JustPaste.it

Dar Prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego dla Polski od Boga

którzy podobni latarniom morskim dookoła oświetlają ciemności, tak iż zagrożeni falami rozhukanymi żeglarze szczęśliwie przybyć mogą do portu”.

którzy podobni latarniom morskim dookoła oświetlają ciemności, tak iż zagrożeni falami rozhukanymi żeglarze szczęśliwie przybyć mogą do portu”.

 

 

180px-stefan-wyszyc584ski.jpg

Obchodzimy kolejną rocznicę śmierci [28.05.1981 -  Wielkiego Prymasa Polski Kardynała Stefana Wyszyńskiego, człowieka, którego na trudne czasy dała Opatrzność polskiemu Kościołowi i Narodowi. Możemy do niego odnieść słowa, które “Przewodnik Katolicki” przed prawie stu laty odniósł do ks. kard. Stanisława Hozjusza, wielce zasłużonego dla całego Kościoła i dla Polski:Dziś z perspektywy czasu jaśniej widzimy i lepiej możemy docenić rolę, jaką Prymas Wyszyński odegrał dla Kościoła i Narodu Polskiego w trudnych czasach komunizmu. Rocznica ta jest nie tylko okazją do wspomnień, ale także do poszukiwań światła i inspiracji dla naszych działań w czasach dzisiejszych, które również można nazwać czasami próby dla Kościoła, dla Narodu i dla państwa.

Siła odwagi
Poszukując jakiegoś punktu odniesienia, na którym można by oprzeć całą działalność Prymasa Wyszyńskiego, zarówno dla dobra Kościoła, Narodu, jak i poszczególnych ludzi, wskazałbym (obok zawierzenia Bogu i Maryi) jeden: odważył się nie bać. Systemy totalitarne budowane są na terrorze i opierają się na strachu. Kiedy ktoś, a za nim inni, przestaje się bać, wtedy rozpoczyna się upadek systemów totalitarnych, i tak stało się z polskim (a także sowieckim) komunizmem. Pod datą 25 września1953 r. (piątek), a więc datą aresztowania Prymasa Wyszyńskiego, kiedy przedstawiciele służb bezpieczeństwa po północy wdarli się do kurii biskupiej, ksiądz Prymas z całą mocą – jak czytamy w “Zapiskach więziennych” – oświadczył aresztującemu go oficerowi:

“(…) protestuję (…) przeciwko gwałtowi, przeciwko sposobom postępowania z obywatelem, którego państwo mogło dosięgnąć w inny sposób, zgodny z Konstytucją. Protestuję przeciwko uniemożliwieniu mi sprawowania rządów nad diecezjami gnieźnieńską i warszawską. Protestuję przeciwko pogwałceniu jurysdykcji Stolicy Świętej, którą wykonywałem na mocy uprawnień specjalnych. (…) Protestuję przeciwko zakazowi spoglądania przez okno” (s. 14).

Ta postawa odwagi, która znosi strach, opisana na pierwszych stronach “Zapisków”, będzie towarzyszyć cały czas Prymasowi i okaże się jego wielką siłą, a zarazem zagrożeniem dla komunistycznego systemu. Odwaga, świadomość własnych praw obywatelskich, domaganie się prawa do prowadzenia misji duszpasterskiej, niepozwolenie na zastraszenie siebie, na zamknięcie ust – to cechy bardzo potrzebne dzisiejszemu polskiemu Kościołowi: zarówno duchownym, jak i świeckim.

Dziś, kiedy kierujemy nasz wzrok w stronę państw komunistycznych, takich jak Chiny, Kuba, Korea Północna czy Wietnam, w których dokonuje się przymusowej ateizacji – widzimy, że tym, co utrzymuje w tych państwach komunizm, jest właśnie strach napędzany państwowym terrorem. W ostatnich tygodniach pojawiły się nowe informacje na temat życia chrześcijan w tych państwach, a mianowicie, że grupy katolików podejmują próby przełamywania strachu przed komunistycznym reżimem, szczególnie w Wietnamie, a także w Chinach. Katolicy tych państw domagają się prawa do wolności wyznawania wiary, gromadzenia się w świątyniach i życia religijnego, co budzi oczywiste niezadowolenie reżimu i prowadzi do zaostrzenia państwowych restrykcji.

Prymas Wyszyński wiedział, że swoją nieustraszoną postawą wobec przedstawicieli komunistycznych władz państwowych, tajnych służb czy milicji daje przykład odzyskiwania sił ducha dla duchowieństwa i ludzi świeckich, zgodnie z ewangelicznym przesłaniem, by nie lękać się tych, którzy ciało zabijają, ale duszy zabić nie mogą. Warto tu przypomnieć, że kiedy władze komunistyczne próbowały podporządkować sobie Kościół, ks. kard. Wyszyński pisał w Liście Episkopatu Polski do Rządu (8 maja 1953 r.): “Rzeczy Bożych na ołtarzu cesarza składać nam nie wolno. Non possumus”. Uczył, jak żyć, mimo biedy i ideologicznego zniewolenia, z podniesioną głową, z godnością, z wewnętrzną wolnością.

