JustPaste.it

Wiara w nieomylność, czyli fundament nowoczesnej archeologii i historii

Jak nauka widzi naszych przodków

Jak nauka widzi naszych przodków

 

 

spacer.gif  Wraca ufoludek z wizyty na Ziemi, a współziomkowie z niecierpliwością wypytują go, czego dowiedział się na temat mieszkańców naszej planety i ich kultury.

       - Nie nawiązałem wprawdzie żadnego kontaktu z Ziemianami – mówi ufoludek - ale za to przechwyciłem bożka,  któremu masowo oddają cześć!

I z dumą pokazuje telewizor...

 

spacer.gif Kto wie, czy ten stary dowcip nie oddaje w pełni tego, co dzieje się w dzisiejszych czasach w nauce, zwłaszcza archeologii i historii... Nie znając kultury ani toku myśli odległych w czasie ludów jesteśmy skłonni wszystkie niezrozumiałe z naszego punktu widzenia zachowania i artefakty przypisywać wierze oraz religii.

spacer.gif Starożytne ludy wykazywały niekiedy zadziwiającą znajomość astronomii, która była ważnym elementem świata, w którym żyli. Skąd jednak przypuszczenie, że obserwacje nieba miałyby coś wspólnego z religią sensu stricte?

spacer.gif Egipscy kapłani na przykład znali doskonale astronomię i umieli przewidywać zaćmienia słońca. Na pytanie, dlaczego w ogóle parali się obserwacją nieba, współczesna nauka ma jedną, standardową odpowiedź; w dużym skrócie da się to zilustrować następująco: obserwowali niebo, gdyż kapłani, przewidując zawczasu zaćmienia słońca, utrzymywali ciemny lud w strachu i posłuszeństwie, wmawiając im, że oto nadchodzi straszliwy gniew boży i jedynie oni mogą coś w tej sprawie zrobić, ugruntowując w ten sposób swą władzę nad prostym społeczeństwem.

spacer.gif Tyle współczesna nauka. A czy ktoś z archeologów wyciągających takie wnioski pomyślał o tym, że mogło być nieco inaczej? Że samo sprawowanie władzy niekoniecznie było głównym powodem takiego zainteresowania gwiazdami? A może było ono tylko dodatkiem, swego rodzaju skutkiem ubocznym czynionych obserwacji?

 spacer.gif Nie jestem ekspertem, więc ograniczę się do stwierdzenia, że obecna interpretacja naukowców wydaje mi się dość prostacka i opiera się tak naprawdę na stereotypie, milczącym założeniu tego, że ludzie dawnych czasów byli o wiele bardziej prymitywni od nas. Nie tylko w kwestiach technicznych, ale w ogóle, jeśli chodzi o sposób myślenia. Nie znając ich mentalności automatycznie zakładamy swoją wyższość w tej kwestii. Nie do pomyślenia wydaje się nam, że mogli np. wiedzieć o czymś, o czym my już nie pamiętamy.

spacer.gif Spoglądając na wspaniałe, po dziś dzień zapierające dech w piersiach budowle jak np. piramidy egipskie, czy południowoamerykańskie, absurdalny wydaje się fakt, że każe nam się wierzyć, że nie są one niczym innym, niż wyrazem religijnej manii władców, którzy nadludzkim wręcz wysiłkiem ekonomicznym i społecznym całych państw budowali sobie miejsce wiecznego odpoczynku. Dlaczego mieliby to robić? No nie wiadomo – a więc musi religia! To zdanie zamyka usta każdemu, bo nikt nie jest w stanie udowodnić, że jajogłowi archeolodzy mylą się w tej kwestii. Tylko, że oni sami także nie są w stanie podać przekonujących dowodów swoich karkołomnych koncepcji, dlatego posiłkują się protezą wierzeń religijnych, tłumaczącą wszystko i nic.

spacer.gif Na ten temat można by dużo i długo, bo któż np. zaręczy, że „przedmioty kultu” człowieka jaskiniowego, jak np. Wenus z Willendorfu, faktycznie były wykorzystywane do celów religijnych? Równie dobrze mogły to być zabawki dla dzieci. W tym momencie archeolodzy krzykną „Hola! Hola! Szerokie biodra i wielkie piersi to niezaprzeczalny symbol płodności! Schematyczne ujęcie ludzkiej postaci jeszcze bardziej podkreśla rubensowskie kształty figurki. Jak można mieć wątpliwości, że to wytwór wierzeń mających na celu poprawę płodności ziemi i ludzi?!” Moją odpowiedzią niech będzie fakt, że tak naprawdę każdy widzi w tym, co chce, zaś takie teorie to jedynie próba interpretacji znaleziska. Nigdy nie będziemy w stanie powiedzieć ze 100% pewnością, czy wspaniały „obiekt czci” nie jest wytworem np. jakiegoś znudzonego ówczesnego człowieka, któremu nudziło się między jednym polowaniem a drugim i postanowił zająć czymś ręce, albo chciał wyprodukować zabawkę dla swojego nowo narodzonego potomka, ewentualnie uwiecznić swoją partnerkę w ciąży lub tuż po niej, aby, jakże to przecież ludzkie!, zrobić jej po prostu przyjemność.spacer.gif

             Podsumowując - nie rozumiem, czemu nauka uparcie odmawia człowieczeństwa naszym jaskiniowym przodkom, uważając równocześnie, że ich życie było wypełnione religią, którą uważają za źródło wszelkich znalezisk, których nie potrafią jednoznacznie zaklasyfikować?

spacer.gif Czemu nauka nie potrafi powiedzieć opinii publicznej po prostu „Słuchajcie, tak naprawdę nie mamy pojęcia, jakie było przeznaczenie określonego artefaktu, a jedyne zastosowanie, jakie zdołaliśmy wymyślić jest takie, a takie. Ktoś ma może inny pomysł?” Zamiast tego mamy samozadowolenie oraz pewne siebie i nieco aroganckie podejście naukowej braci specjalistów do wszystkich, którzy kwestionują ich wzięte nieomal z sufitu teorie; teorie, dla których jedynym właściwie kryterium naukowej poprawności i uznania jest zgoda większości.

spacer.gif Uważając naszych odległych przodków za prostych i naiwnych ludzi, którzy nie mieli pojęcia, co właściwie się dzieje, zaś ze zdolnością logicznej dedukcji na pewno było u nich na bakier, co rekompensowali sobie powołując do życia niezliczone ilości bóstw, zabobonów i wierzeń, zapominamy, że właściwie sami na dobrą sprawę nie mamy niczego, co uzasadniałoby takie ich postrzeganie.

spacer.gif Paradoksalnie – nic, oprócz ślepej wiary w naszą nieomylność.

Licencja: Creative Commons