JustPaste.it

Aby odnieść sukces trzeba dużo czasu i wiele pracy...

aby ponieść porażkę, wystarczy nie robić nic.

aby ponieść porażkę, wystarczy nie robić nic.

 

Chciałbym, abyśmy dziś zadali sobie pytanie ile czasu zajęło nam to do czego dziś doszliśmy. Chciałbym również abyśmy dali sobie odpowiedź na pytanie - czy to co mamy jest właśnie tym co chcieliśmy mieć?

Zastanówmy się więc nad tym ile pracy kosztuje nas dziś kwota, którą otrzymujemy za miesiąc naszej pracy.
Najpierw każdy z nas zaczyna inwestowanie w siebie. Kończymy szkoły na różnym poziomie

- Są tacy, którzy kończą swoją edukację na poziomie zawodowym i idą do pracy, gdzie zarabiają miesięcznie dwa, może trzy tysiące zł. Szkoła zawodowa to jednak trzy lata pracy i wyrzeczeń.

- Inna część z nas postanawia zainwestować następne trzy lata, aby zdobyć średnie wykształcenie i potem idzie do pracy... gdzie zarabia dwa, może trzy tysiące zł. Zaczynając tę naukę również człowiek zdaje sobie sprawę, że te trzy/cztery lata pracy i wyrzeczeń gdzie dzień w dzień trzeba na zajęcia uczęszczać i jakieś tam sprawdziany pisać, a to znaczy, że trzeba się do nich przygotować czyli i w domu jakiś czas na naukę poświęcać.

- Są wśród nas i tacy, którzy nie ważne czy to z własnej, czy może z woli rodziców wybiera studia , czyli następne pięć lat pracy i wyrzeczeń  inwestuje w siebie i oczywiście kończą je z różnymi efektami, jednak idąc do pracy zarabiają również dwa, może trzy tysiące zł.


Co  wynika z tego porównania? Ano same fakty, a te mówią nam wyraźnie, że nie jest ważne ile lat pracy i wyrzeczeń poświęcimy na końcu i tak zarabiamy dwa, może trzy tysiące zł.

Następnym faktem jest to, że zarabiamy dziś te dwa , trzy czy może i cztery tysiące po latach...zakładając więc, że owe dzisiejsze dwa,trzy czy może cztery tysiące zł. zarabialibyśmy od pierwszego dnia naszego inwestowania w siebie to wyglądało by to tak:

1 rok nauki w szkole zawodowej /książki, zeszyty,inne pomoce,dojazd/ 100 zł x 10 m = 1000 zł.

  teraz może zadam Wam pytanie: czy słyszeliście kiedykolwiek, aby ktokolwiek zapytał ucznia pierwszej klasy szkoły zawodowej po pierwszym albo po trzech miesiącach nauki -Ty, uczeń może powiesz nam ile już tam w tej szkole zarobiłeś? Prawda, że tylko idiota mógłby zadać takie pytanie uczniowi pierwszej klasy i to po paru miesiącach jego nauki?

2 rok nauki w szkole zawodowej / książki,zeszyty i inne pomoce,dojazd/ 100 zł x 10 m = 1000 zł

a może słyszałeś, albo sam kiedyś zadałeś takie pytanie uczniowi drugiej klasy i trzech miesięcy nauki w tej zawodowej szkole? - Ty uczeń drugiej klasy powiedz mi cwaniaczku ile to już tam Ci płacą? Masz może już mercedesa?

3 rok nauki w szkole zawodowej / książki, zesztty i inne pomoce,dojazd/100 zł x 10 m = 1000 zł

a może po rozpoczęciu nauki w trzeciej klasie zapytałeś: Ty uczeń, już trzeci rok nauki zacząłeś a nadal tym Mercedesem kl. A nie jeździsz?

