JustPaste.it

Zadżumiona rzeczywistość. "Piekło to Inni."

Człowiek w świecie jest sam. Jesteśmy monadami bez okien, dlatego Inny jest dla mnie bytem niekomunikowalnym. Istnieje relacja na poziomie języka, gestów, mowy ciała, a czasami również na poziomie ciała. W tym ostatnim przypadku skóra przylega do skóry, ale nie dusza do duszy. Jedynym wydarzeniem, które umożliwia komunikację totalną, jest głęboka miłość, lecz i tak momenty pełnego zjednoczenia są rzadkie.

Mamy tu do czynienia z dwiema, sprzecznymi względem siebie, tendencjami: pragnieniem Drugiego i lękiem przed Drugim. Pragnienie Innego nigdy nie zostanie zaspokojone, ponieważ wymagałoby ono zawładnięcia nim. Jednak zawładnąć znaczy zamordować pragnienie. Inny przestaje być wówczas pożądany. W jakimś sensie staje się mną, a samego siebie pożądać nie mogę. Posłuchajmy Ericha Fromma:

Kiedy doświadcza się miłości w modus posiadania, wtedy pociąga to za sobą usiłowania ograniczenia, uwięzienia i kontrolowania przedmiotu "miłości". Taka miłość dławi, wyjaławia, dusi, zabija, zamiast obdarzać życiem.

Drugi staje się dla mnie, w związku z tym, radykalnie Innym, to znaczy w żaden sposób niepoznawalny, tak jak poznaje się przedmioty. Pragnienie tym różni się od poznania, że angażujemy sferę głębokich emocji, podczas gdy poznanie pozostaje czynnością rozumu, który syntetyzując serię oglądów, konstytuuje przedmiot, wydobywając go z niezróżnicowanego tła. Pragnienie nie ma zatem nic wspólnego z poznaniem! Pragnienie ma za obiekt sam byt, a nie tylko jego przejawy, tak jak w poznaniu rozumowym. Pragnienie Drugiego to wola wniknięcia w jego totalność, dotknięcia Jego istoty, zjednoczenia z Nim.

Drugą tendencją jest lęk przed Drugim. Jest on dla mnie tym, kto ogranicza moją wolność. Jest zagrożeniem dla realizacji mojego projektu egzystencjalnego. Wkracza w horyzont mojego istnienia jako obcy i absolutnie nieusuwalny. Świat postrzegany jako horyzont zdarzeń jest dla niego tym samym, czym jawi się mnie - zbiorem narzędzi, za pomocą których realizuje swój własny, całkowicie odmienny od mojego, projekt egzystencjalny. Nasze projekty zderzają się ze sobą, nachodzą na siebie, wchodzą w konflikt narażając na fiasko cel obu z nich. Dlatego właśnie przyswoiliśmy sobie sztukę kompromisu, sztukę samoograniczania, ograniczania własnych projektów, by mogły w ogóle mieć szansę realizacji. Lęk przed Drugim jest w istocie obawą przed zniweczeniem planów, marzeń, zamiarów, tęsknot i pragnień. Inny jest przeszkodą, staje na drodze i nie chce z niej ustąpić. Tak należy zatem rozumieć zdanie Sartre'a: "Piekło to Inni".

Inny jest ograniczeniem mojej wolności, ponieważ sam jest wolny. W momencie zderzenia dwóch podmiotowych wolności albo trzeba zabić, albo dokonać samoograniczenia. Zabicie Innego, który stoi na mojej drodze, jest nieskuteczne, ponieważ zawsze pojawi się następny inny. I jego też trzeba będzie zabić. Jak widać, droga ta wiedzie donikąd, gdyż po pierwsze nie widać mety, a po drugie nasz projekt egzystencjalny ograniczyłby się do permanentnego zabijania. I choć to wiemy, historia uczy, że pokusa jest zbyt silna, by logicznie działać i myśleć. Tak, między innymi, realizowano projekt komunistyczny z jego elementarną regułą, że wraz z postępem tego projektu zaostrza się walka klasowa. Oznaczało to tyle, że im więcej zabijemy wrogów systemu, tym bardziej będzie ich przybywać. To oczywisty absurd, ale jak widać logika nonsensu może stać się prawem rozwoju historycznego.  Klęska komunizmu jako społecznego projektu powinna nas wszystkich nauczyć, że koncepcja Innego-wroga jest nie do przyjęcia. Zasada: kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam jest nie tylko sprzeczna z powszechną intuicją, ale wbrew wszelkim prawom natury.


Pozostaje zatem droga samoograniczania. Rezygnujemy z części wolności pozwalając, by Inny także mógł skutecznie realizować własny projekt. Co więcej, może to być początek współpracy, która w realizacji własnych projektów przyniesie nadspodziewane rezultaty. Ale o tym już w następnych częściach eseju.

autor - Jan Stasica

koniec cz. X