JustPaste.it

Pozwólcie Ogarnąć się Miłości cz. 4

Pragnę, by wasze uczucia stały się delikatne, by wrażliwość waszego serca rosła, a oczy jasno widziały to, co złe jest, co fałszywe, co okrutne, krzywdzące, niosące ból.

Pragnę, by wasze uczucia stały się delikatne, by wrażliwość waszego serca rosła, a oczy jasno widziały to, co złe jest, co fałszywe, co okrutne, krzywdzące, niosące ból.

 

 

00570e1b712b6630842f129620b0f8c4.jpg

Teraz, córko, mówić będę do ciebie i tych, którzy jak ty, chcą zostać przy Mnie, pomimo że ciężko im i życie ze Mną wydaje się im trudne i prawie niemożliwe do zrealizowania.

Otóż, dzieci Moje ukochane, trudności na waszej drodze są konieczne, lecz przejściowe i nie zawsze będzie wam smutno. Ból waszych dusz wynika ze zrozumienia ogromu różnicy między Mną, Bogiem nieogarnionym, Samą Świętością i Czystością, a wami - jakimi jesteście teraz: słabością, chwiejnością, próżnością, umiłowaniem siebie bardziej niźli Mnie, pomimo żeście Mnie sami swym Panem nazwali i Mnie służyć pragniecie.

Czujecie się winni, bo nie wypełniacie tego, co powinniście i co wiecie dobrze, że słuszne jest, a uciekacie ku swoim upodobaniom i przyjemnościom. Lecz wtedy sumienie mówi wam, że służba wasza jest leniwa, gnuśna i Mnie niegodna. Dlatego niepokój wami miota i próżno ucieczki odeń szukacie. Niezadowolenie z siebie zjada was. Dlatego mało w was radości i pokoju sumienia nie macie.

A Ja cieszę się wami. Kto jest święty, ten przy Mnie trwa, bo zna Mnie i wie, żem jest Świętością Świętych. Mój nieskończenie bogaty świat bytów Duchowych wielbi Mnie, otacza wdzięcznością i szczęście czerpie z obecności Mojej.

Wy zaś żyjecie w ciemnościach wiary i pomimo braków waszych i nędzy natury waszej, pomimo braku „nagrody" i „zapłaty" chcecie trwać przy Mnie.

Czyż nie mam powodów do radości z was?...

Dzieci Moje, jeszcze niedorosłe, niedojrzałe - przyjmijcie tę prawdę o sobie, bo Ja nieskończenie cierpliwy jestem i wiem, że owoc zielony twardy jest, gorzki w smaku i mało w nim treści.

Bądźcie więc względem siebie cierpliwe, bo Ja czuwam nad wzrostem waszym i dojrzałość w ogrodzie Moim obiecuję wam. Żyjecie, dzieci, w czasie, żyjecie też w wymiarach fizycznych poddani prawom waszego świata. Zależni też jesteście od warunków, jakie stały się waszym udziałem bez waszej woli. Często są one nawet sprzeczne z tym, co sumienie wasze uznaje za prawidłowe. A wy sami nic zmienić nie możecie. Dlatego boli was świat, który was otacza - tym bardziej, im więcej niesprawiedliwości i krzywd dookoła siebie widzicie, a Ja wciąż zakres widzenia waszego poszerzam i budzę serce współczujące w was. Przygotowuję was przecież do współpracy ze Mną. Pragnę, by wasze uczucia stały się delikatne, by wrażliwość waszego serca rosła, a oczy jasno widziały to, co złe jest, co fałszywe, co okrutne, krzywdzące, niosące ból. Chcę, abyście dzielili ze Mną współczucie i pragnienie zapobiegania złu spadającemu na braci waszych. Kiedy już ustalicie się w Przyjaźni ze Mną, wtedy ukażę wam to, czego pragnę, abyście czynili. Niektórym z was daję ich zadanie już przy urodzeniu i wtedy niczego innego nie pragnę jak tego, byście żyli ze Mną i świadczyli o Mnie sobą w kalectwie lub chorobie.

Często też stawiam was przed zadaniem waszego życia przedwcześnie, zanim poznaliście Mnie, wtedy nie odciągnę was od waszych obowiązków, a tylko nasycę was Sobą i uświęcę, gdy przyjmiecie Mnie za towarzysza.


-2-

Piszmy dalej, córko!

Powołując was do istnienia, już daję wam miejsce wybrane. Zaszczepiam w was Swój zamiar, który powoli przyjmuje się w was jako wasz własny - jeśli towarzyszyć wam będzie w waszym życiu pragnienie poznania Prawdy i służenia Jej. Wasza dobra wola przyjęcia tego, co jest w waszych oczach najwyższe, najcenniejsze, najbardziej doskonałe, niosące najwięcej dobra - chociażby było trudne i ciężkie - oto klucz, który otworzy wam bramę waszego własnego powołania.

Konieczna jest wam bezinteresowność i dobra wola służenia Mi w taki sposób, jaki Ja dla was wybrałem. Ja bowiem jestem tym, Który wszystko przewidział i stosownie do waszych przyszłych zadań ubogacił was.

Jeśliby wasza wola czysta była i wolna od przywiązań własnych, bez trudu usłyszelibyście i odpowiedzieli pełnią gotowości na wezwanie Moje.

Lecz wy żyjecie w świecie, który rządzi się własnymi prawami. Wszystkimi sposobami kusi on was, ażebyście korzystali z waszych uzdolnień, możliwości, przywilejów, by znaczyć „coś", stać się „kimś", posiąść „jak najwięcej", a wszystko, co dostępne wam, obrócić na własny użytek.

Świat na niezliczonych przykładach uczy was nauką wroga dusz waszych, że najważniejsze jest powodzenie, przyjemność, sukces, sława, bogactwo, władza i wolność postępowania wedle swojej woli. Nieprzyjaciel od początku mówi wam to samo: „Jesteście wolni, waszym prawem jest korzyść i zadowolenie własne. Nikt wam rozkazywać nie ma prawa. Nie sługami, a panami swego losu jesteście!". I radzi wam „używać życia" ze wszystkich sił swoich.

On kłamie wam, lecz kłamie umiejętnie, a większość z was przyjmuje te pozornie pociągające kłamstwa i wedle nich żyje. Przez co uczy swojego sposobu życia innych ludzi, którzy zazdroszczą wam powodzenia i naśladować was pragną. Co gorsza, w ten sposób rodzice wychowują swoje dzieci.

Kto gorszy i demoralizuje dzieci Moje - zwłaszcza te, które własnego; rozeznania jeszcze nie mają - ten spotka się ze Sprawiedliwością Moją i biada mu, jeśli usprawiedliwienia dlań nie znajdę. Lecz biada i tym, którzy swoim życiem zaprzeczają Moim prawom, jeśli je głoszą.

Dlatego, dzieci moje, tak bardzo skąpię wam powodzenia, bogactwa i zaszczytów do czasu, póki zaszkodzić wam mogą. Bowiem na drodze Przyjaźni ze Mną kroki wasze są jeszcze niepewne: wybieracie wciąż i jakże często siebie, jak rzadko - Mnie. Świat dostępny jest wszystkim waszym zmysłom, Ja zaś nie. Mnie zawierzyć potrzeba...


-3-

Mnie widzicie tylko „wiarą". Bez wiary życie Moje z wami i nauczanie Moje jest oceniane jedynie przez rozum i sumienie wasze. Rozum mówi, że życie Moje było piękne i ofiarne, a nauki Moje są „mądre", lecz trudne do urzeczywistnienia. Sumienie potwierdza, że są prawdziwe, więc należy żyć wedle nich, a jeśli macie szczęście narodzić się wśród wierzących we Mnie - przyjmujecie bez sprzeciwu prawdy Moje i nic się w waszym życiu nie zmienia!

Wciąż jesteście letni - służąc dwom panom jednocześnie: sobie i Mnie.

Sobie służycie z głęboką miłością, zapobiegliwością i ze wszystkich sił, myśli i woli waszej. Mnie - z powinności, wypełniając konieczne obowiązki związane z formalną przynależnością waszą. Jeśli dodacie coś jeszcze dla bliźnich waszych - z dobrego serca, wtedy potrzeby waszej miłości własnej, wasze zadowolenie z siebie jest zaspokojone.    

Taki jest obraz ludu Bożego głęboko wrośniętego w świat!

Z takiej oto ziemi zakłamania, fałszu, zaślepienia pragnie wydobyć was Miłość Moja! Posługuję się w tym celu wszelkimi środkami, pamiętając jednak o waszej słabości, kruchości i umiłowaniu siebie, a także o waszej rzeczywistej wolności wyboru. Dlatego tak delikatnie, powoli i stopniowo odkrywam wam Prawdę o Sobie. I na każdym ze stopni pozostają ci, którzy więcej już przyjąć nie chcą; bo następny krok zagraża ich planom, koliduje z ich wyobrażeniami własnego szczęścia, wymaga odejścia od upodobań i nawyków. Nierzadko zaś wzywa do całkowitej zmiany życia. Na każdym z etapów nauki Mojej opuszczają Mnie Moi ukochani. Wśród nich i ci, którzy oddawali mi niegdyś całe swoje życie na służbę. I szczerze to robili, lecz kiedy to życie ujawniać zaczęło swoje wymagania, nie chcieli im sprostać. Nie chcieli - bo mogliby, gdyby tylko wezwali Mojej Pomocy i zechcieli ciężar dnia podzielić ze Mną, który pragnę tego.

Nie chcieli, ponieważ nie zawarli nigdy bliskiej i serdecznej przyjaźni ze Mną - żywym, obecnym, spragnionym przyjaźni z nimi.

Nie wiedzieli, gdzie znaleźć oparcie, gdyż kiedy był na to czas, nie zechcieli - bo nie pragnęli Mnie prawdziwie - poznania Mnie Samego, Żywego, którego zaniedbali, zlekceważyli i zapoznali. Tak że często wiedząc o Mnie wszystko „z naukowego punktu widzenia", nie widzą Mnie, który stoję przed nimi. Dla rozumu porzucili wiarę i nie mają czym oświecić ciemności świata. Widzą w nim pustkę i nicość - nie Mnie. Ja zaś cierpię coraz bardziej samotny, coraz bardziej opuszczony...


-4-

Odepchnięty jestem dlatego tylko, że nie daję wam tego, czego wy chcecie, że nie spełniam waszej woli. Przeciwnie, zmuszam was wymaganiami Mymi, byście rośli, podczas gdy wy chcecie na zawsze pozostać dziećmi w świecie bajek i zabawek. Chcecie, by inni troszczyli się o was, na was pracowali, was obdarzali i zachwycali się wami. Bronicie się przed podjęciem jakiejkolwiek odpowiedzialności za siebie, za rodzinę, za bliźnich, za świat. Lękacie się wyrzeczeń, unikacie wysiłku, trudu, zmęczenia, a podleganie innym, skrępowanie waszej swobody i niezależności, odebranie wam czasu dnia, który uważacie za swoją własność, ograniczenie waszego prawa wyborów traktujecie jako krzywdę, zamach na waszą wolność.

