JustPaste.it

Jak ja nie znoszę głośnych motocykli

O motocyklistach prawdziwych i terrorystach decybelowych, a także o nieprzestrzeganych przepisach.

O motocyklistach prawdziwych i terrorystach decybelowych, a także o nieprzestrzeganych przepisach.

 

Zdecydowałem się napisać ten tekst żeby dać upust długo tłumionemu gniewowi. Znowu przyszła wiosna, dziewczyny zakładają coraz mniej na siebie i wyglądają jeszcze bardziej ponętnie. Szata roślinna też pięknieje z dnia na dzień. Ptaki przylatują z dalekich i ciepłych krajów.

Niestety budzą się także motocykliści.

Z góry przepraszam tych wszystkich porządnych i przyzwoitych właścicieli jednośladów, którzy liczą się z otoczeniem i bliźnimi. Wybaczcie, ale krew mnie po prostu zalewa, gdy nie bacząc na dzieci i starsze osoby, ludzi zmęczonych, znerwicowanych albo po prostu pragnących odpocząć wielki pan motocyklista z dziurawym tłumikiem przejeżdża ulicami zatłoczonego miasta, i robi przy tym więcej hałasu niż odrzutowiec F16.

Istnieją oczywiście przepisy o emisji hałasu, ale nasze służby porządkowe wcale się tym nie przejmują. Wolą wlepiać mandaty przyzwoitym ludziom za złe parkowanie, albo przekroczenie prędkości w biały dzień, na suchej nawierzchni, przy dobrej widoczności, kiedy jedziesz sobie sam, bo akurat jest niedzielne przedpołudnie i nie ma ruchu. Ruchu wprawdzie nie ma, ale jest zaczajony patrol drogówki, który cię zatrzyma, każe ci płacić ciężko zaharowanymi pieniędzmi i jeszcze sprawdzi czy, aby w sobotni wieczór nie przesadziłeś nieco z alkoholem, bo może jakieś nieznaczne ślady C2H5OH nadal krążą w twoim krwiobiegu. Gdyby to stwierdzili zapewne został byś zaliczony w poczet potencjalnych morderców, którzy siadają za kierownicą naprawdę podpici lub nawet całkiem pijani.

Wracając jednak do denerwująco głośnych motorów na ulicach. Nie oszukujmy się. Większość amatorów takiej głośnej jazdy to nie osoby dojeżdżające do pracy, czy do szkoły, albo na zakupy. Nie jadą też odebrać dziecka z przedszkola. To młodzieńcy jeżdżący swoimi ryczącymi maszynami dla czystej przyjemności jeżdżenia. Wygląda to tak, że ci wspaniali sportowcy narażają zdrowie i życie własne i innych, zużywają kurczące się zasoby ropy, straszą dzieci i zwierzęta i przyprawiają staruszki o palpitacje serca wyłącznie dla własnej przyjemności. Jeszcze raz przepraszam wszystkich rasowych motocyklistów, do których powyższe uwagi w żaden sposób się nie stosują.

le do pozostałych apeluję, Niech sobie taki amator ryku silnika, który znajduje masochistyczne upodobanie w destrukcji swoich bębenków słuchowych, przejedzie cicho i spokojnie przez miasto i posłucha ryku silnika pośród łąk i pól. Chociaż i tam stresować będzie biedną przyrodę, stanowi to jednak tzw. mniejsze zło. Może też osobnik o wyżej opisanych upodobaniach nagrać swój ulubiony odgłos mechaniczny i odtwarzać go korzystając z powszechnie dostępnych możliwości technicznych, niszcząc sobie słuch w czterech ścianach własnego pokoju, najlepiej ze słuchawkami na uszach. Niech się biedak przyzwyczaja, jeśli bowiem dożyje sędziwego wieku, nie zostając wcześniej dawcą organów (i nie chodzi tu o ufundowanie organów kościelnych), jest duża szansa, że będzie nosił jakieś urządzenie wspomagające słuch. Poza tym jeśli już jest nasz kochany motocyklista nieco przygłuchy, to może niech sprawi sobie aparacik słuchowy i uszczelni tłumik. Wtedy on – jako siedzący najbliżej silnika - będzie go słyszał zupełnie dobrze, rzekłbym nawet z pewną nadwyżką mocnego uderzenia, zwanego niegdyś big beatem, a otoczenie nie będzie odczuwać dziwnego podenerwowania jeszcze pół godziny po tym, jak cudowna maszyna z wielkim hukiem przetoczyła się pod jego oknami. Żaden przechodzień nie będzie też musiał sprawdzać czy kolejny stan przedzawałowy przejdzie bokiem, czy też tym razem skończy się w szpitalu, albo jeszcze gorzej.

Jeszcze jedna korzyść płynie z takiego rozwiązania. Niżej podpisany przestanie snuć ponure rozważania na temat konieczności zakupu broni myśliwskiej w postaci dubeltówki nabitej grochem albo gruboziarnistą solą, z której można by dosięgnąć takiego głośnego terrorystę, stojąc na balkonie i pewnym ruchem celując w bezczelny tyłek, który sam siebie wozi dla swojej uciechy, zmuszając wszystkich wokół do kontemplowania pracy silnika jego ulubionego motocykla.     

Krainę ciszy i twórczości znajdziesz tutaj www.ozdobnia.pl

zdjęcie zamieszczone dzięki uprzejmości ich autora o pseudonimie africa i serwisu FreeDigitalPhotos.net Image: africa / FreeDigitalPhotos.net