JustPaste.it

Dmitrij Kuźmin – historia jednego „kacapa”.

„Szukaj przyjaciół blisko a wrogów daleko.” – przysłowie fińskie

„Szukaj przyjaciół blisko a wrogów daleko.” – przysłowie fińskie

 

Bułat Okudżawa 

Pożegnanie z Polską (wiersz dedykowany Agnieszce Osieckiej)

Słowiański los nas trudny koledzy dawno zbratał
Na dolę i niedolę, na dobro i na zło
Gdy trębacz nad Krakowem w hejnale stromym wzlata
Z nadzieją strzygę uchem i szabli szuka dłoń

Tak ładnie wyglądamy w strzępiących się ubrankach
Jak lament Jarosławny jest płacz sióstr naszych "Idź"
Gdy siedemnastoletni, grający na organkach
Jak zawsze wyruszamy, by się za wolność bić

Kto jeszcze pójdzie z nami? To problem, oczywiste
Dowództwo kto obejmie? Kto stanie pośród ciur?
Na kogo ruszyć najpierw i kto w zaciszną przystań
Ukradkiem, milczkiem wpełznie spomiędzy ran i kul

Gra trębacz nad Krakowem, choć poległ, gdy nie przerwał
Bo wielka jego miłość. Na alarm grają, cyt!
Agnieszko, myśmy dzieci, za chwilę długa przerwa
Czy słyszysz? To za ścianą muzyka płynie z płyt.

 

 

81a5484105ed45f61864f680e8934963.jpg

Dmitrij Kuźmin w towarzystwie artystów z Estonii podczas międzynarodowego festiwalu folklorystycznego  w niemieckim mieście Neustadt (Holstein) w sierpniu 2010 roku (fot. ze zbiorów Dimy Kuźmina - bez pozwolenia autora :-)

*

Moja przygoda z Dymitrem (pozwólcie ze spolszczę jego imię) zaczęła się wraz z jego przygodą z "Gazetą Wyborczą".
Ogromne i nieukrywane zamiłowanie Dymitra do polskiej kultury przywiodło go na forum dyskusyjne tej gazety, gdzie nieśmiało udzielał się pod nick’iem „ Venäläinen” - co w tłumaczeniu z języka fińskiego oznacza „Rosjanin/rosyjski”. (Akurat znam trochę język fiński, pracowałem z Finami w Bośni w latach 90-ych... poza tym moją pierwszą miłością była Finka – takich rzeczy się nie zapomina<3.
"Gazeta Wyborcza" uchodzi na Zachodzie za jedną z bardziej liberalnych i światopoglądowo wyważonych w byłym post-sowieckim bloku...(Dymitr mógł trafić gorzej)... nie mniej jednak prawie po każdym jego wpisie/komentarzu wylewano na niego „tradycyjne polackie bogoojczyźniane” pomyje.
Właśnie w takich okolicznościach, a raczej w takim stanie go tam spotkałem.

Z uwagą zacząłem się przyglądać wpisom tego ”kacapa”, „barbarzyńcy z Ziemi Nieludzkiej”, przedstawiciela "azjatyckiej dziczy/hordy", „agenta KGB” i „ruska” (jak go natychmiast „ochrzczono”) piszącego z takim entuzjazmem po polsku. Prawie od razu dostrzegłem w nim wrażliwego, kulturalnego, mądrego i wykształconego człowieka, który – ku mojemu wiekiemu zdziwieniu - ze stoickim spokojem a może z przysłowiowym tołstojowskim, rosyjskim fatalizmem znosił wszelkie obelgi i upokorzenia.

