JustPaste.it

"Gwałt" w PRL-owskich oparach absurdu

Manipulacja jest metodą starą jak świat. Stosują ją zarówno kobiety jak i mężczyźni. Efekty bywają rozmaite.

Manipulacja jest metodą starą jak świat. Stosują ją zarówno kobiety jak i mężczyźni. Efekty bywają rozmaite.

 

 Stefcia Rucka dziewczę bardzo młode (klasa maturalna), hoże i cnotliwe postanowiło dobrze sprzedać swój wianek. I nie chodziło jej o pieniądze. Natomiast Jadźce Zet i owszem. Nawet z Płocka jeździła do Poznania na gościnne występy. Tam wzbudziła żądze w warszawskim dygnitarzu oraz jego synalku, którzy nie mieli pojęcia, że startują w tej samej konkurencji. Z synem prowadziła biznes polegający na obrabianiu „jeleni”. Jednym z nich okazał się tatuś-szycha.

Konsekwencje tego miał ponieść płocki Casanova i Don Juan w jednej osobie czyli  Ziutek Ka. Dlaczego? Bo na kogo wypadnie, na tego bęc. Czym jest bęc w książce podano.

Intrygę zaś namotały baby, szczególnie ta wredna Jadźka Zet.

Polowa książki to intrygi, druga to rozprawy sądowe z gwiazdą palestry na czele czyli sędzią ramolem i purchawą przeciwnym światu. Główną atrakcją powieści jest sposób w jaki prowadzi rozprawę. A to konkubinę Józefa Ka zamieni, dyktując protokolantce, w konkubinę jego siostry. A przecież w PRL-u takich bezeceństw nie bywało. A to zaproponuje uwiedzenie znajomej Ka, aby sprawdzić jej reputację.

Stefcia R. oskarżyła Ziutka o gwałt, a „sędziemu niczyja cnota na mózg nie padła”.

Niestety zbyt dużo miejsca poświęcono alkoholowi – ile go było i w czym, kto go pił i gdzie zwracał. W wyniku czego sędzia podyktował protokolantce: „... nie mając doświadczenia pojona była wódką z premedytacją bez zakąski.” Czyli premedytacja była w alkoholu jak trawka w żubrówce czy w gościnnym gospodarzu, bo jakoś nie zrozumiałam.

Pęta się po książce jeszcze parę osób  - jak kościotrup wielbiący prokuratora, dziennikarka śledcza, jej były nieudany, szefowa wymiaru sprawiedliwości zmuszona motać i sprzątać  po grubej rybie czyli jeleniu.

Na koniec odniosłam wrażenie, że autorka tylko po to napisała tę książkę, aby stwierdzić, że wszelkie gwałty to wina kobiet. Albowiem ubierają się i ozdabiają zbyt prowokacyjnie. Czyli szykujcie panie burki, chałaty i cywilne habity oraz czepce z gęstą woalką. Oraz nigdy się nie myjcie, aby odstraszać facetów. No, chyba że jak Napoleon lubią te nie pachnące.

 

c2be97b599e015a060da635069a1b887.jpg