Z uporem pragniecie przeprowadzać własne zamysły w świecie, w którym każdy dąży do osobistej korzyści, więc też wszyscy z wszystkimi walkę toczą. Podstępem, prawnie i bezprawnie sięgacie po coś z dobra wspólnego, co uznaliście za szczególnie pożądane i wydaje się wam, że wam się to należy.

Pozostawiłem wam wolność, a wy niszczycie świat i doprowadzacie siebie do zguby.

Teraz jesteście w sytuacji tragicznej, ponieważ tak wielu z was, wasze rządy, a nawet całe narody, służą swoim bezwzględnym i żarłocznym interesom, zabijając przy pomocy broni i głodu, wyniszczając i obrabowując miliony bezbronnych ludzi. Stało się tak, gdyż straciliście wiarę i wtedy szybko i powszechnie daliście się oszukać ojcu kłamstwa, zbiorowo przyjęliście jego propozycję „urządzenia się" w życiu jak najwygodniej. Kto raz wejdzie w atmosferę użycia, nie ma siły z niej wyjść bez Mojej pomocy. A tej pomocy nie chcecie. Znieprawiliście Moją ziemię. Mój dar dla was. Dany z miłości - trawiony jest nienawiścią, znikczemniały, nieszczęsny, kaleki, zatruty.

Jeżeli zrozumieliście już, że wszyscy ponosicie odpowiedzialność za to, co stało się z wami i za to, co w każdej chwili z ludzkością stać się może - bez Mojej interwencji w wasze losy - rozumiecie też zapewne, że tylko wy uratować możecie ziemię, zwracając się do Mnie o ratunek. Pomoc Moja przejść musi przez wasze „fizyczne" ręce, ręce współwinne złu i naprawiające je.

Wasza współpraca ze Mną - wierna i wytrwała - potwierdza wybór waszej woli, wasze zrozumienie, waszą odpowiedzialność i waszą miłość do młodszych i mniej rozumiejących braci waszych i ona daje Mi prawo wkraczania z Moją Mocą, skoro waszą wolą jest wezwanie Mnie ku pomocy.


-5-

Żyjecie, dzieci, wedle praw waszego świata. Jednym z nich jest początek życia, wzrastanie, dojrzałość, owocowanie i śmierć. Nikt z was nie wątpi, że kiedyś umrze i nikt też nie może zatrzymać swojego dzieciństwa, zahamować wzrostu, zmienić praw waszej natury fizycznej.

A co dzieje się z waszą naturą duchową? Ofiarowałem wam wolność wyboru i cóż wybraliście? Sprzeciwiacie się prawom Moim.

Pomyślcie, przecież znacie krótki czas ludzkiego życia i jego zagrożenia: choroby, kalectwa, nagłą śmierć. Wiecie, że wraz z rozwojem fizycznym rozwija się wasz umysł. Przyjmujecie konieczność uczenia się jako wasz przywilej, a wola wasza służy wam w tym. Dbacie o rozwój swojego intelektu i sprawności.

Jakże się to dzieje, że serce waszego życia - duszę waszą - pozostawiacie w zapomnieniu?... A przecież jej prawem jest nieustanny wzrost. Prawem duszy waszej jest rozwój aż do doskonałości dla niej możliwej. Prawem duszy człowieczej jest życie wieczne - nie śmierć, gdyż do Mnie Samego uczyniłem ją podobną. Prawem waszym jest wzrastanie i rozkwit Mojego podobieństwa w was.

A kiedy dojrzeje ono, staje się waszym Darem dla świata - nieskończonej mocy - i nie przemija ani nie umiera, bo czerpie z Mojej Natury.

Miłość Moja tak obdarowała was.

Widzicie i cenicie w sobie to, co przejściowe, zmienne, podległe śmierci i rozpadowi, a nie pojmujecie, czym sami jesteście; to bowiem, co Moje w was jest - w ukryciu żyje, posiadając naturę duchową tak niewidzialną, jak niewidzialny, niewyobrażalny, nieprzenikniony dla zmysłów waszych jestem Ja, Ojciec wasz.

Lecz kiedy wzywam was - tu pozostaje pusta skorupa, którą wchłonie ziemia. Gdzież jest wtedy wasz subtelny intelekt? Gdzie spryt i obrotność? Gdzie ginie wola, choćby najsilniejsza? Największy talent ni worki złota, ni przywileje i protekcja - na nic wam się nie przydają. Jak przyszliście, tak nadzy schodzicie ze świata, bo wszystko to, co wam się cennym wydawało, jest teraz dla was prochem i pyłem, nicością. Na krótko tylko użyczone wam zostało z Miłości Mojej.

Wy zaś, byty duchowe, nieśmiertelne, powracacie ku Mnie, aby już na zawsze oddać się Bogu Swemu w szczęściu Wzajemnej Miłości.

I szczęście to zależy tylko od was.

-6-

Człowiek jest jednością, dzieci. Lecz czy nie słuszne jest, by to, co w nim jest przejściowe, zmienne, śmiertelne służyło temu, co nieśmiertelne, temu, co w sobie zawiera podobieństwo Moje? Wasza natura cielesna zawsze szukać będzie przede wszystkim zadowolenia własnego, lecz człowiek duchowy w was rośnie, rozwija się, dojrzewa i miłość jego obejmuje coraz więcej, a co pokocha, to poznać pragnie i przycisnąć do serca. Im zaś głębiej poznaje, tym bardziej kocha i mądrzej kocha i mocniej pragnie wejść w ścisły związek z tym co uznaje za godne miłowania. Zaś w każdej waszej miłości Ja jestem.

W dobrach pożądanych przez naturę cielesną człowieka, gdy są moimi darami - też jestem ukryty i można Mnie odnaleźć i cieszyć się Mną, wdzięcznym być i radosnym. Nie ma innego dobra na ziemi jak Moje. Każde z nich doprowadzić was może do rozpoznania w nim - Mnie darzącego. Ale nie można tą drogą dojść do Przyjaźni ze Mną, ponieważ choć wszystko Moje jest - nie jest Mną. Ja jestem Osobą.

Tym jestem, z Którego woli wszystko powstaje, co było, jest i będzie. Miłością powodowany dałem wam istnienie, abyście żyli ze Mną, Ojcem Swoim w nieskończonym szczęściu wzajemnej miłości. A miłość pragnie poznania, bliskości i zrozumienia. Lecz jakże może istota cielesna zbliżyć się do Nieskończonego i Niezmierzonego? Ograniczona, błądząca w ciemnościach, krucha i słaba we wszystkich właściwościach swoich jakże ma stanąć do rozmowy z Wszechmocnym i Nieobjętym?...

A jednak dałem wam tę możność. W Jezusie Chrystusie, Bogu, który przyjął na wieczność również i naturę człowieczą, możecie spotkać się ze Mną Samym w Pełni Mojej, Nieskończonej Mocy Mojej i w Nieograniczonym niczym Miłosierdziu. Lecz spotkanie nasze realizuje się w Duchu. Natura cielesna człowieka nie jest zdolna do pojęcia tego, co duchowe. Brak jej po temu narzędzi poznania. Dlatego przyjąć musi w pokorze swoją nieprzydatność  i pozostać w spokojnym spoczynku wszystkich zmysłów swoich. Nie są one niepotrzebne i godne pogardy. Owszem, przy ich pomocy człowiek duchowy w Jedności ze Mną pełni swoją służbę światu. Tak więc w realizacji swojego zadania - swego daru dla świata - będą wam służyły wszystkie władze wasze, ale w spotkaniu Moim z człowiekiem to tylko, co duchowe w nim jest, uczestniczyć może.

Spytałam, kto jest człowiekiem duchowym? Pan wyjaśnia:

- Człowiekiem duchowym jest ten z was, w którym natura cielesna uporządkowana, posłuszna i karna ochoczo służy władzom duszy, uznając ich kierownictwo i nadrzędność. Syn Mój, Paweł, mówi o tym obszernie. Czytajcie też księgi Moje, bo na niezliczonych przykładach ukazuję wam w nich drogi człowiecze błędne i słuszne. Uczcie się, gdyż nie musicie upadać poznawszy, co innych do upadku przywiodło.


-7-

Teraz zaś powiem wam, dzieci Moje nieskończenie kochane, że człowiekiemduchowym każdy z was się STAJE, jeśli wytrwale chce. I nie wtedy stanie się godnym Mnie partnerem, gdy jest dojrzały. Przeciwnie! Nigdy nie dojrzeje bez Mojej Pomocy. Bo Ja sam sprawiam w każdym, kto Mi zaufa, kto przy Mnie trwa, iż uzdrowiona zostaje jego ludzka natura skażona wspólnym grzechem, i uporządkowane, umocnione i sprawne stają się wszystkie jej władze. Przyjaciel czyni to dla przyjaciela swego, by ów stał się we wszystkim do Niego podobny. Jakże bym mógł bowiem Ja - Miłość sama, nie uleczyć ran i nie ubogacić tego, kto Mnie wybiera i ze Mną iść pragnie?...

Wy wszyscy stajecie się do Mnie podobni - każdy w odrębności swojej - w czasie i według waszego zawierzenia, waszego wysiłku i zrozumienia nauki Mojej, którą każdego z was prowadzę, wedle waszej ofiarności, wytrwałości, szczerości uczuć i pragnienia serca.

Kto bardzo Mnie pragnie, ten szybko idzie. Kto Pragnie Miłości Mojej nade wszystko i stale, ten biegnie, a Ja z nim. Kto zaś liczne ma miłości, ten przy każdej przystawać będzie i na ucztę Królewską nie zdąży.

Od was zależy, dzieci, jaką stanie się przyjaźń nasza.


-8-

- Osądzaj, dziecko, to, co piszesz, nie wedle twej słabości i niegodności, a wedle ogromu Miłości Mojej, Wielkoduszności i Miłosierdzia. Nikt i nigdy w historii ludzkości nie mówił ze Mną dlatego, że był Mnie godzien, gdyż nie istnieją tacy.

Mówię z wami, bo kocham was i ratować was pragnę. Wybieram zaś tego, kogo chcę, bo do takiej współpracy ze Mną przeznaczyłem go już, powołując go do istnienia. Ja sam mam o nim staranie i podźwignę go, ilekroć upadnie, a kiedy opierać się zechce na Moim ramieniu, otrzyma Moc Moją. Uleczę go i uczynię pożytecznym dla świata, gdyż woli swojej nie zmieniam. A jeśli ty - pomimo nędzy swojej - pragniesz służyć Mi sobą i pomimo niepokoju i świadomości swych braków, małości i wszelkiej nędzy nie uciekasz przede Mną, to Ja na pewno nie zamknę przed tobą wrót Miłosierdzia.

