JustPaste.it

Matka

Przyroda - Czy ją dziś dostrzegamy ? Czy, też może o niej zapomnieliśmy, jak wyrodne dzieci...

Przyroda - Czy ją dziś dostrzegamy ? Czy, też może o niej zapomnieliśmy, jak wyrodne dzieci...

 

Przykazania Przodków...

"Żyjcie w przymierzu z Przyrodą, nie niszczcie jej, bowiem ona wspiera Życie wasze i całego Rodu żywego".

"Nie niszczcie Świata waszego i przyrody jego, bowiem siebie zgubicie i swój Świat stracicie".

"Nie niszczcie Przyrody waszej i krwi Rodów waszych, bowiem są to dwie Wielkie Siły, które dają możliwość kontynuacji egzystencji Starożytnym Rodom waszym".

"Zachowajcie, ludzie, Piękno Rodzimej Ziemi waszej dla potomków starożytnych Rodów waszych, pomnażajcie Piękno Rodzimej Ziemi, dla chwały Bogów i Przodków waszych".

[video]http://www.youtube.com/watch?v=VcL3oGSYKFo&feature=plcp[/video]

Jesteśmy dziś oddzieleni od Przyrody, od Matki.

Tak jak Izabela Łęcka, z "Lalki", obserwowała świat z okien swej karety, tak i my dzisiaj obserwujemy przyrodę zza szyb swych domów, samochodów i biurowców. Mamy "szkło i metal" i jesteśmy w nich zamknięci, jak sardynki w puszce. Ta dysharmonia w znacznej mierze odbija się na naszym zdrowiu. Jesteśmy dziećmi Przyrody i nastanie czas, że Matka się o nas upomni...

 

Aleksander Puszkin – „Jesień” - fragment

 

Melancholijne dni! oczarowanie oczu!

Lubię przyrody pożegnalny strój,

Gdy się wspaniałe krasy jej roztoczą.

W purpurze, w złocie więdniesz, lesie mój…

W gałęziach wiatr i świeży dech w przeźroczu,

I mgieł na niebie biało płynny zwój,

I rzadki słońca blask, i pierwszy podmuch mroźny,

I oddalone siwej Zimy groźby.

 

Co jesień – znów rozkwitam. Jestem zdrów.

Służy mi widać ruski klimat chłodny,

Małe narowy życia lubię znów,

Seriami śpię, seriami bywam głodny,

Radośnie krąży krew od stóp do głów,

Znów pełen życia jestem i pogodny.

Właściwości to mojego organizmu.

(Proszę wybaczyć mi ten wybryk prozaizmu.)

 

Na koń wskakuję. Polem i po łące.

Wstrząsając grzywą, gna. Też lubi chłód.

I dźwięcznie pod kopytem jego lśniącem

Przemarzła dudni gruda, trzeszczy lód.

Lecz gaśnie krótki dzień. I na miesiące

Kominek będzie buchać ogniem – lub

Tlić się powoli. Z książką przy nim siadam

Albo w zadumę nieskończoną wpadam.

 

Wtedy o świecie zapominam. Śnię,

Uśpiony słodkiem rozmarzeniem swojem.

Poezja we mnie budzi się i zwie,

Lirycznym dusza wzbiera niepokojem

I drży, i dźwięczy, i już wreszcie chce

Wyrazić się, wytrysnąć żywym zdrojem.

I oto rojem niewidzialnych gości

Schodzą się dawne sny, marzenia mej młodości.

 

Już prąd natchnienia śmiałe myśli niesie

I rymy lotne im naprzeciw mkną,

Palce do pióra, pióro pisać rwie się,

Za chwilę – wiersze świeżą  trysną krwią;

Tak okręt śpi na gładkich wód bezkresie,

Wtem – hasło! i majtkowie już się pną

Po masztach; wiatry nadymają żagle

I prując fale kolos ruszył nagle.

 

Płynie. Nam dokąd płynąć?…

 

114e3c6bf6e7734badc330c4e102df2e.jpg