JustPaste.it

Seksturystyka dziecięca

pedofilia w Kambodży

pedofilia w Kambodży

 

Nie od dziś wiadomo, że pedofile na całym świecie wybierają do swojej seksualnej eksploatacji te zakątki świata, w których panuje nędza i zubożenie materialne. Pewnie dlatego, że łatwiej wykorzystać dziecko, które nie ma domu, zabawek i pożywienia. Trudna sytuacja materialna jest jak wabik dla wygłodniałych i uzależnionych od seksu starszych i młodszych panów. W tropiniu tego procederu właściwie bezradne są zarówno władze, policja jak i organizacje pozarządowe. Bowiem trudno monitorować problem w kraju atrakcyjnym turystycznie, który odwiedza około 2 mln turystów rocznie. Do takich krajów, w których najczęściej dochodzi do wykorzystywania nieletnich jest Kambodża. Chociaż seksturystyka nie dotyczy wyłącznie Kambodży, bo to problem znacznie szerszy i jeszcze nie do końca zbadany. Niemniej jednak ostatnio bardzo często w mediach słyszy się o eskapadach pedofilskich właśnie w kontekście tego kraju.

Jak to wyglada w praktyce?

Kambodża jest ubogim krajem, ulice Phnom Penh wypełnione są 5, 10, 12, 14-letnimi dziećmi, które albo są zwabiane, albo same oferują usługi seksualne, czasami za miskę ryżu. Turyści, jak już wyżej wspomniałam stanowią w Kambodży około 2 mln. społeczność. Są wśród nich różni ludzie. Bardzo liczną grupę stanowią ci, którzy szukają uciech seksualnych, ale z tymi najmłodszymi obywatelami kraju. Do zwabiania maluchów, dorastających chłopców i dziewczynek dochodzi bardzo często na najbardziej gwarnych i wizytowych miejscach Phnom Penh.

Jeśli jednak pedofilowi nie uda się "złowić" dziecka na ulicy, to zawsze może udać się do domu publicznego. W domu publicznym stręczyciele oferują klientowi rozrywkę z 5, 9, 12-letnimi dziewczynkami. Dzieci są przyprowadzane do obrzydliwie brudnego pokoju, zazwyczaj jest to grupka dziewczynek. Klient ma możliwość wyboru partnerki. Zdarza się, że czasami dziewczynki przepychają się do klienta, walczą wręcz o niego.


W sieci znany jest dokument poświęcony problemowi pedofilii w Kambodży i Kenii. Warto ten materiał zobaczyć. Na własne oczy można się przekonać jak wygląda moment spotkania klienta z dziewczynkami. Autorzy tego filmu wespół z grupą ludzi z organizacji pozarządowych, którzy zajmują się od dłuższego czasu tropieniem pedofilii w Kambodży nakręcili ukrytą kamerą scenę, kiedy to podstawionemu przez ekipę filmu klientowi przyprowadzono w burdelu grupę dzieci. W tej grupie były 5-letnie dziewczynki. Nie można było uwierzyć własnym oczom. Realizm tej seny zwala z nóg. Człowiek, który tropi pedofilów w Kambodży mówił, że często się zdarza, że dziewczynki wyciągają rączki do klienta mówiąc "ja lepsze mniam, mniam". Mają oczywiście na myśli stosunek oralny. Przeraża jak się to pisze, ale niestety to jest fakt. Okrutna prawda.

Jak to tropić?

W Kambodży sytuacja jest o tyle skomplikowana, że jest stosunkowo mało zainteresowanych tropieniem tego rodzaju przestępstw. Dopiero od niedawna policja wespół z członkami organizacji pozarządowych zajęła się monitorowaniem tej patologii. Śledczy obserwują ulice, śledzą turystów i wszelkiego rodzaju nietypowe, budzące zastrzeżenia sytuacje. Od kiedy prężniej działają tam liczne organizacje pozarządowe, w tym AFESIP, coraz częściej udaje się namierzyć i zaaresztować pedofilli, oraz wydobyć z domów publicznych nieletnie prostytutki.

