JustPaste.it

Podświadomość a zasady moralne.

Wątek wypłynął w dyskusji pod moim poprzednim artykułem Przez kilka dni zastanawiałam się, jak rozgryźć ten temat, aż... zapytałam o to swoją podświadomość :)

Wątek wypłynął w dyskusji pod moim poprzednim artykułem Przez kilka dni zastanawiałam się, jak rozgryźć ten temat, aż... zapytałam o to swoją podświadomość :)

 

 

O podświadomości już nieco pisałam. Zacznę więc od zasad moralnych, czym są?

To zależy dla kogo. Dla większości ludzi jest to zestaw mniej lub bardziej rygorystycznych reguł postępowania np. dziesięć przykazań. Innym przykładem jest niepisana reguła społeczna, mówiąca o tym, że mężczyzna spotykający się z wieloma kobietami to jest gość, a kobieta spotykająca się z taką samą liczbą mężczyzn, to dziwka. Kodeksy prawne są również zestawem takich reguł. Co je charakteryzuje? Są narzucone z zewnątrz i człowiek ma tendencję do buntowania się przeciw nim, często zresztą słusznie.

Jednak są ludzie, dla których zasady moralne są zupełnie czymś innym - ubocznym skutkiem ich codziennego postępowania. Są to, w zależności od ujęcia konkretnego systemu religijnego, osoby oświecone lub święte. Jak powiedział św. Augustyn: Kochaj i rób co chcesz.

 

Teraz, jak do licha mają się zasady moralne do podświadomości?

Czy ludzie oświeceni mają problemy ze swoją podświadomością? Śmiem twierdzić, że nie. Są maksymalnie spójni na wszystkich poziomach.

Cała zabawa skupia się na zwykłym człowieku. Świadomość zwykłego człowieka jest w ciągłym stanie mniejszych lub większych konfliktów wewnętrznych. W ujęciu naszej religii jest to ciągłe wybieranie pomiędzy dobrem a złem.

Czym wobec tego jest zło?

Najwięksi mistycy są co do tego zgodni: zło jest brakiem. Brakiem zrozumienia dla siebie i innego człowieka. Brakiem akceptacji tego jacy jesteśmy naprawdę. Brakiem wyobraźni, szczególnie w obszarze konsekwencji naszych czynów. Brakiem odpowiedzialności, za to co robimy. Brakiem wrażliwości. Czy będąc wrażliwym można skopać psa albo skatować dziecko? Brakiem zaufania do siebie i innych. Do życia i do Boga. Brakiem przestrzeni osobistej, możliwości rozwoju, możliwości wyrażenia siebie. Jest to domena wszelkich systemów totalitarnych, począwszy od tych rodzinnych, a skończywszy na państwowych. Jednym słowem zło jest brakiem miłości, co można sprowadzić do braku Boga.

Jak zachowuje się podświadomość wobec tych wszystkich braków świadomości?

Stuka się w głowę i zadaje pytanie: jak można być tak głupim? Jak można nie dostrzegać, że funkcjonuje się w brakach? Jak można nie wiedzieć, że jest to nieekologiczne? Zapewne do pewnego momentu stoi z boku i przygląda się, co z tego wyniknie. Czy świadomość w końcu zdoła się opanować? Jeśli nie, wkracza do akcji. Najpierw delikatnie: podszeptami intuicji. Potem mocniej: skurcz żołądka, napięcie mięśni, obraz we śnie. Niestety świadomość ma często tendencję do ignorowania tych sygnałów, więc zaczyna się dialog na silniejsze argumenty, co często prowadzi do bólu głowy. Mocnego i jak najbardziej fizycznego. Bo moim skromnym zdaniem, jeśli występuje jakikolwiek konflikt na płaszczyźnie świadomość – podświadomość, to prapoczątek tkwi zawsze w świadomości. Co robić? Po pierwsze zatrzymać się. Potem zastanowić się, o co w tym wszystkim chodzi. Na końcu zrozumieć i zmienić swoje dotychczasowe postępowanie. A wszystko na poziomie jak najbardziej świadomym. Podświadomość może podpowiadać, ale w przypadku ludzkiego umysłu, to świadomość ma więcej do powiedzenia, jeśli chodzi o wybór tego, jak postąpimy w danej sytuacji. No, chyba, że lunatykujemy.

Aneta Zdrojewska

Maxverbum