JustPaste.it

Zrozumieć trolla…

Komu i w czym przeszkadzają trolle...?

Komu i w czym przeszkadzają trolle...?

 

Trolle to takie małe sfrustrowane pasożyty internetowe, nieco uszczypliwe i nadęte.

Można wyróżnić dwa rodzaje trolli: trolle-mole i trolle-gremlinsy.

Trolle-mole przeważnie siedzą przed komputerem  dość dłuuuuugo. Bo nie maja co robić i z nudów tak sobie życie urozmaicają. Są często sfrustrowane (sami nie wiedząc czym) i gdzieś muszą dać upust tym swoim produktom rozkładu. A więc węszą, gdzie by tu…
Robią se kawki, kanapeczki, chipsy może nie, bo jeszcze w talię wejdą i znowu spodnie zrobią się za ciasne. No i tak wygodnie, ciepło, zdrowo… dają nura w klawiaturę i kolorowy ekran. No, gdzie by tu wleźć i ślad zostawić..... Na pewno nie tam, gdzie za bardzo błotem chlapnąć nie można. To znaczy tam też, ale to już nie jest takie fajne. Niczym skin headzi lubią w kupie. W pojedynkę też luzik no bo: i co mi zrobicie? ha ha ha…!

Zupełnie inne są trolle-gremlinsy.
W zależności od sytuacji i miejsca potrafią być słodziutkie, miluchne, pisiu… pisiu… sru tutu…, bułeczkę przez bibułeczkę. Normalnie do rany ich przyłóż, aż się wygoi. Oczywiście kulturka, bon ton i tym podobne mecyje.

gremliny-screenshot-21.jpg

Ale gremlinsy miewają też różne oblicza. I to nie dwa, czy trzy, bo nawet pięćdziesiąt albo i sto osiemdziesiąt sześć. Nie dość, że lekko trącą złośliwością, to jak wpadną w furię, to jeszcze potrafią się mnożyć i klonować!!!
I tak np. jeden taki gremlin miał na imię INNA, a za chwile myk myk… i jest Pirania!
Gremliny maja też talent do zmiany płci. Przed chwilą był Wampirem, myk myk… i już jest Aniołeczkiem! Albo Białą Mewą! Na przykład! Oczywiście! To wszystko to tylko przykłady !

Wydaje się im, że są wszechmocne! I w razie czego… przeważnie asekurujące się. Usprawiedliwiają swe comment zawczasu, bądź na wszystko maja uzasadnienie, gdyby ktoś nie daj Boże (albo lepiej dla nich daj Boże) ośmielił się trollowi-molowi lub gremlinsowi przeciwstawić... W gruncie rzeczy tylko na to czekają z wypiekami i łapskami drżącymi z pożądania minusowego lub komentowego.

W zasadzie te trolle-mole-gremlinsy zupełnie nie przeszkadzają ludziom świadomym ich istnienia, trochę wkurzają tych mających większe mniemanie o sobie, no i doprowadzają do szewskiej pasji podobnych im wrażliwych, depresyjnych neurotyków.

Bo tak w ogóle, jak dawkować ich z umiarem, to dodają smaczku i pikanterii całej zabawie. Bez nich mogłoby być monotonnie. A jak są, to jest zabawa!
O proszszsz...ę !  Już sypią się minusy... i odrzucenia bez uzasadnienia oczywiście, które świadczą tylko o tym, że osobnik został trafiony i krwawi na czerwono!  

Najlepszym sposobem na nie jest strzelenie IGNORA!
Najpierw się pienią i szalenie frustrują, bo jak to…! A potem zrezygnowane odchodzą żerować gdzie indziej. 
I to by było tyle o tych drobnych "groźnych" (?) pasożytach żerujących na Internecie!
Z drugiej strony wiemy, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!  Więc nie ma co się ich zaraz tak mocno bać!  Może zostawić ich tu w  spokoju...? Byle nie za dużo... Bo co za dużo, to nie zdrowo...! Zostawmy więc sobie na Eiobie kilka takich tyci-tyci gremli-trolli...:)))   

A teraz trochę poważniej o tym jakże emocjonującym nas ostatnio temacie! Niedawno czytałam, że tzw. trollizm to jest jednak jednostka chorobowa, pewien rodzaj dewiacji psychicznej w kierunku zła. Co prawda badania naukowe w tej dziedzinie nie są jeszcze popularne. Czasami można już przeczytać w internecie o nowej dyscyplinie naukowej, która zrodziła się z potrzeby czasu i możemy dowiedzieć się, że „dzięki osiągnięciom biologii, medycyny i psychologii ostatnich lat wykorzystując obiektywne dane przyrodnicze, bada ona procesy genezy zła niezależnie od ich skali społecznej. „

Normalnie człowiek, przechodząc przez szkołę życia, rozwija swoją świadomość, zaczyna dostrzegać bieguny pojęć dobra i zła. Zaburzony umysł tego nie rozróżnia.