4 rok nauki w szkole średniej / książki, zeszyty i inne pomoce, dojazd/ 200 zł x 10 m = 2000 zł

5 rok nauki w szkole średniej / książki, zeszyty i inne pomoce, dojazd/ 200 zł x 10 m = 2000 zł

Nie będę dalej ciągnął tej wyliczanki. Obliczałem ile kosztują studia to z przymrużeniem oka wyszło mi, że miesiąc nauki kosztuje 1000 zł co daje rocznie kwotę 10 tysięcy zł.

Dlaczego to jednak przedstawiłem?


Czy jest alternatywa?

 
Dziś chciałbym pokazać Wam ten alternatywny sposób zarabiania pieniędzy. Sposób który jest bardziej  prosty, jednak 99 % ludzi nie potrafi w jego działanie uwierzyć, a Ci z tego 1 procenta, którzy zobaczą w tym sposobie szansę dla siebie...dają sobie tę wiarę i nadzieję wybić z głowy w pierwszym kontakcie z rzeczywistością reprezentowaną przez tzw. "salonowych ekspertów", którzy sami zarabiając jakieś dwa, trzy tysiące nie są w stanie wyobrazić sobie, że można inaczej, że można więcej i że tym kimś, kto mógłby zarobić  jest również on - sam ...ów "salonowy ekspert"


.Jak więc owi "salonowi eksperci" nie widząc szans dla siebie mogą ją zobaczyć dla Ciebie mój przyjacielu? Dlaczego więc właśnie jego wybierasz na eksperta, który ma zdecydować o czymś co mogło by zadziałać dla Ciebie, a czego On nigdy nie robił więc o czym nie ma "bladego" pojęcia?


Czy znasz może kogoś, komu zależało by na Twoim szczęściu?

Czy znasz może kogoś na świecie, kto powie Ci - nie, nie rób tego a ja w zamian będę płacił Twoje rachunki do końca Twojego życia?


Tak wiem, znasz masę takich, którzy mówią, że życzą Ci wszystkiego najlepszego jednak poza życzeniami nic dać Ci nie chcą - prawda?


Powiesz że pieprzę od rzeczy........znasz już to, przecież nikomu z Twoich znajomych, którzy próbowali się w to bawić  nic z tego nie wyszło.
 Zastanowiłeś się jednak dlaczego? Dlaczego nikomu z Twoich znajomych nic z tego nie wyszło?  Nie, nie zastanawiałeś się bo po co, to przecież strata czasu prawda?

A im właśnie dlatego się nie udało bo próbowali na dodatek próbowali się w to bawić,, a nie potraktowali tego poważnie. Ja wiem jedno - biznes to poważna sprawa, więc jeśli chcesz się w biznes bawić to lepiej w ogóle nie zaczynaj.
Skoro nie udało się mojemu szwagrowi, nie udało się koleżance fryzjerce i nawet tej pani, która uczy moje dziecko to jak ja - zwykły kierowca autobusów miejskich dam sobie radę. Jak ja zwykły pracownik Castoramy mogę kogokolwiek przekonać skoro takim fachowcom się nie udało.

Wyobraź sobie taką sytuację:

Otwierasz swój własny salon samochodowy. Najpierw wynająłeś lokal, za który płacisz 20 tysięcy miesięcznie, potem przystosowałeś go do użytku wydając jakieś 100 tysięcy, podpisujesz umowę z dostawcą samochodów, zatrudniasz ochronę, sprzątaczki, reklamujesz salon wydając następne tysiące złotych i wreszcie otwierasz Swój piękny salon samochodowy. Otworzyłeś go i popiłeś więc następnego ranka dzwonisz do swoich pracowników, że mają wolne, bo przecież masz kaca. To był wtorek i znowu jakoś nie miałeś ochoty myśleć o swoim biznesie, no ale w środę jakoś się spiąłeś i pojechałeś do salonu, otworzyłeś go o 12 zamiast o 9.00 no, ale otworzyłeś...jesteś wielki.Sprzedałeś dwa samochody i umówiłeś się z klientami na czwartek, ale w czwartek rano dostałeś telefon, że kumple jadą grać koncert do Jastarni więc przecież nie otworzysz salonu jak wszyscy Twoi kumple grają w Jastarni. W piątek? Cóż w piątek przecież zaczyna się weekend, więc po co wracać do pracy skoro w sobotę znowu macie koncert w Helu.

