JustPaste.it

Włoski maminsynek

Jak pięknie, jak pięknie pamiętać...Kiedy byłem mały, mama za mnie myślała. Prasowała, pieściła oraz gotowała. Co rano mama budzi mnie do pracy, a wieczorem czeka z pachnącą kolacją. Jest moim lustrem i moim w nim odbiciem. Moją mamę bardzo kocham skrycie. Dzielę z nią zarobki swoje i życie z nią dzielę. Sny i myśli również z nią dzielę. Bo choć urosłem i wszystko się zmieniło, to z moją mamą wciąż jest tak, jak było. Andrea Barsotti, Maminsynek

 

Spory odsetek młodych Włochów mieszka z rodzicami. Według ostatniego raportu Włoskiego Instytutu Statystycznego ten problem dotyczy 7 milionów mieszkańców Półwyspu Apenińskiego, głównie mężczyzn, między 18 a 34 rokiem życia, czyli 58 procent populacji w tej grupie wiekowej oraz prawie 30 procent trzydziestolatków i czterdziestolatków. Nazywa się ich „dorosłymi dzieciakami” (bamboccioni) lub nierobami (fannulloni).

Jedni nie wyprowadzają się od rodziców ze względu na brak stałego zatrudnienia lub niskie zarobki wobec wysokich kosztów utrzymania, drudzy nie opuszczają „rodzinnego gniazda” ze względu na upodobanie do wygodnego trybu życia. Mamy wyręczają swoich dorosłych synów we wszystkich pracach domowych. Nie pozwalają im na bycie samodzielnymi, chcą być niezastąpione i wspaniałe. Włosi oczekują, że ich przyszłe żony będą ich budzić rano i wiązać sznurowadła. Obsługa często myli im się z miłością. We Włoszech zgodnie z tradycją domowe obowiązki należą do kobiet, nawet jeśli pracują one zawodowo. Próba dokonania podziału obowiązków przez kobiety natrafia na opór mężczyzn i ich matek, dlatego bamboccioni często wracają do rodzinnego domu po zaledwie kilku miesiącach mieszkania z wymagającymi partnerkami. Związane z Włochami kobiety muszą spodobać się przyszłym teściowym, w przeciwnym razie nigdy nie wejdą do rodziny.

Mieszkający na północy czy południu Półwyspu Apenińskiego mężczyźni są maminsynkami (mammoni), bo matki odgrywają w ich życiu wiodącą rolę. Opinie rodzicielek mają ogromny wpływ na decyzje synów. Włoscy mężczyźni coraz częściej unikają wiążących zobowiązań, jeśli w ogóle zdecydują się stanąć na ślubnym kobiercu, to często czynią to po trzydziestce. Ich żonom zwykle przypada rola opiekunek. Stanowią oni odpowiedni materiał na mężów dla Włoszek, które wychowały się w tej samej kulturze i wiedzą, czego można po nich oczekiwać. Włoskie małżeństwa często trwają w cieniu relacji obu małżonków z ich rodzinami. Jeśli Włosi poślubiają kobiety należące do innych kultur, to syndrom mammoni tworzy nieustanne napięcie pomiędzy inwazyjnymi teściowymi a zakłopotanymi żonami. Często powoduje to wzajemne urazy, które są nie do naprawienia. Zdarzają się długotrwałe relacje Włochów z cudzoziemkami, ale w większości przypadków są trudne (choć ich początek był obiecujący) i niechybnie wygasają.

Włosi pozostają maminsynkami przez całe życie i nic tego nie zmieni. Marlena de Blasi, włoska pisarka, przestrzega: Pamiętajcie, nikt się nie zmienia. Wszyscy mamy ogromne możliwości rozwoju, lecz zmiany są jak makijaż. Szybko zmywa się, aby ukazać to, co kryje się pod nim. Dlatego też wszystkie kroki w tym tańcu na resztę wspólnego życia, będą takie jak te, które tańczymy na początku. Dokładnie takie same, jakie tańczymy teraz.

JK