JustPaste.it

Wewnętrzne rozdarcie człowieka baroku

Istnieje wyraźna różnica pomiędzy światopoglądem człowieka renesansu i człowieka baroku. W artykule podjęta zostaje próba wyeksponowania tej różnicy.

Istnieje wyraźna różnica pomiędzy światopoglądem człowieka renesansu i człowieka baroku. W artykule podjęta zostaje próba wyeksponowania tej różnicy.

 

WEWNĘTRZNE ROZDARCIE CZŁOWIEKA BAROKU

 

 

Mikołaj Sęp-Szarzyński był neofitą. Powrócił na łono kościoła katolickiego po przygodzie reformacyjnej. W jakimś sensie poeta jest duchowym dzieckiem kontrreformacji. Sobór w Trydencie – obok reform administracyjnych, sformułowaniu nowych zadań i credo – pozostawił przesłanie, do którego nie można było odnieść się obojętnie - „zbawienie wiedzie wyłącznie przez kościół rzymskokatolicki”. Człowiek końca XVI wieku musiał po raz pierwszy bodaj dokonać dramatycznego wyboru, z którego ani nikt, ani nic, ani żadna instytucja nie mogła go zwolnić.

Okres renesansu przyniósł wolność wyboru i swobodę myślenia. Weźmy za przykład stosunek do Boga i wiary. We wcześniejszej epoce mieliśmy do czynienia z religijnością instytucjonalną. To, jak trzeba wierzyć i jak postępować, było w gestii kościoła. Kapłani decydowali o tym, jakie fragmenty Biblii wierny musi znać, a jakich znać nie powinien. Oni decydowali także o tym, w jaki sposób Pismo święte interpretować. Odzwierciedleniem takiego modusu był funkcjonujący wówczas podział na sacrum i profanum. Sfera sacrum to była świątynia i jej najbliższe otoczenie, sferą profanum był świat. Odwzorowaniem tego właśnie stosunku do świata, traktowania go jako obszaru zła, miejsca, które odciąga myśli od Boga, była postawa ascetyczna. Asceta rezygnował z wartości materialnych, przyjemności i rozkoszy światowych po to, aby zyskać wartości duchowe, a w konsekwencji zbawienie

Renesans przyniósł zasadniczą odmianę. Zrozumiano, że Bóg nie wymaga od człowieka ekstremalnych wyrzeczeń ani nie zmusza do wyrzekania się siebie. Nawet przeciwnie – cud bycia człowiekiem polega na dokonywaniu wolnych wyborów (warto przypomnieć poglądy w tej kwestii Pico della Mirandoli). Wolność interpretowano jako boski dar, nawiązując do przesłania Księgi Rodzaju. Istotą zatem humanizmu było uznanie podmiotowości człowieka, głównie w przejawach jego aktów woli.

Uznanie wolności prowadziło do dalszych konsekwencji. Bóg pojmowany był jako miłosierny ojciec, kochający swe dzieci. To także artysta, artifex mundi, przyjaciel człowieka. Świat cały jest postrzegany jako sfera sacrum, bo, jak pisał Kochanowski w Pieśni XXV:

 

Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie

I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.

 

Bóg jest nie tylko osobowo-transcendentny, ale jest składnikiem – jeśli można tak powiedzieć – własnego stworzenia. W tym sensie jest On immanentny.

Święty Tomasz z Akwinu pisał: Bóg istnieje we wszystkich rzeczach, nie jako coś należącego do rzeczy, lecz jako jej przyczyna, której nigdy nie brak w skutku działania (...) jest cały we wszystkich bytach i w każdym z osobna (...) jest we wszystkich rzeczach, jednakże nie jako część istoty ani jako przypadłość, ale jako działający jest obecny w tym, co działa.

Świat nie może być zatem zły, nie może być domeną szatana. Uciekając od rzeczywistości, ucieka się od samego Boga. Religijność renesansowa jest indywidualna. Człowiek modli się nie tylko w kościele, ale też na łące w lesie, zachwycając się zachodem słońca, czy rozmawiając z drugim człowiekiem. Może nigdzie nie jest to powiedziane expresis verbis, ale modlitwą była również pełnia renesansowego życia.

Religijność renesansowa, z jej indywidualizmem, była na drugim niejako biegunie pojmowania kwestii metafizycznych przez ludzi średniowiecza. Humanistyczną dewizą tego okresu było zdanie Terencjusza: Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. Zdanie to oznacza, że jestem człowiekiem pełnym, z zaletami i wadami, że akceptuję własną niedoskonałość. Jednak nie znaczy to wcale, że nie pracuję nad swoim charakterem..

U Jana Kochanowskiego chrześcijaństwo było tylko jednym z elementów światopoglądu, choć pewnie najważniejszym. Zaplecze intelektualne stanowił stoicyzm i epikureizm. Autor Pieśni dokonał chrystianizacji obu poglądów, siłą rzeczy modyfikując i poszerzając ich podstawowe założenia. Niemniej jednak rdzeń filozoficzny pozostał niezmienny. Człowiek dąży do szczęścia i to jest najważniejszy cel jego życia. Jednak oba kierunki różnie definiują drogi, które wiodą do szczęścia. Epikurejczycy uważali, że warunkiem jest przyjemność pojmowana jako brak cierpień, natomiast stoicy, że warunkami osiągnięcia szczęścia są przede wszystkim:

    • życie zgodne z prawami natury i własnego rozumu

    • cnota

    • dystans do losu

    • nieprzejmowanie się tym, na co nie mamy wpływu

 

Stoik, żyjąc i przestrzegając tych zasad, dążył do mądrości. Stopniem wiodącym do mądrości było zbudowanie w sobie harmonii wewnętrznej. Równowaga duchowa była warunkiem osiągnięcia pogody ducha, a ta z kolei warunkowała szczęście.

