JustPaste.it

Niezwykły świadek Zmartwychwstania

w latach 1972 – 1973 pięciokrotnie próbowano spalić kaplicę Guarini wraz z Całunem. Jedna z tych prób w końcu się, niestety, powiodła – 11 kwietnia 1997

w latach 1972 – 1973 pięciokrotnie próbowano spalić kaplicę Guarini wraz z Całunem. Jedna z tych prób w końcu się, niestety, powiodła – 11 kwietnia 1997

 

76961.jpeg

Przyjmując wyniki wieloletnich badań wielu uczonych z różnych dziedzin nauki, Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział w homilii, że „Święty Całun Turyński jest szczególnym świadkiem Paschy: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Świadek milczący, lecz jednocześnie zaskakująco wymowny!” (13.4.1980 r.) - ks. Mieczysław Piotrowski TChr analizuje dowody na cudowność Całunu Turyńskiego.

 

 

Po Zmartwychwstaniu Chrystusa grobowe płótna, w które było zawinięte Jego ciało, pozostały nienaruszone (por. J 20, 6-7). Fakt ten stał się dla Jana Ewangelisty widzialnym znakiem Zmartwychwstania. Z tych płócien grobowych Jezusa do naszych czasów zachował się Całun, który jest przechowywany w Turynie, oraz Chusta z Oviedo. Najcenniejszą relikwią chrześcijaństwa jest niewątpliwie Całun Turyński – lniane prześcieradło, o wymiarach 436 na 110 cm, na którym widnieje tajemnicze odbicie całego ciała Jezusa.

 

 

Amerykańscy naukowcy z Instytutu Badań Kosmicznych NASA po serii skomplikowanych badań Całunu wydali oświadczenie, w którym stwierdzają: „Dla nas, uczonych, możliwość sfałszowania odbicia na Całunie byłaby większym cudem aniżeli Zmartwychwstanie Chrystusa, oznaczałaby bowiem, że cała nauka XX wieku nie dorównuje umysłowi fałszerza z XV w., co chyba jest niedorzecznością”. Od przeszło 100 lat Całun jest najbardziej badanym przedmiotem w historii, zajmują się tym najlepsi w świecie specjaliści z prawie wszystkich dziedzin nauki. Wyniki wszechstronnych analiz wskazują na pochodzenie płótna z czasów Chrystusa. Utrwalony na Całunie wizerunek całego ciała ludzkiego jest trójwymiarowym negatywem fotograficznym, powstałym najprawdopodobniej wskutek tajemniczego promieniowania od wewnątrz, które spowodowało lekkie przypalenie zewnętrznych włókien tkaniny.

 

 

Takiego wizerunku współczesna nauka nie jest w stanie odtworzyć, a jest on anatomicznie perfekcyjny i całkowicie zgodny z ewangelicznymi opisami Męki i Śmierci Chrystusa. Krew, która z licznych ran wypłynęła na Całun, jest grupy AB, a na płótnie nie ma najmniejszych śladów pośmiertnego rozkładu. W związku z tym eksperci medycyny sądowej twierdzą, że ciało zostało zawinięte w płótno nie więcej niż dwie i pół godziny po śmierci i pozostało w nim do 36 godzin.

 

 

Nie ma również żadnych śladów oddzielania całunowego płótna od okrutnie poranionych i zakrwawionych zwłok, a przecież gdyby materiał zdjęto z nich czy od nich oderwano, spowodowałoby to zniekształcenie i porozrywanie krwawych strupów. Obfite wycieki krwi, która przylgnęła do ciała i wsączyła się w tkaninę, pozostały na Całunie nienaruszone. Świadczy to więc o tym, że zwłoki nie zostały wyjęte z płótna ani Całun nie został od nich oderwany.

 

 

Ciało Jezusa musiało w niewytłumaczalny sposób przeniknąć przez owijające je płótna i dlatego wizerunek całej postaci Jezusa, jak i struktura lnianej tkaniny pozostały na Całunie nienaruszone. Widać na nim obfite plamy krwi i brak uszkodzeń. Nie da się tego faktu wyjaśnić naukowo i jest absolutną niemożliwością, aby go odtworzyć laboratoryjnie. Jedynym sensownym wytłumaczeniem jest tutaj Zmartwychwstanie, które spowodowało tajemnicze przeobrażenie i przeniknięcie ciała przez płótno. Aby jednak dojść do takiego wniosku, potrzebna jest decyzja wiary.76960.jpeg
Badania mówią, że 93% ludzi na świecie wie o istnieniu Całunu Turyńskiego. Miliony ludzi dobrej woli otaczają tę relikwię wyjątkową miłością, gdyż widzą na niej obraz Zbawiciela, który w swojej Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu zgładził nasze grzechy oraz zwyciężył śmierć, wyzwalając nas z niewoli szatana.
 

