powiedziała: Kazimiera Szczuka goszcząc w programie „Kropka nad i” Moniki Olejnik
Kazimiera Szczuka goszcząc w programie „Kropka nad i” Moniki Olejnik powiedziała: „Nie jesteśmy (feministki) przeciwko prostytucji. Jesteśmy za tym, by zalegalizować prostytucję”. Muszę powiedzieć, że większego kretynizmu z ust pani Szczuki dawno nie słyszałem i mam nadzieję, że po tych słowach wszystkim dziewczynom uprawiającym najstarszy zawód świata raz na zawsze odechciało się feminizmu i podobnych mu chorych ideologii - pisze Alexander Degrejt.
Po drugie: zwolennicy legalizacji burdeli (nie bójmy się tego słowa) jako jeden z argumentów podają bezpieczeństwo pracujących w nich dziewczyn. Kuriozum! Kobieta pracująca w tym zawodzie legalnie musiałaby swoje dane podać kilku co najmniej instytucjom takim jak ZUS, Urząd Skarbowy (a w przypadku gdyby sama chciała zarejestrować działalność to jeszcze GUS, Urząd Miasta/Gminy, Sanepid...) i w ankiecie wpisać dokładnie czym się zajmuje. Czy ktoś weźmie na siebie odpowiedzialność, że jej dane nie wyciekną? Czy ktoś będzie w stanie zagwarantować, że nieuczciwy urzędnik tych danych nie wykorzysta w swoim, niekoniecznie szczytnym, celu? Przecież taka kobieta do końca życia, nawet po wyrwaniu się z dna, nie będzie mogła czuć się bezpieczna! Tego chce Kazimiera Szczuka i jej koleżanki po ideologii?
Po trzecie: o jakiej legalizacji prostytucji mowa? Bo w państwie praworządnym legalne jest to wszystko co nie jest wyraźnie zabronione. W Polsce prostytuowanie się zabronione nie jest, zatem nawoływanie do jego zalegalizowania ma taki sam sens jak badanie ilości cukru w cukrze. Ciekaw jestem jakie lobby finansuje polski ruch feministyczny, że jego największe gwiazdy zaczynają głośno i wyraźnie mówić o zalegalizowaniu działalności burdeli? Bo do tego się to sprowadza: do depenalizacji stręczycielstwa i sutenerstwa, fachów ściśle z prostytucją związanych ale jednak nie tożsamych. Czy pani Szczuka nie ma odwagi powiedzieć tego wprost czy po prostu czyta formułki, które napisał jej ktoś mądrzejszy?
Po czwarte wreszcie: prostytucja jest złem, co przyzna prawie każda dziewczyna uwikłana w tego typu „działalność”. Jej legalizacja to przyzwolenie na zło, jego zrównanie z każdą inną ludzką działalnością. Równie dobrze moglibyśmy uznać, że złodziej zrzeszony w złodziejskiej gildii czy związku zawodowym nie popełnia przestępstwa. Pod warunkiem, oczywiście, że uczciwie zapłaci podatek od łupu. Podobnie handlarz narkotyków, morderca i tak dalej. Jeżeli feministki chcą, by dziewczyny uprawiające nierząd płaciły podatki to niech pomogą im wyrwać się z tego zaklętego kręgu, niech pomogą im zmienić fach! Ja wiem, że feminizm jako ideologia lewicowa z zasady nie jest nastawiony na pomaganie tylko na niszczenie, ale – u diaska – niech panie feministki nie robią zatroskanych min i nie chrzanią, jak to bardzo im na sercu leży los dziewczyn sprzedających swoje ciała.
Źródło: AlexanderDegrejt