JustPaste.it

Nie zamieniać człowieka na gotówkę

Od 1 lipca poddaje się całą działalność charytatywną kryteriom gospodarczym,

Od 1 lipca poddaje się całą działalność charytatywną kryteriom gospodarczym,

 

2a2a9041634ee8356f0bb8002194a08a.jpg

Od 1 lipca zmieni się sytuacja prawna instytucji charytatywnych świadczących pomoc medyczną osobom w podeszłym wieku i wymagającym opieki medycznej. Dotychczas te placówki opieki medycznej (np. hospicja) były prowadzone przez fundacje, stowarzyszenia kościelne i wyznaniowe, korzystały z darowizn i ofiar oraz działały w oparciu o wolontariat. Teraz mają się przekształcić w spółki prawa handlowego i być prowadzone na zasadzie działalności gospodarczej. [sic!!! - admin Marucha

Istota tej zmiany polega na tym, że z życia społecznego usuwa się zasadę bezinteresownej służby i poddaje się całą działalność charytatywną kryteriom gospodarczym, czyli zasadzie zysku charakterystycznej dla kapitalizmu. Obrazowo mówiąc, na miejsce człowieka wchodzi pieniądz, na miejsce miłości i służby należnej człowiekowi kalkulacja zysków i strat. W ostatecznym rachunku jest to unicestwienie tej działalności, która ma na uwadze bezinteresowne świadczenie dobra. Dziwnie mi się to kojarzy z piosenką śpiewaną przez Jaremę Stępowskiego o pewnym “odrażającym drabie”, który “grzeje w dłoniach dubeltówkę/ zaraz strzeli z niej buch! Buch!/ pozamienia na gotówkę/ obywateli dwóch”. Ktoś w naszym rządzie pomyślał, by “zamienić człowieka na gotówkę”. [Ale kapitalistyczni liberałowie na pewno sikają w spodnie z radości - admin Marucha]

Za żadne pieniądze

Myśląc głębiej, oznacza to rewolucyjną zmianę obrazu cywilizacji. Benedykt XVI w swojej encyklice “Caritas in veritate” naucza zgodnie z całą tradycją Kościoła, że życie społeczne i ekonomiczne nie może się toczyć według ścisłych zasad kapitalizmu, gdzie zysk jest naczelną wartością, której wszystko inne jest podporządkowane. Papież stwierdził, że do istoty życia społecznego, a także ekonomicznego, należy zasada darmowości, która wzbogaca społeczeństwo o prawdziwe wartości, które nie są przeliczalne na pieniądze, ale ostatecznie decydują nie tylko o ludzkim obliczu społeczeństwa, lecz także wzbogacają je we wszelkie dobro.

W życiu ludzkim istnieją nie dające się policzyć sytuacje, w których świadczy się dobro bezinteresownie i z miłości. Kto potrafi obliczyć wszystkie czynności spełniane przez matkę w stosunku do dziecka, od jego urodzenia aż po egzamin maturalny? Kto ośmieli się poddać tę działalność ocenie ekonomiczno-handlowej i wystawić rachunek, tym razem państwu, które zostało wzbogacone przez wartość nieprzeliczalną na jakąkolwiek walutę tego świata, przez człowieka? Owszem, są specjaliści, którzy obliczyli, że bezinteresowna praca matki w domu stanowi źródło ogromnego kapitału, który przekracza dochody wszystkich hut i kopalń! Co więcej, za tę pracę matki nie otrzymują żadnego wynagrodzenia, a nawet nie świta w głowie żadnemu politykowi, by takie matki poświęcające się dla dzieci zwolnić z podatków i zapewnić im emeryturę.

