JustPaste.it

Jezus przed Piłatem. Biczowanie; cierniowa korona; wyrok śmierci.

Z sali sądowej Kajfasza odprowadzono Zbawiciela do podziemnego więzienia, gdzie przez całą noc cierpiał najokrutniejsze obelgi i zniewagi

Z sali sądowej Kajfasza odprowadzono Zbawiciela do podziemnego więzienia, gdzie przez całą noc cierpiał najokrutniejsze obelgi i zniewagi

 

3cb3ec4e8fdfac4533c8b1d8ec7ef6fa.jpg

 

 

kolejny fragment z Mistycznego Miasta Boga

 

Wczesnym rankiem w piątek Zbawiciela zaprowadzono znowu przed arcykapłanów i uczonych w Piśmie; ponieważ obstawał przy tym, iż jest Bogiem, więc Żydzi pełni złości i zajadłości postanowili wydać Go Piłatowi, żeby ten namiestnik wydał nań wyrok śmierci.
Kiedy prowadzono Zbawiciela ulicami Jerozolimy, bolesna Matka opuściła swe ustronie by wybiec na spotkanie swego najukochaoszego Syna. Spotkali się na zakręcie pewnej ulicy; kiedy Maryja ujrzała swego Syna pobitego i znieważonego, padła na ziemię i modliła się do Niego z największą czcią. Kiedy się podniosła, Syn i Matka spojrzeli na siebie z niewysłowioną miłością, rozmawiając wewnętrznie. Następnie Maryja cofnęła się nieco i postępowała za Zbawicielem w pewnym oddaleniu. Obraz znieważonego i pobitego Syna wrył Jej się tak głęboko w duszę, że pozostał na wszystkie czasy w Jej pamięci tak żywy, jak gdyby wciąż go miała przed oczyma.
Kiedy Żydzi ze skrępowanym Zbawicielem przybyli przed dom Piłata, ten widząc ich wahanie, wybiegł im naprzeciw i zapytał, jaką skargę wnoszą przeciw Jezusowi. Żydzi odpowiedzieli: „Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie." „Ale jakąż popełnił zbrodnię" — zapytał Piłat. Zarzucają Mu, odpowiedzieli Żydzi, że niepokoi kraj, chce się uczynić naszym królem, zabrania płacenia podatków cesarzowi, podaje się za Syna Bożego i głosi swą naukę, najpierw w Galilei, a potem w całej Judei aż do Jerozolimy. Piłat, więc rzekł do nich: „Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!" Odpowiedzieli mu Żydzi: „Nam nie wolno nikogo zabić." Przy tych wszystkich pytaniach i odpowiedziach była obecna Najświętsza Panna ze św. Janem i niewiastami, które szły za Nią; święci aniołowie zaprowadzili Ją na miejsce, skąd mogła wszystko widzieć i słyszeć. Okryta zasłoną Maryja roniła krwawe łzy z gwałtownego bólu. Wzbudzając akty cnoty, była najczystszym zwierciadłem, w którym odbijała się Najświętsza Dusza Jej Syna. Błagała Ojca przedwiecznego o łaskę, aby nie straciła z oczu swego Syna aż do Jego śmierci.
Piłat usłyszawszy wzmiankę o Galilei zapytał, czy Jezus jest Galilejczykiem. Gdy Żydzi to poświadczyli Piłat, nie chcąc wydawać wyroku, odesłał Zbawiciela do Heroda, który w tym czasie był w Jerozolimie; był to ten sam Herod, który kazał
ściąć Św. Jana Chrzciciela. Tak więc Stwórca życia przybył przed oblicze mordercy, Heroda; krew świętego Jana Chrzciciela silniej wołała o pomstę niż krew sprawiedliwego Abla. Nieszczęśliwy cudzołóżca, zaślepiony wobec straszliwego sądu Najwyższego, przyjął Zbawiciela z urąganiem, uważając Go za czarnoksiężnika. Tkwiąc w tym błędzie zaczął przesłuchiwać Jezusa i zadawad Mu rozmaite pytania, wyobrażając sobie, że zdoła nakłonić Pana do uczynienia na jego życzenie jakiegoś cudu. Arcykapłani i uczeni w Piśmie byli przy tym obecni i nie szczędzili zarzutów i oszczerstw wobec Jezusa. Ale wobec Heroda Pan nie wyrzekł ani słowa, nie odpowiadając na pytania i nie odpierając zarzutów. Herod popadł w gwałtowny gniew, ale nie chciał, aby poznano jego zawstydzenie. Naigrawał się z Mistrza, wyszydził Go i przyodziawszy w wzbudzającą szyderstwo białą szatę kazał Go odprowadzić z powrotem do Piłata. Zbawiciel przybył, więc po raz drugi do domu Piłata. Żydzi ponownie zażądali osądzenia Pana.