Następny tydzień wygląda podobnie i pomaleńku już zapominasz o swoim biznesie, pracownicy również  zapominają o pracy u kogoś kto nic nie robi i szukają sobie pracy w innych salonach. Pobawiłeś się w robienie biznesu i straciłeś swoje własne pieniądze. Czy da się odbudować zaufanie do siebie? Czy klient będzie do Ciebie zaglądał ?


Tu chciałbym dać Ci przyjacielu pierwszą radę.

"NIE DA SIĘ MÓJ DROGI ZAROBIĆ PIENIĘDZY NA ZABAWIE W BIZNES "

 


 Teraz, zastanówmy się może dlaczego im się nie udało?
Co zrobili, a czego nie ? Pewnie nikt z nich nie przyzna się do tego więc ja odpowiem  Ci na to pytanie  i nawet powiem Ci dlaczego i jak to się dla nich skończyło.

Wyobraź sobie następny przypadek:

Otworzyłeś sobie sklep, zainwestowałeś w lokal, przystosowałeś go do swoich potrzeb, zatrudniłeś księgową, kadrową, dziesięć ślicznych ekspedientek, zamówiłeś towar. Wydałeś dużo pieniędzy na reklamę w której mówili, że to właśnie Twój towar jest najwyższej jakości i po najniższej cenie. Otworzyłeś sklep. Klienci zaczynają kupować i są zadowoleni ale Ty? Ty sam nie kupujesz w swoim sklepie tylko co dziennie idziesz do innego sklepu, co dziennie robisz zakupy u konkurencji, omijasz ten swój sklep szerokim łukiem. Twoi klienci zaczynają to zauważać i zastanawiać się co Ty robisz? Czyżbyś wiedział coś czego oni nie wiedzą? Co się stanie za dzień, dwa, za tydzień? Ludzie zauważą, że otworzyłeś własny sklep, a kupujesz u konkurencji....no i również pójdą do konkurencji prawda?

Tak właśnie wygląda zachowanie tych ludzi, którzy wykupują "franczyzę" i inwestują swoje pieniądze w możliwość kupowania we własnym sklepie, ale sami w nim nie kupują, tylko nakłaniają innych, aby w nim kupowali bo przecież towar jest wysokiej jakości tak mówią innym, którym proponują przystąpienie do współpracy z firmą.

Dlaczego nie kupują ? Bo nie są "Frajerami " i wiedzą, że zakupy do pewnej kwoty nie dają im żadnej premii więc oni zaczekają, niech najpierw w tym sklepie zrobią zakupy Ci, którym zaproponują współpracę, a potem...pod koniec miesiąca oni sami podsumują obroty i zrobią tyle zakupów ile będą potrzebowali, aby zakwalifikować się na odpowiedni poziom wypłaty, bo przecież każdy wie że płacą tu za obroty, a on nie jest taki głupi, żeby dawać zarabiać innym.


Oto co zdarzyło się w grupie, to są fakty, a nie jakieś baśnie, które krążą po mieście.
Otóż prawie rok temu pokazałem ten sposób kilkunastu fantastycznie zapowiadającym się młodzieńcom. Zauważyli w tym co im przedstawiłem " coś ", co pozwoliło by im wydostać się z marazmu jaki panuje wśród ludzi w tym XXI wieku. W wieku całkiem innym od  XX.
Dlaczego innym? Otóż Ci młodzi, fantastyczni młodzieńcy dowiedzieli się, że  pierwsza połowa wieku XX to czas należący do  producentów.
Pamiętacie jak nawet w naszym kraju półki w  sklepach uginały się, ale tylko od octu i musztardy ?. Trudno było wtedy cokolwiek wyprodukować zaś w związku z tym, że towaru było mało to konsumenci sami "na pniu" brali wszystko co im w ręce wpadło.Wówczas to pracę można było zdobyć właściwie tylko w produkcji bo w handlu  nie trzeba było prawie nikogo...towar sprzedawał się sam.

