JustPaste.it

Jak zarobić w internecie 200 tysięcy rubli?

Jakże dziwne mają problemy w sąsiednim państwie

Jakże dziwne mają problemy w sąsiednim państwie

 

Temida

    fot. Википедия   Фемида – Temida

Pewien znajomy Rosjanin, Sasza, ma pecha - mieszka w Archangielsku, gdzie jest aż zimno i choćby chłodno przez większość miesięcy w roku. Gdyby mieszkał w Moskwie lub w Petersburgu, miałby cieplej. Jednak pech dotyczy jeszcze innej dziedziny, tym razem sądownictwa postradzieckiego - dwa wymienione duże miasta są już zamieszkałe przez coraz bardziej normalnych i światłych ludzi, w tym prawników. Pewne cywilizowane normy już tu jakoś zaczęły kiełkować tuż po upadku ZSRR (czy jak ktoś woli - ZSRS) i zagnieździły się na dobre, jednak na północy odwilż (także w charakterach i obyczajach ludzkich) nie nadchodzi tak szybko, jak w wielkich miejskich aglomeracjach i to bardziej - jak się okazuje - (pro)europejskich.

Sasza coś skrobnął, coś ktoś źle zrozumiał, poleciał do swojego kauzyperdy i dostał skazujący wyrok (już prawomocny) z rejonowego sądu dla „goroda Archangielsk”. Gościu pisze do swoich znajomych, aby oni w swoich narodowych językach sprawę nagłośnili, bo on tam całkowicie stracił zaufanie do północnorosyjskiego umysłowo zmrożonego sądownictwa.

Istotnie, dla nas to chyba jest całkowicie niezrozumiała sprawa, bo my w Polsce, już taki a podobny etap mamy za sobą. Jak to dobrze, że nie przyszło nam się urodzić ani w Moskwie, ani - tym bardziej - w Archangielsku. Mieliśmy trochę więcej szczęścia...

Jako że z Rosjanami należymy do wielkiej słowiańskiej rodziny, przeto niektóre tamtejsze obyczaje są nam znane od wieków, choćby nadużywanie trunków. Oto jego tekst, może niezbyt profesjonalnie, ale z serca przełożony. [początek tekstu uznanego w Rosji za przestępczy].

Na początek należy zarejestrować się na jednym z najpopularniejszych portali, zamieścić swoje dane i okrasić je swoją fotką. Trzeba założyć albo skorzystać z już założonego wątku, najlepiej nietuzinkowego, wręcz kontrowersyjnego, np. „Najbardziej trunkowy z wątków”. Trzeba wmieszać się w zgromadzenie innych użytkowników, co nie jest trudne, zważywszy, że niemal wszyscy opowiadają o chlaniu oraz o innych czynnościach towarzyszących tej czynności. Dodatkowo okrasza się to wszystko zdjęciami z libacji oraz przaśnymi dowcipami, które niejako ściśle z pijaństwem się wiążą. Nic to, że większość tekstów i fotek jest sprzeczna z regulaminem danego portalu - już dawno admin nie zwraca uwagi na prawne uchybienia, bowiem ani nie nadążyłby z kasowaniem setek wypowiedzi i skanów, ani też nie zostałby zbytnio pochwalony za przesadyzm przez właściciela portalu, który jednak jest z jakichś powodów zainteresowany zwiększaniem popularności na forach, a przecież czepialstwo i przesadne trzymanie się regulaminów powoduje spadek zainteresowania znakomitą częścią społeczeństwa, która akurat lubi sobie pociągnąć z gwinta. [u nas jest chyba identycznie].

Od czasu do czasu na takie forum wpadnie (jak mucha w pajęczą sieć) jakiś mądrala a naiwniak, który spróbuje nawiązać kontakt ze starymi wygami ruchu trunkowego. Taki coś chlapnie, wymądrzy się, zwróci uwagę; krótko pisząc - od razu zamelinowanej tamże większości „koneserów” jawi się, że jest przypadkową łajzą niewiedzącą o co na tym forum tak naprawdę chodzi.

Z początku nawet taki naiwniak zasygnalizuje adminowi, że większość tekstów jest zamieszczana niezgodnie z regulaminem, co (wobec nawału roboty) zakończy się propozycją moderowania wpisów przez owego naiwniaka. Ponieważ towarzycho nie zapisało się na najbardziej „wytrawny” wątek, aby dyskutować o bycie i niebycie [to było modne za komuny, ale wówczas nie było internetu], ale aby rozważać „picie i niepicie” (nie tylko w aspekcie napojów), przeto pospolite ruszenie zwołuje się i pisze zbiorowe doniesienie na niedobrego moderatora, co admin konstatuje - skoro większość (demokracja!) sobie życzy, to skreślmy mądralińskiego z funkcji moderatora.