Pedofile i tak ponad prawem
 
Ostatnimi czasy jednak pedofile aby ominąć ryzyko przyłapania na gorącym uczynku, coraz częściej uciekają się do innych metod, które pozwoliłyby wykorzystywać seksualnie dzieci. Takimi metodami jest adopcja, nazywana często przez śedczych fałszywą adopcją. Od strony prawnej wyglada to legalnie. Pedofile płacą w tajemnicy rodzinie odpowiednią sumę pieniędzy, po czym prawnie adoptują dziecko. W filmie opisany jest przypadek adopcji 8-letniej dziewczynki przez 30-letniego mężczyznę, którego aresztowała policja, po tym jak dziewczynka pod naciskiem śledczych zeznała, że tatuś uprawiał z nią miłość. Mężczyzna przebywając w więzieniu zgodził się na wywiad z autorami dokumentu. Mówił bardzo pretensonalnie, ale też szczerze i obrazowo. Stwierdził, że nie rozumie tej tzw. granicy osiągnięcia dojrzałości płciowej, tych 18 lat, dla niego to sztuczna granica, która jest rodzajem zafałszowania rzeczywistości. Zapytany przez dziennikarza o kontakty seksualne z 8-letnim dzieckiem powiedział, że to sprawa intymna między nim a jego córką. Po czym zaczął apelować by oddano mu jego dziecko.
Tego rodzaju przypadków w Kambodży jest pełno. Najgorsze jest to, że większość dzieci nie chce zeznawać, bo boi się utraty dobrobytu materialnego, które gwarantuje ojciec-pedofil.

Co siedzi w głowie tych pedofili?


Dla nich wykorzytywanie 5-letnich dziewczynek nie jest przestępstwem. Turyści, którzy przyjeżdżają do Kambodży myślą, że w jakiejś mierze poprawiają status bytowy tych dzieci, czyli uszczęśliwiają je. Z kolei rdzenni mieszkańcy, którzy korzystają z usług nieletnich wierzą, że seks z 5-letnimi dziewicami leczy AIDS, przedłuża życie, wzmacnia tężyznę fizyczną. Także popyt na dziewice jest wielki, dlatego też na tak wielką skalę wykorzystywane są najmłodsze dziewczynki, bo zawsze jest pewność, że mała dziewczynka jest jeszcze dziewicą. Dodać należy, że dziewczynki są dosyć brutalnie traktowane. Zdarza się, że są bite i maltretowane.

Czy z seksturystyką dziecięcą w Kambodży można walczyć skutecznie?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Problem jest wieloaspektowy. Aby zniwelować poziom patologii należałoby usprawnić  system socjalny, to oczywiście jest nie do wykonania. Bo nie da się z dnia na dzień zlikwidować nędzy, żebractwa i slumsów. Na pewno walka z pedofilią wymaga ścisłej współpracy policji, rządu i organizacji pozarządowych, ale też i rodziców. I tutaj pojawia sie problem, bo w najuboższych rodzinach często matki i ojcowie sprzedają dzieci pedofilom aby wydobyć się z nędzy. Myślę, że ci rodzice zdają sobie sprawę z tego, że takie dziecko będzie wykorzystywane seksualnie, chociaż nie mówią o tym głośno. Dla śledczych sytuacja jest też bardzo często trudna do wykrycia, bo dzieci nie chcą zeznawać, a stręczyciele posługują się coraz to bardziej zakamuflowanymi metodami werbowania młodych prostytutek. Sytuacja jest więc ciężka. I to ciężka podwójnie, bo chyba władzom Kambodży niespecjalnie zależy na usprawnieniu metod walki z pedofilią, skoro sam król ułaskawia pedofilów, zwłaszcza tych, którzy są biznesmenami i inwestują w Kambodży. Jak widać nie wyglada to za ciekawie.

A dodać należy, że mentalnie ludność Kambodży ma zupełnie inne podejście do problemu pedofilli. Nie chodzi tutaj oczywiście o ogół, jednak bardzo często można wśród kambodżańskich mężczyzn spotkać się z przekonaniem, że seks z dziećmi nie musi być rozpatrywany w kategoriach przestępstwa.