Pierwsza połowa XX wieku to ERA  PRODUCENTA

Pamiętam dokładnie jak jednego dnia dochodziła do nas informacja : "jutro przywiozą telewizory". Co robiła większość mieszkańców? Co robiła żona,brat i szwagierka? Szła w nocy do kolejki, stała na zmianę ze szwagierką, teściowa, a następnego dnia dumnie wracały ze sklepu z maszynką do mielenia mięsa.

Za tydzień znowu padło hasło: " jutro rzucą lodówki", więc cóż było robić, znowu cała noc stania, a następnego dnia w domu znalazłem rower dla  12 latka, chociaż mój najstarszy syn miał dopiero trzy lata. Potem miały być meblościanki, a w domu znalazłem maszynę do szycia, zamiast kanapy kupiliśmy ławę, a w miejsce wymarzonej narożnej kupiliśmy drugi już telewizor.

No, ale cóż było robić? Takie czasy, towaru było mało, a pieniędzy ciągle dość. Więc kupowaliśmy wszystko co rzucili na sklep. Czy coś zostało na półkach na następny dzień? Hi, hi ...marzenie ściętej głowy...wszystko schodziło jak chrupiące bułeczki.

Druga połowa XX wieku to ERA  KONSUMENTA

Wprowadzono komputeryzację i towar praktycznie sam się produkował, ale trudno było go sprzedać. Co się zmieniło? Otóż pracę trudno było zdobyć w produkcji, bo tam potrzebna była coraz mniejsza ilość ludzi, których zastępowały maszyny i komputery.
Gdzie więc ludzie znajdowali pracę? Oczywiście w handlu i dystrybucji, bo trudno było cokolwiek sprzedać i tam  pracowało 80 % ludzi.

Jak nazwać pierwszą połowę XXI wieku?

Jak można dziś zarobić pieniądze, skoro producent to już przeszłość? Dziś w produkcji pracuje jakieś 20 % dobrze wykształconych pracowników.

Jak dziś zarabiać skoro i w handlu mamy nadmiar rąk do pracy? Co dziś należy zrobić, aby czuć się bezpiecznie, czym dziś się zająć, aby nie martwić się o pracę gdy ani w produkcji, ani w handlu nie ma już dla nas miejsca?


Oczywiście mógłbym, a nawet są tacy, którzy twierdzą że powinienem teraz zakończyć to moje pisanie bo przecież są wśród nas EKSPERCI, którzy wszystko wiedzą najlepiej. Wy dziś, to o czym  piszę do was, już od roku nazywacie "piramidą", "łańcuszkiem",  "sektą",  "wykorzystywaniem jednych przez drugich"
Pewnie się domyślacie co chcę Wam powiedzieć. Otóż powiedziałem tym młodym i czadowo zapowiadającym się  ludziom, że ...

DZIŚ  NASTAŁA  ERA  -   P  R  O  S  U  M  E N  T  A


 Któż to taki? Otóż to ktoś, kto ruszył używanie swojego mózgu i połączył efekty tego co wykonał producent i zaczął zarabiać na byciu myślącym konsumentem.


 Wiem to trudne do zrozumienia, ale Ci młodzi fantastyczni ludzie zrozumieli co trzeba zrobić, aby zarabiać na tym co chcą oddać producenci i na tym co robią konsumenci. Co wystarczyło zrobić? Co takiego zrozumieli Ci młodzi ludzie?
Otóż Ci młodzi ludzie, a było ich ponad dwudziestu zrozumieli, że trzeba zmienić sklep w którym się zaopatrują, trzeba jednak wcześniej znaleźć takich producentów, którzy, aby sprzedać swój towar przestaną wykorzystywać całą chmarę pośredników w drodze od producenta do klienta, a swój towar wprowadzą do sprzedaży sieciowej, czyli dotrą z towarem bezpośrednio do konsumenta.

