JustPaste.it

Czy będą wyższe emerytury?

Jaruzelski, wypowiadając wojnę swojemu społeczeństwu, potrzebował do tego służb mundurowych, które przekupił superprzywilejami emerytalnymi

Jaruzelski, wypowiadając wojnę swojemu społeczeństwu, potrzebował do tego służb mundurowych, które przekupił superprzywilejami emerytalnymi

 

 

974f9f9e1a66c3df238a16898499626c.jpg

Sejm przyjął ustawę podwyższającą wiek emerytalny o dwa lata dla mężczyzn i aż o siedem lat dla kobiet. Jednym z argumentów przygotowanym przez rządowych ekspertów był fakt, że dzięki temu emerytury będą wyższe. Ale z drugiej strony państwo chce na tej operacji zaoszczędzić. To albo zyska państwo, albo zyskają przyszli emeryci.

Obecnie w Polsce emerytury są dość dobre jak na nasz standard życia, co wynika z bezsensownej metodologii ich obliczania (bierze się np. 10 najlepszych pod względem zarobków lat z rzędu i na tej podstawie ustala wysokość emerytury). Młode roczniki nie będą mogły liczyć na tak duże emerytury, pomimo znacznie wyższych płaconych składek emerytalnych. Po prostu ZUS działa jak piramida finansowa. Ci, którzy są na samej górze (najstarsi), będą mogli liczyć na najwięcej, co jest finansowane przez tych na dole.

Emerytury są wysokie

 

Kadr z musicalu "Nędznicy" na podstawie powieści Wiktora Hugo.

Problem z systemem emerytalnym zaczął się, gdy tych na dole zaczęło być coraz mniej, a tych na górze coraz więcej. Już dziś mamy do czynienia raczej z trapezem finansowym, a w ciągu dosłownie parunastu lat będzie to prostokąt, tzn. że płacących składki emerytalne będzie tylu, co ich pobierających. Dopóki mieliśmy piramidę w kształcie trójkąta, wszystko było w porządku. Politycy mogli troszczyć się o emerytów, ci mogli zawsze narzekać na niskie emerytury, a tym samym wzmagać presję na rządzących. To doprowadziło nas do obecnego stanu, gdzie do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (który wypłaca składki nie tylko emerytom, lecz również rencistom, matkom na urlopie macierzyńskim, osobom chorującym w okresie pracy) trzeba w ciągu roku dopłacić prawie 70 miliardów zł, czyli więcej niż wynoszą wszystkie wpływy budżetowe z akcyzy (od paliwa, energii elektrycznej, alkoholu i tytoniu). To jest dzisiejszy stan faktyczny – składki płacone przez pracobiorców i pracodawców nie wystarczają na pokrycie wszystkich zobowiązań, jakie przyjęło na siebie, w ich imieniu, państwo. Patologii w tym obszarze jest mnóstwo – od lewych, zupełnie zdrowych rencistów, poprzez mundurowych chorujących w okresie pracy dwukrotnie więcej niż inni pracownicy (a co wynika z prostych przepisów, że mundurowi podczas kataru dostają 100% swojego wynagrodzenia, a inni pracownicy 80%). Jednak i emeryci dostają znacznie więcej, niż by się to im należało z zebranych składek. W 2010 roku FUS zebrał ze składek ok. 90 miliardów zł, z czego ok. 13,5 miliarda przeznaczył na różnego rodzaju zasiłki (macierzyńskie, pogrzebowe, chorobowe, opiekuńcze).

 

Czyli de facto z 76,5 miliarda zł powinien sfinansować wszystkie renty i emerytury (na które w rzeczywistości przeznaczył 144 miliardy złotych). Na renty przeznaczył 40 miliardów, czyli idąc dalej tym tropem, na emerytów powinno zostać 36,5 miliarda. Tyle było w 2010 roku pieniędzy na ten cel ściągniętych ze wszystkich naszych składek (w 2011 roku będzie więcej o ok. 17 miliardów, które nie trafiły do Otwartych Funduszy Emerytalnych). A emerytów w 2010 roku było 5 milionów (nie licząc mundurowych, którzy pobierają swoje świadczenia bezpośrednio od swoich byłych pracodawców – co np. wojsko kosztuje 5,5 miliarda złotych rocznie, pożerając ponad jedną piątą wszystkich wydatków na obronność). Jak łatwo policzyć, nie są to duże kwoty na jednego emeryta.