W treści komentarzy ludzi owładniętych tą chorobą przeważa generalna krytyka wszystkiego. W ten sposób ściągają oni do swojego poziomu wszystko to, co ich przerasta (ze strachu).

W czasie drugiej wojny światowej i krótko po wojnie prowadziła je utajniona grupa psychologów i psychiatrów w krajach obozu sowieckiego. Szybko jednak została wytropiona i zlikwidowana przez władze komunistyczne. Pozostał przy życiu jedynie Andrzej Łobaczewski, który dziś przekroczył już osiemdziesiątkę. Badania te nazwano PONEROLOGIĄ  (czyli nauką o naturze zła).

Wg Łobaczewskiego przyczyną charakteropatii, są uszkodzenia międzymózgowia, które stanowi ośrodek regulacyjny pracy mózgu, a także utrzymuje tonus hamowania w korze mózgowej. Ośrodek ten jest bardzo wrażliwy na agresje bakteriologiczne. Łobaczewski tak charakteryzuje tę dewiację:

(U takich ludzi) ... proces myślenia przebiega szybko, ale z obniżoną dokładnością. Bardzo łatwo spychają z pola świadomości skojarzenia niewygodne i przechodzą do wypowiedzi para-logicznych. Bywają skłonni do wyznawania różnych, niezbyt dojrzałych ideologii. Co obmyślą w ciągu bezsennych nocy, rano rzucają na papier z paranoidalnym poczuciem genialności. Są asteniczni i na co dzień bywają łagodni, ale rzeczową krytykę przyjmują z urazą, czasem reagując epitetami pod adresem krytyka. O jednym z cięższych przypadków tego typu tak pisał Wasylij Grossman: ” ... był zawsze delikatny i miękki, uprzejmy. A jednocześnie cechowała go niezmącona ostrość, bezwzględność i brutalność wobec przeciwników politycznych. Nigdy nie dopuszczał możliwości, że mogą oni mieć minimalną słuszność, lub że on sam może choć trochę nie mieć racji”.

Na podstawie: „Ponerologia polityczna" Andrzej Łobaczewski

Ludzie, którzy nie mają odpowiednich atutów, by zdobyć rozgłos, posuwają się do kretyńskich zachowań. A że kretyństwo ostatnio wyjątkowo w cenie, to oszołomów mamy coraz więcej. Na razie uchodzi im to na sucho :)))

PODSUMOWANIE

odbioru komentarzy i trollowej lawiny, jaką artykuł wywołał nie zamierzenie (a może jednak zamierzenie…?)  - dopisano 24.02.2012 r.
 
Odbierając pobieżnie artykuł jakoś nikt nie zwrócił uwagi na jego przesłanie, więc pokrótce je przedstawiam.
Przyjrzyjcie się zdjęciu. Przedstawia udomowionego trolla w sielskiej scenerii: na pierwszym planie sylwetka człowieka, który gra i czapka Mikołaja (skojarzenie z Bożym Narodzeniem)… Co gra?  Oczywiście najpopularniejszą kolędę, która można łatwo przerobić na hymn:   Troll się rodzi, moc szaleje…
Na drugim planie sympatyczny pluszowy gremlins, w tle pies..
 
Na jednych zdjęcie to działa podprogowo, tak że bez czytania odrzucają artykuł… dając niezbity dowód, że dotyczy on ich osobiście. Trafiony – ujawniony!
Inni z kolei reagują wyjściem z szafy – poprzez tzw. coming out, czyli ujawnienie swojej orientacji psychosomatycznej… i szkoda, że nie jest to zaproszenie do dialogu, tylko narodziny nowego trolla.

Rzadko kto podchodzi do tematu z dystansem, że w zasadzie każdy z nas jest po trochu takim trollem i trzeba by trochę nad tym popracować, zamiast od razu zamiatać wszystko pod dywan.

Prawda  Was  wyzwoli…  Kto tak powiedział i skąd on o tym wiedział...?
A co ta prawda w  nas wyzwala…?  Najgorsze  instynkty - w obronie chorego ego.