Wyobrażacie sobie dziś co to za kopalnia złota?Oni wtedy w to uwierzyli.

Prześledźmy więc tę tradycyjną drogę towaru od producenta do klienta.

Producent wyprodukował towar i chce go sprzedać więc wydaje pieniądze na reklamę. Towar, który kosztował producenta razem z jakimś zyskiem powiedzmy 10 zł po dodaniu kwoty wydanej na reklamę kosztuje już 30 zł

Dowiedzieli się o tym towarze właściciele hurtowni krajowej i wysyłają po ów towar samochody, które prowadzą ludzie i zarabiają pieniądze. Właściciele tych samochodów również prowadzą firmę więc zatrudniają księgowe, pracowników do ładowania towaru, sprzątaczki, które sprzątają wielkie magazyny gdzie składuje się ów towar.

Jak myślicie skąd właściciel hurtowni ma na to pieniądze? Oczywiście podnosi cenę towaru, który już nie kosztuje 30 ale 60 zł. Co dzieje się dalej? Do tej wielkiej hurtowni jadą mniejsi pośrednicy, czyli właściciele mniejszych , lokalnych hurtowni. Właściciele tych lokalnych hurtowni również zatrudniają kierowców, którzy maja swoje rodziny więc zarabiają 2 - 3 tysiące. Właściciele tych hurtowni również zmieniają samochody bo przecież te się starzeją i trzeba kupić nowe...jak myślicie skąd bierze na to pieniądze? Tak wiem co chcecie teraz powiedzieć. Pieniądze bierze się z banku...ale ktoś te kredyty spłaca, a tym kimś jesteśmy właśnie my - konsumenci bo ten sam towar, który od producenta wyszedł w cenie 10 zł teraz już kosztuje złotych 100. Czy to już wszystko?

A czy ktoś z was chodzi na zakupy do hurtowni? Więc? Tak jest i następny pośrednik, czyli właściciel sklepu, który również zatrudnia kierowców, którzy ów towar mu do sklepu przewiozą prawda? Powiedzcie mi czy ja tu leję wodę? Czy jak mówią niektórzy staram się komuś wyprać mózg ? Przecież wszystko co tu piszę to fakty, a nie jakieś mity czy wmawianie komuś że wielbłąd nie powinien mieć garbatych dzieci.

Przecież właściciel sklepu również wynajmuje lokal, płaci pracownikom, płaci im ZUS i podatki od dochodów, przecież właściciel sklepu nie pilnuje swoich lokali, to firma ochrania lokal prawda? Czy ktoś z nich robi to może za darmo? Nie moi drodzy, każdy z nich ma swoją rodzinę i każdy zarabia owe 3-3 tysiące. Jak myślicie czy właściciel sklepu dokłada do interesu? Nie, właściciel sklepu wszystkie koszty dopisuje do towaru za który płacimy my - konsumenci, a więc towar który kosztował 10 kosztuje już 120 zł, a może i 150 zł?

Wracając więc do moich młodych i super zapowiadających się ludzi...oni właśnie zauważyli ten ewenement PROSUMENTA czyli ominięcia sieci pośredników. Oni zrozumieli, że lepiej kupować towar bezpośrednio od producenta i na tym zarabiać.


Na czym polega owo zarabianie? Otóż producent ustala tzw. cenę 100 procentową na podstawie prawdopodobnych kosztów dystrybucji w tradycyjnym handlu oraz na porównaniu jakości towaru z innymi firmami, które wykorzystują tradycyjny system sprzedaży i ustala tę cenę 100 % jako cenę dla konsumenta.