Trzeba jeszcze pamiętać, że kochany przez wszystkich Zakład Ubezpieczeń Społecznych bierze za obsługę ok. 4 miliardów, więc tak naprawdę do dyspozycji emerytów zostaje 32,5 miliarda złotych. Daje to ok. 550 zł emerytury miesięcznie brutto, czyli do ręki o ok. 100 zł mniej. 450 zł to jest kwota, jaką powinni średnio dostawać dzisiejsi emeryci, gdyby zostawić wszystkie pozostałe zasiłki i świadczenia na niezmienionym poziomie i kazać Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych finansować wszystkie wypłaty ze zgromadzonych składek. I dlatego państwo musi przekazywać wszystkie wpływy z akcyzy (plus praktycznie wszystkie zyski ze spółek państwowych) do FUS, żeby tym emerytom ulżyć.

Z czego wynika tak niskie świadczenie, jakie powinni otrzymywać emeryci?Głównie z rozbudowanych do granic absurdu przywilejów emerytalnych. A to dla nauczycieli, a to górników, kierowców (ale tylko jeżdżących dla państwowych przewoźników – ci, którzy jeżdżą dla prywaciarza, już muszą pracować do ustawowego wieku emerytalnego). Dopiero rząd PO-PSL znacznie ukrócił te przywileje, ale przecież osoby, które nabyły takie świadczenia, ciągle je otrzymują – pomimo wciąż młodego wieku. W Polsce aż prawie 30% emerytów płci męskiej i 18% płci żeńskiej ma mniej niż ustawowy wiek emerytalny. To danie przywilejów tym ludziom rozwaliło polski system emerytalny, a średni wiek emeryta (bez mundurowych, gdzie jest dużo niższy) w Polsce wynosi ok. 68 lat. Na liczby bezwzględne przekłada się to tak, że 1 milion 150 tysięcy osób jest poniżej ustawowego wieku emerytalnego, a dostaje świadczenia – i to bez mundurowych (których poniżej ustawowego wieku emerytalnego jest ok. 150 tysięcy). Na wszystkie emerytury mundurowe płacimy prawie 13 miliardów złotych. I nie dość, że mundurowi krócej pracują, to średnio pobierają o tysiąc złotych wyższe świadczenia niż pracownicy cywilni.

Na dzień dzisiejszy przeciętna emerytura wynosi ok. 1800 zł, a mundurowa 2800 złotych. Ani jedna grupa, ani druga w całości tych emerytur nie wypracowała (co nie zmienia faktu, że wielu ludzi wypracowało znacznie więcej, ale myślący o sprawiedliwości społecznej politycy jednym zabierają, by dać innym). 1800 zł brutto, chociaż ze składek wynika, że powinno to być ok. 550 złotych. Ten system po prostu dłużej trwać nie mógł.

Zła droga

Rząd musiał coś zrobić. Ale zamiast ukrócić wszystkie, dosłownie wszystkie przywileje dla nielicznych, którzy tak naprawdę najwięcej kosztują podatników – postanowił podwyższyć większości wiek emerytalny, by niektóre grupy zawodowe ciągle mogły się cieszyć dużymi przywilejami. Wprowadzenie z terminem wypowiedzenia 15 lat wydłużenia niezbędnego stażu pracy dla mundurowych (z 15 do 25 lat) nie jest żadnym rozwiązaniem. Mówienie o tym, że należy umów dotrzymywać i powiedzieć jasno dopiero rozpoczynającym służbę ludziom, że od teraz (a konkretnie od 1 stycznia przyszłego roku) będą pracować 25 lat, a nie 15, też nie jest argumentem za tak długim okresem wypowiedzenia. Czy wprowadzając ten przywilej, ktokolwiek dawał 15-letni okres oczekiwania, czy od razu wprowadził go dla również tych, którzy już pracowali? Przywilej polega na tym, że w każdej chwili można go odebrać. Utrzymywanie w skrajnym przypadku 35-letnich emerytów przez następne 40 lat przez resztę społeczeństwa – to jest prawdziwe złodziejstwo, a nie cofnięcie przywilejów emerytalnych bez okresu 15-letniego wypowiedzenia.

