JustPaste.it

Kalafiorek i praca w rolnictwie

Praca w rolnictwie, często "na czarno" nie daje ani satysfakcji ani pieniędzy. Zatrudnianie często jest koszmarem i zatrudnienie się też często jest koszmarem.

Praca w rolnictwie, często "na czarno" nie daje ani satysfakcji ani pieniędzy. Zatrudnianie często jest koszmarem i zatrudnienie się też często jest koszmarem.

 

   Okolica produkcji ogrodniczej. Rolnicy płacą około 5-6 zł za godzinę (na czarno), to nie jest dużo, ale i nie jest mało zależy, jak kto na to popatrzy, a ludzi do pracy BRAK. Znalezienie kogoś, kto pracowałby solidnie, uczciwie i przychodził do pracy systematycznie graniczy z cudem.

   Ci, którzy odważyli się zatrudniać na umowę, bardzo szybko przekonali się, że to jest walka z wiatrakami, bo większość osób jest na zasiłku dla bezrobotnych i nie mam ochoty dostawać żadnej umowy. A jak nie ma umowy, to można sobie przychodzić do pracy kiedy się chce.

   Dla pracodawcy, tu mam na myśli rolnika, który posiada kilka hektarów ziemi i nie jest w stanie ich obrobić sam, ta praca nie daje ani pieniędzy ani satysfakcji, ponieważ rolnictwo w Polsce jest jeszcze nadal mało opłacalne. Tyle się obecnie krzyczy w mediach o dotacjach unijnych dla rolników, ale mało kto wie, że te dotację otrzymują przeważnie giganci, małorolni to mogą sobie tylko o tym pomarzyć.

   Kiedyś pisząc bloga (rok 2007) napisałam post na temat pracy w rolnictwie, który (ku mojemu zaskoczeniu) polecony został przez portal internetowy i spowodował otwarcie "puszki z Pandorą". Przeczytałam wszystkie komentarze i te NORMALNE, i te wulgarne, i te krytykujące, i te popierające.

   Zgadzam się z opinią, że praca za 5-6 zł za godzinę to jest bardzo mało, ale jak ktoś jest w sytuacji bardzo dramatycznej to te 5-6 zł jest dla niego naprawdę wiele.

   Przytoczę kilka komentarzy i  to, co myślę o nich. Wiele z nich się powtarzało, osobiście nie wierzyłam w to, że te osoby wrócą jeszcze kiedyś na mój blog, ale myślałam sobie: co tam - to mój blog i mogę w nim pisać wszystko, na co mam ochotę.

- "zamiast biadolić weź się do uczciwej pracy"

Nie biadoliłam na temat mojej sytuacji finansowej, ale przedstawiłam ją w świetle pracującego i zatrudniającego rolnika.

-"jak ci tak źle, to poszukaj sobie lepiej płatnej pracy"

No, dobra myśl - tylko kiedy to zrobić, jeżeli ktoś wychodzi z domu o godz. 5:30, wraca do domu około godz. 18:00,  można jeszcze w czasie urlopu chodzić i szukać, czemu nie.

-"dlaczego nie wyjedziesz za granicę, i tam nie poszukasz pracy, zamiast 5-6 zł za godzinę, dostaniesz 6,7,8 euro"

Oczywiście, że można wyjechać za granicę, tylko jest kilka "ale", które ten wyjazd blokują. Pomijając fakt, że mam na utrzymaniu dwoje dzieci - no ok teraz to już są osoby prawie dorosłe, więc można je już zostawić same, ale jeszcze niedawno były to dzieci w pełnym tego słowa znaczeniu.

     1. Bariera językowa - w pewnym wieku nauka języków obcych to jest jak zaawansowana informatyka dla humanisty, próbowałam ambitnie podchodzić do tego tematu, ale niestety nie wychodziło.

