JustPaste.it

Droga donikąd

Cała klasa polityczna przez swoją niekompetencję,pazerność i bezmyślność jest odpowiedzialna za kryzys finansów państwa.

Cała klasa polityczna przez swoją niekompetencję,pazerność i bezmyślność jest odpowiedzialna za kryzys finansów państwa.

 

 

 

Zgodnie z prawem zachowania gatunku rodzice poświęcają się dla dzieci nawet wtedy, kiedy muszą sobie odejmować od ust. Niestety rzadko, kiedy dorosłe już dzieci są skłonne zrewanżować się starzejącym się, często zniedołężniałym rodzicielom, pozostawiając ich często na pastwie losu. Nie zmusza ich do tego, bowiem żaden wewnętrzny instynkt podobny do macierzyństwa czy ojcostwa. W miarę rozwoju cywilizacji powstały, więc zabezpieczenia prawne wymuszające materialne świadczenia na rzecz osób w schyłkowym okresie życia.

 

Cywilno prawny charakter tych rozwiązań czynił je daleko niedostatecznymi i ułomnymi, dlatego prawdziwie rewolucyjny charakter mało powstanie systemów ubezpieczeń emerytalnych gwarantowanych przez państwo. Na początku jednak emerytury były raczej głodowe a liczba beneficjentów mocno ograniczona ze względu wysoko postawiony próg wiekowy i dość niską, średnią długość życia obywateli. Z biegiem lat pod naciskiem związków zawodowych systemy emerytalne obrosły w liczne, często niezasłużone przywileje.

 

 Ubezpieczenia społeczne w Polsce Ludowej były dodatkowo ważnym instrumentem sprawowania władzy. Wcześniejsze emerytury stanowiły rekompensatę dla niedostatecznie wynagradzanych górników, kolejarzy, nauczycieli, zachętę do pracy w niepopularnych profesjach i nagrodę za pozbawioną prestiżu służbę w resortach siłowych, stanowiących tarczę osłaniającą reżym. System emerytalny powoli zaczął nabierać cech patologicznych dzieląc ubezpieczonych na lepszych i gorszych bez merytorycznego uzasadnienia.

 

Od zarania transformacji ustrojowej było już tylko gorzej. Upadek rodzimego przemysłu zaowocował milionami bezrobotnych bez jakiejkolwiek szansy na stały dochód pozwalający utrzymać rodzinę. Nowa władza nie znalazła pozytywnych rozwiązań dla regulacji zrujnowanego rynku pracy, postanowiła, więc odesłać sfrustrowanych pracowników na renty chorobowe i wcześniejsze emerytury, nakręcając spiralę wzrostu długu publicznego. Reforma powołująca drugi filar ubezpieczeń przyniosła zysk ubezpieczycielom, stratę emerytom.

 

Po latach beztroskiego i bezmyślnego zadłużania państwa władza pod presją powtórzenia się u nas greckiego scenariusza, rzuciła się do gwałtownego szukania oszczędności. Rząd premiera Tuska mógł wybierać pole do oszczędzania między redukcją absurdalnie rozdętej, pochłaniającej publiczne pieniądze biurokracji a zredukowaniem wydatków państwa na fundusz ubezpieczeń społecznych. Uderzenie we własne zaplecze polityczne nie wchodziło w rachubę, dlatego pozostało szukanie oszczędności przez podniesienie wieku emerytalnego.

 

Wydaje się, że nie tędy droga. Być może Norwegowie czy Niemcy żyją na tyle długo, żeby zdążyć nacieszyć się świadczeniem emerytalnym po 67 roku życia. Niestety schorowani obywatele naszego kraju nie mają takich szans, szczególnie mężczyźni żyjący krócej od kobiet. Wynika z tego, że po utracie prawa do pracy większość robotniczej braci utraci także prawo do emerytury. Jak się to ma do 21 postulatów, które stały się zaczynem do obalenia w Polsce komunizmu, jak do etosu Solidarności i Orłów Białych dla jej przywódców? 