Strach współczesnego Polaka ma nieco inny charakter, ale dalej pozostaje elementem władzy rządzenia. Strach ten uzewnętrznia się na różne sposoby. Strach przed suwerennością myśli i własnym zdaniem przejawia się w poprawności politycznej; strach przed prawdą przejawia się w ucieczce w relatywizm; strach przed otwartym wyznawaniem wiary przechodzi w udawaną religię; strach przed przestrzeganiem zasad moralnych ujawnia się w tolerancji zła; strach przed zachowaniem patriotyzmu i tradycji narodowych przejawia się w nihilizmie.

Prymas Wyszyński wiedział, że Polak, który boi się tylko Boga, który wie, że należy bardziej słuchać Boga niż ludzi, okaże się obywatelem bardzo niebezpiecznym dla komunistycznego totalitaryzmu. I dziś warto o tym pamiętać, że człowiek głęboko wierzący, prawdziwy katolik, wyzwolony od strachu wobec władzy, jest i będzie niebezpieczny dla każdego totalitaryzmu.

Budzić świadomość podmiotowości
Jednym z głównych celów komunizmu było dążenie do ubezwłasnowolnienia podstawowych podmiotów społecznych: rodziny, organizacji kościelnych, a także samych obywateli, i poddanie ich totalnej kontroli ze strony państwa. Prymas Wyszyński jako znawca katolickiej nauki społecznej, prawnik, teolog i filozof wiedział, że podstawą suwerenności Kościoła i Narodu jest suwerenny w swoim istnieniu i działaniu człowiek. Suwerenność zaś to nic innego jak wolność samostanowienia o sobie, o własnej rodzinie, własnym życiu i działaniu, a także o państwie. W tym też przejawia się autentyczna podmiotowość zarówno człowieka, jak i całych społeczeństw. Świadomość chronienia tego w polskim społeczeństwie, przypominania o tym, walki o to, od początku towarzyszyła Prymasowi Wyszyńskiemu. Wystarczy przywołać temat rozprawy doktorskiej, który brzmiał: “Prawa rodziny, Kościoła i państwa do szkoły”. Świadomość praw rodziny, świadomość praw katolików, praw Kościoła katolickiego, świadomość praw ludzkich – to było fundamentem budowania autentycznej podmiotowości polskiej rodziny, polskiego Kościoła i Polaka. Nic więc dziwnego, że Prymas Wyszyński do budzenia świadomości własnej podmiotowości Polaka, polskiej rodziny, polskiego Kościoła, polskiego katolika przywiązywał wielką wagę. W tym widział ochronę najcenniejszych wartości rodzinnych, religijnych, patriotycznych i ludzkich, dzięki którym Polska i Polacy mogli zachować w czasach komunistycznego zniewolenia własną wolność i suwerenność. Obronić własne Westerplatte.

Po czasach tzw. transformacji ustrojowej rozpoczętej w 1989 r. wydawało się, że polskie społeczeństwo odzyskało na nowo swoją podmiotowość, że może samostanowić o sobie, o swojej religii, kulturze, polityce, wychowaniu, że jesteśmy społeczeństwem obywatelskim. Włączenie w struktury Unii Europejskiej miało tę suwerenność i podmiotowość jeszcze bardziej umocnić, zaś wybrany demokratycznie rząd miał zrobić wszystko, by tego strzec. Tymczasem analizując suwerenność gospodarczą, a także polityczną Polski, obserwując ostatnie społeczne protesty różnych grup zawodowych, w tym także ludzi wierzących domagających się swoich niezbywalnych praw w związku z blokowaniem dostępu do multipleksu dla katolickiej Telewizji Trwam, uświadamiamy sobie, że znowu stajemy przed problemem ubezwłasnowolnienia społeczeństwa przez rządzące partie, ubezwłasnowolnienia katolików, ubezwłasnowolnienia Kościoła katolickiego. W Polsce, w której wyznanie katolickie deklaruje 94 proc. społeczeństwa, chce się to społeczeństwo pozbawić podmiotowości i ubezwłasnowolnić. Okazuje się, że dziś musimy na nowo walczyć o prawa rodziny, o prawa katolików do własnych środków przekazu, o prawa do nauczania historii, o prawa ludzi pracy do godnej pracy i płacy, walczyć o prawo stanowienia o sobie, o swą podmiotowość. I tu znowu staje przed nami postać Wielkiego Prymasa Polski, który jak morska latarnia rzuca światło, w którym kierunku iść, przed czym się bronić, czego unikać, o co walczyć i w walce tej nie ustawać.

Odnaleźć siłę w Bogu
Komunizm walczył może nie tyle z Bogiem, ile z ludźmi wierzącymi w Boga. Stąd państwo komunistyczne podejmowało wszelkie działania, aby wykorzenić Boga z serc ludzkich. Poczynając od przedszkoli, poprzez szkoły podstawowe, zawodowe, licea, technika, szkoły wyższe ideolodzy komunistyczni środkami administracyjnymi przeprowadzali przymusową ateizację. Wyrzucenie religii ze szkół, zdejmowanie krzyży ze ścian szpitali, instytucji państwowych, szkół i urzędów było nagłaśniane jako proces oddzielania Kościoła od państwa i budowania państwa neutralnego, czyli ateistycznego.