Nikt z was nic „swojego" nie ma, chociaż tak myśli. Wszelkie dary umysłu i talenty Moje są, a to, że tylu z was wykorzystuje je dla swojej tylko próżności, bogactwa, władzy i chwały - to jest dowodem waszej własnej dziecinnej zarozumiałości i nieświadomości. Ty, córko, od początku pragnęłaś służyć Ojczyźnie swojej i czyniłaś tak z całego serca swego, a Ja byłem obecny. Dlatego dałem ci dar zrozumienia słów i zamiarów Moich i udział w nich ci daję.

Polska - chcę, by zwiastunem była, świadkiem Moim dla świata. To, co w niej powstanie, rozpali i porwie inne narody ku życiu ze Mną. Ukaże, że jest to możliwe, realne i prowadzi ku uświęceniu życia społecznego, ku rozkwitowi całego narodu. Powiększy jego szczęście, da mu moc i wzrost we wszystkim, co w Ojczyźnie twojej zachowaliście z darów Moich danych wam. Maryja, wasza prawdziwa Królowa, doprowadzi was do Mnie. Ty, córko, służąc Mi teraz i tutaj, też udział bierzesz w przygotowaniu Dzieła Mojego. To, co piszemy - wspólnie - dla was, stanie się pokarmem, którym posilą się wszyscy ludzie poszukujący przyjaźni ze Mną na całej ziemi.

Wiedz, że czystych nie ma na ziemi. A jednak Ja posługuję się wami, jeśli pragniecie tego gorąco i wytrwale, a wasza wierna służba w Mojej Obecności oczyszcza się i uświęca. Trwaj, dziecko, w pracy Naszej, a winy twoje powoli zmniejszać się będą, a wzrastać będzie podobieństwo do Mnie, Przyjaciela twojego. Ja to sprawię. Wierz Miłości Mojej. Wiem, czego ci niedostaje, w czym upadasz, gdzie źródła słabości twojej. Ja wiem o wszystkim, co ciebie dotyczy. Pewna bądź troski i opieki Mojej. Dziękuj Mi więc i słuchaj Mnie, kiedy mówić pragnę, bo wielka jest Łaska Moja dla ciebie.

Moja córko! Jeśli zrozumiałaś, że wola twoja jest tak bardzo słaba, oddawaj ją Mojej specjalnej trosce każdego dnia. Tak samo czyń w każdym przypadku rozpoznania swoich wad, a jeśli przyczyn nie znasz, proś Mnie o światło i wskazówki, których ci z pewnością udzielę. Widzisz, córko, musicie brać czynny udział w swoim zbawieniu, współpracując ze Mną. Moja jest Moc i uzdrawianie was z tego, co w was jest chore, lecz to od was zależy, czy wyleczenia pragniecie.

Lekarzem dusz waszych jestem. Małe dzieci zdają się na umiejętność lekarza, ale ludzie świadomi siebie sami się skarżą, podają objawy i cierpienia, które ich dręczą.

A Ja pragnę waszego partnerstwa, waszej świadomej, poważnej przyjaźni. Chodzi Mi o waszą szczerość i zaufanie na równi z waszą wiarą w Moje pragnienie i umiejętność pomożenia wam. Dlatego wciąż oczekuję na waszą intymną i otwartą rozmowę o waszych brakach. Mówicie o nich ludziom, a Mnie nie chcecie...


-9-

Chciałbym, abyście uwierzyli, że jestem nieskończenie cierpliwy względem was. Znoszę wasze ciągłe upadki, powtarzające się ucieczki ode Mnie i zdrady, gdyż wynikają one z waszej ludzkiej ułomności, a rzadko są świadomym przeciwstawianiem się - Mnie - z nienawiści i pragnienia bluźnienia Bogu. Ale i wtedy macie zawsze możność powrotu do Mnie, a tylko nieprzyjaciel ma was w mocy swojej i trudno wam wyrwać się spod jego władzy. Wtedy potrzebna jest wam pomoc ze strony innych ludzi i gdyby wasza religijność była prawdziwa i umocniona we Mnie - nie umarłby nikt bez pojednania ze Mną.

Kto żyje w nienawiści i pogardzie dla bliźnich, kto świadomie działa na ich szkodę lub nieczuły jest na ich potrzeby, kiedy dopomóc może - a to jest wasz ciężki grzech powszechny - ten winien jest w oczach Moich. Przekreśla bowiem najświętsze prawo Moje - obowiązek miłości wzajemnej.

Ten spotka się ze sprawiedliwością Moją i bardziej surowy dlań będę, niźli dla tych, którzy Mnie Samego prześladowali. A to dlatego, że wiem, iż otoczenie i wychowanie może ukazać wam nieprzyjaciela waszego i nazwać go - Mną. Znam też Lud Mój, tak letni, tak mało świadczący o Mnie, a jeśli - to w sposób obłudny.

Bo kto nie ukazuje Mnie - sobą, takiego, jakim jestem prawdziwie - ten szkaluje Mnie i zniekształca oblicze Moje. Wszyscy jesteście plemieniem faryzeuszy, a obłuda przyrosła do was. Dlatego mówię to wam, abyście zrozumieli swój własny wkład w grzech ludzkości i nigdy nie wynosili się ponad grzeszników, którzy swoje zło widzą.

Jeśli zmienić się nie potraficie - a jest to przemiana powolna i trwa długo - to podejmijcie z odwagą swoje braterstwo w grzechu świata i pomagajcie bliźnim waszym, tak samo chorującym - ile możecie - czynem, słowem i orędownictwem.

To usprawiedliwia was samych w Oczach Moich.


-10-

- Ojcze, kto z nas pozostanie przy Tobie? Przecież my wszyscy źle świadczymy o Tobie! Nie ma ludzi, którzy zawsze i wszędzie ukazują Twój Obraz prawdziwie, przynajmniej ja takich nie znam. Ile bym dała, żeby mieć taki żywy wzorzec. I jak ciężko jest, kiedy każdy z nas musi zaczynać od początku, bez kierunku, pomocy i wzorców.

- Właśnie to wam mówiłem, dzieci, że każdy z was, który nie świadczy o Mnie prawdziwie, opóźnia dążenie do Mnie całego ludu Bożego. Nie mówiłem natomiast, że żądam tego od was już, teraz. W ogóle niczego od was nie „żądam". Ten, kto Mnie pokocha, sam pójdzie za Mną i nie łatwo od razu. Mówiłem, że Ja jestem z wami, lecz waszą jest wola poddawania się ciągłego Mojej nauce.

- Nie wiem, jak mam Cię prosić, Panie, o moje znajome dziewczyny, które nie wiedzą, co mają robić w życiu?

- Zwracaj się do Mojego Miłosiernego Serca, gdy widzisz, że ktoś ma trudności w rozpoznaniu Mojej Woli. A Ja nie pozostawię w niepewności nikogo, kto wytrwale oczekuje i chce liczyć się ze Mną.


-11-

Ciągle przeraża was to samo, konieczność odrzucenia wszystkiego, co nie jest „Moje" w was. Wydaje się wam, że Mojego podobieństwa macie w sobie tak mało i że wszystko inne powinniście w sobie zniszczyć, odrzucić, podeptać; a więc co z was samych pozostanie? I to wydaje się wam zbyt trudne, niemożliwe do wykonania, bo zniszczona zostanie w ten sposób wasza osobowość. Prawda?...

Gdyby tak miało się stać, byłoby to zniszczenie was; ale tak nie jest! Ja nic nie niszczę, tym bardziej żadnego z moich dzieci nie uszkodzę. Ja, który nadłamanej trzciny nie złamię. Ja tylko dopomagam wam we wzroście. Rozwój duchowy jest prawem waszym i waszym największym szczęściem, a jego pełnia - celem życia.

Proces wzrostu duchowego można porównać do okresu waszego fizycznego rozwoju i dorastania. Niemowlę pije mleko matki i ssie smoczek. Czy brak wam tego? Czy tęsknicie za grzechotką, za waszym kojcem, za wózkiem? Czy żałujecie waszych pieluch i karmienia was łyżeczką? Czyż nadal potrzebne wam są klocki, śliniaczki i pomoc w ubieraniu się? Czy dlatego, ze to wszystko stało się wam niepotrzebne, jesteście mniej - sobą? Czy też o wiele bardziej świadomi jesteście - siebie?...

Nikt was nie zmuszał do porzucenia przyjemności zabaw dziecięcych, lepienia babek z piasku, chodzenia po drzewach, gonitwy? Czy przez to straciliście coś „własnego", zostaliście umniejszeni?...

A wasze lata nauki? Ograniczono waszą swobodę, narzucono dyscyplinę, lecz w zamian ileż otrzymaliście. Kiedy więc bardziej byliście sobą? Jako sześcioletnie dziecko czy teraz - w trakcie nauki? A ci, którzy ukończyli wyższe studia, ucząc się rzetelnie i pragnąc poznania, czyż nie są teraz bardziej - sobą? Horyzonty ich poszerzyły się i wzrósł zakres ich zainteresowań, a nawet i przyjemności.

Człowiek o niewielu zainteresowaniach ma niewiele - i prymitywnych -rozrywek. Człowiek dorosły, wykształcony i wrażliwy ma niezliczony wybór przyjemności: wszelkie gałęzie poznania, sztuka w całej jej rozmaitości, wymiana myśli, poznanie świata w całym bogactwie przyrody i w tym wszystkim, czym ubogacili go wasi przodkowie. Ma też w tym wszystkim i swój wkład, jeśli zechce, przede wszystkim zaś we współdziałaniu ze Mną dla dobra swego i całej ludzkości. Nie jest to rozrywka dla dzieci, lecz jest prawdziwym szczęściem dla dojrzałego człowieka. To prawda, że są ludzie, którzy nigdy nie wyrastają z zabaw i przyjemności dziecka. Trzeba opiekować się nimi do końca ich życia. Ludzie odpowiedzialni i odpowiednio wykształceni zajmują się nimi, gdyż tacy - upośledzeni względem zdrowych - wymagają pomocy i stałej troski. Żyją bez problemów, z niczym nie walczą, o nic się nie troszczą, lecz czy ktokolwiek z was zechciałby zamienić się z nimi? I dlaczego nie? Przecież ich życie lżejsze jest niż wasze? Nie odpowiadają za nic, nawet za siebie. Wszystko, co potrzebne, otrzymują, nie pracują, nie ryzykują niczym, nie wybierają, nie decydują. A więc dlaczego - nie?

Odpowiem wam. Dlatego, że rozwój ich jest ograniczony, a wasz - nie. Że oni nie odpowiadają za siebie, a więc nie mają prawdziwej wolności - wyboru decyzji. Ponadto oni wszystko przyjmują od świata, a dać światu tak niewiele mogą. Wy zaś możecie świat obdarzać DOBREM nieograniczenie - jeśli tego zapragniecie. Ja Sam jestem gwarantem waszych nieograniczonych możliwości. Daję wam Moją Moc, kiedy pełnicie wolę Moją, miłujecie bliźnich waszych i służycie im.

Dlaczego więc, dzieci Moje, krępujecie swój wzrost duchowy?

