tygodniu znam już na pamięć chyba wszystkie adresy stron z ogłoszeniami i dociera do mnie, że chyba jednak przez całe swoje życie byłam strasznym, niewyobrażalnym wręcz, leniem, bo skoro w wieku 24 lat nie znam biegle trzech języków obcych (najlepiej chińskiego, flamandzkiego i hindi), nie mam 5-letniego doświadczenia i, co gorsza, nie rozumiem treści połowy przeglądanych ogłoszeń, to albo ze mną jest coś nie tak, albo z nimi.

spacer.gif Po całodniowej lekturze chyba wszystkich zamieszczonych dziś w Internecie ofert dociera do mnie, że jeżeli nie jestem: „nastawiona na sukces, umiejąca pracować pod presją czasu, zdeterminowana, elastyczna oraz konsekwentna w dążeniu do wyznaczonych celów” to mój charakter jest najwyraźniej spaczony i właściwie nie mam po co wstawać rano z łóżka bo i tak do żadnej pracy się nie nadaję. Przez resztę dnia nawiedza mnie natrętna myśl: kiedy ci moi rówieśnicy opanowali (biegle!) te (co najmniej) trzy języki obce, skończyli studia, zdobyli 5-letnie doświadczenie, skoro ja całe życie ryłam nad książkami a trzy języki obce – owszem – znam, ale do biegłości trochę mi jednak brakuje…Widocznie nie byłam w ogóle elastyczna, albo moi rodzice popełnili niewybaczalny błąd nie czytając mi po chińsku do kołyski.  Gdyby tylko wiedzieli…

spacer.gif Po roku (!) bycia zarejestrowaną jako osoba bezrobotna, po kilku kompletnie bezsensownych wizytach w urzędzie pracy, nie otrzymawszy stamtąd ani jednej (!) oferty pracy, ani jednego (!) skierowania na szkolenie czy staż (a tak ponoć nam – absolwentom – ta Unia pomaga w starcie na rynku pracy!) przyjęłam pierwszą ofertę (którą sama sobie znalazłam) pracy jako sprzedawca – doradca klienta w galerii handlowej. Doszłam do wniosku, że przynajmniej wyjdę z domu a przy okazji jeszcze i coś zarobię, a że koleżanki sympatyczne (i oczywiście też po studiach), to co mi szkodzi trochę tak popracować.

spacer.gif Ale do dziś zastanawiam się, w którym momencie mojej edukacji popełniłam błąd, że o wymarzonej pracy w swoim zawodzie nadal mogę sobie tylko… pomarzyć…A marzenia to przecież też jakaś potęga, nie?

 

spacer.gif spacer.gif spacer.gif spacer.gif spacer.gif spacer.gif                                                                                                                                                       Katarzyna Szeląg