JustPaste.it

Czy te oczy mogą kłamać?

nie tylko mogą, ale bezczelnie nas okłamują

nie tylko mogą, ale bezczelnie nas okłamują

 

d2b3bfcdd885a816e0c589624a37145d.jpg


Nasza świadomość kształtuje się na podstawie bodźców, które odbieramy za pomocą naszych pięciu zmysłów:


- wzroku
- słuchu
- węchu
- dotyku
- smaku


to główne ośrodki naszego kontaktu z otaczającym nas światem. Ponadto wyróżniono inne :

- zmysł bólu - nocycepcja
- zmysł temperatury
- zmysł równowagi
- zmysł ułożenia części ciała względem siebie oraz napięcia mięśniowego -propriocepcja .

Mamy pełne zaufanie do naszych organów i wydaje się nam, że odbieramy otaczającą nas rzeczywistość obiektywnie. Czyżby? No to przyjrzyjmy się bliżej oku.

Zmysł wzroku.

Większość bodźców odbieramy poprzez siatkówkę oka, ale nasze świadome wrażenia z tym, co dochodzi do kory wzrokowej z oka, jest niezwykle mały. Ponad 90 proc. tego, co widzimy wytwarza nasz mózg.

Nasze widzenie świata jest omamowe. Z pełnej informacji docierających do naszej siatkówki wybieramy tylko pewne cechy w zależności od tego, co jest nam potrzebne. Badania procesów widzenia w różnych kulturach udowodniły, że ludzie inaczej patrzą na świat. Inaczej postrzegają indywidualne obiekty względem całości. W naszej kulturze zwykle nie pamiętamy relacji postaci w stosunku do tła. Azjaci znacznie lepiej zapamiętują obiekty poza postacią.

Mózg i jego budowa jest w zasadzie prawie identyczna, ale kultura tworzy różnice w sposobie ich funkcjonowania. Przykładem jest np. orientacja w przestrzeni. Europejczyk zapytany o północ musi przypomnieć sobie, gdzie zachodzi słońce, i dopiero wskażę odpowiedni kierunek. W zamkniętym nieznanym pomieszczeniu jest z reguły bezradny.

Aborygeni, Meksykanie i mieszkańcy Polinezji nie używają słów "prawo", "lewo", używają zwrotu, że talerz stoi na południowym krańcu zachodniego stołu. W określaniu kierunków geograficznych nie mają żadnych kłopotów.

Wszyscy widzimy to samo. Jeśli każemy uporządkować kolory, wszyscy umieszczą podobne blisko siebie i otrzymujemy uporządkowanie podobne do tęczy. Interpretacja jednak jest już różna, w zależności od tego, co jest przydatne w danej kulturze. W dżungli zieleń jest kolorem dominującym i bardziej liczy się wrażliwość na odcienie zieleni i szarości, inne barwy często nie mają nawet swojej nazwy. W naszym kręgu cywilizacyjnym używamy zwykle od 8 do 11 pojęć, artyści rozpoznają setki subtelności odcieni.

Złudzenia optyczne wynikają z konstrukcji układu wzrokowego. Ta "ułomność" pozwala nam jednak wyciągać z sygnału tylko te informacje, które są istotne - np. dotyczące kontrastu i koloru. Widzenie kolorów w stały sposób jest bardzo wyrafinowanym procesem zachodzącym w mózgu. Gdyby nie to, np. czerwone owoce na drzewie wyglądałyby zupełnie inaczej w zależności od pogody. Chcemy jednak widzieć, że są czerwone, bo to istotna informacja, że są już dojrzałe, więc nasze mózgi nauczyły się kompensować różne warunki oświetleniowe. Rozkład kolorów w świetle jest zupełnie inny w zależności od tego, jak ono pada. Jednak wrażenia ludzi w dość szerokim zakresie są stałe. W świetle jarzeniowym, do którego natura jeszcze nas nie przystosowała, kolory są zupełnie sztuczne, bo nasze mózgi nie potrafią go kompensować.


0b6b870dd848546b1e9898345cd5c4be.jpg

Dowodem na to, że to mózg odpowiedzialny jest za nasze widzenie świata jest tzw. sześcian Neckera. Jedna z jego ścian raz wychodzi w jedną stronę, a raz w drugą, mimo, że na siatkówkę pada ten sam obraz. Interpretacja mózgu jest jednak różna. Nie bardzo może się zdecydować. Pierwotna kora, do której dochodzi informacja z siatkówki, wykrywa proste elementy, takie jak krawędzie. Jednak wykrywanie trzeciego wymiaru jest bardzo złożonym procesem, który wymaga integracji informacji z lewego i prawego oka. Obszary, w których widać wówczas zmianę aktywności, leżą w mózgu dość daleko od pierwotnej kory wzrokowej z tyłu głowy. Informacja z oka przechodzi przez pośrednią stację - ciało kolankowate boczne, które wysyła ją do kory wzrokowej. W części potylicznej jest przetwarzana przez różne ośrodki, aż w końcu dochodzi do obszaru dolnoskroniowego. Kiedy widzimy raz tę, raz tamtą ścianę wysuniętą do przodu, różnice w aktywacji występują dopiero tam.