Ustrój rodziny, w której wszyscy służą sobie wzajemnie z miłości, ten ustrój pomyślany przez Boga, miał być modelem i wzorem ustroju społecznego pojętego uniwersalnie. Grzech pierworodny zakłócił tę harmonię, ale nadal zasady wynikające z samej istoty rodziny są obowiązującym wzorem dla społeczeństwa. Mówił na ten temat już Pius XI w swojej wspaniałej encyklice “Casti connubii”. Mało kto myśli o tym, że według św. Augustyna, którego komentuje Pius XI, tzw. bonum fidei (dobro wierności) stanowi w szczególnej syntezie zasadę wszelkiego odniesienia człowieka do człowieka. Wzajemna przynależność osobowa męża i żony jest określona przez wspólną relację do Stwórcy, od którego pochodzi prawda istnienia, sens jedności małżeńskiej i przeznaczenie do zjednoczenia z miłością Trójcy Świętej. Właśnie misterium małżeństwa stanowi, jak naucza Pius XI, klucz do zrozumienia wszelkiej więzi społecznej. Jest oczywiste, że Bóg zamierzył taki ustrój społeczny, w którym podstawową zasadą miała być miłość pochodząca z głębi Boskiego Serca. Chrystus w swoim przyjściu pokazał, że możliwe jest odbudowanie tego ustroju tak głęboko zranionego przez grzech pierworodny. Chrześcijanie od początku próbowali wcielać w życie model ewangeliczny, zwłaszcza w rodzinach i wspólnotach zakonnych.

Bezinteresowna posługa

Na zawsze pozostaje obowiązujący kodeks Kazania na Górze, przypowieść o miłosiernym Samarytaninie i na zawsze będzie światłem dla sumień tekst wyroku, jaki zapadnie na Sądzie Ostatecznym, o czym pisze św. Mateusz. Pan Jezus nie będzie nagradzał Niebem za to, że ktoś dobrze zarabiał, dobrze się urządził, prawidłowo prowadził księgi finansowe, miał sławę polityka, artysty czy uczonego. Tą właściwą miarą, według której zapadnie wyrok, jest miłość bezinteresowna świadczona głodnym, spragnionym, chorym, nagim, bezdomnym, więzionym. To od tych pokornych gestów, może nieznanych nikomu, będzie zależeć ocalenie świata. To od tej postawy zależy nowa cywilizacja, która odróżnia ludzką społeczność od stada dzikich zwierząt ubranych w togi i atłasy.

W pogańskiej, barbarzyńskiej kulturze człowiek albo był zaganiaczem, albo niewolnikiem, albo był handlarzem, albo towarem, który można było kupić lub sprzedać. Chrześcijaństwo zmieniło pod tym względem kierunek historii. Wyzwolono niewolników. Otoczono czcią kobiety i dzieci. Uświęcono ognisko domowe przekształcone w “domowy Kościół”. Nauczano “maluczkich”, objęto opieką chorych i starców. Powstały szpitale, sierocińce, przytułki, kuchnie dla głodnych. Niektórzy próbowali nawet cały ustrój państwa oprzeć na Ewangelii. Święty Jan Boży leczył chorych. Święty Wincenty á Paulo podnosił z ulicy porzucone dzieci. Niejedna “Matka Teresa” otaczała troskliwą opieką umierających, przywracając im poczucie godności. Powstały hospicja i domy opieki obsługiwane przez ochotników, czyli wolontariuszy miłości. Nieważne, jaki procent stanowią ludzie swoim życiem głoszący Ewangelię. Sam fakt, że są, decyduje o kształcie cywilizacji i nikt nie jest w stanie wykreślić tego faktu z historii. Podobnie jak w czasach totalnej pogardy i poniżenia człowieczeństwa obecność w obozie koncentracyjnym takich ludzi jak o. Maksymilian Kolbe czy Edyta Stein była ocaleniem honoru człowieka.

