Omawiana książka nie traktuje o pisarstwie Tomasza lub Henryka Manna. To są wspomnienia Wojciecha Manna – dziennikarza muzycznego.
Omawiana książka nie traktuje o pisarstwie Tomasza lub Henryka Manna. To są wspomnienia Wojciecha Manna – dziennikarza muzycznego.
O autorze:
Wojciech Mann urodził się w Świdnicy 25.01. 1948 r. Ukończył filologię angielską na Uniwersytecie Warszawskim. Jest przede wszystkim dziennikarzem muzycznym ale i tłumaczem, autorem tekstów piosenek, konferansjerem.
O książce:
Tytuł wstępu brzmi: „Książki od najmłodszych lat były dla mnie czymś szczególnym.” Ale dalszy ciąg nie traktuje o czytaniu tylko o słuchaniu muzyki i o sytuacjach w których autor był odbiorcą i fanem rock and rolla. Nie było to łatwe ponieważ PRL i demoludy uważały ten rodzaj muzyki za zachodnią zgniliznę niszczącą zdrową tkankę społeczeństwa socjalistycznego.
Ale żelazna kurtyna miała przerdzewiałe miejsca jak choćby radioodbiorniki w których można było słuchać Radia Luxemburg czy przemycane płyty albo rodzime pocztówki dźwiękowe. O doświadczeniach z tym związanych, o reanimowaniu czarnych krążków oraz magnetofonach przedkasetowych opowiada autor. Także o założonym, z kolegami, zupełnie bez pozwolenia władz, „Pops Fun Club” z własną pieczątką, składkami i biuletynem wydawanym poza wiedzą (czy na pewno?) ale na pewno bez pozwolenia oficjalnej cenzury.
Ksiązka jest ilustrowana czarnobiałymi zdjęciami nie tylko autora ale i wielu muzycznych idoli.
Autor znał język angielski i bywał pilotem oraz tłumaczem zagranicznych gwiazd. Z nimi nie tylko pracował ale i balował, ponosząc tego, nie zawsze przyjemne, skutki.
Wojciech Mann pracował w Programie III Polskiego Radia oraz był redaktorem w telewizji, pisze o tym czasie zaznaczając, że dobrze pamięta nazwiska wszystkich co to teraz przebarwieni, a słuszni wtedy i teraz w swoich poglądach.
Cała książka jest nasycona panawojtkowym poczuciem humoru.
Najpiękniejsze jest to, że czytając ją miałam wrażenie jakby autor opowiadał mi to wszystko osobiście, siedząc obok i sącząc ulubiony trunek, a w tle towarzyszyła nam, cichutko, jego ulubiona muzyka.
Warto zasiąść z panem Wojtkiem i posłuchać co i w jaki sposób opowiada. Polecam.
Wojciech Mann – „Rock Mann czyli jak nie zostałem saksofonistą” Wydawn. Znak Kraków 2010