JustPaste.it

Droga pastora Gaucka

Szkoda, że polscy hierarchowie katoliccy nie poszli śladami skromnego duchownego luterańskiego z Niemiec. Wielka szkoda.

Szkoda, że polscy hierarchowie katoliccy nie poszli śladami skromnego duchownego luterańskiego z Niemiec. Wielka szkoda.

 

e7970cc3105515c054bdc91ede350507.jpgW tych dniach jesteśmy świadkami spektakularnego wydarzenia, jakim niewątpliwie jest wybór nowego prezydenta Niemiec. Kandydatem na to stanowisko został Joachim Gauck rodem z Rostocku, b. pastor ewangelicki i działacz opozycji antykomunistycznej w b. NRD. W latach 1990–2000 był szefem i organizatorem Urzędu ds. Akt Stasi, który obok polskiego IPN stał się jedną z największych instytucji tego typu w Europie. Kierując owym urzędem, dokonał tytanicznej pracy organizacyjnej. Przede wszystkim zabezpieczył i skatalogował gigantyczne akta, a następnie opracował zasady ich udostępniania. Zabezpieczył także miliony ścinków papieru walających się po korytarzach siedziby bezpieki. Pozostały one po teczkach, które funkcjonariusze tuż przed swym odejściem w 1990 r. zdążyli wrzucić do niszczarek. Za pomocą specjalnego programu komputerowego udało się z nich odtworzyć wiele ważnych dokumentów.

Gauck jako duchowny opracował także normy moralne. 28 czerwca 2008 r. uczestniczyłem wraz z nim w panelu dyskusyjnym poświęconym lustracji w Instytucie Polskim w Lipsku. Obaj mówiliśmy o swoich doświadczeniach przy ujawnianiu akt bezpieki. Na pytanie dziennikarza Tomasza Pompowskiego, jakimi zasadami należy kierować się w tym działaniu, Gauck odpowiedział bez wahania, że Ewangelią. Dodał, że warto czytać także opisy bolesnych wydarzeń Wielkiego Tygodnia, a zwłaszcza te dotyczące zdrady Judasza i zaparcia się św. Piotra. Obaj apostołowie zawiedli w chwili próby, ale po swoim występku każdy postąpił inaczej. Pierwszy z nich, choć żałował, to jednak nie zdobył się na pojednanie z Mistrzem. Drugi natomiast z pokorą prosił Go o wybaczenie. Mówiąc o tym, Gauck sam też zadał pytanie, czy gdyby św. Piotr kłamał i szedł w zaparte, to Chrystus uczyniłby go pierwszym papieżem? Odpowiedź słuchaczy była jednoznaczna – oczywiście że nie. Wniosek płynie więc z tego taki, że ludziom uwikłanym we współpracę z bezpieką trzeba pomóc, aby poszli drogą św. Piotra. Wspieranie ich w kłamstwie i mataczeniu jest szkodą dla nich samych.

Po panelu wspólnie poszliśmy na kolację, w czasie której Gauck mówił także, że jest zaskoczony postawą polskich władz kościelnych, które po upadku komunizmu zbagatelizowały problem akt pozostałych po SB. Dodał przy tym, że gdyby władze te chciały się zapoznać z aktami, mogły to uczynić w latach 1989–1993, czyli za czasów czterech pierwszych lat rządów wywodzących się z obozu Solidarności. Z kolei inni uczestnicy tego spotkania zwracali uwagę, że Kościół polski na podstawie uzyskanej w ten sposób wiedzy mógł przeprowadzić lustrację w swoich szeregach i zapobiec przyszłym skandalom. Niestety episkopat, którego wszechwładnym sekretarzem był bp Tadeusz Pieronek, wybrał inną drogę. Narastający i nieleczony wrzód pękł w 2005 r., kiedy tuż po śmierci papieża Jana Pawła II ówczesnyprezes IPN Leon Kieres ujawnił akta o. Konrada Hejmo, uruchamiając całą lawinę.

Jest to bardzo trafna analiza. Co do owej lawiny, to ze swojej strony przypomnę, że w tych dniach mija piąta rocznica ukazania się mojej książki pt. „Księża wobec bezpieki na podstawie archidiecezji krakowskiej”. Zanim się ukazała, była niemiłosiernie atakowana przez środowisko „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego”, przez esbeków i ich agentów, a także przez abp. Józefa Życińskiego oraz współpracowników ks. kard. Stanisława Dziwisza, którzy zorganizowali swoistą nagonkę. Pomimo działań tego egzotycznego, choć bardzo agresywnego sojuszu, książka obroniła się sama, zyskując Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza i Nagrodę Rzecznika Praw Obywatelskich im. Pawła Włodkowica, przyznaną przez śp. Janusza Kochanowskiego. Skompromitowała się natomiast krakowska „Pamięć i troska”, która zatroszczyła się nie o ofiary, ale o dobre samopoczucie krzywdzicieli, zyskując sobie potoczną nazwę „Niepamięć i Beztroska”. Skompromitowało się też wiele innych osób i środowisk, które uwierzyły zapewnieniom Czesława Kiszczaka i jego podwładnych.

O tych sprawach mógłbym napisać o wiele więcej, ale szczupłość miejsca mi na to nie pozwala. Dlatego też odsyłam zainteresowanych do wywiadu–rzeki, którego udzieliłem Tomaszowi Terlikowskiemu. Ukaże się on w tych dniach nakładem wydawnictwa Frondy, a nosi tytuł „I chodzi mi tylko o prawdę”. Publikacja ta zawiera rozdziały o osobach niepełnosprawnych, wspólnotach „Wiara i Światło”, Fundacji im. Brata Alberta, a także o Ormianach, Kresach Wschodnich i ludobójstwie dokonanym przez UPA. Są też rozdziały, które zawierają moje opinie o politykach i osobach wpływowych (m.in. o Adamie Michniku i ks. Tadeuszu Rydzyku), a także o obecnych problemach Kościoła polskiego. Nie cofam się też przed podjęciem tak trudnych tematów jak lustracja i przyczyny jej zablokowania, problemy z celibatem i lobby homoseksualnym, sojusz kurii krakowskiej z PO.

Wypowiadam się także o ks. Piotrze Natanku, bp. Tadeuszu Pieronku i prymasie Józefie Kowalczyku oraz władzach Cerkwi greckokatolickiej. Zdaję sobie sprawę, że książka ta wywoła wiele emocji, i to nie tylko w środowisku kościelnym, ale tak jak Joachim Gauck uważam, że wyzwala tylko prawda, a nie kłamstwo, matactwo, przemilczanie czy – zacytuję jednego z najważniejszych hierarchów – „zalewanie betonem na 50 lat”.

 

Źródło: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski