Przyjdź ukochany,
przyjdź i ukołysz.
Modlitwą wieczorną wzywam...
Przyjdź najmilejszy,
ról w akcie życia
tylko przed tobą nie grywam.
Chcę dziś usłyszeć
zgrzyt klucza w zamku
kroków twych ciche odgłosy.
Wznieć mały płomyk,
ogrzej nadzieją,
osuszyć chciej krople rosy.
Zasłoń swym cieniem,
otul ramieniem,
przed świtem pozwól odpocząć.
Weź mnie za rękę
i prowadź cicho
w nockę tę ciemną, głęboką.
A gdy brzask jasny
zawita nagle
nad cienia twego obłokiem,
przytul raz jeszcze,
słodko ucałuj
i oddal się szybkim krokiem.
Nie żałuj miły
mi twej pociechy.
Nie szczędź mi twego westchnienia.
Daj choć namiastkę,
choć chwilkę małą
widzieć spełnione marzenia.
Bajdurz do ucha
swoje bajania,
snuj opowiastki do rana,
bo tylko z tobą,
śnie najmilejszy,
nie jestem tak całkiem sama.
Zdjęcie z netu.
Październik 2011