 

Zaganianie do pracy ludzi starych nie może być remedium dla upadającego w Europie państwa dobrobytu mającego swoje korzenie w kolonialnym ucisku i wyzysku gastarbeiterów. Niewydolny staje się system, w którym młodzi ludzie zaczynają na poważnie pracować dopiero po ukończeniu 25 a nierzadko 30 roku życia a prowadzą życie seksualne ledwie kończąc 15 lat. Niepotrzebnie przez wiele lat zbijają bąki w nieefektywnie uczących szkołach i uczelniach z powiększaną do granic absurdu ilością dni wolnych od nauki.

 

Do młodzieży świat należy, stary robi, młody leży – to złośliwe nieco, ludowe porzekadło zdaje się zyskiwać na znaczeniu, kiedy wyobraźnia podsuwa obraz wylegującego się przez cztery miesiące w roku studiującego dwudziestopięciolatka i pucującego mu buty sześćdziesięcioletniego zgreda. W cywilizacyjnym zamęcie, zatrutym środowisku, przy spożywaniu podtruwającej organizm żywności sześćdziesięciolatkowie mogą i powinni pracować, ale tylko na pół gwizdka z możliwością pobierania częściowej emerytury.

 

Jest dziesiątki innych, lepszych od podnoszenia wieku emerytalnego sposobów na znalezienie dodatkowych środków zabezpieczających przed krachem wypłaty emerytur. Należałoby zacząć od likwidacji rozlicznych i kosztownych a nieuzasadnionych przywilejów emerytalnych. Pokusić się o ściągnięcie składek od nieuczciwych pracodawców. Przeznaczyć na emerytury dochody z prywatyzacji. Uszczelnić przeciekające jak sito budżety państwa i samorządów. Odbudować etos społecznej pracy na rzecz państwa i lokalnych społeczności.

 

Zamiast rzeczowych i konkretnych działań na rzecz rozwiązania problemu zaopatrzenia ludzi na starość mamy w kraju cyrk emerytalny. Zdeterminowany rosnącym niebezpiecznie długiem publicznym rząd stara się ratować sytuację najbardziej kontrowersyjnym sposobem, przez podniesienie wieku uprawniającego do świadczenia emerytalnego. Nieśmiało i po cichu wspomina też o likwidacji niektórych tylko przywilejów. Zamiary te ze zrozumiałych względów wywołują niezadowolenie społeczne skwapliwe podsycane przez opozycję.

 

Zamiast wspólnie szukać najlepszego z możliwych do przyjęcia rozwiązań Jarosław Kaczyński wyprowadza podburzonych ludzi na ulice, choć sam będąc u władzy szykował zmiany w tym samym kierunku. Nie mniej obłudny jest Leszek Miller, który jako premier zafundował emerytom podwyżkę świadczeń o 3 złote, bezczelnie i cynicznie obiecując w następnym roku wzrost dziesięciokrotnie wyższy. Na tym tle, wzywanie polityków opozycyjnych do przeprowadzenia referendum jawi się, jako zwykłe awanturnictwo.

 

Siłą rzeczy każdy z nas wynosi własny interes ponad interes państwa i tylko wbrew naszej opinii demokratycznie wybrana władza może wprowadzić takie rozwiązania, które naruszając interesy pojedynczych osób i grup okażą się w dłuższej perspektywie czasu korzystne dla całego społeczeństwa. Cała klasa polityczna przez swoją niekompetencję, zaniechanie i bezmyślność jest odpowiedzialna za kryzys finansów państwa. Poza tymi, co rządzą, także ci, którzy głośno krzyczą, obiecując gruszki na wierzbie w dążeniu do zdobycia władzy.

 

Nie bez winy w anarchizacji społeczeństwa są media, które zachowują się jak wilki, które poczuły krew. Na medialnej arenie roi się od jałowych dyskusji prowadzonych przez polityków kierujących się zasadą, że im gorzej dzieje się w kraju tym lepiej dla nich. Tym bliżej im do władzy, tłustych synekur, ciepłych etatów, szemranych interesów, zaspokojenia chorych ambicji osobistych. Pomagają im w tym dziennikarze szukający, ale nawet kreujący okazje do poniesienia słupków oglądalności, zwiększających szanse na pozyskanie reklam.                                                              Motorem tego żałosnego spektaklu jest chciwość a paliwem mamona.