Oczywiście, wszelkie wymiany zdań są okraszane typowymi łacińskimi (odmiana kuchenna) okrzykami, wezwaniem do ustawki, połajankami, a jeśli ktoś odważniejszy opowie się za byłym już moderatorem, to także jest skończony pośród ryku śmiechów, przekleństw i obelg. [u nas jest podobnie, choć jednak spokojniej, wiadomo - jesteśmy bliżej cywilizowanego środka Europy]. Żadnego wrażenia nie robi nawet sugestia – „kochani, przecież pisujecie tutaj pod własnymi danymi osobowymi i zamieszczacie swoje autentyczne zdjęcia, że przecież przynosicie wstyd uczelni, której ponadto sygnalizujecie, że przysięgę studencką macie pod plecami, że w końcu ktoś to może skopiować i napisać interesujący artykuł o części polskiego społeczeństwa albo ktoś może przypadkiem wejść na to forum i ujrzeć wasze inne (nieznane im do tej pory) oblicze, a ponadto (w przypadku pogróżek) może być taki materiał przekazany do prokuratury lub na waszą uczelnię”. Żadnego zastanowienia – „a pisz sobie i kopiuj!”.

No to sobie ktoś kopiuje i omawia temat na innym portalu...

I tu następuje zwrot akcji. Otóż zawsze jakiś pisarz, kolejarz, czy urzędnik lub wykładowca opamięta się i szybko kasuje swoje konto. Łudzi się albo jest przekonany, że śladu jego działalności nie ma. Na innym portalu znajduje swoje wypowiedzi (pogróżki, wulgaria, pomówienia oraz fotki z walającymi się butelkami określonego autoramentu) i mimo że autor piszący kolejną pracę opartą na metodologii słynnego Iwana Pietrowicza Pawłowa (a onże miał dobre uniwersyteckie wsparcie w swych dociekaniach) chce zrobić podobną karierę i uzyskać za swoje rewelacje wyższy stopień naukowy, tenże przykładowy pisarz nagle zaczyna myśleć o swojej godności i udaje się do renomowanej kancelarii adwokackiej. Tam przedstawia prawnikowi swój punkt widzenia i skarży się na wszystko, co go boli, niczym była dziewica, która w sezonie urzędowała w amsterdamskiej Dzielnicy Czerwonych Latarni, powróciła do swego miasteczka i chce podać do sądu każdego, kto opowiada o jej wyczynach, a którymi to sama chełpiła się po drugiej stronie Europy na forum „Najbardziej upadłe panienki”.

Cóż czyni rosyjski adwokat, który jest przekonany przez takiego pisarza, że padł ofiarą spisku? Ano taki dżentelmen (wzór cnót prawniczych) sporządza pismo oraz wysyła je do mądrali listem poleconym z potwierdzeniem odbioru. A tam już nie ma śladu atmosfery pijackiego chuchu, lecz mamy jakieś finansowe i kosmiczne żądania...

Działając w imieniu Pisarza wzywam Pana [ongiś pisali per ‘Wy’ a nawet ‘wy’] do zaniechania naruszania Jego dobrego imienia i czci za pomocą dokonywania wpisów na rozmaitych stronach internetowych. Głoszone przez Pana twierdzenia, sformułowane opinie i wskazane fakty nie zostały oparte na prawdzie i w sposób dotkliwy naruszają dobre imię i prawo do prywatności mojego Klienta, tak niezbędne dla wykonywania działalności twórczej w dziedzinie nauczania i pisarstwa. Informuję Pana, iż dobro osobiste jakim jest dobre imię i nienaganna opinia osoby publicznej, jakim jest wykładowca i pisarz, bezsprzecznie podlega ochronie przewidzianej w Kodeksie cywilnym. Naruszając więc dobra osobiste mojego Klienta, naraża się Pan na odpowiedzialność zarówno cywilną, jak i karną.

W celu usunięcia skutków dokonanego naruszenia dobrego imienia Pisarza, wzywam Pana, aby w nieprzekraczalnym terminie 7 dni od daty otrzymania niniejszego pisma:

1. Usunął wpisy na wszystkich portalach, odnoszące się do Pisarza;

2. W formie wpisu na wszystkich portalach, złożył oświadczenie następującej treści:

Niniejszym Mądrala przeprasza Pisarza za użycie na niniejszym forum zwrotów sugerujących niewłaściwe zachowanie się Pisarza. Nie jest prawdą jakoby Pisarz zachowywał się niegodnie, nieuprzejmie, złośliwie bądź wulgarnie. Nieprawdziwe jest twierdzenie, aby sam chlał oraz namawiał innych użytkowników do konsumpcji alkoholu graniczącego z jego permanentnym nadużywaniem. Nadto - przytaczane przez mnie fragmenty niektórych Jego wypowiedzi zostały wyrwane z kontekstu (pomiędzy kolejnymi upojeniami) - bez Jego zgody - przez co utraciły swój pierwotny sens. Użyte przeze mnie sformułowania czy sugestie nie zostały oparte na prawdziwych zdarzeniach.