Zostawcie w spokoju hospicja

[Nie zostawią. Te lucyferiańskie skurwysyny spod ciemnej gwiazdy mają właśnie na celu niszczenie i plugawienie wszystkiego, co jeszcze jest w człowieku dobre i szlachetne. To jest ich misja życiowa. - admin Marucha ]

Oczywiście historia ostatnich stuleci została zhańbiona i splugawiona przez ideologie i systemy dążące do oderwania człowieka od Boga i do zanurzenia go w dżungli rozpasanych namiętności. Próbowano ludziom narzucić światopogląd, według którego wszystko jest materią, mniej lub więcej zorganizowaną, i że ta materia “wyżej zorganizowana” ma prawo do eksploatacji świata według zasady zysku i konsumpcji, niekontrolowanej przez jakiekolwiek zasady moralne. Człowiek został sprowadzony do środka produkcji i konsumpcji, a nawet sam został potraktowany jako produkt dający się w pewnych sytuacjach skonsumować. Polityka i ekonomia rządzone zasadą zysku (jeszcze od Malthusa) traktują człowieka jako element sprzyjający lub szkodzący dla tzw. postępu. Stąd powstaje pytanie, ile milionów ludzi należy zlikwidować, aby ocalić środowisko przyjazne dla “panów świata”.

Tragiczne jest to, że panujące od rewolucji francuskiej ideologie wrogie Bogu i Kościołowi czynią wszystko, stopniowo i w sposób bezbolesny, by usunąć imię Boga i ślady Jego obecności z powierzchni ziemi i aktualnej cywilizacji. Stworzono mit państwa świeckiego, w którym rzekomo nie obowiązuje prawo Boże i zasada sprawiedliwości, usunięto prawdę i obiektywne dobro ze wszystkich systemów kierujących działalnością naukową, wychowawczą i oświatową. Wyklęto imię Chrystusa i znak Krzyża z całej sfery życia publicznego, a zwłaszcza ze sfery opinii publicznej i mediów. Ledwie mogą ścierpieć istnienie Radia Maryja i telewizji katolickiej, która pomimo wszystko uparcie trwa. Teraz przeszkadza im działalność ochotników, którzy w placówkach pomocy medycznej jedynie z motywu miłości dla Chrystusa pomagają chorym i umierającym. Ponieważ nie wierzą w Boga ani w Ewangelię, ciśnie się na myśl pytanie: Jakiego zysku spodziewają się ci reformatorzy po wtłoczeniu tych instytucji i służb charytatywnych w system ekonomiczny? A może, jeśli stwierdzą, że te “przedsiębiorstwa” są nierentowne, zastosują wobec chorych eutanazję i przerobią biologiczny surowiec na nawozy sztuczne?

Obiektywnie patrząc, jest to nonsens i absurd niszczyć inicjatywy zrodzone z chrześcijańskiego ducha, który jeszcze jakoś żyje w społeczeństwie, i “zamieniać człowieka na gotówkę”. Kiedy zabije się ducha, zniknie także zapał do działania, które zostanie poddane automatyzmowi finansowej biurokracji. To tak jak w bajce o chińskim cesarzu i słowiku: kiedy słowik prawdziwy zakończył życie, na nic się zdały najbardziej pomysłowe projekty stworzenia sztucznego słowika. Dopóki słowik żyje, nie należy mu przeszkadzać w śpiewie. Natomiast należy uczynić wszystko, aby obronić to, co w naszej cywilizacji w Polsce jest świadectwem chrześcijańskiego ducha.

Zapis, o którym mowa, uważam za niesprawiedliwy, krzywdzący dla całego Narodu, który nie widzi dla siebie żadnej obrony poza Kościołem i Chrystusem działającym w sercach ludzkich przez Ducha Świętego. Jest to być może ostatni moment, aby cały Naród powiedział gromkie NIE! tej ustawie i jej projektodawcom. Ustawę niesprawiedliwą należy zbojkotować w całości i prowadzić nadal tę samą działalność, jak dotąd. Jest to szczególny moment, w którym powinna dojść do głosu ta sama “Solidarność”, która tak pięknie zakwitła w 1980 roku, a potem została uduszona przez zdrajców. Polska ma prawo być sobą i być wierna swojej historycznej tożsamości zrodzonej z Ewangelii.

http://marucha.wordpress.com

 

Źródło: Ks. prof. Jerzy Bajda