spokojnie lewy rękaw bez obaw czas tej nocy przymarzł do szyby
Prasuję koszulę
spokojnie
lewy rękaw
bez obaw
czas tej nocy
przymarzł do szyby
czarnej z niedomówień
a przecież
to nic
ciąży najbardziej
prawy rękaw
bez pośpiechu
cisza
zapadła wczoraj
jak cela bez podłogi
nie wstrzymuj już oddechu
z pytaniem
czy o czymś nie zapomnę
bo teraz zdążymy
pożegnanie rozciągnąć
aż za horyzont
gdzie wszystko
znów będzie jasne
prasuję Ci koszulę
do granic milczenia
do znieczulenia
bezpowrotnie
niech będzie na dal
między nami
ciepła
i biała
Ojcu na spokojny sen…