Prymas Wyszyński widział w tym niebezpieczeństwo nie tylko dla społeczności ludzi wierzących, lecz dla wszystkich obywateli Polski, co później w dobitnych słowach wyraził Jan Paweł II, przestrzegając przed straszliwymi skutkami rugowania Boga z życia ludzi i społeczeństw ludzkich, a czego świadkami byliśmy w niedalekiej historii.

“Skoro człowiek sam, bez Boga, może stanowić o tym, co jest dobre, a co złe – przypominał Papież Polak – może też zdecydować, że pewna grupa ludzi powinna być unicestwiona. Takie decyzje na przykład były podejmowane w Trzeciej Rzeszy przez osoby, które po dojściu do władzy na drodze demokratycznej uciekały się do nich, aby realizować przewrotny program ideologii narodowego socjalizmu, inspirującej się przesłankami rasowymi. Podobne decyzje podejmowała też partia komunistyczna w Związku Radzieckim i w krajach poddanych ideologii marksistowskiej (…). Chodziło tu zazwyczaj o eliminację w wymiarze fizycznym, ale czasem także moralnym: mniej lub bardziej drastycznie osoba była pozbawiana przysługujących jej praw (…). Po upadku ustrojów zbudowanych na “ideologiach zła” wspominane formy eksterminacji w tych krajach wprawdzie ustały, utrzymuje się jednak nadal legalna eksterminacja poczętych istnień ludzkich przed ich narodzeniem. Również i to jest eksterminacja zadecydowana przez demokratycznie wybrane parlamenty i postulowana w imię cywilizacyjnego postępu społeczeństw i całej ludzkości.

Myślę na przykład o silnych naciskach Parlamentu Europejskiego, aby związki homoseksualne zostały uznane za inną postać rodziny, której przysługiwałoby również prawo adopcji. Można, a nawet trzeba się zapytać, czy tu nie działa również jakaś inna jeszcze “ideologia zła”, w pewnym sensie głębsza i ukryta, usiłująca wykorzystać nawet prawa człowieka przeciwko człowiekowi oraz przeciwko rodzinie” (“Pamięć i tożsamość”, s. 19-20). Prymas Wyszyński w odpowiedzi na te zagrożenia formułuje program nowenny dla uczczenia tysiąclecia chrztu Polski oraz przygotowuje tekst odnowienia ślubów jasnogórskich, by w ten sposób umacniać wiarę w swoich braciach. Z drugiej strony domaga się praw dla ludzi wierzących, którzy są obywatelami państwa, które ma być miejscem, gdzie ludzie wierzący powinni także mieć możliwość realizować się jako jego obywatele. Państwo jest przecież dla obywatela, a nie odwrotnie. Ponadto państwo jest dla takiego obywatela, jakim jest Polak w rzeczywistości, a nie jakiegoś wypreparowanego, a w Polsce 94 proc. obywateli to ludzie wierzący, i w dodatku katolicy.

Dziś polski Kościół i polscy katolicy stają przed podobnymi problemami, z jakimi w latach pięćdziesiątych mierzył się ks. kard. Stefan Wyszyński. Powracają próby rugowania religii ze szkół, walki z krzyżami wiszącymi w szkołach, szpitalach i instytucjach państwowych, ośmieszania księży, podważania autorytetu Kościoła, ograniczania praw ludzi wierzących. Nierzadko robią to ci sami ludzie, którzy w czasach prześladowań komunistycznych szukali schronienia w kościołach, na plebaniach i w salkach katechetycznych. Wielu z nich zapomina dziś, że zwycięstwo “Solidarności”, podobnie jak te wcześniejsze pod Grunwaldem i Wiedniem, pod Chocimiem i Warszawą, dał nam Bóg. Widząc to wszystko, przychodzą na myśl słowa modlitwy Prymasa Wyszyńskiego, której tekst znajdujemy w “Zapiskach więziennych” pod datą 10 października 1956 r., w dniu dziękczynienia za zwycięstwo chocimskie. “Wielbię Twoją zwycięską rękę, Ojcze!

Dziękuję Ci za tę siłę wiary, która oparła się sile. Dziękuję za ten szczytny idealizm, który poniósł rody całe na pola bitew i ofiarował wszystkich niemal synów niejednej rodziny. Dziękuję za tę potęgę, którą wlałeś w skrzydła husarii. Słyszę jej śpiew i czuję pęd zwycięski. Niech to wszystko śpiewa Tobie, Ojcze Narodów. – A gdy dziękuję za przeszłość, proszę – wspomnij na bój, który dziś toczymy, by Polska nie była zalana przez obcą przewrotność, przez materialistyczną brutalność, przez półinteligencką pychę i wyniosłość. To straszna siła, która zwycięża, ogłupiając trwogą nawet mężnych i dobrych. Upomnij się o Naród Twój, którego jesteś Ojcem i Panem. Daj odpocząć odrobinę ludziom znużonym przez nieustanny ucisk i walkę” (s. 252).

 

Źródło: prof. Andrzej Maryniarczyk