Podwyższenie wieku emerytalnego wszystkim powinno zacząć się dopiero w momencie, gdy całkowicie ukrócone zostaną przywileje emerytalne. Od starożytności (zanim wprowadzono powszechny system emerytalny) jedyną grupą, która mogła liczyć na wypłatę jakichkolwiek pieniędzy od króla bez wykonywania żadnej pracy, byli ranni weterani wojenni. Przekładając na dzisiejsze czasy, było to coś w rodzaju renty. I skoro dziś na renty wydajemy w Polsce prawie 40 miliardów złotych, to nie ma żadnego uzasadnienia dla wcześniejszych emerytów. Jeżeli ktoś jest niezdolny do pracy, to idzie na rentę. Nie powinno się wszystkich grup zawodowych wrzucać do jednego wora. Jeżeli 1 procent nauczycieli w wieku powyżej 60 lat nie może pracować, to niech ten 1 procent idzie na rentę, a nie wszyscy na wcześniejszą emeryturę. Jeżeli żołnierz w wieku 50 lat nie może siedzieć za biurkiem i wykonywać pracy, którą normalnie wykonuje cywil, to niech idzie na rentę. Każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie, jak to obecnie dzieje się w przypadku przyznania renty, a nie wszystkim z danej grupy zawodowej przyznawać wcześniejsze emerytury. Bo możemy sobie mówić (a takie głosy na prawicy są często słyszane), że należy dotrzymywać umów, jeżeli ktoś zaczął pracę w mundurówce, to powinien po 15 latach dostać emeryturę itp. Tylko należy zapytać, kto za to zapłaci. Kto płaci za to, że generał Jaruzelski, wypowiadając wojnę swojemu społeczeństwu, potrzebował do tego służb mundurowych, które przekupił superprzywilejami emerytalnymi?

Wyższa emerytura

Zostawiając ocenę obecnej zmiany wieku emerytalnego, należy zadać sobie pytanie, czy faktycznie emerytura będzie wyższa. Wg obecnych obliczeń dokonanych na podstawie kalkulatora emerytalnego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, dla 20-letniego mężczyzny zaczynającego pracę w 2010 roku podwyższenie wieku emerytalnego o dwa lata spowoduje (przy medianie zarobków w Polsce 2 tysiące złotych brutto) podwyższenie emerytury o 200 złotych brutto (z ok. 1300 do ok. 1500 zł), wg dzisiejszej wartości pieniądza. Dla kobiety przy takich samych założeniach, tylko z podwyższeniem wieku o siedem lat, emerytura wzrasta z 914 do ok. 1500 złotych. Różnica może wydawać się duża, ale trzeba też pamiętać, że przez siedem lat kobieta, zamiast dostawać co miesiąc te 914 złotych, będzie musiała pracować. A młode emerytki często dorabiają sobie do niskiej emerytury poprzez pilnowanie dzieci itp. A przez siedem lat kobieta, która zarabiała 2 tys. złotych brutto, nie otrzyma emerytury za łączną sumę 77 tysięcy złotych. Zatem nawet jeśli od 67. roku życia przez 13 lat dostanie więcej o ok. 570 złotych miesięcznie, to będzie tylko 11 tysięcy do przodu – pod warunkiem, że dożyje 80 lat. Z kolei mężczyzna, który będzie musiał pracować o dwa lata dłużej, nie pobierze w tym czasie emerytury o łącznej wartości 31 tysięcy złotych, ale później przez ok. siedem lat (taka jest przewidywana jeszcze średnia długość życia dla mężczyzn w wieku 67 lat) dostanie dodatkowo o 16,8 tysiąca więcej, a więc de facto o połowę mniej, niż gdyby przeszedł na wcześniejszą niższą emeryturę.

Zatem argument o tym, że emerytury będą wyższe po wydłużeniu czasu pracy, nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Nominalnie faktycznie będą wyższe, ale skrócenie ich wypłacania będzie dla mężczyzn zabraniem połowy świadczeń, które otrzymaliby przez dwa lata. Dla kobiet będą realnie wyższe o ok. 10 złotych miesięcznie. Tylko która kobieta chciałaby dłużej pracować, by dostawać o 10 złotych emerytury więcej? Gdyby miała emeryturę niską, ale dłużej ją pobierała, to mogłaby sobie spokojnie do niej dorobić. Widać, że rząd znów przygotował ustawę przeciwko przyszłym emerytom. Ale w końcu ktoś musi finansować tych, którzy mają liczne i znaczne przywileje…

 

Źródło: Marek Langalis