3. Dokonał zapłaty kwoty 200 000 rubli tytułem zadośćuczynienia za wyrządzoną mojemu Klientowi szkodę niematerialną spowodowaną naruszeniem dobra osobistego na wskazany numer rachunku bankowego Kancelarii Adwokackiej: [...].

Wzywam Pana również do poinformowania - w formie pisemnej - o dacie przeprowadzenia powyższych czynności i przedłożenia stosownego dowodu ich dokonania. W przeciwnym wypadku zmuszony będę, w imieniu i na rzecz Pisarza, wystąpić na drogę sądową z odpowiednim powództwem, co spowoduje po Pana stronie dodatkowe wydatki (opłaty sądowe, koszty zastępstwa procesowego).

O, i taki tekst wstawia prawniczy bufon w 20 lat po obaleniu radzieckiej komuny, przy czym nawet nie zapoznał się z materiałami dowodzącymi, że Pisarz ostro popijał (o czym sam pisał na forum), że robił sobie fotki w barze (i to nie mlecznym), że - obok wędlin klasycznych - po forum latało mięsiwo określonego a podłego gatunku. Jak widać, dobry prawnik nawet z kurtyzany zrobi dziewicę i jeszcze każe zapłacić klientom za potwarz, choć oni wielokrotnie zapłacili jej za podplecze...

Dlaczego mecenas apeluje o zaniechania naruszania dobrego imienia i czci, kiedy to sam zainteresowany nie dbał o swoje dobre imię i cześć? Dlaczego zakłada, że podane informacje nie są oparte na prawdzie, skoro nawet nie zwrócił się po zapisy posiadane przez drugą stronę? Dlaczego nie interesują go pomówienia Pisarza na szkodę Mądrali? Czy w taki sposób działa nowoczesny prawnik - kto pierwszy dobiegnie do mecenasa, to ma sprokurowane pismo o kasę?

Kiedy już zwiedziało się całe towarzystwo od kielicha o szykującej się kasie dla Pisarza, to snadnie również pokasowało swoje konta i udało się drogą przez niego przetartą, do coraz sławniejszego rosyjskiego adwokata, który wystawia rachunek naiwnemu Mądrali już nie na 200 tysiączków, ale na dwadzieścia melonów.

Kto mecenasowi dał prawo do oznajmienia, że „wskazane fakty nie zostały oparte na prawdzie”, skoro nawet nie zapoznał się z dowodami drugiej strony? Nawet nie zapytał, czy takie istnieją, zatem nawet nie wie, że są do wglądu! Przecież to jaskrawy przykład braku profesjonalizmu! [koniec felietonu – kto domyśla się za co grozi Saszy kolonia karna?]

No tak, trudno właściwie pojąć, za co tamtejszy północnorosyjski wymiar (złośliwie nazywany przez Rosjan) niesprawiedliwości prześladuje swoich obywateli, ale cóż, to w sumie ich wewnętrzna sprawa, my mamy inne, ważniejsze i na wyższym poziomie spory, nie jakieś pieniackie procesiki. Gdyby ktoś chciał przetłumaczyć felieton Saszy na inny język, to zachęcam i proszę tu zamieszczać - linki przekażę Aleksandrowi i podczas przepustek (tam nie Norwegia, choć całkiem do niej blisko - nie ma w celach internetu) będzie mógł zapoznać się z przekładami i choć większości nie zrozumie, to będzie czuł pewną więź w ramach solidarności wielkiej naszej europejskiej rodziny.

Sasza jest pewien, że trójka archangielskich mieszkańców (trunkowy pisarz, jego niekompetentny adwokat i niekumaty sędzia tamtejszej Femidy, czyli Temidy) to bezmózgie typy przekonane o swoich racjach a skostniały system tam panujący nie chce poznać faktów; jeśli nasz korespondent nie przeprosi nawiedzonego a przestępczego patafiana, to grozi mu grzywna 1 000 000 rubli. Ale za co ma przeprosić?!

Jednak w Polsce mamy - jestem o tym przekonany - mniej togowych kretynów! Ciekawe, czy wyroki, które zapadły w sąsiednim państwie (spoza UE) mogą stanowić podstawę ocenzurowania w Polsce, czyli do zdjęcia u nas tekstu zakazanego w Rosji a widocznego poza obszarem tej wielkiej federacji? Czy w Polsce można ścigać tłumacza, który zamieścił przełożony tekst uznany w Rosji za przestępczy? Czy felieton „Jak zarobić w internecie 200 tysięcy rubli?” może konkurować z „Mein Kampf” o pierwszeństwo na zakazanej liście publikacji w Europie? U nas chyba nie ma jeszcze takiej zakazanej listy?