JustPaste.it

"Ej, bo ja to nie jestem normalny..."

Wokół nas, zwłaszcza wśród młodzieży, utrzymuje się moda na bycie nienormalnym. Co rusz można usłyszeć "przechwałki" typu "wiem, że to głupie, ale ja już jestem taka nienormalna".

Wokół nas, zwłaszcza wśród młodzieży, utrzymuje się moda na bycie nienormalnym. Co rusz można usłyszeć "przechwałki" typu "wiem, że to głupie, ale ja już jestem taka nienormalna".

 

Chyba każdy zna co najmniej kilka takich osób, które próbują zaznaczyć swoją wyjątkowość w ten sposób. Obecnie jest to jednak na tyle popularne zjawisko, że ciężko mówić tu o jakiejkolwiek wyjątkowości.

Sam prowadzę dość niecodzienny tryb życia - studiuję i, wbrew wszystkim stereotypom, niemal nie piją alkoholu i zdanie typu: "To się tak zawsze tylko mówi" jest w moim przypadku pozbawione sensu. Żyję w związku na odległość ze starszą od siebie kobietą. Zarabiam, robiąc to, co lubię i nawet nie muszę się przepracowywać. Zdaję sobie sprawę, że każdy z tych punktów umieszcza mnie na pewnym marginesie społecznym, ponieważ stereotypowy człowiek taki nie jest. Mimo to nigdy nie powiedziałem, że jestem nienormalny.

Ktoś powie: "Ale zaraz, nienormalność to głównie cecha charakteru, a nie sytuacja życiowa". Cóż, ciężko opisać obiektywnie (zakładając, że obiektywizm istnieje - obiektywizm to tak naprawdę czyjś subiektywizm, z którym większość się zgadza) swój własny charakter. Niemniej jednak można go ocenić na podstawie pewnych sytuacji. I tak: przez rok śpiewałem w chórze kościelnym, komponuję muzykę i zmierzyłem się z produkcją własnego filmu pełnometrażowego, tworząc go w całości - od scenariusza, poprzez zdjęcia, po montaż i zorganizowanie premiery. Można by więc rzec, że w głębi duszy jestem artystą. Artyści z reguły są wrażliwi. I owszem - płakałem na Królu Lwie i na kazaniu na ślubie mojej przyszywanej kuzynki. Mimo to potrafię bez obrzydzenia obejrzeć film, na którym kroją człowieka, jestem fanem pornografii, interesuję się psychologią, skończyłem kurs hipnozy, w młodości wysikiwałem napisy na asfalcie, a teraz należę do Mensy. Tak, jestem normalny.

I idiotyczne wydaje mi się mówienie o sobie jak o osobie nienormalnej. Wszystko, co robię w życiu, staram się robić zgodnie z własnym sumieniem. Czasem jest to niemożliwe lub dokonuję złego wyboru, jednak są to wyjątki potwierdzające regułę (ta kwestia jest tematem do ciekawych filozoficznych rozważań: na jakiej cholernej podstawie wyjątek jest czymś, co potwierdza regułę, skoro jej zaprzecza?). Robienie rzeczy w zgodzie z własnym sumieniem jest dla każdego człowieka naturalne. Nawet seryjni mordercy zabijają, bo widzą w tym jakiś powód - dla nas taki człowiek to wyrzutek, lecz, gdy spytamy go, czy uważa się za osobę nienormalną, odpowie: "Nie, to wy jesteście nienormalni".

Znajduję wytłumaczenie dla osób, które obgadują innych w stylu: "Ten to jest jakiś dziwny. Nienormalny człowiek". Oceniają innych negatywnie, gdyż uważają, że na ich miejscu zachowaliby się zupełnie inaczej. Nie rozumiem natomiast osób, które nienormalnymi nazywają siebie. Człowiek podejmuje decyzje zgodnie z własnym sumieniem - jest to zachowanie naturalne, NORMALNE. Wyjątkiem są masochiści, którzy w gruncie rzeczy też widzą sens w tym, co robią. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że nie ma wyjątków. Człowiek, mówiąc: "Jestem nienormalny", podważa sam siebie. To tak, jakby uznawał, że podejmuje decyzje, których nie podjąłby normalny człowiek. Tyle że podejmowanie takich decyzji dla tej osoby naturalne, gdyż robi to, bo chce to robić.

Człowiek dla samego siebie zawsze będzie normalny, ponieważ robi rzeczy, które uważa za słuszne, normalne, nawet jeśli są to rzeczy powszechnie uznawane za marginalne. Inni ludzi mogą uznawać Cię za nienormalnego, innego. Idiotyzmem jest natomiast mówienie o byciu nienormalnym w pierwszej osobie.