JustPaste.it

Fortuna kołem się stoczył

O tym jak Fortuna, potrafi się odwrócić i kołem się stoczyć na samo dno.

O tym jak Fortuna, potrafi się odwrócić i kołem się stoczyć na samo dno.

 

Pewnego razu, ktoś zapukał do drzwi pewnego znanego cwaniaka. Był to najsłynniejszy w tej części kraju kanciarz i szachraj - Sławomir Fortuna. Trudnił się on ulicznym handlem, niewielkimi kradzieżami złotych zegarków Polex oraz wytwornej biżuterii marki Napart.

Jego życie mogłoby być całkiem dobrym kwitnącym interesem, ale za piątaka, którego otrzymał od cwaniaka postanowił pojechać do stolicy cuchnącym pekaesem.Tłumaczył sobie, że pieniądz nie śmierdzi i wytrzyma tę mękę.
Tam miał dostać się do teleturnieju, gdzie można było wygrać prawdziwą, niekradzioną gotówkę. Do wyboru było kilka programów.   Oglądając gablotkę z numerami zgłoszeniowymi mógł wybrać odpowiednio: Awanturę o Masę, Siedem z Piętnastu, Tryliarderzy i Koło Fortuny. Wybór padł oczywiście na bliskie jego sercu, a także dowodowi osobistemu Koło Fortuny.

 

Włożył na siebie gustowny markowy frak, który właśnie nabył w drodze gratisu, ze względu na kartę stałego klienta sklepu, notorycznie wyładowującego świeże dostawy za drzwi butiku, i pobiegł do studia. O poranku Sławomir przeszedł kwalifikacje pomyślnie i miał stawić się w studio o godzinie piętnastej. Miał więc sporo czasu.

Skorzystał więc z darmowego bufetu na parterze. Los chciał, że w tych godzinach bufet świecił pustkami. Samotny Fortuna postanowił znaleźć sobie drugą połówkę i jakoś umilić oczekiwanie na nagranie. Ową połówkę znalazł bardzo szybko, na stole. Jego oczom ukazało się darmowe, nie otwarte pół litra czterdziestoprocentowej wódki. I tak Sławomir utopił swoje smutki w kilkunastu kieliszkach markowej wódki. 

 

Wybiła piętnasta. Sławomir chwiejnym krokiem udał się do studia nagraniowego. Można nawet powiedzieć, że zataczał spore koła zmierzając do swojego teleturniejowego stanowiska. Wytrzymał w chwiejnej pozycji pierwszą rundę, w drugiej sędzia, a konkretniej jego umysł przerwał walkę. Wielkie nadzieje na czysty zysk uleciały wraz z jego przytomnością, którą stracił po tym gdy padł pijany wprost na teleturniejowe Koło po środku studia.
Tak oto Fortuna kołem się potoczył, a dokładniej stoczył na samo dno, gdyż następne czterdzieści osiem godzin spędził w areszcie, gdzie ostatnią fortunę wydał na telefon do adwokata.