JustPaste.it

Mów do mnie po polsku

Moim druhom z zespołu "Lachy" (Nowy Sącz) poświęca się.

Moim druhom z zespołu "Lachy" (Nowy Sącz) poświęca się.

 

 

Początek osiemdziesiątych lat ubiegłego wieku. "Zimna wojna" w samym zenicie. Co wtedy mógł wiedzieć o Polsce i Polakach zwyczajny rosyjski chłopaczek, który urodził się w ZSRR i mieszkał w zamkniętym mieście obronnego znaczenia na północy Rosji? Na pewno, niewiele. Znany z dzieciństwa smak jagodowych soków i słodkich owocowych konserw z Polski, które przynosiły radość w dniach długiej, północnej zimy. Piękne pocztowe znaczki z napisem “Polska”, którzy czasami udawało się kupić. Dowcipne i wesołe polskie filmy, na które my, chłopaczkowie, chodziliśmy po kilka razu. I akcent osobisty, ponieważ mi przypadło szczęście uczyć się gry na skrzypcach - świetna muzyka Chopina, Ogińskiego czy Wieniawskiego. Trochę później, na lekcjach w szkole ogólnokształcącej, nam wyjaśniono, że Polska jest braterskim socjalistycznym krajem, który walczył po naszej stronie z hitlerowskimi Niemcami. W pamięci został obrazek z podręcznika historii: dwaj żołnierze, radziecki i polski, razem atakują. Polska jest przyjacielskim krajem, a Polacy są naszymi braćmi, jak myślałem wtenczas. Dopóki pewnego razu nie powiedziałem to mamie. Na moje zdziwienie, mama przecząco pokręciła głową i odpowiedziała: “Nie tak, synek. Polacy nas nie cierpią, jesteśmy dla nich najgorszymi” Nastąpiło u mnie zerwanie szablonu: byłem zaszokowany na tyle, że nawet nie spytałem: dlaczego?! Więcej na ten temat nie rozmawiałem, ale kiedy stałem się dorosły, wszystko zrozumiałem sam. Do nas Polacy ciepłych uczuć nie mają, i ku temu są poważne przyczyny.

Sierpień 2010 roku. Międzynarodowy folklorystyczny festiwal w malowniczym niemieckim mieście Neustadt (Holstein). Chłodne, mroczne południe. Na jednej z ulic zebrały się muzyczne zespoły w narodowych strojach z różnych krajów Europy i świata, przygotowując się do rozpoczęcia odświętnego przebiegu. Odłączyłem się od naszego zespołu “Belomorje”, który tuż na ulicy, miał sesję zdjęciową, i poszedłem zapoznać się z artystami z innych krajów. Moją uwagę od razu przyciągnęła grupa Polaków, którzy grali wesołą muzykę i kręcili się w tańcu, zebrawszy koło siebie sporo widzów. Trzymając w rękach swoją fujarkę, idę prosto do ich. W głowie kręcą się słowa mojej mamy: “Polacy nas nie cierpią”, jednak kroku nie zwalniam. Na ciepłe przyjęcie nie liczę. Witam Polaków po rosyjsku. Słyszę, odpowiadają mi po polsku: “Witamy Ciebie! Skoro już przyszedłeś, to zagraj!” To zrozumiałem dobrze i zagrałem Poloneza “Pożegnanie z Ojczyzną”, jedną z moich najbardziej ulubionych melodii. Oni słuchali mnie z wielką uwagą. Kiedy przebrzmiała ostatnia nuta, wysoki, postawny tancerz średniego wieku zdjął z siebe kaftan, czapkę z piórem, i założył wszystko to na mnie. Powiedział do mnie: “Bardzo dobrze! Będziesz grał z nami" I tu muzycy zagrali polkę, pary puściły się w pląs. Od razu złapałem tonację, rytm i dźwięki mojej rosyjskiej fujarki harmonijnie wplotły się w polską muzykę. Kiedy taniec skończył się, zwróciłem "rekwizyt" właścicielowi. Po zapoznaniu się umówiliśmy się na spotkanie wieczorem. Po raz pierwszy w życiu słyszałem żywą polską mowę i ona zdawała się mi świetną muzyką. Mało rozumiałem sens zdań, po prostu stałem i słuchałem. W brzmieniu polskich słów słyszało się odwagę, szlachetność i, w owym czasie, jakąś niewytłumaczalna czułość, bezbronność. Szablon mojego myślenia znów rozwalił się na kawałki, moje rosyjskie serce zadrżało. Zakochałem się. W Polsce, w Polakach i w ich przepięknej mowie.

Potem były nasze spotkania. Rozmawialiśmy na różne tematy, razem bawiliśmy się,  śpiewaliśmy i tańczyliśmy. Starsi Polacy rozmawiali ze mną po rosyjsku. Mieli trudność z doborem odpowiednich słów. Było dla mnie jasne, że ciężko im przypominać sobie język rosyjski, ale oni starali się dla mnie. Z młodszymi Polakami udało mi tylko zamienić kilka słów po niemiecku, ponieważ nie rozumiałem po polsku, a oni z kolei, po rosyjsku. Właśnie wtedy podjąłem stanowczą decyzję pouczyć się języka polskiego. Bo było mi wstyd.

Rankiem ostatniego dnia festiwalu, spotkałem w hallu moich młodych polskich znajomych. Usiedli oni zwartą grupą i mieli smutek w oczach. Oni tęsknili z tego powodu, że święto skończyło się i czas było odjeżdżać. Zobaczywszy mnie, ożywili się: “To Ty znasz Poloneza. Zagraj go nam!” Zacząłem grać. Dźwięki przepięknego i wiecznego Poloneza wypełniły hall. Chłopcy i dziewczyny przyjęli postawę, ustawili się parami. Grałem i, jak zaczarowany, patrzyłem na taniec.

Nastała godzina pożegnania. Moi przyjaciele pożegnali się z mną typowo po słowiańsku. I pojechali do domu, do Polski. Wierzę, że jeszcze się kiedyś spotkamy. A kiedy to się stanie, powiem do nich: ”Mówicie do mnie po polsku!” Zrozumiem Was o wiele lepiej.

 

     alt    alt

          Polska Jaskółka.spacer.gif spacer.gif spacer.gif spacer.gif                             Artyści z Estonii i ja

    alt   alt

    Przepiękne panie z Lachy”. spacer.gif spacer.gif spacer.gif           Moi przyjaciele. Tancerz Józef (na lewo) i muzyk Silwan

    W obecności takich dziewczyn

    nawet własne imię zapomnieć można

Wszystkie zdjęcia z archiwum autora