Niedawno zaczęto mówić o zespole Charlesa Bonneta. Występuje on u ok. 10 proc. ludzi, którzy w starszym wieku tracą wzrok lub niedowidzą, u których pojawiają się halucynacje związane z fragmentami ich życia. Starsza pani opisywała schody, po których poruszały się postaci ubrane w orientalne stroje. Wiedziała, że to halucynacja, być może kombinacja różnych fragmentów filmów, ale nie mogła się jej pozbyć. Wielu nie chce tego typu doświadczeń ujawniać bojąc się, że będą podejrzewani o choroby psychiczne. Jest to niegroźne i całkowicie uleczalne zwykłe pobudzenie w wyższych obszarach przetwarzających informację wzrokową w mózgu.

Zmysł wzroku jest w dużej mierze uwarunkowane środowiskiem, w którym żyjemy. Wszyscy wiemy, czym jest perspektywa i wiemy, coś z daleka, jest małe, bo jest daleko. Pigmeje nie znają pojęcia perspektywy, bo w dżungli nigdy nie widzieli na tak dużą odległość, by ją sobie wyrobić. Dla nich słoń w oddali jest mniejszy od kota stojącego bliżej. Obraz interpretują dosłownie.

Już Hermann Helmholtz w połowie XIX wieku pisał, że postrzeganie oparte jest na nieświadomym wnioskowaniu, bo nasze wrażenia są tylko fragmentaryczne, mózg musi dopełnić brakującą informację. Proces widzenia pozwala nam przewidywać, jakie własności mają postrzegane obiekty, jak są daleko, jakiego spodziewać się ciężaru lub twardości materiału. Wiedza o tym, jaki jest świat i tkwi głęboko w naszych mózgach. Gdyby tak nie było bylibyśmy kalecy. Nawet najbliższą osobę rozpoznać moglibyśmy po dokładnym obejrzeniu twarzy w pełnym świetle, albo obwąchując, pod warunkiem, że nasz węch miałby czułość psa.

Każdy ma wrażenie, że wklęsła maska twarzy jest wypukłą rzeźbą, bo widzieliśmy tysiące wypukłych twarzy i ani jednej wklęsłej i ta wiedza dominuje nad bezpośrednią informacją docierającą do oczu. Dopiero z bardzo bliskiej odległości zaczynamy widzieć wklęsły obraz.

Z twarzą i postacią ludzką to zupełnie osobna historia. Za ich rozpoznawanie odpowiedzialny jest bardzo wyspecjalizowany obszar mózgu zwany zakrętem wrzecionowatym. Wystarczy kilka kresek i już mamy wrażenie, że je widzimy.

bf293e4884357445e464fd0f39e14b05.jpg

To tylko kreski. To co widzisz to interpretacja twojego mózgu.  Widzisz to co chcesz widzieć.

Od małego dziecka "atakowani"  jesteśmy obrazem. Przestrzeń, telewizja, film - to wszystko sprawiło, że jesteśmy znacznie bardziej odporni. Człowiek średniowiecza po obejrzeniu takiego obrazu przedstawiającego diabła w piekle  był w szoku. To robiło wrażenie i działało na wyobraźnię.

b671c60c58b1b0078d0cc7b0c43e780b.jpg  

 Dzisiaj małe dzieci traktowałyby taką rycinę jak obrazek z bajki.

Nasze emocje, nastawienie i oczekiwania powodują, że ludzie nie widzą pewnych rzeczy. Jak wykazują doświadczenia na symulatorach - pilot wykonuje manewr lądowania, a na pasie pojawia się nagle jadący w poprzek samochód. Połowa pilotów w ogóle go nie dostrzega. Jest to spowodowane zbyt silną koncentracją na wykonywanym manewrze. Lądowanie jest najważniejszą i najtrudniejszą częścią lotu. Po to zresztą jest drugi pilot, by oderwać uwagę pierwszego, gdyby ten zbytnio skupił ją na jednej czynności.

Te same emocje i oczekiwania działają również odwrotnie. Ludzie widzą coś czego nie ma. Prawdopodobieństwo powstania takiego zacieku jest dość duże, interpretowanie go jako znak od Boga to jednak nadużycie. Kościół na szczęście nie uznaje takich "cudów", nierzadko narażając się na złorzeczenia i krytykę ze strony części wiernych.

cf27935bcf9e8d8e2f05129e06b683ff.jpg

A może rzeczywiście jesteśmy cyborgami, które mają widzieć to co chcą inni sterując naszym mózgiem.

Żródła:
Encyklopedia PWN
Wywiad z prof. Włodzisławem Duchem - szefem Katedry Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.