Dlaczego nie pragniecie nauki, poznania praw waszego prawdziwego rozwoju? Dlaczego poprzestajecie na życiu ludzi upośledzonych, ograniczonych, uwarunkowanych przez otoczenie, obyczaje, przesądy, opinie waszych środowisk, dążenia i cele innych ludzi, które nie będą waszymi, jeśli ich przyjąć nie zechcecie? Dlaczego zadowalacie się byle czym, gdy kładę przed wami możliwości nieograniczone?...

Odpowiedzcie Mi, dzieci, dlaczego tak mało pragniecie?...


-12-

Gdybyście lękali się marzeń o wielkiej karierze tego świata, mielibyście zapewne podstawy, znacie bowiem swoje uzdolnienia lub ich brak, znacie wasze zdrowie, siły, możliwości studiów, waszą energię, siłę woli, wytrwałość i pracowitość. Tymczasem takim pragnieniom ulegacie chętnie nawet przy braku odpowiednich warunków, ponieważ opinia wasza o sobie jest zawsze zbyt pochlebna, a trudności lekceważycie. Myślicie też z reguły o efektach końcowych, widząc je nie w możliwości powiększenia sumy Dobra, Piękna, Prawdy na ziemi - z pozycji dziecka Bożego obdarzającego świat - a pragnąc korzyści osobistych, a więc zysku w postaci: sławy, pieniędzy, kariery, władzy. Wszystkim tym pasłaby się wasza próżność, chciwość i pożądliwość, wykorzystując Moje Dary darmo wam dane. Dlatego mówię wam, że sobie służycie z namiętną miłością, angażując ku temu wszystkie swoje władze i to, czym was obdarowałem, choć nie w tym celu obdarzyłem was.

Zapytacie, dlaczego daję tyle dóbr Moich tym, którzy są ich niegodni? Bo przecież Ja wiem, jak ich użyjecie i wiem, kto z was zmarnotrawi je?...

Otóż niczego nie przesądzam, bowiem predestynacja nie istnieje tam, gdzie rządzi Miłość Moja zawsze gotowa zmiłować się, przebaczyć, dopomóc. Miłość obejmująca cały rodzaj ludzki będący rodziną.

Kiedy w rodzinie panuje wzajemne zrozumienie, czułość i wspomaganie się - nawet najmłodsi, najsłabsi i najmniej zdolni mogą osiągnąć pełnię swego rozwoju, gdyż dorośli i mądrzy obejmują ich swoją opieką. Wskażą im kierunek, zapewnią odpowiednie warunki i sami z nimi iść będą strzegąc, ucząc i w każdej sytuacji służąc przykładem.


-13-

W drodze ku Mnie ten jest „mądry" - kto Mnie obiera za Przyjaciela, gdyż zyskuje wszystko we Mnie. Ja zawsze, w każdym miejscu i sytuacji, w zmartwieniu i w niepewności jestem z nim. Nie tylko nie jest nigdy sam, lecz Ja trudzę się za niego. Jeśli mądry przewodnik was prowadzi, nie zginiecie. Lecz dorastają coraz to nowe pokolenia i czas, by ci, którzy prowadzić się dawali, sami stali się nauczycielami. Ci, których Ja wzywam, wiedzieć powinni, że wzywam ich do odpowiedzialności za świat.

Przyszedłem do grzesznych, kalekich i chorych. Tym się należy największa troska, którzy upadają wciąż i życie ich przyszłe jest zagrożone. Moi Przyjaciele rozumiejąc Mnie; tak działać pragną, aby nie przepadł żaden z nich. Najbardziej zdeprawowany i zniszczony przez zło syn Mój zdoła powrócić do Mnie, jeśli staną przy nim i pomogą mu, podniosą go, i opatrzą i prosić za niego będą mądrzy i dojrzali wśród was. Jeśli jednak nie znajdzie się wśród was nikt współczujący, gotowy pochylić się nad nieszczęściem ludzkim - człowiek taki zginie, a Ja was, dzieci Moje, obwinię o śmierć jego, jeżeli miłosierdzia i dobroci w was nie znajdę.

Bo nie ma przeznaczenia i nikt z was nigdy stworzony nie został do cierpienia wiecznego; istnieje tylko ogromna nieczułość wasza. Do was mówię przede wszystkim, do tych, którzy Mnie znają, głoszą, cytują, lecz nie naśladują Mnie, choć w Moje znaki przyodziani przechadzają się w miejscach publicznych.

Faryzeuszami jesteście, gdy do celników przymierzacie się. Toteż wolałem przyjąć wspólnotę śmierci Krzyżowej ze zbrodniarzami i nawet wtedy jednego z nich zdobyłem sobie...

Każdy człowiek uratowany być może, jeżeli miłość wasza otworzy się nań.


-14-

A Ja obdarzam każde dziecko Moje, bo Ojcem jestem. Kto zaś słaby jest i niedojrzały, otrzyma więcej darów Moich, bo mu ich bardziej potrzeba. Kto zaś naprawdę mądry jest i Mnie rozumie, wybierze jedną, najcenniejszą perłę - za wszystko inne - i sprzeda to, co ma, rozda lub porzuci, by iść za Mną.

Kto wiele skarbów dźwiga, ustaje, a wreszcie osiądzie na nich i tak pozostanie. Kto nic nie niesie - lekko idzie, daleko pójść może, a gdy ręce ma wolne - ujmie innym ciężarów ich, a Ja go podtrzymam i ramię przy ramieniu kroczyć będziemy. To, co wy za korzyść poczytujecie sobie - w Moich oczach jest ciężarem waszym. Wszystko, czego pożądacie i zazdrościcie innym, stać się może także pożywką dla zła, a tylko wtedy nieprzyjaciel wasz bezsilny jest, kiedy spotyka ubogiego w duchu. Prawdziwe ubóstwo to predyspozycja duchowa, która prowadzi do wdzięczności za to, co się otrzymuje i wtedy nie pragnie się niczego ponad to, co daję Ja. Takie ubóstwo obezwładnia nieprzyjaciela, lecz nie wtedy, gdy jest formalne. Serce najuboższej zakonnicy pełne być może pożądań, podczas gdy człowiek majętny cieszy się wolnością i żyje swobodny.

Rozważcie, dzieci, ile zła przyczynić wam może każdy Dar Mój, gdy nieroztropnie jest używany...

- Uroda - może ułatwić wam życie, bo piękności wiele się wybacza, lecz uczy was wtedy nieprzyjaciel wasz, że macie prawo mieć „lepiej" i „więcej" niż inni ze względu na piękność waszą. Wy zaś szczycicie się tym, co tak nietrwałe, zapominając o istotnej wartości waszej, handlując też urodą waszą, tłoczą się przy was ludzie szukający pozorów, nie zaś was samych.

- Zdrowie - bywa przyczyną nadużyć, gdyż na wiele rozrywek wam pozwala. Utonąć w nich możecie. Pielęgnujecie też z upodobaniem ciało wasze, przedkładając je ponad ducha waszego, a co wam zostanie, gdy starość nadejdzie?

- Inteligencja - uczy was pychy. Łatwość nauki budzi pogardę dla bliźnich gorzej uposażonych, a spryt wykorzystuje ich dla własnych korzyści. To, co się łatwo osiąga - bywa lekceważone, a celem staje się nie - poznanie każdej gałęzi nauki i nie - służenie swą wiedzą (gdyż jest to służba, którą wam ofiarowuję), a kariera ułatwiająca wam życie i pozwalająca korzystać z niego obficiej niż bliźnim waszym.

- Talenty, które daję wam, jakże często stają się ofertą handlową. Wtedy sprzedajecie to, coście otrzymali darmo, za jak najwyższą cenę i wykorzystujecie dla siebie. A gdy nadejdzie czas rozliczania, cóż mieć będziecie, na swe usprawiedliwienie? Od was samych zależy, jak wykorzystacie Dary Moje, gdyż każdy z nich dany wam został, by wzbogacić służbę waszą. Dzieje się jednak z wami tak, iż im bardziej ubogaceni jesteście - tym więcej wymagacie i czerpiecie ze świata, niewspółmiernie więcej niż dajecie. Najhojniej obdarowani, ci, którzy nie znają głodu, lęku, zagrożenia życia i bezdomności, nie chcą również pracować ani darzyć. Życie spędzają pasożytniczo - bardziej egoistyczni niż Moje zwierzęta zabiegające o dobro potomstwa i zdolne do ofiary z życia dla ratowania swoich młodych. Nawet one oskarżać was będą, bo staliście się nikczemni, okrutni i zachłanni, wyszydzając tym dobroczynność Moją i deprawując uboższych, którzy od was uczą się nadużycia istnienia. Pragną też podobnego - jak wy - używania życia i aby to osiągnąć, porzucają prostotę i uczciwość. Ci, którzy dużo dóbr materialnych mają, są zgorszeniem świata i swoim postępowaniem jakże często pociągają was ku buntowi i nienawiści. Jako narzędzia nieprzyjaciela działają i niszczą wasze sumienia, a także znieczulają was na objawy zła społecznego.


-15-

Wszystkie Dary, którymi was wyposażyłem - z Miłości - na życie wasze, mogą stać się wam przeszkodą na drodze ku Mnie, jeżeli nie zechcecie zrozumieć intencji Moich.

Jesteście wszyscy jedną rodziną, wspólnotą ludzką wynurzoną z nicości dzięki Miłości Mojej. Z Niej i w Niej żyjecie.

Z trudem, w smutku i cierpieniu powracacie ku życiu wedle Praw Moich, które odrzuciliście, by zyskać, jak mniemaliście, niezależność i wolność. Ten błąd rozumu ludzkiego skaził każdego z was. I każdy z was sam musi naprawić swój błąd poprzez świadomy, dobrowolny, wytrwały - w czasie - wysiłek odszukania prawdy i potwierdzenia jej życiem.

Tak szanuję osobistą godność waszą, iż oczekuję od każdego człowieka jego wolnego wyboru. Wasze życie jest odpowiedzią waszą.

Rozważcie teraz, jak wielka jest Pomoc Moja. Prowadziłem was i przygotowywałem przez długie wieki - objawiając wam Siebie - do spotkania, z Bogiem żywym, który przyjął naturę człowieka, by przekreślić przepaść pomiędzy Stwórcą a jego stworzeniem. On objawił wam - Sobą - że jestem Miłością. Miłość ofiarowała się za was, by was wyzwolić i od dwu tysięcy lat ten, kto przyjmuje Słowo Moje - wolnym się staje.

Jak to się dzieje, że nadal trwacie w ciemności błędu? Jak silne jest wasze skażenie, że każdy z was, aby do Mnie dojść, musi stawać przeciw światu? I ten, kto Mnie wybiera, przechodzi drogą cierpienia, szyderstwa i samotności, bo tak mało w was jest poczucia wspólnoty, chęci pomocy, współczucia... Nie tego dla was chciałem. Dałem wam słowa nadziei, radości, pokoju. Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek ofiarowuje wam stałą obecność Swoją, Przyjaźń, Miłość Swoją. Ofiarowuje się nieustannie każdemu z was. Lecz każdy z was - sprzymierzony z Jezusem - czyż nie staje się już - wspólnotą? Czy ta cudowna, bo oparta na stałości, miłości i mocy Boga, wspólnota nie powinna rozrastać się?