Antykatolicki spisek

 
Tylko ludziom zniewolonym przez siły zła zależy na tym, aby zafałszować prawdę o Całunie. Jedną z takich prób podjęto podczas badania czasu powstania Całunu metodą węgla C-14.

 

 

W 1982 r. została powołana naukowa komisja, której zadaniem było opracowanie programu przygotowawczego do zbadania wieku Całunu metodą C-14. Ustalono wówczas, że ten test może być wiarygodny tylko wtedy, gdy uwzględni specyfikę Całunu, który w ciągu wieków został mocno zanieczyszczony: wnikały w niego obce substancje i oddziaływały nań różne czynniki, które zmieniły pierwotny stan jego włókien, a podczas pożaru w 1532 r. płótno zostało w kilku miejscach przepalone. Z tego powodu niektórzy naukowcy byli przeciwni badaniu Całunu metodą C-14, przypominając, że 15% struktury tkaniny całunowej stanowi obcy materiał.

 

 

Komisja planowała przeprowadzenie datowania metodą C-14 w kontekście innych badań – przy ścisłej współpracy naukowców z innych dziedzin wiedzy i w całkowitej dyskrecji. Ponadto przed opublikowaniem wyniki miały być wysłane do Stolicy Apostolskiej. Karboniści, czyli specjaliści od metody C-14, zgodzili się na przedstawione warunki. Trzy laboratoria: w Oksfordzie (Anglia), Zurychu (Szwajcaria) i w Tucsonie (stan Arizona w USA), które zaofiarowały darmowe przeprowadzenie badań, zobowiązały się na piśmie do spełnienia postawionych przed nimi warunków. Później jednak wszystko rozegrało się jak w kryminalnym filmie.

 

 

Próbka z Całunu została pobrana z dolnego rogu prawej strony wizerunku przodu ciała. Jest to jedno z najbardziej zanieczyszczonych miejsc, w pobliżu miejsca wypalonego przez krople stopionego srebra podczas pożaru w 1532 r. Było to miejsce, które reperowano wielokrotnie w ciągu wieków.

 

 

Po otrzymaniu próbek z materiałem karboniści w podstępny sposób zaczęli realizować swoją strategię działania. Zrezygnowali z chemicznej analizy nici, co było karygodnym zaniedbaniem, gdyż wtedy można bezkarnie preparować wyniki i nikt tego nie udowodni. Ponadto nikogo nie dopuścili do współpracy ani do obserwacji toku badań.

 

 

Przebieg testu metodą C-14 został przez wymienione wyżej laboratoria starannie zaplanowany od strony medialnej – całe przedsięwzięcie odpowiednio nagłośniono, tak aby na cały świat dotarła wiadomość, że Całun jest średniowiecznym falsyfikatem. Zresztą już przed rozpoczęciem badań karboniści twierdzili, że Całun pochodzi ze średniowiecza. Koordynujący badania M. Tite powiedział wówczas, że Całun jest średniowiecznym falsyfikatem i że dziwi się fanatycznemu entuzjazmowi, w jaki Amerykanie odnoszą się do tej relikwii.

 

 

Jak się później okazało, w sprawozdaniu z pobrania próbek i przebiegu badań znalazły się rażące nieścisłości.

 

Według podpisanych ustaleń wszystkie laboratoria powinny przeprowadzić test w jednym czasie. Niestety, w rzeczywistości wykonywały go sztafetowo: najpierw laboratorium w Tucsonie (6.5.1988 r.), następnie przyszła kolej na laboratorium w Zurychu, które podczas wcześniejszych badań metodą C-14 popełniło błąd w datowaniu o 1000 lat, w Oksfordzie zaś badania zostały wykonane dopiero 8 sierpnia 1988 r.

 

 

Osoby odpowiedzialne tłumaczyły zwłokę w analizach koniecznością oczyszczenia próbek. Zabieg ten jednak trwał w rzeczywistości bardzo krótko, przed kamerami telewizji. Wbrew wszelkim ustaleniom do Zurychu przybyła ekipa telewizji BBC, aby sfilmować badania. Była to jawna samowola laboratorium, całkowite złamanie zobowiązań i zasady tajności badań.

 

 

Próbkę ważono i czyszczono w świetle kamer. Okazało się, że jest lżejsza niż w chwili pobrania i że zawiera tylko 1% zanieczyszczeń. Mniejszą jej wagę karboniści wytłumaczyli utratą wilgotności, co z naukowego punktu widzenia było stwierdzeniem kompromitującym. Wcześniejsze badanie tej partii Całunu, z której pobrana została próbka, wykazały bowiem 15% zanieczyszczeń. Na powierzchni włókien stwierdzono wówczas istnienie grubej warstwy obcego, ściśle do nich przylegającego materiału.