Słowem, człowiek renesansu dokonał interioryzacji tych wartości, które decydowały o jego autonomii, niezależności i podmiotowości.

Czy teraz - wracamy do końca wieku XVI – dobrowolnie ma się tego wyrzec? Co będzie dla niego ważniejsze? Pełnia istnienia, tu w świecie, czy zbawienie? Tragizm sytuacji człowieka polegał właśnie na konieczności dokonania tego dramatycznego wyboru. Sęp-Szarzyński pisał:

 

Cóż będę czynił w tak straszliwym boju?

Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie

 

Fragment zacytowany wyżej pochodzi z sonetu IIII, którego tytuł brzmi: „O wojnie naszej, którą toczymy z szatanem, światem i ciałem”.

Poeta rysuje tutaj koncepcję życia pojmowanego jako walka (szerzej pisał o tym Jan Błoński). Nie poszukiwanie szczęścia zatem, ale bój jest głównym zadaniem człowieka (Pokój szczęśliwość, ale bojowanie byt nasz podniebny). Widać więc, że komponenty światopoglądu barokowego były diametralnie różne od światopoglądu renesansowego. Różnice przejawiają się przede wszystkim w odmiennym poglądzie na życie, świat i człowieka. O koncepcji życia i świata była już mowa. Jeśli idzie o pogląd na człowieka, to w okresie renesansu postrzegany był zasadniczo jako jedność i całość duszy, ciała i umysłu. Harmonia tych trzech elementów decydowała o optymistycznym sposobie widzenia jednostki w świecie.

Podmiot Szarzyńskiego jest natomiast wewnętrznie rozdarty. Składa się on z dwóch przeciwstawnych pierwiastków – ciała i duszy. O ile ciało dąży do upadku, o tyle ruch duszy pozostaje niezmiennie ruchem ku górze. Ciało jest grzeszne, dusza jest czysta.

Ów nieprzezwyciężalny dualizm sprawia, że człowiek jest nieszczęśliwy i nieszczęśliwym być – w tym obszarze sprzeczności jakim jest świat – musi. Paradoks polega na tym, że im bardziej dąży on do szczęścia, tym dalej od niego pozostaje.

Gwarantem rozwiązania egzystencjalnych sprzeczności staje się Bóg. Pozwala On człowiekowi zwyciężyć w tym „straszliwym boju”:

 

Ty mnie przy sobie postaw a przezpiecznie

będę wojował i wygram statecznie.

 

Posłuchajmy Błońskiego:

 

Lirycznym adresatem ostatnich zdań jest oczywiście Bóg. Inny jednak niż „możny Pan” drugiej strofki: Bóg ludzkości jest Bogiem potęgi, Bóg jednostki jest Bogiem łaski.... Treścią wiersza będzie – w ostatecznym rachunku – o d k r y c i e osobistej, j e d n o s t k o w e j w i ę z i między człowiekiem a Bogiem, a wiec odkrycie, które – w pewnym znaczeniu – zrobiła naprzód reformacja, następnie zaś kulturze krajów katolickich przyswoił i rozpowszechnił barok.

 

A zatem tylko Bóg i Jego łaska dopełnia istotę człowieka i jego działanie w świecie. Nie ma tutaj miejsca na autonomię i niezależność, tak jak postrzegali je myśliciele renesansu.

Bóg daje pewność zwycięstwa nad szatanem, światem i własnym ciałem. Nagrodą za zwycięstwo jest zbawienie, tzn. osiągnięcie takiego wymiaru bytu i istnienia, gdzie rozwiązują się wszystkie sprzeczności, a to, co do tej pory było rozdzielone, staje się jednością. Następuje, w porównaniu do okresu odrodzenia, znamienne przesunięcie akcentów. Szczęście jest ważne, owszem! Lecz jest to wartość, którą można osiągnąć dopiero po śmierci. Wracamy zatem, oczywiście podkreślając modyfikacje, do ideologii średniowiecza. Warunkiem jest zawierzenie, a to znaczy wycofanie rozumu na dalszy plan. Zapośredniczeniem pomiędzy człowiekiem a Bogiem jest kościół – poza kościołem nie ma zbawienia.

Barok jawi się więc jako cofnięcie w procesie autonomizacji jednostki ludzkiej. Niezależność i podmiotowość stały się wartościami problematycznymi. Z kolei renesansowy proces racjonalizacji kontaktów człowieka z Bogiem i światem stał się podejrzany, gdyż – jak twierdzili przeciwnicy ideologiczni – usprawiedliwiał i minimalizował zło. Dewiza humanistów musiała budzić negatywny oddźwięk, bowiem była świadectwem tolerancji dla słabości ludzkich. Nie jest mi obce to, co ludzkie, a więc również to, co niedoskonałe w człowieczej kondycji. Człowiek jest wielki w swoich zaletach i defektach charakteru. Jest jednością nieskończonych pragnień i skończonych potrzeb. Myśliciele i artyści baroku widzieli w tym raczej niedające się przezwyciężyć rozłamanie natury ludzkiej. Jak więc widać, oba światopoglądy są w swych zasadniczych zrębach przeciwstawne i próby ich pogodzenia z góry skazane są na porażkę.


autor - Jan Stasica