Przecież Bóg pragnie obdarzać, przygarniać, uszczęśliwiać i wciąż nowych przyjaciół pociągać ku sobie. A więc nie w Nim jest przyczyna tak małej pomocy, nikłego oddziaływania, słabego udzielania się waszej małej wspólnoty.

Zastanówcie się, dzieci...

W waszej przyjaźni z Jezusem - On żyje w całej Pełni Bóstwa i miłuje, uświęca, obdarza wedle Swej Nieskończoności Dobra.

Kto więc umniejsza Jego działanie? Kto je uniemożliwia? Wy sami!

Co zatem jest przyczyną waszego sprzeciwiania się woli Boga nieustannie udzielającego się, zawsze pragnącego nieść pomoc?... Zawarliście Przyjaźń z Bogiem. Zawierzyliście Mu siebie, bo wiecie już, że jesteście kochani zawsze i bezwarunkowo. Już nie jesteście niespokojni, nie poszukujecie prawdy na oślep, odsunęły się wasze lęki, przestaliście bać się zagrożeń świata, ufacie Panu Swemu i nie ma już w was tylu żalów, pretensji do losu, zawiści. Pozbyliście się pragnień świata i już nie pociągają was jego pożądliwość, żądza władzy, bogactwa, sławy. Z targowiska świata wycofaliście się w umiarkowanie, spokój wewnętrzny, uciszenie przed Panem. A świat? Czyż nie obchodzi was ocean nieszczęścia wokół was? Dary, którymi obdarowałem was, nadal są nie wykorzystane. Służą bowiem tylko wam.

Nie tego chcę. Nie po to wam je dałem.

Wasza wiedza przynosi wam korzyści. Tak samo - wasze stanowisko, władza, wasz spryt, wasze zdolności organizacyjne, wasze talenty, wasze warunki, dobra, które posiadacie, pochwały, którymi was darzą. Pomoc, którą wam daję. Ja zaś chcę, aby wiedza wasza i sprawność służyły potrzebującym również darmo i całą dobę, gdy trzeba. Stanowisko macie, by służyć społeczeństwu, im wyższe - tym więcej, a władzę - by wspomagać, chronić, opiekować się, uczyć przykładem własnym, jak obracać ją na dobro dla bliźnich. Spryt wasz tym jest potrzebny, którym go poskąpiłem. Dobrobyt - by go dzielić z innymi, przede wszystkim z tymi, którzy go nie mają. Talenty - by nieść radość, światło i prawdę - wedle zdolności waszych. Wasze zdolności praktyczne są po to, by organizować pomoc możliwie najlepszą, usprawniać działania, tworzyć nowe, lepsze formy życia, a wszystko, z czego tak dumni jesteście, zużyć dla bliźnich z taką miłością, jaką Ja do nich mam i z jakiej was tak obdarzyłem, zawierzając wam.

Ciągle uczę was, dzieci, odpowiedzialności za świat; uczę was też odpowiedzialności przed oczyma świata za to, kim staliście się - Przyjaciółmi Mymi - żyjącymi we wspólnocie ze Mną, Który Miłością jestem.


-16-

Oczekuję od was odpowiedzi na miarę godności, którą obdarowałem was.

Odpowiedzi moich synów i córek, którzy dobrowolnie podejmują dział swój, aby na nim budować Moje Panowanie. Cokolwiek bowiem obejmiecie swoją uwagą, troską i miłością, to może zostać wyrwane chaosowi, obojętności i nienawiści świata, jeśli wespół ze Mną działacie. Może stać się obszarem miłości braterskiej, pokoju i radości. Tam, gdzie wy Mnie wprowadzicie, Ja mogę zakładać podwaliny Mojego Królestwa na ziemi.

Wasza wola odrzucająca miłość do siebie samego jest wolą wyjścia ze skorupy egoizmu, wolą rozbicia muru oddzielającego was od waszej ludzkiej rodziny i podzielenia życia swego z nią, wspólnie w dobrych chwilach i w złych. Podczas gdymiłość do siebie samego coraz silniej was zamyka przed wszystkim, co nie jest wam przydatne, przyjemne, korzystne i dla was osobiście wygodne, a w miarę postępu czasu przeradza się w namiętną obronę „swojego" przed możliwością utraty lub ubytku (a wszystko, co sądzicie, że „zdobyliście", z Mojej Łaski i dopuszczenia macie, na niedługi czas życia użyczone wam).

- Miłość do siebie samego jest nienasycona. Jeśli jej nic nie ogranicza, nie hamuje, zaczyna toczyć was jak rak i przychodzi czas, kiedy mimo świadomości choroby swojej duszy za późno już jest, aby ją uleczyć. Zaczynacie już odczuwać miłość do choroby, gdyż i ona jest „wasza". Wtedy możecie być na wieczność straceni dla Mego Królestwa, dla życia. Dlatego, że niezdolni staliście się do miłowania. Stanowicie dla siebie samych jedyny obiekt miłości i cel.

Żyjecie jak złośliwa komórka w zdrowym ciele ludzkości, rozrastająca się jego kosztem, sprzecznie z dobrem całego organizmu, zatruwając go waszym jadem. Jest nim bezwzględność, brak listości, obojętność i cynizm. Kto nie jest z wami - jest nikim, a jeśli stoi między wami a dobrem przez was pożądanym, zostanie zniszczony, a w najlepszym razie odtrącony, wzgardzony, oszukany, okradziony lub wyzyskany. Przez takich, jak wy, świat został podzielony na wilki i owce. Lecz tak rozmnożyły się wilki, że im za ciasno na ziemi i rozpocznie się pożeranie wzajemne.

Dopuściliście, aby miłość własna ogarnęła całe narody. Choć w każdym z nich żyje krzywda, bieda, głód i zniewolenie, nikt przeciwdziałać im nie chce, bo ogół obrócił się ku miłości do siebie samego i zagarnianiu każdy dla siebie - ile się da ze wspólnego dobra ludzkości - Mojego Daru.

Teraz ci najbardziej przedsiębiorczy, najżarłoczniejsi i najbardziej cyniczni (bo taki jest koniec wieńczący dzieło miłości własnej: pogarda dla słabszych od siebie i uboższych, bezwzględność, cynizm i okrucieństwo) zaatakują podobnych sobie, by im się dostały wszystkie dobra świata i władza nad całą ludzkością. Zawsze nieprzyjaciel wasz korzysta z błędów i wad waszych, podsycając w was to, co mu przydatne. Tym usilniej wzywam was, abyście porzucili to, co niegodne jest dzieci Moich, i pojednali się z bliźnimi waszymi. Ażebyście zechcieli położyć znak równości pomiędzy miłością siebie samego a umiłowaniem innych ludzi tak, abyśmy mogli miłować wspólnie.

To jest początek Mojej Drogi. Z tego punktu: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego" rozpoczyna się powrót całej ludzkości - ku Ojcu.

I tego będę was teraz uczył, dzieci Moje.


-17-

Mówiłem wam, dzieci, że wasza miłość własna ostatnia Mi się poddaje. Przyczyną jest nadal brak zawierzenia Mnie i niewiara w to, że dbam o was i o was się troszczę, że znana jest Mi każda myśl wasza, każdy lęk, zmartwienie czy zła przygoda i że Ja Sam wszystkiemu zaradzę.

Nadal nie ufacie Mi i polegacie na sobie. Im więcej pragnień i pożądań rządzi wami, tym więcej trudu i zainteresowania poświęcacie zabiegom wokół swego dobra. Gdybyż to było chociaż prawdziwe dobro! Niestety jest wręcz przeciwnie. Czas poświęcony zaspokajaniu swoich zachcianek, pożądań i przyjemności odebrany jest bliźnim waszym. Dla Mnie też go nie macie. Uważacie, że nie szkodzicie nikomu, jeśli dbacie o siebie i własne potrzeby, przy czym potrzeby te będą wciąż rosły, bo ojcu kłamstwa o to chodzi, ażeby przesłoniły wam to wszystko, co nie jest wam przydatne, przyjemne lub co zdobi was we własnych oczach. I ażebyście nigdy nie znaleźli czasu na służbę inną niż usługiwanie sobie.

To Ja mówię, dziecko. Pomimo twojej nędzy nie pozostawię cię, a przeciwnie - mocniejszą pomoc ci dam, bo chcę ci pomóc, a nie - pognębić. Wszak jestem Ojcem twoim i zależy Mi na tobie. Sądzisz, że nie zmieniasz się i nie zauważasz, że powoli dorastasz.

Ja patrzę na was inaczej niż wy oglądacie samych siebie i braci waszych. Wy uważacie, że dowodem waszego dojrzewania jest coraz większa doskonałość - i przeraża was, że w sobie jej nie dostrzegacie. A Ja powiadam ci, że gdybyś uznała swoją nieskazitelność w służbie Mojej, byłabyś stracona dla wszystkich Moich starań. Nie ma bowiem nieskazitelności wśród was - sług Moich i ci, którzy najbliżej Mnie stoją, najlepiej rozumieją nicość swoją, bezużyteczność i słabość. Wiedzą też, że cokolwiek dobrego przez nich staje się - sprawiam to Ja i tylko Ja, Miłosiernym będąc wobec ich nędzy.

Dlatego jednakowoż to czynię, że oni liczą na Mnie i ode Mnie spodziewają się wszystkiego, poznawszy wprzódy swoją nieumiejętność i lichość.

Tak więc dojrzałymi do skutecznej współpracy ze Mną ci są, którzy odwrócili się od możliwości własnych, zrozumiawszy, iż mało są warte, a uchwycili się Miłości Mojej, zaufali Jej i stale we wszystkim polegają na Mnie.

Doprawdy, nawet gdybym nie miłował ich, dla ich ufności dałbym im pomoc Moją.


-18-

Lecz Ja miłuję was nieskończenie i każdy dzień przez was przeżyty pełen jest łaski Mojej, a tylko wy nie podejmujecie Jej i pomocy Mojej nie chcecie. Przed radą Moją uciekacie, zasłaniając uszy i odwracacie się, aby Mnie nie zobaczyć. Dlatego tak czynicie, aby w spokoju sumienia przeprowadzać plany swoje; ażeby nie wiedzieć, nie zrozumieć, a więc nie przyjąć nic z tego, co Ja mam wam do zaproponowania. Godziłoby to bowiem w wasze własne pragnienia, jak przypuszczacie, ponieważ pragnienia wasze ogniskują się na zaspokojeniu swoich zachcianek i upodobań i zapewnieniu sobie jak największej korzyści czy przyjemności.

Stosownie do wad waszych może to być wygoda, poważanie, bogactwo, towarzystwo miłe, dom wasz nieustannie przystrajany coraz bogaciej, czy wy sami tak strojni, że oczy wszystkich podążają za wami i głoszą okazałość waszą.