 

 

Już od 10 maja 1988 r. do prasy zaczęły się przedostawać przecieki o średniowiecznym pochodzeniu Całunu. Wtedy to właśnie, po wykonaniu testu przez laboratorium oksfordzkie, gazeta Evening Standard na pierwszej stronie publikuje informację, że Całun jest falsyfikatem wykonanym ok. 1350 r.

 

 

A przecież żaden uczciwy i szukający prawdy naukowiec nie odważyłby się odsunąć innych badaczy od datowania próbki Całunu. Tym bardziej nie ogłaszałby efektu swoich analiz jako pewnik, lekceważąc inne badania naukowe.

 

 

Tymczasem 14 października 1988 r. na konferencji prasowej w Muzeum Brytyjskim reprezentanci trzech wspomnianych wyżej laboratoriów: E. Hall, M. Tite i R. Hedges, ogłosili, że Całun Turyński jest średniowiecznym falsyfikatem z lat 1260 – 1390. Ponadto badacze ci orzekli, że jest to dowód niepodważalny, gdyż test C-14 jest nieomylny. Tym samym, według nich, żaden rzetelny, zasługujący na to miano naukowiec nie może uważać Całunu za autentyczny. Tite odradził zatem prowadzenie dalszych badań i radził, by Kościół pozostawił turyńską relikwię w spokoju. W ten sposób karboniści chcieli zakwestionować wyniki analiz przedstawicieli innych dziedzin nauki, które to rezultaty wskazują na autentyczność Całunu.

 

 

Znane autorytety naukowe zdecydowanie wypowiedziały się wówczas przeciwko tak karygodnej postawie reprezentantów wspomnianych laboratoriów, stwierdzając, że teraz trzeba zająć się przede wszystkim rzekomą nieomylnością metody C-14.

 

 

„Laboratoria [oksfordzkie, zuryskie i tucsońskie – przyp. mój: M.P.] zachowały się bezkarnie i wyzywająco, stosując szantaż i presję, lekceważąc przyjęte na początku ustalenia, a przede wszystkim powodując odsunięcie doświadczonych specjalistów i nie godząc się na jakąkolwiek kontrolę” – napisał prof. Barberis. Włoski uczony Luigi Gonella zaś, oburzony skandalicznym zachowaniem karbonistów, napisał w gazecie La Stampa: „Bardziej poważnie zachowali się dozorcy katedry turyńskiej, którzy milczeli o pobraniu siedmiu centymetrów prześcieradła, niż grono uczonych, które pozwoliło sobie na publikowanie w gazetach polujących na skandale, że Całun jest średniowiecznym falsyfikatem (…). Kardynał Ballestrero został potraktowany [przez nich] tak, jak gdyby mieli do czynienia z dyrektorem prowincjonalnego muzeum (…). Naukowcy nie mieli zaufania do czynności pobrania skrawka Całunu, nie ufali kardynałowi i tłumnie przybyli do Turynu, a potem nie zgodzili się, by przedstawiciel Kościoła uczestniczył w badaniach i asystował w analizach jako obserwator. Już to powiedziałem i powtarzam: według mnie jest to antykatolicki spisek pewnych dobrze określonych kół, które teraz nie mogą oskarżać Kościoła, że uchylił się od badania C-14”.

 

 

Po tak zdecydowanej krytyce ze strony autorytetów naukowych Tite napisał w 1989 r. w liście do prof. Gonelli: „Osobiście nie utrzymuję, by wynik datowania węglem radioaktywnym Całunu Turyńskiego wykazywał, iż Całun jest falsyfikatem”. (O kulisach badań metodą C-14 i próbie zdyskredytowania Całunu czytaj w książce Zenona Ziółkowskiego Spór o Całun Turyński, Adam 1993).
 

Prawda zawsze zwycięża

 
The American Shroud of Turin Association for Research (stowarzyszenie zrzeszające amerykańskich przedstawicieli najrozmaitszych dziedzin nauki, którzy badają Całun Turyński) ogłosiło 19 stycznia 2006 r. wyniki swoich wieloletnich badań. Stwierdza się w nich, że przeprowadzone w 1988 r. i nagłośnione w światowych mediach badania wieku Całunu Turyńskiego metodą węgla C-14 nie zostały wykonane na oryginalnym materiale.

