JustPaste.it

Sami nie zjemy i innym też nie damy jeść.

Polacy po. Po Euro…

Jesteśmy dziwnym narodem. Ledwo się mecz skończył, a Polacy masowo łeb za okno i flagi w dół, że tylko jeszcze o lusterkach samochodowych wspomnę oraz tych, które zakłada się na szybę w aucie. Zanim się jednak Euro rozpoczęło, flag za oknami było więcej niż 11 listopada. Optymizmu nie było końca.

Nie udało się, zwijamy interes, ale za to innym się uda. Kibice, tacy, dla których nie liczą się jednostki, na które teraz wszyscy psioczą, ale drużyna, po przegranym meczu byli prostu smutni. Jednak to nie oznacza końca rozgrywek. Ale dla większości z nas… nie ma już Euro, wszystko się skończyło, bo odpadliśmy z grupy. Nie zdziwi mnie fakt, że teraz będą przeszkadzać Wam imprezy, które mają miejsce na ulicach naszego miasta. Każdy będzie marudził, że już “dosyć”, “wystarczy”, “za dużo tego”. Tacy dziwni właśnie jesteśmy. 

61b5670e89d23c6ff97c8d262478015c.jpg

Ale nie ma od razu sensu porównywać nas do ludzi z innych krajów, m. in. gości, którzy przyjechali tu na Euro, bo oczywiście wiele można nam zarzucić, ale nie musimy się z tym zgadzać, jeśli my sami tak nie postępujemy. Obiektywizm pozostawmy tym inteligentniejszym, bo tylko głupek, który spotkał głupka, wyrobi sobie opinię o nas i o naszym kraju. Ostatnio jeszcze rozmawiałem z człowiekiem, który nienawidzi naszych zachodnich sąsiadów, bo nas zaatakowali w 1939. I weź tu gadaj…

Czytałem ostatnio komentarze pod wywiadami z piłkarzami, trenerem Smudą i paroma innymi osobami. Co zjechałem myszką to zauważyłem, że nasza reprezentacja jest nic nie warta, Lewandowski to oferma (oj, delikatnie to ująłem), Błaszczykowski i cała ta zgraja na czele ze Smudą też. Aż kipi nienawiścią, gdy czasem wystarczy po prostu jedno słowo. Trudno. Nawet na ulicy zamiast “cześć” na przywitanie da się usłyszeć “ale nasi zjebali” albo “ale zjebaliśmy”. I wszyscy wiedzą o co chodzi.

Jacy jesteśmy? Nie potrafimy docenić zwycięstwa, bo nie potrafimy zrozumieć przegranej. 

Rozmowy w polskim Internecie, gdzie nieumiejętność prowadzenia merytorycznej dyskusji jest na porządku dziennym, zawsze kipią niezrozumiałą dla mnie nienawiścią. Zawsze pojawiają się wątki poboczne, przekleństwa, wzajemne pociski. Każdy jest anonimowy i po prostu łatwo się w ten sposób wzajemnie besztać. Taki jest polski Internet. I koniec końców z głupich rozmów zawsze wynika, że winę za wszystkie nasze niepowodzenia ponosi rząd, bo kiedy jakiś debil pociśnie na PO, zaraz znajdzie się kolejny, który własne życiowe klęski zrzuca na tych, którzy żyją za “nasze”. Na tym się kończy większość głupich dyskusji. Bo ci mają tak, a tamci tak, a w tym kraju to mają tańsze paliwo i mniejsze podatki! Podatki? Mnie naprawdę nie obchodzi na co idą “moje” pieniądze. Mam to gdzieś, bo jako szczęśliwy człowiek, nie dbam o takie pierdoły. Ale o tym wspomnę kiedy indziej, w innym tekście.

Tłum jest zmienny. Kochamy gladiatorów, dopóki wygrywają. Ale kiedy oni odejdą, my odchodzimy razem z nimi. Po prostu ich ścierwo gnije na pełnym słońcu i nikt ich nie uczci. Czasami się nad nimi jeszcze trochę poznęcamy…