Nie łudźcie się. To o was chodzi, o was, którzy oddaliście Mi swoje życie i Mnie uznali Panem jego. Wydaje się wam, że mówię wam o „celnikach" i „poganach", a wyście sługami Moimi?...

- Nigdy nieprzyjaciel nie miał sług chętniejszych, gorliwszych i bardziej na Prawdę Moją zamkniętych niż kapłani Moi, uczeni w piśmie i faryzeusze.

Ci, którzy najbliżej Świątyni żyli i byli Mnie najwierniejsi - w swoim mniemaniu - ci posunęli się aż do zbrodni, by Światło Moje i Prawdę zagasić.

Tym, co czyni was ślepymi na prawdę Moją, co was obleka w głupotę pychy i wielkiego o sobie mniemania, jest wasza miłość własna.

Kiedy oddajecie się na służbę Bogu swemu, a nie pokonacie miłości własnej, rośnie ona i na czas nie poskromiona - oplata was całkowicie i zniewala.

Uczciwiej byłoby powiedzieć Mi: „Odchodzę ku własnym sprawom, gdyż teraz wydają mi się one ważniejsze niż służba Tobie". I Ja bym was zrozumiał. Lecz wy już głęboko weszliście w życie Mojego Kościoła i dużo już zysku osiągnęliście. Dlatego nie chcecie zaczynać życia od nowa ubogimi środkami. Chcecie wszystko zdobyć dla siebie, lecz korzystając z Mojego bogactwa. Trzeba wam więc zachować pozory, udawać... I tak rośnie w was kłamstwo, obłuda i fałsz przeżerają was. I stajecie się jak groby na zewnątrz pobielane, a we wnętrzu swym pełne robactwa.

Miłość własna, dzieci, dla tych, którzy Mnie chcą służyć - jest wrogiem śmiertelnym. Zabija wasze dusze - obłudą.

Początkowo możecie nie zauważyć, co wami kieruje - miłość do Mnie czy do siebie. Wyszukujecie motywacje. Snujecie usprawiedliwienia i zawsze rozstrzygacie wątpliwości na własną korzyść. Wasze „ego", dom swój stroicie w bogactwo talentów, w miłosierdzie na pokaz, uroki towarzyskie, tanią dobroć i wyrozumiałość dla nędzy innych. Jesteście koleżeńscy, tolerancyjni, wykształceni, nowocześni, wolni od przesądów. Są to wszystko przynęty, bo chcecie, aby was lubiano, chwalono, zapraszano, wywyższano. Lubicie towarzystwo tych, którzy cenią was i każdemu pokazujecie wasze klejnoty - Moje Dary - aby was podziwiano. Ponieważ Mnie służycie, na Mnie rozkwita chwała wasza. Ja podłożem się staję powodzenia waszego. Świat podziwia waszą wymowę, waszą inteligencję, waszą dobroczynność i oddanie, wasze stopnie naukowe i wiedzę o Mnie. Dary Moje pozwalają wam błyszczeć w waszym środowisku. Pozwalają też na duże zyski osobiste, karierę, wygodę, uznanie publiczne, a wy bierzecie zewsząd, coraz chętniej i więcej. Rośnie wasza dobra opinia o sobie, a z nią wzrastają wymagania. Należy się wam coraz więcej, wszystko! Za co - pytam was? Za dary Moje darmo wam dane? Za Miłość Moją i opiekę? Za to, że więcej wam dałem niż innym dzieciom Moim?... O jakże zakłamani jesteście, jak niegodni! Czymże Ja Sam stałem się dla was? Narzędziem waszej chwały!


-19-

Ileż hałasu czynicie wokół siebie, jak zwracacie na siebie uwagę i wszędzie, gdzie znajdziecie się, chcecie coś znaczyć, wyróżniać się, zajmować pierwsze miejsca. Wszystko to czynicie pozornie „dla Mnie", w rzeczywistości dla zadowolenia własnego. I jakże boli was lekceważenie otoczenia, jego obojętność, brak uznania.

Cały czas, dzieci, zajmują was sądy i opinie innych - o was; dla oczu otoczenia pracujecie - niekiedy ofiarnie i z dużym wysiłkiem, lecz dla miłości siebie samego potraficie znieść wiele i z poświęceniem działacie, bo miłość własna to ołtarz waszego życia. Uwielbiacie sami siebie i pragniecie skłonić do tego samego innych ludzi. Niestety inni też wielbią - każdy siebie - i nieskłonni są porzucić własne bożki dla cudzych.

Dlatego trwa przetarg wśród ludu - pozornie Mego - na miejsca zaszczytne, rynki i place publiczne, gdzie by was widziano z daleka.

I na stopniach Kościoła Mego ten zgiełk słyszę i już nie widać prawie tych, którzy prawdziwie Mi służą. Bo chociaż dużo dobra zdolni byliby dokonać - ze Mną - zagłuszają ich i spychają w kąty krzykliwi głosiciele własnej chwały.

A Ja dalej wzywam was, dzieci Moje, do uciszenia się, do pokory i milczenia. Nie walczcie tą samą bronią, co świat, bo on bije się o własną chwałę, a wy - Mojej służycie.

Ja zaś - Pan Panów, Król Królów, Przedwieczny i Nieograniczony nie potrzebuję bicia bębnów i okrzyków tłumu. Potrzebuję was samych. Miłości waszej spodziewam się i na nią czekam.

Jakże kochać Mnie - ponad wszystko - mogą ci, którzy tą wielką, zupełną miłością kochają samych siebie?

Nikt z was dwom panom służyć nie może... Dlatego, jeśli prawdziwa jest Miłość wasza, coraz silniej ku Mnie pociągać was będzie, a o sobie coraz mniej starania mieć będziecie.


-20-

Zrozumcie Mnie dobrze, dzieci Moje.

Obowiązki stanu są naturalnym miejscem służby waszej. I one powinny zająć w waszym życiu miejsce im należne. Spełniać je trzeba w pełni SWEGO CZŁOWIECZEŃSTWA, a nie - jak to robicie - ledwie służąc swymi umiejętnościami, swoim wykształceniem, sprawnością lub siłą. Tam, gdzie jesteście - teraz, w tym dniu i godzinie - służcie CAŁYM SOBĄ, inaczej - jakież będzie wasze świadectwo? W jednym miejscu będziecie dobrzy, a w drugim źli. Dla jednych braci waszych będziecie życzliwi, serdeczni, usłużni, dla drugich zaś złośliwi, opryskliwi, nieżyczliwi i niechętni im? W modlitwie wspólnej prosić będziecie o zdrowie i pomoc Moją, ale do tych, którzy pomocy waszej potrzebują, nie pójdziecie, pomimo że o potrzebach ich wiecie i pomimo że sami bez przerwy korzystacie z pomocy innych i taką pomoc uważacie za oczywistą.

Jakże często od swoich obowiązków, zobowiązań i codzienności uciekacie ku temu, co jest wam miłe. Miłe - nie wam samym, a waszej naturze cielesnej, która wszystkie swe zmysły natęża, by łapczywie i nienasycenie zaspokajać ich liche pożądania. Zawsze też macie wytłumaczenie, że inni jeszcze więcej posiadają i życia używają bardziej niż wy.

Kimże są ci inni? Czy też oddali Mi życie? Bo jeśli nie, niechże sobie żyją, jak chcą - wedle własnych planów. Cóż Ja mam do nich? Nie chcą Mnie i sami odpowiadają za własne postępowanie. A kiedy przyjdzie choroba, kalectwo, samotność, bezradność i lęk przed śmiercią, jakże trudno im będzie odnaleźć Mnie. Być może całe swoje życie zmarnują. Jeśli dobra, nie czynią i miłosiernymi nie są, cóż Mi oddadzą za dar istnienia, aby wytłumaczyć siebie przede Mną?... Jeśli zaś powołują się na Mnie i twierdzą, że Mnie służą - żyjąc tak cieleśnie, jak żyje świat - kłamią i oszukują was, bo Ja do sług obłudnych i zdradliwych nie przyznam się. I w Dom Mój nie wejdą, więc nie naśladujcie ich, nie lekceważcie Sprawiedliwości Mojej.

Kto kłamie Mi i pragnie oszukać Mnie tak, jak pozorami oszukuje was, ten spotka się ze Mną, który znam sumienia wasze i sprawiedliwie rozliczę fałszywe sługi.


-21-

Pamiętajcie więc, że na oczach Moich żyjecie i ukryte pragnienia waszego serca wołają do Mnie. Dobrowolnie też wybraliście Mnie. Jeśli nie możecie sprostać pragnieniom duszy waszej, wołajcie Mnie na pomoc, a Ja przybędę prędko.

Jeżeli zaś chcecie odejść ku światu, gdyż nadal on wydaje się wam godniejszy posiadania niż Ja, Zbawiciel wasz, powiedzcie Mi to szczerze. Ja nikogo siłą do Siebie nie pociągam, gdyż tylko prawdziwej miłości od was pragnę, a miłość z serca płynie i kupić ani wymusić się nie da.

Kiedy w prawdzie serca staniecie przede Mną, zrozumiem was i nie odrzucę, a nadal pomagać wam będę, abyście w świecie pożarci nie zostali. I darów raz danych nie odbiorę wam. Zdobądźcie się zatem na odwagę i prawdę wobec Mnie, a także wobec świata, który was ocenia. Lepiej dla was będzie tak postąpić niż dwom panom służyć, bo wtedy obłuda wasza do zgorszenia prowadzi; i uczynię was odpowiedzialnymi za świadectwo fałszywe i zgorszenie ludzkie.

Kto Mnie wybiera, zdecydować się musi na walkę ze światem. Kto Mnie uznaje najwyższą wartością, ku Niej powinien zwrócić się całą mocą swej osoby. Bo nie ma dwu słońc - jest Jedno i ono swym Światłem wszelkie inne gasi. I żadne równać się z nim nie może.

Kto ku Słońcu się zwraca, w świetle żyje, wzrasta i dojrzały owoc przynosi. Kto wybiera ciemności, ten wprędce blasku słońca wytrzymać nie zdoła i precz odejść musi, by ukryć się w mroku. Ja jestem Światłem świata. Kto Mnie wybierze, wybór swój czyni na wieczność.


-22-

Skarżyłaś się, córko, że nie widzisz dookoła siebie przykładów ludzi rzeczywiście i głęboko żyjących ze Mną, świadczących o zjednoczeniu. Niełatwo ich ujrzeć. Złoto ciężkie jest i w głębinach morza spoczywa, a na powierzchni piana tylko istnieć może, lecz za to wiadać ją z dala. Zwłaszcza gdy woda jest wzburzona. Wy teraz żyjecie wśród huraganów, chociaż niezupełnie zdajecie sobie sprawę z tego, jak są niszczące i wściekłe. Cała powierzchnia oceanu życia waszego biała jest od piany. Dlatego wzywam was do zejścia w głąb waszej duszy. Ryczące, potężne fale szaleją, grzmią i rozbijają wszystko, co im się sprzeciwia, a szczątki porywają ze sobą. Lecz w głębinach woda jest cicha i spokojna. Tu nie dociera zgiełk wichrów i walczyć z nimi nie trzeba ani lękać się ich, ni bać się zguby.