      2. Wiek i zdrowie - każdy chciałby zatrudnić kogoś młodego, sprawnego, błyskotliwego, ja niestety jestem po kilku operacjach, mam nieuleczalną chorobę, która wiele czynności nie pozwala mi wykonywać i tyle.
      3. Zatrudnienie stałe czy czasowe -  zrezygnować z zatrudnienia na stałe po to żeby popracować przez kilka miesięcy czy lat za "godziwe pieniądze", bez żadnej gwarancji powrotu na rynek pracy w Polsce, w moim wieku to WIELKIE RYZYKO.

-"trzeba było się uczyć to teraz nie zapieprzałabyś za taki grosz"

Jeśli chodzi o wykształcenie, to nie jestem analfabetką, kiedyś ktoś z takim wykształceniem jak ja był "kimś", a osobiście mam znajomych, którzy z wyższym wykształceniem pracują w supermarkecie, bo od kilku lat wysyłają "tony" CV i... c i s z a.

-" godność ludzka ma swoją wartość, wolę już nic nie robić i brać zasiłek dla bezrobotnych niż zostać niewolnikiem, lub czarną, tanią siłą roboczą"

   Dla mnie godność ludzka polega na czymś innym, jeżeli nie miałabym tylu lat ile mam, nie miała na utrzymaniu rodziny, miała wielkie szanse na znalezienie dobrze płatnej i satysfakcjonującej pracy, to inaczej by mój świat wyglądał. . "Upokarzająca" praca jest poniżej godności ludzkiej, ale pasożytnictwo NIE - to naprawdę ciekawe stwierdzenie.

   Wracając jednak do tej pracy w rolnictwie. Praca owszem ciężka i mało płatna, ale ktoś, komu na tej pracy zależy, będzie pracował i prędzej, czy później nie zarobi 5-6 zł na godzinę, ale więcej, bo każdy rolnik potrafi docenić dobrego pracownika, jest tylko jeden GIGANTYCZNY problem, ten rolnik-pracodawca musi mieć zbyt na swój towar żeby móc zapłacić swojemu pracownikowi.

   Nikt nie zastanawia się nad tym, że rolnik ma tydzień bez niedzieli, a rok bez urlopu, bo nie można sobie wyjechać na odpoczynek i zostawić produkcji, która wystarczy tylko trzy dni i może okazać się do wyrzucenia.

   Niestety bardzo często osoby zatrudniające się w rolnictwie to ludzie, którzy albo już z samego rana przychodzą do pracy w stanie wskazującym lub mocno wczorajszym, albo w czasie pracy po trzech, czterech godzinach nie są w stanie pracować, bo…(spożyli). W czasie ośmiu godzin pracy potrafią spalić paczkę papierosów, a każdy wypalony papieros to czas bez efektywnej pracy, więc za co ma dostać taki ktoś pieniądze, za siedzenie w cieniu drzewa i palenie papieroska czy za pracę?

   Kilka słów o produkcji.

   Czy ktoś kiedyś zastanowił się nad tym ile dostaje taki rolnik za tego kalafiorka, którego my na targowisku kupujemy za 3 zł? Jeżeli ktoś nie wie, to mogę podpowiedzieć od 0,7 zł do 1 zł. I to jeszcze kalafiorek musi być odpowiedniej wielkości, bo za duży się nie sprzeda, za mały też nie.

   Ale ten rolnik koło tego kalafiorka chodzi przez kilka miesięcy. Najpierw go sieje z nasion i przechowuje w szklarni, potem musi zadbać, żeby go żadna choroba nie złapała, następnie musi go posadzić w polu i zanim on będzie taki ładny i bielutki, to musi go podlewać, odchwaszczać, pryskać przeciw robakom  itp. Zanim się obejrzy to już mu z pola zniknie kilkadziesiąt takich kalafiorków, które ktoś sobie sprzeda pod targowiskiem za 2 zł od sztuki. Żywot lipcowego kalafiorka zaczyna się już pod koniec marca czy w kwietniu.

   Kilka tygodni pogody słonecznej, bezdeszczowej i ten kalafiorek może zostać wspomnieniem bezgotówkowym, kilka dni deszczu i też ten kalafiorek może zostać wspomnieniem bezgotówkowym, ale co to obchodzi konsumenta.

   No tak, miało być o pracy w rolnictwie, a skończyło na produkcie rolniczym.