 

Jak wyżej wspomniano, test metodą C-14 ustalił powstanie Całunu w latach 1260 – 1390. Amerykańscy naukowcy ze Shroud of Turin Association udowodnili jednak, że jest to data błędna, ponieważ próbka do analizy została pobrana z niewłaściwego miejsca. Ich odkrycia zostały opublikowane w naukowym przeglądzie chemicznym Acta Thermochemica (vol. 425, No. 1-2, ss. 189-194).
Profesor Raymond Rogers, członek Los Alamos National Laboratory w stanie Nowy Meksyk, udowadnia, że badania chemiczne jednoznacznie wskazują na to, iż płótno Całunu Turyńskiego jest w rzeczywistości o przeszło 1000 lat starsze, niż wykazały testy węglem C-14.

 

 

Istnieje oczywista różnica pomiędzy materiałem pobranym do badania węglem C-14 oraz tym, który stanowi główną część Całunu. Jest to widoczne na ultrafioletowo-fluoroscencyjnych fotografiach wykonanych w 1978 r. przez V. Millera. Zdjęcia te pokazują, że miejsce pobrania próbek jest ciemne, co świadczy o tym, iż materiał znajdujący się tam ma inny skład chemiczny aniżeli w głównej części Całunu.

76959.jpg

8f9c8f5c5c93462c9c1638d0d360d9a2.jpg

 

Kiedy nie udaje się zafałszować prawdy o Całunie, wtedy podejmuje się próby jego całkowitego zniszczenia.

 

Słynny włoski pisarz Vittorio Messori w tygodniku Oggi podkreślił, że w latach 1972 – 1973 pięciokrotnie próbowano spalić kaplicę Guarini wraz z Całunem. Jedna z tych prób w końcu się, niestety, powiodła – 11 kwietnia 1997 r. Marmurowa kaplica została wówczas podpalona od środka niezwykle silną substancją zapalającą, najprawdopodobniej bombą fosforową, i tylko cudem udało się uratować relikwię od całkowitego zniszczenia.

 

 

Od tego czasu Całun przechowywany jest w miejscu, o którym wie tylko kilka zaufanych osób.

 

Messori nie wyklucza międzynarodowego spisku, powstałego w kręgach masonerii i islamskich fundamentalistów, którym szczególnie zależy na całkowitym zniszczeniu tego niezwykłego świadka Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. 

 

Całun Turyński jest szczególną relikwią, która porusza ludzkie sumienia i wzywa każdą i każdego z nas do podjęcia konkretnej decyzji opowiedzenia się za Chrystusem lub przeciwko Niemu.
 

Całun to zwierciadło Ewangelii

 
„Dla człowieka wierzącego – mówił Jan Paweł II – istotne jest przede wszystkim to, że Całun to zwierciadło Ewangelii. (...) Każdy człowiek wrażliwy, kontemplując go, doznaje wewnętrznego poruszenia i wstrząsu. (...) Całun jest znakiem naprawdę niezwykłym, odsyłającym do Jezusa, prawdziwego Słowa Ojca, i wzywającym człowieka, by naśladował w życiu przykład Tego, który oddał za nas samego siebie. (...)
Całun pozwala nam odkryć tajemnicę cierpienia uświęconego przez ofiarę Chrystusa, które stało się źródłem zbawienia dla całej ludzkości. Całun jest także obrazem miłości Boga, a zarazem grzechu człowieka. Wzywa do odkrycia najgłębszej przyczyny odkupieńczej śmierci Jezusa. To świadectwo niezmierzonego cierpienia sprawia, że miłość Tego, który „tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16), staje się namacalna i ujawnia swoje zdumiewające wymiary.

 

W obliczu takiego cierpienia czlowiek wierzący musi zawołać z głębokim przekonaniem: Panie nie mogłeś mnie umiłować bardziej!, a zarazem uświadomić sobie, że przyczyną tego cierpienia jest grzech: grzech każdego człowieka.

 

Całun wzywa nas wszystkich, byśmy wyryli w naszych sercach wizerunek Bożej miłości i usunęłi z nich straszliwą rzeczywistość grzechu.

 

 

Kontemplacja tego udręczonego Ciała pomaga współczesnemu człowiekowi uwolnić się od powierzchowności i egoizmu, które bardzo często kształtują jego stosunek do miłości i grzechu.

 

 

W cichym przesłaniu Całunu człowiek słyszy echo Bożych słów i wielowiekowego doświadczenia chrześcijańskiego: uwierz w miłość Boga, największy skarb ofiarowany ludzkości, i broń się przed grzechem, największym nieszczęściem ludzkich dziejów” (Jan Paweł II, Turyn, 24.05.1998 r.)

 

Źródło: ks. Mieczysław Piotrowski