JustPaste.it

Przyczyna zgonu

Opowiadanie sekcyjne

Opowiadanie sekcyjne

 

 

6715c1f0ac1252244551be05894010ca.jpg

Profesor Opoński powoli podjechał pod tylną stronę szpitala miejskiego, gdzie znajdowało się prosektorium.- To już pięćsetna sekcja w tym tygodniu...- pomyślał, czując ogarniające go rozdrażnienie- W końcu żona się ze mną rozwiedzie a dzieci wyrosną na kryminalistów!

Gwałtownie wysiadł z samochodu i z trzaskiem zamknął drzwi. Otworzył metalowe, cięzkie odrzwia, i wolnym, zniechęconym krokiem ruszył długim korytarzem, mijając po drodze oznakowane numerami sale sekcyjne. Niektóre były jeszcze ciemne, w innych panował już pełny ruch. Jego sala znajdowała się na końcu i nosiła numer 19. Wszedł do środka I rozejrzał się jak zawsze po całej sali. Światła byly już zapalone, zwłoki leżały na głównym stole przygotowane do sekcji, a jego dwoje pomocników było już na miejscu gotowych do pracy. Jacek Wroński i Agata Dembska, w napadach dobrego nastroju profesora (co zdarzało się dość często wbrew dzisiejszemu porankowi) zwani przez niego Jacusiem I Agatką, ze względu na to, iż raz, że byli parą narzeczonych a dwa, ze względu na dawną sieć sklepów o takiej własnie nazwie). Opoński starannie się umył, przebrał, jeszcze raz umył, po czym podszedł do stołu i obejrzał dokładnie zwłoki. Pomocnicy widząc marsową minę profesora nic nie mówili. Ciało było nienaruszone. Żadnych widocznych obrażeń, zadrapań ani nawet najmniejszych siniaków.- To będzie trudniejsze niż myslałem!- rzucił ze złoscią Opoński- Ciąć!

Jacek chwycił nożyce i zgrabnymi, doświadczonymi ruchami dokonał klasycznego cięcia w kszałcie litery “Y”, po czym otworzył klatkę piersiową.

Ukazały sie lśniące, ukrwione jeszcze narządy. Profesor obejrzal je bardzo starannie, mrucząc do siebie “nie widać wylewu wewnętrznego”, i zanim zdążył zrobić cokolwiek jeszcze, nagle odezwał się dzwonek telefonu komórkowego. Telefonu w kieszeni fartucha Agaty. Która, postępując bardzo niefachowo i wręcz do siebie niepodobnie, natychmiast go odebrała. Słuchala długą chwilę, obok stał oniemiały ze złości profesor i zdziwiony Jacek.

- Na pewno?- spytała wreszcie Agata i po sekundzie schowała telefon do kieszeni.
- Co to do cholery miało...- zaczął krzyczeć profesor, kiedy przerwano mu nagle. Wyrwane przez Agatę gwałtownym ruchem serce przelecialo przed profesorem i wylądowało z głosnym plasnięciem prosto na zakrytej maską twarzy Jacka.

 

- Ty ŚWINIO!- wrzasnęła Agata.- Z tą mendą, z tą cholerną pindą?!- Chwyciła wątrobę, którą tym razem miotnęła w brzuch narzeczonego. Profesor chwycil sie za glowe krzyczac "Jezus Maria, moja sekcja!", po czym zaczal biegac jeczac po sali z uniesionymi rekami.
- Nienawidzę cię, nienawidzę ty cholerny zdrajco!!!!- z płaczem i krzykiem Agata rzucała kolejnymi narządami w Jacka, który stał całkowicie zaskoczony. Wreszcie zareagował.
- Z nikim cię nigdy nie zdradziłem do k....y nędzy!!!- tym razem on sięgnął po broń i jelito grube owinęło sie wokół szyi Agaty niczym wąż. Wojna trwała. Zakończyła się niebawem. Albowiem wyczerpały się już narządy wewnętrzne a kości nie dało się jakoś wyrwac. Kiedy Agata sięgneła po piłę oscylacyjną, zdesperowany Jacek wyrwał ją z ręki Agaty, która oklapła znienacka i osunęła się na kolana na rozmazaną krwią podłogę.
- Naprawdę mnie nie zdradziłes? Eliza mi powiedziała, że jak byłam na szkoleniu, to się spotkałes z tą szmatą...Dwa razy dzwoniła w tej sprawie...
- Kochanie, w tym czasie byłem z profesorem na kolacji i omawialismy szczególnie trudny przypadek spopielonych zwłok. Może to potwierdzić...
- No to wszystko w porzadku moj najdroższy!- wybuchła radoscią i entuzjazmem Agata, po czym oboje przytulili się do siebie w miłosnym uścisku.

 

Tymczasem oszalały profesor Opoński przestał biegać po sali jęczac bezradnie i zamknął się w kantorku. Powoli otworzył szafkę, wyjął butelkę wódki i nalał sobie pełną szklankę, którą wypił jednym haustem. Usiadł ciężko w fotelu i powiedział głośno do siebie:
- Moja kariera skończona.
Wziął do ręki kartę, po czym w rubryce “przyczyna zgonu” wpisał: SPIEPRZONA SEKCJA ZWŁOK.
Po czym wyszedł z prosektorium i udał się do domu, do żony i dzieci.