Piłat znał jednak niewinność Chrystusa i zaciekłą nienawiść Żydów i najchętniej uwolniłby się od tej sprawy. Myśląc nad tym, jakby odprawić z niczym Żydów rzekł do nich: „Przyprowadziliście mi tego człowieka ze skargą, że uczy wiary i podburza lud. Przesłuchawszy Go jednak w waszej obecności przekonałem się, że nie jest winien tego, o co Go oskarżacie. Również Herod, do którego Go posłałem, nie skazał Go na śmierć. Poprzestanę; więc na tym, że każę Go ubiczować, żeby poprawił się na przyszłość. Ponieważ z okazji świąt Paschy muszę uwolnić jednego złoczyocę, przeto puszczę Chrystusa, jeżeli mu chcecie dać wolność, a ukarzę Barabasza." Kiedy Żydzi zrozumieli, że Piłat chce wypuścić Chrystusa, wtedy cała zgraja zakrzyknęła: „Precz z Chrystusem, wypuść nam Barabasza!"
Kiedy Piłat zajęty był tymi sporami, jego żona imieniem Procula (Klaudia) wysłała do niego wiadomośd: „Nie miej nic do czynienia z tym człowiekiem. Wypuść Go, albowiem z Jego powodu miałam kilka widzeń w nocy." Stało się tak, dlatego, że gdy szatan spostrzegł nieopisaną cierpliwość Jezusa zaczął się niepokoić, że śmierd Jezusa może przynieść ludziom pożytek, a jemu samemu szkodę. Chociaż w swojej pysze nie mógł przypuszczać, że upokorzony Jezus jest Synem Boga, jednak napełnił obawą żonę Piłata.
Po raz trzeci Piłat próbował bronić niewinności Jezusa, ale Żydzi z wielkim wrzaskiem domagali się ukrzyżowania Go. Widząc, że nic nie osiągnie, Piłat zażądał wody, umył ręce na oczach tłumu mówiąc: „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz." Następnie uwolnił Barabasza, a Jezusa wydał na ukrzyżowanie. Piłatowi zdawało się, że przez ceremonię umycia rąk zdoła się uwolnid od winy i zrzucić ją na Żydów. Żydzi w swej zaciekłości byli tak szaleni i zaślepieni, że zgodzili się na to i zakrzyknęli: „Krew Jego niech spadnie na nas i na dzieci nasze." Obciążyli w ten sposób siebie i swoich potomków tą zbrodnią, sami na siebie wydając wyrok i obciążając się strasznym przekleństwem.
Nasza wielka Królowa i Pani przebywała w domu Piłata w takim miejscu, że mogła słyszed utarczki, które ten niesprawiedliwy sędzia wiódł z arcykapłanami i uczonymi w Piśmie. W milczeniu i z cudowną łagodnością przyjmowała wrzaski tych okrutnych tygrysów, chociaż przenikały one Jej serce jak obosieczne miecze. Ale wołanie Jej bolesnego milczenia milej brzmiało dla Ojca odwiecznego niż narzekania Racheli, kiedy opłakiwała swoje dzieci.
Nasza najpiękniejsza Rachel, najczystsza Dziewica Maryja, nie żądała zemsty, ale raczej przebaczenia dla nieprzyjaciół, którzy zabrali Jej Jednorodzonego Syna. We wszystkim naśladowała Chrystusa i ani katusze nie odebrały Jej duszy sił, ani ból nie uszczuplił miłości, ani smutek nie osłabił gorliwości, ani wrzask pospólstwa nie przeszkodził Jej wewnętrznemu skupieniu.
Tymczasem czyniono przygotowania do biczowania. Powierzono to sześciu zbirom o najnikczemniejszym usposobieniu; ci wprowadzili Pana do przestronnej komnaty, zdarli z Niego szaty oprócz przepaski wokół bioder, której Mu zdjąć nie mogli. Przywiązali Jezusa do słupa i biczowali kolejno z takim okrucieństwem, że żadna istota ludzka nie byłaby do tego zdolna, gdyby Lucyfer nie zamieszkał w sercach tych bezbożnych sług swoich. Dwaj pierwsi bili Pana biczem z węzełkowatych powrozów, wytężając przy tym całą zawziętość swej duszy. Ciało naszego Zbawiciela napuchło a z ran popłynęła bezcenna krew. Kiedy dwóch pierwszych zbirów zmęczyło się, dwóch następnych przystąpiło do biczowania. Boska krew zrosiła całe święte ciało naszego Zbawiciela Jezusa, spryskała szaty bezbożnych oprawców i spływała na ziemię. Rzemienne bicze rozdrapywały rany Chrystusa. Kolejna para oprawców użyła biczów ze ścięgien wołu, twardych jak wysuszone witki. Popychani przez szatanów, których cierpliwość Chrystusa wprawiała w jeszcze większą zajadłość, rozrywali po prostu nieskazitelne ciało Chrystusa. Strzępy ciała padały na ziemię, a na plecach Zbawiciela widać było już kości.
Chcąc zniszczyd tę piękność, przewyższająca piękność wszystkich dzieci świata, wszyscy powyżsi oprawcy wymierzali razy także w Jego Boskie oblicze, w ręce i nogi. Nie było miejsca, którego by nie dosięgła ich zawziętość. Boska krew strumieniami spływała na ziemię. Najczcigodniejsze oblicze Jezusa, obrzmiałe i pokryte ranami wyglądało tak, że trudno było na nie patrzeć. Wylewali równie
na Zbawiciela swoje nieczystości, pluli Nań i urągali Mu. Dokładna liczba wymierzonych Jezusowi razów wynosiła pięd tysięcy sto piętnaście.
Tak więc wielki Pan i Stwórca całego świata, nie mogąc cierpieć w swej Boskiej naturze, w ludzkiej postaci stał się „mężem boleści", jak to już przepowiedział Izajasz. Z własnego doświadczenia poznał nasze słabości i to w najwyższym stopniu; uważano Go za najmarniejszego pomiędzy wszystkimi ludźmi.
Kiedy Zbawiciela prowadzono na biczowanie, najmędrsza Pani cofnęła się z niewiastami i św. Janem w kącik dziedzińca. Przebywając w samotni tego miejsca oglądała w jasnowidzeniu wszystkie plagi i udręczenia, jakie ponosił Jej Syn. Ból, jaki wtedy odczuwała, przechodzi ludzkie pojęcie i dopiero kiedyś, wraz z innymi tajemnicami będzie nam odsłoniony. Jak już wspominałam, nasza miłościwa Pani również na ciele odczuwała wszystkie cierpienia Syna — było tak również przy biczowaniu. Niepokalana Dziewica nie uroniła wprawdzie innej krwi, jak tylko łzy krwawe, ale ból tak zmienił Jej oblicze, że towarzyszące Jej osoby ledwo mogły Ją poznać. Większy niż ból ciała był jednak ból Jej duszy.
Pominąwszy miłość macierzyńską i nadzwyczajną miłość Bożą, jaką Maryja pałała ku Jezusowi Chrystusowi, posiadała Ona także znajomość Jezusa, jakiej nie posiadało żadne inne stworzenie. Tylko Ona umiała w godny sposób objąć i pojąć niewinność Chrystusa, majestat Jego Boskiej Osoby i straszliwość poniżeń, jakie Syn Boży wycierpiał od niewiernych i tych dzieci Adama, które wybawił od wiecznej śmierci.
Nienawiść nie została jeszcze nasycona po okrutnym biczowaniu; w swojej zajadłości chcieli jeszcze bardziej wyszydzić Jezusa. W tym celu ubrano Zbawiciela w podarty i brudny płaszcz szkarłatny, aby jak przebrany król w teatrze służył wszystkim za przedmiot szyderstwa. Na Jego głowę włożono koronę z ostrych cierni, które raniły głowę Syna Bożego sprawiając Mu okrutne cierpienie. Zamiast królewskiego berła dano Mu w prawą rękę trzcinę. W taki ohydny sposób niewierni Żydzi starali się ośmieszyd Tego, który był prawdziwym Królem królów i Panem panów.
Następnie na oczach arcykapłanów i faryzeuszy żołnierze wzięli Jezusa w środek i zaczęli obsypywad Go szyderstwami, drwinami i obelgami. Niektórzy zginali przed Nim kolano wołając szyderczo: „Bądź pozdrowiony, Królu Żydowski". Inni policzkowali Go, uderzali po głowie trzciną, którą trzymał w ręku, pluli na Niego. Wszyscy znieważali Go w sposób, który podsuwał im szatan w swej diabelskiej nienawiści.O cierpliwości, jakiej dzieci Adama nigdy nie oglądały i nawet sobie nie wyobrażały! O mój Panie i najwyższe Dobro moje! Co sprawiło, że Ty, który jesteś prawdziwym i potężnym Bogiem, poniżyłeś się tak bardzo i wycierpiałeś tak niesłychane męczarnie, wyzwiska i obelgi?
Piłatowi wydawało się, że żałosny widok, jaki przedstawiał Jezus wzruszy serca niewdzięcznego ludu. Wskazał na zbezczeszczonego, ukoronowanego cierniem i przebranego w szydercze szaty Jezusa i rzekł „Oto Człowiek". Widzicie człowieka, którego uważacie za swego nieprzyjaciela. Już teraz nie potrzebujecie się Go więcej obawiać. Lecz nienawiśd Żydów mogła być zaspokojona tylko przez śmierć Pana i dlatego zakrzyknęli: „Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj!"
Kiedy Najświętsza Matka ujrzała swego Boskiego Syna takim jak Go przedstawiono ludowi, padła na kolana i modliła się do Niego, jako do prawdziwego Boga - Człowieka. Tak samo uczynili święty Jan i święte niewiasty.
Piłat jeszcze raz usiłował oprzeć się Żydom, lecz ci zagrozili mu utratą łaski cesarza:, „Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi." Pokonany tą groźbą Piłat zasiadł na trybunale zwanym Gabbata i jako niesprawiedliwy sędzia ogłosił wyrok śmierci na Pana życia. Gorzki ból jak miecz obosieczny przebił serce najmiłościwszej Matki.
5de1edaacf9785c337a47fd1af413948.jpg

 

 

Autor: Maria z Agredy