JustPaste.it

Nauka i Cywilizacja

...

Ludzi nauki można z grubsza podzielić na tych, którzy żyją nauką lub dla nauki i tych, którzy żyją dzięki nauce, tzn. nauka powoduje, że mają pracę i dosyć wygodne życie. Otóż dawniej przeważali ci pierwsi, a dziś zdecydowanie przeważają ci drudzy. O ile wiem, żadne badania dotyczące motywacji ludzi nauki nie są prowadzone. Nie byłyby one łatwe, ponieważ można się spodziewać, że respondenci staraliby się ukryć utylitarne podejście do swojej pracy, a autor badań zostałby wyklęty przez środowisko.

Zresztą, ten podział jest nieostry. Podwójna motywacja nie jest wykluczona, a utylitarna motywacja nie wyklucza sukcesów naukowych. Ludzie nauki rzadko dochodzą do wielkich pieniędzy, a nawet jeżeli, to nie są takie pieniądze jak w sporcie, biznesie, czy nawet wśród artystów. Jednak nauka bardzo wielu ludziom gwarantuje stałą pracę i dosyć wysokie dochody. Także wtedy, gdy specjalnie nie przykładają się do roboty. Jest to jedna z przyczyn komercjalizacji nauki.

 

Innym elementem komercjalizacji jest reklama. Reklama nauki polega na powtarzaniu tezy o aktualnych i przyszłych potencjalnych sukcesach. Sukcesy, w szczególności spodziewane w przyszłości, są konieczne dla zapewnienia utrzymania naukowców. Nauka jest droga i ktoś musi za nią płacić. Do płatników skierowana jest specyficzna dla nauki propaganda sukcesu. O sukcesach nauki mówią praktycznie wszyscy. Tzn. ci, którzy mają wątpliwości lub są przeciwnego zdania, siedzą cicho. Dlaczego?

Ktoś, kto by wyłamał się z tego szeregu, naraziłby się na bardzo łatwy do przewidzenia atak środowiska. Śmiałków można zdyskredytować. Sprzyja temu system specjalizacji. Historyk nie może powiedzieć, że fizyka się nie rozwija. Zostanie ośmieszony w oczach tzw. opinii publicznej. Także chemik nie może powiedzieć, że chemia się nie rozwija, ponieważ jest on specjalistą od np. chemii ropy naftowej i ma prawo jedynie powiedzieć, że na jego wąskiej działce nic się nie dzieje, czyli po prostu napluć sobie i najbliższym kolegom do talerza.

Moim zdaniem, postawienie tezy o kryzysie w nauce jest uprawnione i mam wiele argumentów na jej poparcie. Podobnie myślę, że ludzi żyjących nauką i dla nauki jest dzisiaj niewiele więcej, niż w XVIII czy XIX wieku, a może nawet mniej, niż w tamtych heroicznych czasach. Dodatkowo mają oni trudniejsze zadanie, ponieważ ogromna ilość ludzi utrzymujących się z nauki przeszła w jakość, która blokuje drogę tym, którzy mieliby możliwości wnieść rzeczywiście coś nowego.

 

Jednym z symptomów kryzysu, jest masowy powrót do myślenia magicznego. Wraca astrologia, ezoteryka, okultyzm. Stare religie przeżywają renesans, a ci, którym one nie wystarczają, tworzą nowe religie. Wyznawców nie brakuje, nawet wśród naukowców. Moim zdaniem oznacza to, że ludzie intuicyjnie odrzucają zapewnienia, że nauka wyjaśni człowiekowi świat i samego siebie.
Systemy magiczne mają w większości to do siebie, że zawierają odpowiedzi na wszystkie pytania. Fakt, że niektóre z tych odpowiedzi są absurdalne, nie zraża wyznawców. Jeżeli nawet coś zauważą, zwracają się ku innemu rodzajowi magicznego myślenia.

Jedną z przyczyn porażki (a może klęski) nauki jest to, że bardzo wielu ludzi związanych z nauką, w tym także tych, którzy mieli rzeczywiste osiągnięcia, czyli uznanych autorytetów, widzi szansę na to, że nauka odpowie na wszystkie pytania. To oznacza, że uważają naukę za inną odmianę magii, ich zdaniem lepszą od pozostałych. To też efekt komercjalizacji. Nadzieja na odpowiedź ma konkretną wartość handlową i łatwo ją zamienić na pieniądze, a te z kolei na inne dobra komercyjne. Adresaci tej reklamy nie wiedzą, podobnie jak znaczna część słabo wykształconych naukowców, że twierdzenie o nieograniczoności poznania jest nienaukowe. Co więcej, jest sprzeczne z nauką.

