JustPaste.it

Czy potrzebujemy intelektualnych elit?

Drodzy czytelnicy! Przepraszam, że znów będę Was zanudzał problemami polskiej szkoły, ale wciąż mam nadzieję, być może płonną, iż mój głos przebije się również do decydentów. Przyznaję się do poczucia bezradności. Wiem także, że nie jest rzeczą sensowną tkwić w systemie, który coraz bardziej przeradza się w patologię. Cóż powiedzieć, tkwię, ponieważ prócz bezdusznego systemu, są jeszcze młodzi ludzie, którzy nie mogą być pozostawieni samym sobie. Oni, wchodząc na kolejne etapy edukacji, mają określone oczekiwania. Przekraczając najpierw progi gimnazjum, potem liceum (technikum), następnie wybranej uczelni głęboko wierzą, że będzie to szansa dla ich rozwoju, droga samorealizacji i kariery. Entuzjazm jednak szybko gaśnie, kiedy okazuje się, że wymaga się od nich zaliczenia kolejnych testów, że naprawdę są tylko numerami w dzienniku, że nie mogą rozwijać swoich zainteresowań, bo najwięcej czasu poświęcają na przygotowanie się do tych przedmiotów, które sprawiają im największe trudności (tak dzieje się w gimnazjach i liceach).

Polska szkoła jest bardzo jednostronna. Sprawdza jedynie intelektualną sprawność i to na dodatek tylko w zakresie umiejętności radzenia sobie z wypełnianiem testów. Ja natomiast uważam, że szkoła powinna być miejscem rozwijania talentów względnie ich odkrywania. Młody człowiek posiada ukryty talent sceniczny. Ale on nie ujawni się nigdy, jeżeli nie będzie miał okazji zagrać w spektaklu, poczuć magii teatralnych desek. Nie ujawni swoich talentów pisarskich, jeśli w szkole nie będzie zespołu redakcyjnego wydającego np. gazetkę szkolną. Opowiem jedną historię. Nie dla próżnej chwały, ale jako egzemplifikację pewnej tezy. Kilka lat temu jedna z moich uczennic zajęła drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie na reportaż ("Mistrz reportażu"). W dniu, w którym odbierała dyplom starosty, otrzymała od miejscowej lokalnej gazety propozycję stażu. Była wówczas w drugiej klasie. Pytam, kto by ją zauważył, gdyby nie napisała konkursowego reportażu? Może do końca swej szkolnej edukacji "stukałaby" kolejne wypracowania (pewnie dobre) i nic, absolutnie nic by z tego nie wynikało. A tak, młoda dziewczyna nie tylko miała okazję się sprawdzić, ale uwierzyła też, że jest dobra. Uwierzyć w siebie, to początek pięknej drogi.

Zastanawiam się, ile marnujemy rok w rok takich talentów. Ile w codziennych, rutynowych działaniach (tak, tak, ja także publicznie walę się tutaj w piersi) zabijamy pasji, entuzjazmu, wiary w siebie. Ile podeptanych karier, ile zaprzepaszczonych szans. A przecież tak niewiele trzeba, żeby nie dopuścić do takiego marnotrawstwa. Wystarczyłoby zmodyfikować system w taki sposób, żeby uczniowie ponadprzeciętnie zdolni mieli możliwość wyjścia poza lekcyjny schemat. Dzisiaj jest tak, że nauczyciel dostosowuje poziom nauczania do tzw. średniej zespołu klasowego. Którzy uczniowie cierpią na tym najbardziej? Ci najlepsi! I Tak oto siłą bezwładności trwa system promujący przeciętność, ponieważ cała energia edukacyjna skierowana jest w stronę uczniów dostatecznych (proszę zwrócić uwaga na to, że nawet matura jest do nich dostosowana). W ostatnich latach zajęto się trochę bardziej młodzieżą z problemami edukacyjnymi. I dobrze, i brawo - bo to ważna kwestia. Jednak ja nadal czekam na to, by w ramach modelu, stworzyć atrakcyjną ofertę dla najbardziej zdolnych.

Tutaj trzeba odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie. Czy Polska, na tym etapie rozwoju społecznego i ekonomicznego, a także w kontekście procesu globalizacji i wszelkich jego konsekwencji,  bardziej potrzebuje przeciętnie wykształconych mas, czy też świetnie wykształconych elit? Jeżeli pozytywnie odpowiemy na to pierwsze pytanie, zostaniemy skazani na bycie pariasami rozwijającego się świata. Obecnie jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Europie, jeśli idzie o budżetowe wydawane kwoty na projekty badawcze. A pani minister szkolnictwa wyższego w programie telewizyjnym kwili coś na temat tworzenia ram dla polskich uczelni. Panie i panowie, którzy decydujecie o kształcie szkolnictwa, bierzcie się do roboty albo pakujcie walizki.