Każdy z nas - Prosumentów dostaje zniżkę 30 % , na starcie, czyli mamy dostęp do towaru o obniżonej bo 70 % cenie. Fajne prawda? Tu właśnie zarabiamy już na byciu konsumentem tej, a nie działającej w tradycyjnym systemie sprzedaży firmy. Co dzieje się jednak dalej? Otóż tu dopiero zaczynamy korzystać z ominięcia sieci pośredników i reklamy. Nasz producent/dostawca, pozostałe 70 % dzieli między siebie i nas w następujący sposób. Dla siebie zostawia 30 % w których mieści się cena wyprodukowania towaru, opłaty pracowników, którzy ów towar pakują, produkują katalogi i inne pomoce dla nas.

Pozostałe 40 % to właśnie kwota  którą wypłaca nam w postaci premii firma w zależności od wielkości rynku jaki zbudujemy. zgodnie z "tabelą płac" opracowaną przez współpracujących z firmą ludzi odpowiadających za organizację dla niej rynku zbytu.
 Proszę powiedzcie mi może w którym miejscu robię Wam "wodę z mózgu?" Czy może jeszcze nie? To proszę posłuchajcie co dzieje się dalej, bo to jest równie proste jak to co wam opisałem wcześniej.

Zadajmy sobie teraz podstawowe pytanie - od czego zależy sukces nas i tych młodych ludzi?

Otóż cały biznes polega na utworzeniu rynku zbytu dla towaru, który wyprodukował producent z którym współpracujesz.

Ty musisz jednak go wybrać. Aby go wybrać na co musisz patrzeć? Oczywiście na to, aby produkt był  zużywalny, czyli taki, który ludzie kupują co dziennie bo używa go często i się zużywa, a dodatkowo, aby był w wysokiej jakości no i w porównywalnej do tej na tradycyjnym rynku cenie.


Jakieś przykłady? Oczywiście najczęściej kupujemy paliwo, następnym produktem, za który ludzie płacą najwięcej to kawa, herbata, czekolada. Wśród  takich pewniaków, które kupujemy na co dzień są oczywiście środki czystości, chemia gospodarcza, kosmetyki, perfumy, jest telefonia komórkowa, internet i jeszcze parę innych towarów które już sami sobie możemy dopisać.

Teraz moi drodzy, jeżeli doczytaliście do tego momentu to będzie nagroda. Otóż odpowiem Wam nareszcie, dlaczego 99 % Polaków na samą myśl o M.L.M dostaje gęsiej skórki ze złości?

 
Otóż cały problem w niewiedzy. 99 % Polaków myli M.L.M ze sprzedażą bezpośrednią.

Powiem tak, właśnie ze względu na zszarganą opinię M.L.M przez porównywanie go do sprzedaży bezpośredniej niektórzy liderzy przestają juz używać nazwy Multi Level Marketing a zaczynają używać nazwy  Marketing sieciowy.

Otóż proszę o uwagę wszystkich przeciwników jak im się wydaje M.L.M.

 

Sprzedaż bezpośrednia to ....... AKWIZYTORZY - odwiedzający nas w naszych domach z torbami, wciskający nam to na co wcale nie mamy ochoty

 

M.L.M albo inaczej Marketing sieciowy .... to kupowanie na własny użytek i proponowanie innym kupowania na własny użytek tego co jest nam potrzebne, tego co akurat się nam skończyło i zarabianie na tym, że kupując powiększamy rynek konsumencki dla producenta z którym współpracujemy.

 

Na czym więc polega nasza praca? Co to takiego ten M.L.M ? W dwóch jeszcze innych słowach to nic innego jak " Marketing szeptany" czyli dokładnie to samo co robimy dziś na co dzień. Dokładnie to samo co robimy w pracy, w drodze do i z pracy, oraz dokładnie to co robimy w domu i na spotkaniach towarzyskich np. przy grilu.