Już niedługo minie sto lat od czasu, gdy Kurt Gödel udowodnił twierdzenie o niezupełności, znane zresztą już starożytnym, którzy formułowali je w następujący sposób: - Nie wiecie i nie będziecie wiedzieli (ignoramus et ignorabimus). W nowoczesnym ujęciu twierdzenie Gödla brzmi: Istnieją problemy nierozstrzygalne. Oczywiście, nie będziecie wiedzieli wszystkiego, choć możecie wiedzieć dużo i coraz więcej.

Coraz więcej dziedzin jest badanych przez naukowców. Badane są zwyczaje much, uczucia ludzi w odniesieniu do warzyw, wzornictwo w przemyśle obuwniczym, albo na przykład wpływ jakości programów telewizyjnych na rozmnażanie chomików, czy też katalog różnic i podobieństw między ogórkiem a telefonem komórkowym. Z jednej strony to dobrze, że metoda naukowa jest tak szeroko stosowana, z drugiej strony ilość przechodzi w jakość - niezwykle niską jakość.

Coraz większy procent ludzi kończy studia wyższe. Ludzie, którzy ich uczą, muszą mieć statut naukowy, a wielu innym także pomaga on w podniesieniu swoich dochodów lub choćby jedynie prestiżu. Statut naukowy zdobywa się przez publikacje. Najważniejsza jest ich ilość. Jakość teoretycznie też, ponieważ jednak przeciętny uczony więcej pisze publikacji, niż czyta (no, może przesada, w każdym razie czytelników jest, co kot napłakał), jakość schodzi na dalszy plan. Liczą się także cytowania (istnieje zjawisko cytowania grzecznościowego i wzajemnego).

 

Istnieją przepisy na "dobrą" pracę naukową, podobne do przepisów na przebój disco-polo lub italo-disco. Najistotniejsza jest metoda przyczynków na poparcie obowiązującej tezy. Jest to rodzaj rzemiosła i dlatego niektórzy produkują prace magisterskie, doktoraty i habilitacje w dużych ilościach i sprzedają je potrzebującym, niemającym czasu albo talentu do uprawiania takiej działalności.

W nauce zawsze były błędy, były i są, bo błędów nie da się uniknąć. Błędy można poprawić, ale... Najtrwalsze są błędy popełniane przez autorytety. Niektóre błędy popełnione przez Wielkiego Arystotelesa przetrwały tysiące lat. Nikt nie umiał, nie odważył się albo nie miał siły przebicia, ażeby je poprawić. Błędy popełniane przez naprawdę wielkich twórców nauki mają często fatalne skutki.

Wiele badań jest bardzo kosztownych. Wymagają drogich przyrządów i dużo czasu, czasem zatrudnienia licznego zespołu pracowników. Nawet badania ankietowe są bardzo drogie.
Weryfikacja opublikowanych wyników, kosztuje często tyle samo, co oryginalne badanie. Jest to działanie podejmowane niechętnie. Potwierdzenie uzyskanych przez kogoś wyników nie jest żadnym specjalnym osiągnięciem naukowym. Negatywna weryfikacja jest sukcesem, ale niesympatycznym. Szczególnie wtedy, gdy błędna teoria obrosła w potwierdzające ją przyczynki, albo błędne pomiary zapłodniły duże grono teoretyków. Ktoś, kto negatywnie ją zweryfikował, ma przeciwko sobie wszystkich, którzy identyfikują się z dotychczasowym stanem (wiedzy?).

 

Błąd obrasta w prace przyczynkarskie, tworząc coś, co nazwałbym wrzodem naukowym. Taki wrzód może być też przyczyną groźniejszej choroby, może mieć przerzuty na inne dziedziny, czyli ulec zrakowaceniu. Przyczyną powstania wrzodu i raka niekoniecznie musi być błąd, może być też nieuczciwość. Są badania sponsorowane, których wynik musi zadowolić sponsorów. Są badania pozorowane, spowodowane przez lenistwo i pragnienie zdobycia tanim kosztem tytułów naukowych i pieniędzy. Dezinformacja powiela się niemal równie dobrze, jak informacja. Informacja powielona i utrwalona tworzy standard. Bywają standardy bezmyślnie przyjmowane do wierzenia przez miliardy ludzi. A standard naukowy zawsze zawierał błędy i zawsze będzie je zawierał.

Najprawdopodobniejszą przyczyną dzisiejszego upadku prestiżu nauki jest to, że standard zawiera nie tylko błędy i wrzody naukowe, lecz także jest chory na raka z przerzutami. Wrzody mają to do siebie, że od czasu do czasu pękają. To szczęście i nieszczęście zarazem. Wyniki pracy naukowców mają praktyczne zastosowanie. Również badania uprawiane, jako sztuka dla sztuki, po pewnym czasie stają się podstawą działalności praktycznej. Błąd naukowy przestaje być jedynie brzydką plamą na pięknie skomponowanym obrazku. Stosunkowo najmniej błędów utrwala się w technice. Błędy techniczne dosyć często ujawniają się na etapie modelu lub prototypu. Dlatego rozwój techniki jest największym osiągnięciem nauki.

