JustPaste.it

Jak łatwiej żyć? Poznaj samego siebie!

k_ochronazdrowia.jpg&w=160&h=100&zc=1Znajomość niektórych mechanizmów psychologicznych czyni życie zdecydowanie łatwiejszym. Często bywa tak, że trzeźwy ogląd rzeczywistości zaburzają wewnętrzne zapętlenia, z których ani nie zdajemy sobie sprawy, ani tym bardziej nie potrafimy zdiagnozować czy rozwikłać. Swedenborg zwykł mawiać: "Jaki jesteś, tak i widzisz". Znaczy to mniej więcej tyle, że wewnętrzna aura emocjonalna narzuca sposób postrzegania i aurę przestrzeni zewnętrznej. Stan naszej duszy sprawia, że cała rzeczywistość układa się albo w jeden wielki alfabet radości, albo udręki.

Niektóre problemy stwarzamy sobie sami. Kiedy, na przykład, odczuwamy do kogoś nienawiść, to uczucie to nie niszczy wcale obiektu nienawiści, ale nas samych. Wszystkie emocje, i te pozytywne, i te negatywne, wracają do podmiotu jak bumerang. Dlatego warto walczyć z całą determinacją z uczuciami złymi, a pielęgnować te dobre. Że to trudne? Pewnie, że trudne! Jednak codzienna, żmudna praca polegająca na kontroli naszych emocji przynosi niezwykłe rezultaty. Mogę ręczyć za skuteczność takiej autoterapii.

Umysł człowieka działa w ten sposób, że przyciąga z obiektywnej przestrzeni te elementy, które są adekwatne do jego immanentnej przestrzeni. Innymi słowy, to co i jak myślimy jest czynnikiem decydującym w kształtowaniu jakości życia.

Ważnym mechanizmem psychologicznym, którego rozpoznanie ułatwia życie, jest projekcja. Moje postrzeganie drugiego człowieka zdeterminowane jest przez zasadnicze tendencje i dominanty psychiczne. Ktoś z niską samooceną będzie widział w innym przede wszystkim nieudacznika, kogoś, kto w życiu sobie nie radzi. Ktoś z inklinacjami do kradzieży w innym będzie widział złodzieja. Intrygant będzie podejrzewał wszystkich, że spiskują przeciwko niemu. Ktoś z niskim poziomem kultury osobistej jest skłonny widzieć wokół siebie głównie przejawy chamstwa.

Bywa i odwrotnie! Człowiek dobry i przyjaźnie usposobiony nie będzie nikogo podejrzewał o złe intencje, co często rodzi skutki bardzo niepożądane. Ktoś, kto jest odpowiedzialny skłonny jest uważać za pewnik, iż wszyscy wokół są tacy sami. W momencie, gdy ma do czynienia z przejawami jawnej nieodpowiedzialności, przeżywa dysonans poznawczy, który całkowicie zaburza jego pojmowanie świata. Człowiek, który wszedł w obszar polityki po to, by podnieść swój prestiż w oczach otoczenia i własny status materialny, nigdy nie będzie w stanie pojąć polityka, którego priorytetem jest służba społeczna. Nie mogąc zrozumieć jego motywacji, będzie go podejrzewał o najgorsze rzeczy. Dla niego wszak naturalnym jest, że do polityki idzie się po to, by się nachapać. Jeśli inny tego naturalnego celu nie realizuje, znaczy że jest niebezpieczny. Dyrektor szkoły, który zdobył to stanowisko w wyniku znajomości, intryg i obmawiania konkurentów, będzie upatrywał w swoim podwładnym, który odnosi sukcesy dydaktyczne, nie szansy na rozwój zarządzanej przez siebie placówki, ale rywala czyhającego na stanowisko. Zasada myślenia jest następująca: „Ja tak postępowałem, więc on najpewniej postępuje tak samo.” Nawet, gdyby mu udowodniono, że  intencje podwładnego są diametralnie inne, nie uwierzyłby w oczywistość dowodów.

Dlatego tak ważne jest „zdjęcie projekcji”, o którym pisał Jung. Zdjęcie projekcji jest uświadomieniem sobie, że inny jest rzeczywiście inny niż w moim wyobrażeniu o nim. Jest oczyszczeniem relacji interpersonalnych. Dla tchórza będzie to oznaczać, że przestanie się bać (zrozumie, że wyrażenie własnego zdania lub jasne wyrażenie oczekiwań niekoniecznie musi mieć przykre następstwa – przeciwnie może być początkiem indywidualnego rozwoju). Człowiek opętany uczuciami pogardy i nienawiści, zrozumie, że niszczy samego siebie, a zakompleksiony, że jego zachowania i czyny są uwarunkowane zaniżonym poczuciem własnej wartości. Zdjęcie projekcji jest początkiem procesu indywiduacji – bolesnego ale bardzo potrzebnego.

Innym mechanizmem psychologicznym, którego zrozumienie zdecydowanie ułatwia życie, jest mechanizm niechęci wobec kogoś, kto ma odwagę mówić lub robić to, co uważam za dobre i słuszne, ale brak mi odwagi, by się o to upomnieć. Nienawidzimy odważnych, bo dostrzegamy w nich własny brak. Jest to paradoksalna sytuacja, ponieważ prowadzi do pomieszania stron konfliktu i racji sporu. Nienawiść do tego, kto „ma rację”, prowadzi do zbliżenia z tym, kto w naszym najgłębszym przekonaniu „racji nie ma”. W ten oto sposób przeciwnik staje się sojusznikiem w starciu z tym, kto jest obiektywnie sojusznikiem, ale z racji żywionej nienawiści staje się subiektywnym wrogiem. Mechanizm ten powszechnie bywał i nadal jest wykorzystywany przez każdą władzę autorytarną, która wie, że najbardziej skutecznym sposobem ubezwłasnowolnienia społeczeństwa jest wytworzenie takiej sytuacji, by obywatel stracił szacunek do samego siebie. Taki obywatel staje się sojusznikiem władzy!

Należy pamiętać także o tym, że ludzie by docenić twój sukces, muszą ci go najpierw wybaczyć.  Nie należy zatem zbytnio afiszować się osiągnięciami ani zdobyczami, by nie prowokować niepotrzebnie naturalnego mechanizmu zawiści. Dobrą strategią jest także doprowadzenie do „podłączenia” się innych pod mój sukces. Każdy to lubi! A w ten sposób unikniesz złowrogiej ciszy wokół ciebie. Skuteczne jest także minimalizowanie osiągnięcia, twierdzić, że mój wkład jest tak naprawdę niewielki.

autor - Jan Stasica