Co robimy dziś? Oczywiście - robimy zakupy i zdarza nam się kupić coś co jest dobrej jakości i cena jest atrakcyjna prawda? Co wtedy robimy? Wracamy do domu i cicho-sza? Przecież znam nasze panie, znam facetów wszyscy chwytamy za telefon, albo jeszcze w drodze do domu czy do pracy, czy po prostu podczas  picia kawy, dzielimy się tym co nas spotkało - prawda?

Czy wtedy gdy opowiadamy o tym zastanawiamy się - powiedzieć jej czy może lepiej nie powiem, bo co ona sobie o mnie pomyśli. Co sobie pomyśli? Ucieszy się, że ma w Tobie dobrą przyjaciółkę i jeszcze dziś pobiegnie do wskazanego jej przez Ciebie sklepu i kupi to co jej zareklamowałaś prawda?

Powiem więcej, owa koleżanka nie zdąży jeszcze dojść do sklepu, a już sama wykona trzy telefony do swoich znajomych bo przecież i ona lubi dzielić się dobrą informacją prawda? Czy zastanawiasz się wtedy , że robisz jej krzywdę? Czy dochodzisz może do wniosku, że nie powiesz swoim znajomym o tej okazji bo oni zapewne pomyślą, że im źle życzysz, a może nawet oskarżą Cię, że chcesz im coś zabrać, a może nawet, że chcesz na nich zarobić?

Co dzieje się dzisiaj, gdy masz do dyspozycji taką właśnie cudowna informację o możliwości kupowania dobrej jakości produktów w całkiem niskiej cenie? Zastanawiasz się - czy nie robisz im krzywdy przekazując im tę wspaniałą informację do jakiej masz dziś dostęp? Co tak naprawdę czujesz dysponując taką informacją jakiej nie powstydził by się nikt inny. Zastanawiasz się co powie Twój znajomy ?

Pomyśl co Ty pomyślał byś o nim gdybyś dowiedział się, że miał dostęp do tak wspaniałej informacji a jednak bał się do Ciebie z nią dotrzeć. Nie powiedział Ci że można kupić taniej produkty które i tak kupujesz tylko w wyższej cenie, powiem więcej, co pomyślałbyś o swoim przyjacielu, który dowiedział się o tym, że można zarabiać na kupowaniu, co pomyślał byś o kim,ś kto z taką informacją nie dotarł by do Ciebie pomimo tego, że sam wykupił "franczyzę" czyli miał dostęp do całego sekretu zarabiania.

Jak nazwał byś kogoś takiego? Czy nadal nazywał byś go swoim przyjacielem? A teraz pomyśl...Ty właśnie masz ten sekret w swoich dłoniach i zastanawiasz się co pomyśli o Tobie gdy do niego dotrzesz? Ja proponował bym Ci zastanowić się nad tym jak Cię nazwie gdy postanowisz jednak nie poinformować go o tym.

Czytelniku... ja nie piszę tych artykułów o Sprzedaży bezpośredniej czyli o akwizytorach.

Ja reprezentuję MARKETING SIECIOWY albo inaczej Marketing szeptany, w którym mam dla Ciebie propozycję kupowania i opowiadania o tym że płacą nam za to że twożymy rynek konsumencki.

Bo wychodzimy z założenia, że bezpieczniej dla rynku jak 100 osób kupi towaru za 300 zł co da nam obrót 30 tysięcy zł i mamy pewność, że nikt z nich nie zrobił sobie zapasów i wiemy, że w następnym miesiącu te same osoby kupią znowu za 300 zł. i podzielą się tą możliwością kupowania taniej i zarabiania na tym kupowaniu.

Jeżeli zaś 10 osób kupi na kwotę 3 tysięcy złotych to niby rynek jest taki sam bo 30 tysięczny, ale w następnym miesiącu Ci ludzie już nie kupią nic, albo może kupią ale dużo mniej, bo przecież nie zużyją tego towaru prawda?

W następnym artykule opiszę jak budować sieć konsumentów tak by się nie rozpadła.