Niestety nie wszystkie błędy eliminowane są w zarodku. Czasami błąd się utrwala i dopiero katastrofa go ujawnia. Jest wiele przykładów: Czarnobyl, stosowanie azbestu, DDT. Szkodliwość stosowanych technologii czasami ujawnia się po wielu latach. Błędem jest też zaniedbanie, nierównomierność rozwoju.

Niektóre rozwiązania, wynalazki, pojawiają się z opóźnieniem. Na przykład najprostszy przyrząd do latania - lotnia, powstała już po lądowaniu człowieka na Księżycu. Zapalniczkę można było wynaleźć w średniowieczu. Najbardziej spektakularnym przykładem jest to, że w Ameryce Prekolumbijskiej stworzono potężne cywilizacje, natomiast nie udało się wynaleźć koła. Oczywiście nie wiemy, jakiego koła nie zna nasza cywilizacja.

W naukach humanistycznych weryfikacja jest najtrudniejsza, a błędy niezwykle trwałe. Humaniści zajmują się badaniem i oceną sztuki, literatury, teatru, filmu, muzyki, sztuk plastycznych i innych. Gdy mamy dwie wykluczające się oceny, to właściwie nie wiadomo, która jest błędna. Obie są subiektywne. Można mówić, że są sprzeczne, albo rozbieżne z odbiorem szerokiej publiczności, która także często zmienia zdanie, np. dawnych bestsellerów dzisiaj nikt nie chce czytać.

Byłoby źle, gdyby ludzie nauki na skutek popełnionego przez siebie błędu w ocenie, uniemożliwiali rozpowszechnianie istotnych dzieł. Realnie, nie mają jednak na to niemal żadnego wpływu. W przeciwieństwie do np. wydawców, sponsorów, polityków, cenzorów czy przywódców religijnych. Natomiast błędy lingwistów mogą mieć niezwykle istotne znaczenie. Są też trudne do usunięcia. Błędy w rozumieniu i tłumaczeniu tekstów zdarzają się bardzo często. Niektóre z nich są źródłem różnego rodzaju fałszywych poglądów, a te z kolei wielu nieszczęść.

Najtragiczniejsze skutki występują, jako efekty badań historycznych. Jest bardzo wiele rodzajów błędów popełnianych przez historyków i wiele przyczyn tych błędów. Stosunkowo najmniej groźne są te, które wynikają z braku źródeł historycznych, ale i tu są wyjątki. Druga grupa błędów wynika z korzystania z fałszywych źródeł, a tych są co najmniej trzy rodzaje - fałszowane na bieżąco, fałszowane w dawnych czasach i fałszowane obecnie, w tym fałszowanie przez historyków. Najgorsze są fałszywe interpretacje historii. Problem polega na tym, że jeżeli fałszywa interpretacja się utrwali, to często nawet seria wielkich katastrof nie jest w stanie jej zmienić. Może zatonąć czterdzieści Titaniców, a fałszywa interpretacja historii będąca przyczyną trwa - to nie Czarnobyl.

 

Błędy ekonomistów i socjologów z reguły doprowadzają do rewolucji, wojen, nędzy, głodu i wszelkiego rodzaju nieszczęść indywidualnych i zbiorowych. Katastrofa najczęściej wywołuje korektę błędów. Zdarza się jednak recydywa.

Liberalizm powrócił. No cóż, każda ekonomia ma swój cel i sens. Celem liberalizmu jest oczywiście Rewolucja Październikowa. Może ktoś doszedł do wniosku, że komunizm to choroba uleczalna. Może i tak, ale czy organizm wytwarza przeciwciała? Nie wydaje mi się. Natomiast może jest szansa, że wcześniej podejmie się leczenie.

 

Błędy w naukach podstawowych, do których zaliczam fizykę, chemię i biologię, również często się zdarzają. Mogą to być błędy zarówno małej, jak i wielkiej wagi. Skutkiem jest błędne rozumienie świata i konsekwencje tego faktu. Najsłynniejsze błędy z zakresu nauk podstawowych to teoria geocentryczna, teoria samorództwa, teoria flogistonu, czyli cieplika oraz hipoteza eteru. Niektóre z tych błędów były bardzo trwałe. Wymieniłem błędy, które zostały poprawione. A czy dziś nie funkcjonują w nauce błędy o podstawowym znaczeniu? Moim zdaniem te błędy to: - determinizm, redukcjonizm, teoria wszechzwiązku, przekonanie o ciągłości przestrzeni, czasu i pola.

 

Przeczytaj również >>> Czy-filozofia jest poprawna politycznie

    

Adam Jezierski

 

.

...