To porównanie zaledwie. Nie dno morza, lecz głębia duszy waszej jest miejscem, gdzie chętnie przebywam i rozmawiam z wami. Bo wymiana myśli wymaga ciszy. Dla rozmowy z Przyjacielem potrzebny jest spokój i czas wolny, a także pragnienie spotkania się. Przyjaciel prawdziwy oczekuje przybycia tego, kogo pragnie jego serce i nic go nie odrywa ani nie rozprasza, gdy oczekiwany przybędzie. Jakże spodziewać się możecie spotkania ze Mną, kiedy dajecie się unosić wściekłym i zderzającym się ze sobą falom, zajęci przede wszystkim staraniem o utrzymanie na powierzchni waszej łodzi, waszego ładunku, tego wszystkiego, co nagromadziliście i o co drżycie?

Nie jestem częścią dóbr waszych, jednym z pakunków pomiędzy innymi. Jestem Jedynym Dobrem. Jedyną Wartością, wartą zabiegów. Kto Mnie wybiera, wiedzieć musi, że posiadł Skarb Świata, któremu nic nie dorówna.

- Więc po cóż jeszcze wciąż szuka?...

- Bo nie jest pewien, czy Ja mu wystarczę. Nadal nie rozumie, co posiadł. Nie włożył bowiem trudu w zdobycie Mnie, gdyż Ja sam oddałem się jego nieznajomości i niedoświadczeniu. Z miłości tak się pospieszyłem. Kto z was by Mnie posiadł, gdybym czekał na dojrzałość człowieka?...

Mówiłem wam przypowieść o perle i skarbie zakopanym. Ci, którzy odnajdują Mnie po długim i żmudnym poszukiwaniu, nieraz przedtem złudzeni pozorami i oszukani, ci stawszy się znawcami, rozpoznają Blask Mój, kiedy odnaleźć im Siebie pozwolę.

Lecz że oszczędzić wam pragnie niecierpliwa Miłość Moja trudu błądzenia i udręki złudzeń, oddaję się wam jak chleb powszedni, dostępny każdemu.

Ta Łaskawość i Dostępność Moja zamiast pobudzać was do wdzięczności i zwiększać miłość waszą, powoduje w was przyzwyczajenie. Stajecie się oziębli i leniwi. Wygodnie jest wam traktować Mnie jako Dobro wam należne. „Coś", czego można używać, kiedy się tylko chce i to bez przygotowania, w przelocie, po co można sięgać. Mówię o skaramentach Moich, o Mnie samym w Pełni Majestatu Mego odpuszczającym wam winy i wstępującym w serca wasze w szacie z okruchu chleba.

Jakże lekceważycie Mnie, jak spoufaliliście się, że traktujecie Boga swego jak zabieg leczniczy, jak przelotne spotkanie, jak posiłek prędko spożyty.

Gdzie jest miłość wasza, cześć, pragnienie spotkania się ze Mną, wysłuchania Mnie, zrozumienia rad Moich?...

Dlatego wzywam was do uciszenia się, umiarkowania w potrzebach waszych, do zejścia w milczeniu w głąb duszy waszej, aby tam w spokoju, bez pośpiechu, napięć i emocji odbywały się rozmowy Nasze. Inaczej jakże skutecznie pomóc wam zdołam?


-23-

Kto z was może, niech znajdzie czas tylko Mnie poświęcony, lecz nie jest konieczne, a tylko byłoby wam przydatne: miejsce, gdzie oddalilibyście się od zgiełku i drobnych spraw świata, które się piętrzeą nad wami, i czas wyzwalający was z rygorów i pośpiechu.

Pamiętajcie jednak, że Ja pragnę żyć z wami zawsze i wszędzie i takiego wspólnego życia nauczyć was pragnę. Nie odwlekajcie zatem pory nauki waszej, a wykorzystujcie w tym celu wasze wolne chwile. Jeśli macie warunki, by być w ciszy, w domu waszym - tam się spotkajmy. Jeśli wolicie przyjść do Mnie, zapraszam was przed tabernakulum - schronienie Moje. Moja przyroda, cały Mój świat może być terenem Naszego spotkania. Kiedy zechcecie spotkać się ze Mną w tłumie, a trudno wam się skupić, macie Pismo Moje. Ja do was mówię poprzez wszystko, z czym spotykacie się w dniu waszym. Chciejcie tylko zatrzymać pęd waszych myśli, ustalić je we Mnie.

Czyż nie działam we wszystkim? Czyż nie jestem obecny w każdym wydarzeniu, w każdym z bliźnich waszych, w każdym z obowiązków waszych?

Ale wy nie pytacie Mnie - czego was uczę, co chcę wam powiedzieć, co wam ukazuję, przed czym przestrzegam, do czego was zachęcam.

Nieustannie trwa nauka Moja. Jestem niezmordowany w Moich wychowawczych zabiegach, tylko wy nie chcecie ich zauważyć, a nawet kiedy zauważycie już, to nie wyciągacie należytych wniosków. Mówicie po prostu: „Pan mi to dał", „zesłał", „pokazał".

Nie pytacie, po co to robię, a przecież pragnę, byście sami zechcieli współpracować ze Mną.    

Ja nie wybieram spośród wielu, lecz szansę daję każdemu i dla każdego znajdę pracę w Dziele Moim. Jednakże niewielu chce pracować dla Mnie bez nagrody. Chociaż nie zdają sobie często sprawy, dlaczego odmawiają Mi - Ja to wiem. Przyczyną jest brak uznania publicznego, świadomość, że nikt ich wysiłku nie oceni, nie pochwali, nie wynagrodzi. Tak odchodzą wciąż ode Mnie ci, którzy sądzili, że kochają Mnie i służyć Mnie pragną, nie - sobie. Jednak wtedy, kiedy praca ich odbywała się w ukryciu, w zapomnieniu, bez uznania opinii ludzkiej - wtedy wydawała się im niepotrzebna, żmudna, i żadnej satysfakcji nie otrzymywała ich miłość własna wciąż czujnie chłonąca podziw świata. Czy jest jednakże inny sprawdzian waszej prawdziwej Miłości do Mnie?

Jak mogę poznać, że prawdziwie i szczerze kochacie Mnie, a nie działania wasze? Wasze książki, artykuły, wykłady i kazania przeznaczone są dla ludzi i od nich zbieracie oklaski.

Kiedy Ja przygotowuję Dzieło Moje, działam w ciszy i najuboższymi środkami. Nie potrzeba Mi nic ponad to, co jest konieczne - współpraca człowieka ze Mną. Resztę uzupełniam Sam.

Ja działam z Miłości do was i dla was przygotowuję plan pomocy. Potrzebna Mi równie bezinteresowna wasza służba - we wspólnym zrozumieniu jej pożyteczności dla biednych braci waszych, którzy wciąż za mało otrzymują pomocy od Mojego Kościoła. Sięgam więc do waszego współczucia, chęci służenia bliźnim, pragnienia niesienia im ratunku, podtrzymywania i rady, bo jeśli Mnie kochacie, to serca wasze biją zgodnie z Moim Sercem i tego samego pragniemy.

Pragnę dać wam udział w Moim Dziele darzenia Dobrem. Nie ma w nim miejsca na zapłatę ludzką i chwałę. To jest służba. Lecz jest to Moje Dzieło i dlatego da rzeczywistą pomoc tym, którzy Mnie Samego szukają. Wy zaś pomagacie Mi z dobrej woli i kierowani tymi samymi pobudkami.


-24-

Powiedziałem wam, dzieci, że pragnę abyście sami chcieli współpracować ze Mną nad rozwojem własnym. Nie mówię tu o lekturach waszych, gdyż każdy chce więcej wiedzieć i poznawać lepiej obiekt swojej Miłości.

Mówię o Moim nauczaniu; wskazuję wam wasze braki i niedoskonałości, a wy uznajecie - że prawdę mówię o was. I cóż dalej się dzieje? Otóż nic!

A przecież jeśli w życiu zrobicie coś niedbale - poprawiacie to, jeśli zepsujecie - staracie się naprawić. Jeśli egzaminów nie zdacie - musicie je zdać raz jeszcze.

A w Mojej szkole? Nie przez słuchanie Słów Moich ulepszacie się, a przez praktykowanie ich. Ja ukazuję wam obraz wasz niedoskonały i bardzo jeszcze brudny. Lecz czas już, abyście myli się sami. I tak, jak mycie powtarzacie - tak systematycznie powracać musicie do czynów, słów, myśli szlachetnych i czystych w intencjach waszych.

Zacznijcie, dzieci, od spraw najprostszych i najmniej was kosztujących. Dawajcie ludziom uśmiech - nie za coś, a każdemu i stale.

Świat taki jest smutny i przygnębiony, taki ponury, lecz dla was - ze Mną razem - jest przecież nieustającą okazją do darzenia. Więc dawajcie uśmiech, kilka słów życzliwych, łagodność i spokój wśród chaosu i rozgorączkowanych namiętności tłumu. Ja zaś za wami stać będę i niewidzialnie wspomagać.

Jeśli do was nikt się nie uśmiecha, nie podtrzymuje was ani wspomaga - tym bardziej wy to czyńcie, bo poznaliście smak opuszczenia; czyńcie tak po to, by go innym oszczędzić, a nie - oddać.

W każdym akcie miłości, życzliwości, pomocy Ja żyję w was. Umacniajcie więc wasze życie ze Mną co dzień bardziej, codziennie częściej.

Śpieszycie się stale, lecz są chwile, w których musicie czekać. W sklepach, w urzędach, w poczekalniach lekarzy i dentystów, w czasie przejazdów, na dyżurach, wtedy gdy deszcz przeczekujecie ukryci lub burzę. Jeśli jesteście z bliźnimi waszymi, patrzcie na nich nie jak na kłody lub kamienie, lecz tak, jak spoglądam Ja - ze współczuciem, troską, miłością, z zainteresowaniem ich odrębnością, z radością, gdy się cieszą i pragnąc pocieszyć ich, gdy cierpią lub smucą się. Nie zawsze możecie pomóc, porozmawiać, ale na pewno możecie oddawać braci waszych Mnie, z prośbą, bym Ja sam zatroszczył się o nich. Nawet gdy oni nie proszą - dla waszych próśb pomogę im.


