JustPaste.it

Oscarowy "Artysta"

Sukces często powoduje zawrót głowy i przekonanie o własnej wspaniałości i nieomylności u osoby, która go odniosła.

Sukces często powoduje zawrót głowy i przekonanie o własnej wspaniałości i nieomylności u osoby, która go odniosła.

 

669a61ccd2894d87ae01d31d845fe9ba.jpg

 Lata 20-te XX wieku, Hollywood. George Valentin (Jean Dujardin) gwiazdor kina niemego jest zachwycony sobą i swoim życiem. Odwrotnie niż jego żona.

 

Ta postać to połączenie męskich gwiazd tamtych lat: Rudolfa Valentino, Johna Gilberta, Douglasa Fairbanksa, Ramona Novarro, Johna Barrymoora.

 

George ma uroczego tresowanego pieska z którym występuje w filmach (to nawiązanie do psiej gwiazdy Rin-Tin-Tin). Oraz piękny dom w dobrej dzielnicy i elegancki samochód z osobistym kierowcą.

 

Pewnego dnia szef wytwórni (John Goodman) zaprasza go na pokaz filmu dźwiękowego mówiąc, że to jest ich przyszłość. „Widzowie chcą nowych kęsków, a widz ma zawsze rację” słyszy aktor.

George-Zadufek unosi się pychą tudzież fałszywym honorem i za własne pieniądze kręci kolejny niemy film, w którym na końcu ginie wciągnięty przez ruchome piaski. Jednak konkurencję wygrywa dźwiękowy film z udziałem byłej statystki i fanki aktora Peppy Miller (Berenice Bejo).

W dodatku na giełdzie jest krach i aktor plajtuje. Żona każe mu zabrać pamiątki i wynosić się z domu.

 

Były idol ląduje w kiepskim mieszkaniu z psem, alkoholem, szpulami swych filmów i projektorem. Zwalnia z pracy służącego, któremu od roku nie płaci. Pije, ogląda minioną świetność i ...

 

Ten film jest nie dość, że czarno-biały to jeszcze niemy. Aktorzy, choć przecież współcześni, świetnie wpisują się w tamtą konwencję nie przesadzając z mimiką i gestykulacją.

 

Jest to opowieść nie tylko o aktorach ale o każdym, kto osiągnąwszy sukces uważa tych, którym się nie powiodło za leniwych głupców. Zawsze jednak może ich dopaść krach – finansowy, zawodowy, rodzinny czy zdrowotny. Wtedy przeważnie zostają sami. Albowiem: umiesz liczyć, licz na siebie. Jak jest w filmie zobaczcie sami. A świetnie go wyreżyserował Michel Hazanavicius.