JustPaste.it

Zwierzęcy kapitalizm

Rzadko co śmieszy nas bardziej niż rządzący socjaliści halucynujący o liberalizmie i tzw. „zwierzęcym kapitalizmie”

Rzadko co śmieszy nas bardziej niż rządzący socjaliści halucynujący o liberalizmie i tzw. „zwierzęcym kapitalizmie”

 

b4d45031e92e69d980163d11e2d4bc33.jpg

Zwierzęcy kapitalizm należy, ma się rozumieć, ukrócić i ucywilizować. Najlepiej opodatkowując „bogatych”. Tymczasem w tym kapitalizmie który ponoć mamy aż 40% zatrudnionych to zatrudnieni w sektorze państwowym. Jak dodamy jeszcze wiszących na rozmaitych zleceniach rządowych dla firm to pewnie zbierze się z tego większość. W dodatku średnia płaca w sektorze państwowym w Polsce jest o ćwierć wyższa niż w sektorze prywatnym i rośnie trzy razy szybciej.

Czyżby to miało być wyróżnikiem kapitalizmu? Bo z pewnością nie są nim zbankrutowani bankierzy z gigantycznymi bonusami którzy w symbiozie z rozbudowanym państwem opiekuńczym używają jego aparatu przemocy aby wybailoutować się z kryzysu pieniędzmi zrabowanymi podatnikowi. To przecież czysty korporacjonizm, pokrewny raczej III Rzeszy czy Włochom Mussoliniego, a nie żaden wolnorynkowy kapitalizm. III Rzesza nazywała to przynajmniej po imieniu – socjalizmem.

Jaki zresztą mógłby być ten zwierzęcy wolnorynkowy kapitalizm w którym 5 milionów produktywnie zatrudnionych w sektorze prywatnym utrzymuje na swoich barkach cały 37 milionowy naród? Jeśli szukać jakiegoś zwierzęcego porównania to już bardziej pasuje do tego chyba wół w kieracie… A na poszukiwania śladów kapitalizmu trzeba się udać do komunistycznych Chin…

Zaiste cały świat zachodni  stoi dzisiaj na głowie… Podobna co w Polsce dyktatura proletariatu kwitnie wszędzie, z bezzębnymi i ubezwłasnowolnionymi  kapitalistami wyciskanymi jak cytryna i rozstawianymi po kątach przez państwową nomenklaturę. Nawet w dawniej kapitalistycznej Ameryce zatrudnieni w sektorze państwowym w tej czy innej formie stanowią 40% ogółu zatrudnionych. Olbrzymi państwowy lewiatan dominuje wszędzie życie gospodarcze i wysysa z niego żywotne soki. Nie produkując nic kosztuje krocie przewidywalnie bankrutując organizmy na których pasożytuje. Kryzys zadłużenia jest tego namacalnym dowodem.

Zresztą – parafrazując Kisiela – to nie żaden kryzys, to rezultat. I „rezultat” ten może okazać się punktem zwrotnym. Fala socjalizmu sięgnęła prawdopodobnie swojego zenitu i są znaki że zacznie niebawem opadać. Nie, nie dobrowolnie, tak dobrze to nie będzie. Euro socjalizm będzie opadał z konieczności bo po prostu zbankrutuje, tak  jak  przedtem jego radziecki protoplasta. Na naszych oczach zaczyna się właśnie rozchodzić w szwach,  fasada budynku niebezpiecznie się rysuje.  Jest nadzieja że jej kolaps przeorze świadomość mas tak głęboko jak przeorała ją niegdyś w Ameryce Wielka Depresja lat trzydziestych w przemyśle i Dust Bowl w rolnictwie.

Tak jak dzisiaj rozrośnięty do monstrualnych rozmiarów aparat państwowy zatrudnia 40% czynnej zawodowo ludności tak przed Dust Bowl w Ameryce prawie połowa zatrudnionych przypadała na rolnictwo. Ale w trzydzieści lat później, w latach 1960-tych, na roli zostało zaledwie 3% zatrudnionych. Przyjdzie czas kiedy podobnej decymacji ulegnie gigantyczny aparat państwowy w Europie, wraz z milionami wiszących na nim bezproduktywnych darmozjadów. Socjalizm przeżyje swój Armageddon, w zwolnionym tempie, bankrutując i widowiskowo padając w końcu na nos. Państwo jako organizacja zostanie przycięte do akceptowalnych rozmiarów a ludzie znowu zostaną pozostawieni samym sobie,   bez państwowej kurateli…

 

Źródło: cynik9