Wielokrotnie uprzedzałem ludzi go obrażajacych, że „nie wiedzą co czynią”, że podobne traktowanie gościa z innego kraju na tym forum kompromituje nie tylko wypisujacych podobne inwektywy i tolerujacych to "moderatorów" ale nas wszystkich. Fakt, że Dymitr starał się jak mógł pisać po polsku było - oczywiście w ich mniemaniu - tylko okolicznością obciążającą i częstym powodem do drwin. Jakiś domorosły historyk porównał jego polszczyznę do języka z ulotek rozrzucanych przez siepaczy Stalina na terenie Kresów po 17 września 1939 roku. Broniłem Dymitra przed chamstwem jak mogłem. Znalazłem nawet paru sojuszników...chociażby obecnego na tym portalu innego "uchodźcę/azylanta" z Forum GW "pablobodek". Niestety wkrótce i mnie ochrzczono „żydo-bolszewickim bezbożnikiem”. I tak już zostało.
Dopiero po ostatnich wyborach, po których obudziliśmy się w trochę innej Polsce moje komentarze zaczęto czytać z większym zainteresowaniem i traktować trochę poważniej. Ale nie miało to już dla mnie większego znaczenia bowiem opuściłem na dobre Forum GW i przeniosłem się na EIOBĘ informując o tym Dymitra. Oczywiście nie omieszkałem wymienić wszystkich „walet i zadów” mojego „nowego miejsca stałego pobytu”.

Jakże wielkim i przyjemnym zaskoczeniem było spotkanie go jako gościa na EIOBIE a już prawdziwym szokiem - i to już po paru tygodniach – czytanie artykułów jego autorstwa. Podobnie jak i On udekorowany niezagojonymi siniakami i guzami z Forum GW oczekiwałem najgorszego.
Jednak moje wszelkie CZARNE obawy okazały się wielką pomyłką, co muszę przyznać z ogromnym wstydem. Ciepłe przyjęcie jakie okazali mu wszyscy EIOBOWIANIE/EIOBOWICZE na tym forum bardzo mnie zaskoczyło. W bardzo krótkim czasie stał się on prawie maskotką Naszego Portalu.

*


Najsmutniejszm w tej przygodzie Dymitra z polskimi mediami (Forum "Gazety Wyborczej") jest fakt, że przyczyną tych prymitywnych ataków skierowanych przeciwko niemu nie były jego wypowiedzi ale jego pochodzenie. O ile moje antyklerykalene wpisy były regularnie usuwane przez pretorian Pana Michnika rynsztokowe komentarze/posty pod adresem „ Venäläinen’a” były jak najbardziej tolerowane przez obłudnych moderatorów "FGW" zapewne z przyczyn "edukacyjnych"; były one prawdziwą skarbnicą polskich bluźnierstw/przekleństw i wyzwisk.

Dymitr jest chyba jedynym etnicznym nie-Polakiem piszącym po polsku na tym forum. (Wybaczcie bracia Ślunzocy ale nie uważam Was za obcokrajowców). Zauważyliśmy to i doceniliśmy. Zdobyliśmy przyjaciela.
Podstawą i wielkim przywilejem przyjaźni jest szczerość. Przyjęliśmy Dymitra z otwartymi ramionami. Ale niech nie zapomina on słów swojej Matki. Niestety są w Naszym Kraju ludzie, którym nawet my - znający język polski od urodzenia - nie przemówimy do rozsądku.

Wiem, że Dymitra interesuje piłka nożna. Zbliża się data meczu reprezentacji Polski i Rosji w Warszawie ramach Euro 2012. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że niektórzy nasi "mężowie stanu" i określone media upolitycznią ten rewanżystowski mecz-wojnę podnosząc go do rangi „Drugiej Bitwy Warszawskiej 1920 roku” albo kolejnego „Cudu nad Wisłą”. Bardzo chciałbym się mylić ale już widzę to wymachiwanie katyńsko-smoleńskimi krzyżami i banerami oraz ...„gestami Kozakiewicza” przez kibolskich pseudopatriotów, którzy w ostatnich czasach stali się poważną, przez wszystkich kokietowaną siłą polityczną. W końcu Dima ujrzy twarze ludzi, którzy jeszcze do niedawna obrażali go w anonimowych kloacznych wpisach.

*

Czytając artykuły Dymitra a zwłaszcza jego luźne komentarze odnoszę nieodparte wrażenie, że ten dobry, wrażliwy, mądry, młody Rosjanin z otwartą na oścież duszą czyni więcej dla UCZŁOWIECZENIA stosunków  polsko-rosyjskich a raczej Polaków z Rosjanami niż wszyscy politycy w Warszawie i Moskwie razem wzięci począwszy od roku 1989.

Dima, pamiętaj przyjacielu, zawsze stanę na drodze każdego, kto chciałby Ciebie skrzywdzić.