O pamięci komórkowej ciała i wytrzepywaniu "wszystkiego, co nie moje"
Pamięć naszego ciała, czyli tzw. Pamięć komórkowa, na skutek chłonięcia wszelkich doznań, przeżyć i doświadczeń, już od momentu życia płodowego, buduje w naszym ciele blokady, których bardzo często nie jesteśmy nawet świadomi. A które skutecznie utrudniają nam komunikację ze światem i życie pełną piersią.
Dlatego tak popularne są medytacje dynamiczne, dzięki którym pozbywamy się z ciała nie tylko napięć związanych ze stresem gromadzonym na bieżąco, wyniesionym z pracy, czy po kłótni z partnerem, ale przede wszystkim napięć, które wpisały się w nasze ciała zupełnie nieświadomie od momentu naszego przyjścia na świat.
Ruch wyzwala z nas energię, która pozwala oczyścić przestrzeń w naszym wnętrzu i odtorować zapchane meridiany (wg. Medycyny chińskiej jest to system kanałów w ciele, przez które przepływa energia Qi).
Sama doświadczyłam nie jednego „olśnienia” i oczyszczenia po różnego rodzaju medytacjach np. Osho, gdzie po kilku godzinach intensywnego ruchu, czułam jak coś się ode mnie odkleja, odpada i sprawia, że czuję się lekko, świeżo, ale jednocześnie obco. Czasami, odpadają od nas „rzeczy” z którymi funkcjonowaliśmy przez kilkanaście lat i w momencie gdy tego nagle nie ma, pojawia się pustka, z którą nie za bardzo wiadomo co zrobić.
Dlatego tak ważnym jest, by do takich zajęć, podchodzić ze świadomością tego, co się dzieje w naszym wnętrzu. By nauczyć się utrzymywać i akceptować nowy stan i nie wpadać ponownie w stare schematy, które do tej pory karmiły nasze blokady. A do których tak przywykliśmy i mimo tego, że jest nam z nimi źle, to wygrywa fakt, że już je znamy! A to daje nam absurdalne poczucie bezpieczeństwa, które choć często niszczące, tak bardzo „wygodne”.
Swego czasu opracowałam metodę, która sięga tao uzdrawiania, czyli tego, co najprostsze, a w konsekwencji pozytywnie wpływające na rozwój osobowości, poprzez „odrzucenie wszystkiego, co nie moje!”.
Znane powiedzenie, że „do pełnego dzbana nie nalejesz” pięknie pokazuje nam prawdę, o tym, że jeśli chcemy do swojego życia wprowadzić coś nowego, musimy się najpierw przypatrzeć jaki jest stan obecny, czyli co mam w sobie „tu i teraz”.
Po takiej analizie, bardzo często okazuje się, że w większości wypełniają nas prawdy, przekonania, zasady i oczekiwania innych. Naszych rodziców, nauczycieli, rodzeństwa, partnera czy też szefa z pracy.
Obserwujemy, że to, co uważaliśmy za swoje przekonanie, jest jedynie wytworem umysłu, pragnącego dostosować się do istniejących warunków, a nie serca.
Moment „nauczenia się” odróżniania tych dwóch światów, pozwala nam na otworzenie drzwi do samych siebie. I choć jest to moment, który zazwyczaj przestrasza nas i uruchamia niechęć, do dalszej pracy nad sobą, warty jest pielęgnacji.
Zamykamy się na siebie, poprzez najczęściej irracjonalne widzenie „siebie prawdziwego”, wizja czarnych otchłani i w sumie „niczego ciekawego”, skutecznie demotywuje nas do dalszego poznawania. Są to jednak tylko pierwotne i naturalne lęki, przez zobaczeniem swojego piękna i siły.
Nasza kultura, która usilnie wbija nam do głów, że jesteśmy grzesznikami i życie to "nasza wina, nasza bardzo wielka wina …" nie pomaga w budowaniu realnego obrazu potencjału jaki w nas drzemie.
Metoda „mega trampoliny” służy temu, by po pierwsze pomóc odpaść wszelkim uwarunkowaniom, przekonaniom, myślom (a co za tym idzie emocjom, jakie powstają pod ich wpływem ), a po drugie pozwala wypełnić „stare”, zupełnie świeżą i soczystą energią, która pochodzi z Twojego wnętrza. Są to emocje, które oddają Twoją naturę, pierwotność i radość, która zawsze rodzi się spontanicznie.
Na końcu mojego doświadczenia z mega trampoliną zalała mnie fala radości i szczęścia, które trudno mi było pomieścić w klatce piersiowej. Poczucie strumienia energii, wydobywającego się ze splotu słonecznego i siły, która powodowała, że odbijałam się o wiele wyżej niż na początku ćwiczenia, produkowało myśli o nieskończoności świata i moich możliwości. To cudowne przeżycie, sprawiło, że zasmakowałam poczucia wolności, nieskazitelności i ogromnej siły. A to wszystko wydobywało się ze mnie !
Zadziwiające, że za pomocą tak prostej rzeczy jaką jest trampolina, można poczuć boskość, cząstkę swojego JA, pełnego radości i spełnienia.
Stosuję tę metodę przy okazji warsztatów Vedic Art, ale tylko wyjazdowych 5-cio dniowych, gdzie uczestnicy nie muszą po zajęciach wracać do „cywilizacji” i ról, jakie pełnią w życiu. Bo to daje im możliwość na pobycie ze sobą, ze swoim pierwotnym JA, które często w obliczu spełniania norm dnia codziennego jest wypierane, spychane i po jakimś czasie zamiera.
Metoda mega trampoliny, pozwala na nowo rozbudzić tę cząstkę. Umożliwia dotknięcie tego, czego tak uporczywie szukamy przez całe życie – poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i swobody bycia .
Polecam Ci wypróbowanie tego na własną rękę, pamiętaj jednak o uważności na własne ciało i świadomość procesów jakie w Tobie zachodzą. Obserwacja własnych uczuć i idących za nimi emocji, oraz umiejętne odczytywanie sygnałów jakie wysyła nasze ciało, jest kluczem do świadomego wglądu w istotę bycia, ale tak naprawdę jest potwierdzeniem dla Ciebie samego, czy jesteś gotowy na zmiany.
Więcej o pamięci komórkowej ciała przeczytasz w marcowym wydaniu ADREMIDY
Powodzenia!
Jeśli masz pytania, lub ochotę na podzielenie się własnymi doświadczeniami pisz ada@wysokiewibracje.pl
Źródło: http://wysokiewibracje.pl