-25-

Martwicie się i niepokoicie o powołania wasze. Wielu z was wciąż oczekuje, szuka, pyta i nie znajduje jednoznacznej odpowiedzi. Cóż to znaczy? Otóż każdego z was prowadzę drogą odmienną, dla niego samego najłatwiejszą do przyjęcia. Lecz najczęściej jest to droga wyboru. Wśród wielu dóbr, którymi napełniłem ziemię, możecie sami, dobrowolnie wybrać takie, ku któremu skłania się wasze serce. Im mniej pożądliwości świata i pychy jest w was, tym wybór jest wcześniejszy i szybszy. Lecz też nie zawsze ostateczny, gdyż w miarę waszego wewnętrznego dojrzewania - a nie utożsamiajcie go z wiekiem - horyzonty wasze poszerzają się i wtedy poza wartościami cennymi dla was spostrzegacie dalsze, wyższe, doskonalsze. Wtedy to, co drogie wam było, jesteście gotowi pozostawić, aby zdobyć skarb jeszcze wspanialszy. I robicie to sami. Ja tylko odsłaniam oczom waszym - jeśli poszukujecie z uporem i nie zadowalacie się tym, co posiedliście - ukazuję wam większe Dobro. Jakże często jest to właśnie brak Dobra w jakiejś dziedzinie życia rodziny ludzkiej - wołający swą pustką, aby go Dobrem napełnić.

Wzywam was przecież do ratowania świata wraz ze Mną. A Ja działam miłowaniem was, leczeniem i wyzwalaniem z nędz waszych. Dlatego Przyjaciołom Moim ukazuję rany i wrzody świata potrzebujące lekarzy, ratunku, zmiłowania.

Zatem największym Dobrem, godnym pracy całego waszego życia, może się stać zejście wraz ze Mną w ciemności grzechu, nieszczęścia ludzkiego, głodu ciała, i głodu ducha. Serce Moje wyrywa się ku tym, którzy się najgorzej mają, lecz ręce niosące Moje Dobro - to wasze ręce. Prawie ich nie widzę. Wiele rąk wciąż się wyciąga, ale to, co daję im, obracają na własny użytek, ku własnej chwale. Tak mało w was jest bezinteresownej miłości!

Dusze dziecięce, proste, czyste i szczere słyszą wezwanie Moje wcześnie, jeśli nie płonie w nich ogień miłości własnej. Jeżeli nie cenią tak wielce swojej osoby, że dla niej tylko pragną wszelkich bogactw świata. Dlatego najubożsi sercem i cisi - najszczodrzej Mi się oddają.

Lecz i oni w miarę osiągania zaszczytów i wygody jakże często odmieniają swe serca, bo poznają złudny blask świata, którego przedtem nie znali i żal im straconych iluzji, które za prawdziwe wartości przyjmują. Tak więc zdradzają Mnie, odchodząc ku światu.

Na każdej drodze rosną trujące kwiaty i z każdej - inne - mogą was ode Mnie oderwać, gwałtownie lub z wolna, niepostrzeżenie sącząc jad świata. Dlatego lepiej jest dla wielu z was, abyście pierwej poznali miraże, by tym mocniej uchwycić się później rzeczywistości Mojej.

Czytajcie życiorysy świętych Moich - tych, którzy aż do końca życia wytrwali przy Mnie; czyż nie zdumiewa was rozmaitość wezwań i metod Moich? Rozważcie też, iż nie od razu widzieli oni całość zamiarów Moich względem nich i to nie dlatego, że nie chciałem im ich ukazać. Przyczyną jest to, że Ja buduję na waszej wierności i wytrwałości. Im więcej jej okazujecie pomimo przeszkód, sprzeciwów, niepokojów, pozornego braku Mojej odpowiedzi, tym bardziej Ja polegać mogę na was w przyszłości. Od was samych zatem zależy zakres waszej pracy na Moim polu. Zaś od waszej bezinteresownej miłości do bliźnich waszych, od waszego pragnienia obdarzania ich, dzielenia z nimi ich niedoli, wspomagania, nauczania (zawsze przykładem własnym) i waszego dążenia do ulżenia im w tym, w czym możecie i co już czynicie, zależy wasze współdziałanie ze Mną w świecie.

Zrozumcie Mnie dobrze, dzieci. Mnie na was samych zależy. Każdego z was wprowadzić pragnę do Mego Domu. Bezinteresowna miłość bliźniego i praca dla dobra innych ludzi, jeśli jest rzeczywiście zupełna i tylko ich ma na celu - łączy was ze Mną w najściślejszą wspólnotę i wtedy Ja buduję Moje Dzieło na waszej ofiarności i zapomnieniu o sobie. Jeśli jednak działanie wasze w świecie ma motywację egoistyczną lub grozi wam, iż zamiast służyć zbudujecie na Moim Dziele pomnik własnej pychy, będę wam utrudniał taką drogę i nic dobrego wtedy nie powstanie prócz waszego martwego posągu na rynku świata, jeśli z uporem dążyć będziecie do osiągnięcia uznania, popularności, wyniesienia i władzy pomimo braku zachęty Mojej.

Największe dzieła powierzam najskromniejszym, najcichszym, doświadczonym w próbach i przeciwnościach. I przez Krzyżową drogę ich prowadzę, aby na niej odpadły z nich wszelkie ich własne wyobrażenia i przewidywania, a pozostało tylko to, co Moje jest, co czyste w intencjach i ofiarne w działaniu. Inaczej zniszczyłaby was aktywność wasza. Ja zaś dbam o prawdziwe Dobro wasze, o przyszłość waszą.

Dlatego nie pragnijcie, dzieci, wielkich dzieł, nie wyobrażajcie sobie siebie - dokonujących wiele i szumnie na służbie Mojej. Bo Ja nie tego chcę. Usiłujcie żyć ze Mną w bliskiej przyjaźni na co dzień - tam, gdzie teraz jesteście - starając się być dla innych ludzi podobieństwem Moim. Jak Ja służyłem wam: zawsze, chętnie, bez zapłaty i nagrody, bez dbałości o swoją wygodę, powodzenie, uznanie - dlatego, że potrzebowaliście Mnie, tak służcie i wy; z dnia na dzień starając się dawać z siebie więcej, lepiej, służąc pomocą, radą, cierpliwie wysłuchując skarg, pocieszając, orędując - wedle charyzmatów Moich w was złożonych. A Ja o was nie zapomnę, gdyż nie schodzicie nigdy z oczu Moich.


-26-

- Wiem Ojcze, że najmądrzej jest oprzeć się na Tobie i tylko na Tobie polegać, ale na to potrzeba zrozumienia swoich braków, swojej nieudolności i grzeszności, a temu sprzeciwia się nasza miłość własna. Uważamy, że zawsze mamy jakieś dobre właściwości, że coś w nas jest wartościowego. Czyż nie?

- Tak, dziecko, dlatego Ja współpracuję z wami nad przyspieszeniem procesu przejrzenia - jeśli tego szczerze pragniecie... Błądzących zaś tą drogą doprowadzam do poznania Mnie w Mojej Miłości do nich. Poprzez klęski i zawody życiowe, przez niepowodzenia na każdym polu, przez negatywne reakcje ludzkie, odrzucenie lub nawet potępienie czy prześladowanie otoczenia ukazuję im ich wady i dopuszczam, by ich miłość własna cierpiała dotkliwie. Nie dla udręczenia Moich Dzieci tak czynię, a dla ich uleczenia ze złudzeń i mitów o sobie. Chcę, aby zobaczyli, kim istotnie są: słabością, niestałością, wątłością dobrych zamiarów i czynów, zdradliwością, fałszem, nicością, pysznieniem się tym, co ode Mnie dostali, zachłannością i umiłowaniem siebie. W tym samym czasie nie skąpię im objawów Mojej Miłości i troski, bo objawiam im Siebie w Moim nieograniczonym Miłosierdziu dla człowieka grzesznego i pełnego obrzydliwości. Wszystko to czynię w tym celu, aby odwróciwszy się od siebie samego, człowiek zapragnął oparcia we Mnie i rozpoczął budować swój dom na opoce.


-27-

Życie wasze jest czasem wyborów, lecz kiedy już uczyniliście wybór ostateczny, bo wybierając Mnie, wybieracie szczęście nieskończone i bezgraniczne, bądźcie wyborowi swemu wierni. A nie jest to łatwe, bo stałość, wierność i bezinteresowność obce są naturze dziecka i musi się ono długo i cierpliwie uczyć, aby je posiąść. Jakże nauczyć się może bez ustawicznego sprawdzania, czy rzeczywiście już przyswojone zostały te cnoty, tak potrzebne w służbie Mojej? Dlatego daję wam odpowiednie warunki i dzień po dniu możecie sami odpowiadać sobie, czy rzeczywiście jesteśmy wierni, bezinteresowni w motywacjach swoich, czy stale trwacie przy Jezusie?...

Wiem, dzieci, że odpowiedź wasza napoi was smutkiem, lecz powoli, coraz częściej wasze drobne, codzienne wybory mówić Mi będą, że chcecie, staracie się, czynicie wysiłki, a wtedy Ja dam wam większą pomoc wedle starań waszych. Pamiętajcie więc o tym, że w codzienności waszej ukryłem skarby, których wykorzystanie od was zależy. Dla Mnie każdy wasz akt miłości bliźniego jest równie ważny, jak każdorazowe wasze zwrócenie się do Mnie.

Dla tych, którzy nie znają Mnie wcale, jest to jedyna droga prowadząca do Mego Serca. Dla was zaś, którzy wybraliście życie ze Mną, jest wyrażeniem przez czyny miłości bliźniego - waszej miłości do Mnie.

Już wam mówiłem - Mnie nic nie brakuje, nic dać Mi nie możecie, czego bym nie miał - prócz was samych; lecz kiedy naprawdę Mnie miłujecie - a miłość prawdziwa we Mnie ma źródło i jest Nam wspólna - wtedy miłowanie wasze obejmie cały świat, wszystko, co potrzebuje pomocy lub ratunku.

W sumieniu waszym silne jest rozróżnienie dobra od zła, prawidłowości od nieprawidłowości, sprawiedliwości od niesprawiedliwości. Prawdą jest, że sumienie wasze może stać się obiektem manipulacji lub przez wychowanie otrzymać fałszywe normy moralne - a Ja osądzę was wedle sumienia waszego; jednakże kto Mnie wybiera - wie, że wybrał Miłość i w jej blasku będzie swoje życie budował.

Jeżeli życie wasze będziecie orientować wedle Miłości, żyć będziecie w nurcie Moim i nie grozi wam zabłąkanie się, tak jak i marynarzowi, który za przewodnika wybiera gwiazdę polarną, bo jest jej pewien. Tym bardziej wy pewni bądźcie, że kochając miłością bezinteresowną, współczującą i miłosierną, wypełniacie wolę Moją i Ja Sam kocham i żyję w was.

Nigdy nie poznacie Mnie bliżej, pełniej i żarliwiej jak poprzez wspólnotę miłowania, wtedy bowiem cali pogrążacie się w Mojej Boskiej Naturze.

- Nie ten jest umiłowanym Moim, kto woła: „Panie, Panie", lecz ten i tylko ten, który Wolę Moją wypełnia. Po miłowaniu pozna świat, żeście uczniami Moimi.

- Idźcie więc, dzieci Moje, ku światu głodnemu i spragnionemu Miłości Mojej, Którą wam daję, aby ręce wasze pełne były Dobra. Chciejcie rozdawać Je, a Ja zawsze z wami będę.

 

Źródło: Anna